Skocz do zawartości

Nasze wspomnienia z Rumunii 2009


Tomii

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 299
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Ja tam kosze widzialem, nawet dosyc duzo, widzialem tez miejsca zasmiecone ale wydaje sie ze z tym walcza..

 

Adi, ja chyba bylem w innej Rumunii niz Ty, albo mamy zupelnie inny sposob patrzenia.

 

Na kazdym kroku mowisz, ze byl syf, smieci, slabe drogi, etc,. ja tez widzialem slabe miejsca, ale w kazdym kraju sa takie miejsca do ktorych mozna sie przyczepic, a w Polsce to wszystko takie piekne jest jak malowane?

 

Wiecej nie bede na ten temat dyskutowal, bo to nie ma sensu - Ty masz swoje obserwacje, ja swoje, mnie tam Rumuni paroma rzeczami zaimponowali, bardzo chetnie pojade tam jeszcze raz, bo uwazam, ze 2 tygodnie to o wiele, wiele za krotko, zeby poznac ten piekny kraj.

 

Jacek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zeby poznac ten piekny kraj.
całkowicie sie w tej kewstii z Tobą zgadzam - pJENkny

 

Rumuni paroma rzeczami zaimponowali
mnie również, i to na plus (choć o minusach piszę), zdecydowanie na plus - jako ludzie są wspaniali

 

Gdybyś czytał moją relację wiedziałbyś to i nie sugerował coś co nie ma miejsca :jump:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:czerwona: Pamiętasz Adi nasze wieczorne modlitwy przy palince ?

I daj Panie Boże aby takie drogi jak w Rumunii były również i w Polsce. Amen. :-)

Co do śmieci ?

No niestety, z wyjątkiem miejscach zrobionych "pod turystów" jest ogólnie cholernie źle. Choć ...... są kraje gdzie jest jeszcze gorzej. Ale co to za pocieszenie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tak sobie doszlismy do brzegu morza, znaczy do Bulwaru Nadmorskiego, bo to piekny jest bulwar, taki dosyc wysoko nad morzem polozony, caly wylozony takim jasnym kamieniem i nad sama woda stoi slynne KASYNO.

 

Niestety jest nie wiedziec czemu nieczynne ale za to piekne jest jak nie wiem co, tak sobie wyobrazilem jak tam chodzili kelnerzy roznoszac wino, a piekne panie i panowie przegrywali fortuny...

 

I jest calkiem inaczej niz u nas bo nie ma festynu czyli badziewia w postaci bud i innych tego typu smieci ani zadnych kebabow i zapiekanek, po prostu jest elegancki bulwar spacerowy, co sie wypada pokazac w ladnym ubraniu, tak z klasa jest...

 

Wracajac ze spaceru zahaczyliśmy o Muzeum Willi Rzymskiej wstep jakies 15 zeta dla 4, no i oczy mi sie otworzyly, bo ta willa, to miala jakies 800 m pod dachem, tak, ze w zasadzie to zajmowala cala skarpe na szerokosci jakichs 400 m, z widokiem na morze.

 

Taki dom to rozumiem, ze 30 niewolnikow i mozna mieszkac, u nas tez niedlugo tak bedzie, ciekawe kto bedzie niewolnikami...

 

No, ale obejrzelismy rzymskie mozaiki na podlodze, zrobione z drobniutkich kamyczkow, starozytne wazy i takie rozne inne fragmenty rzymskich budowli, bylo antycznie i interesujaco.

 

Potem sobie jeszcze pojezdzilismy pancernikiem po Constancy i trafilismy na urocze, malutkie uliczki pokazujace prawdziwe Tomis, w tym uliczke Marka Aureliusza.... :ok:

 

A znowuz jak sie wzdluz morza pojedzie no to jak jakas Riviera wyglada, bo hotele 5 gwiazdkowe same, w zatoczkach jachty za milion zeta, parasolki na plazach, drinki i te sprawy. (jakbym byl w wieku Karola/Janusza i wolny, no to fajne miejsce do sie lansowania...)

 

Ale, poniewaz mam ladna zone to sie juz sie wylansowalem kiedys, kupilem sliczne korale z muszli , porobilismy zdjecia i wrocilismy na kemping.

 

Wycieczka fajna, wszystkim polecam.

 

J.

 

Mam nadzieje, ze Koledzy Wspoluczestnicy Wyprawy opisza teraz wycieczke na DELTE DUNAJU. :hehe:

 

A, i od razu pisze, ze smieci nie widzialem wiecej niz u nas, zeby sie kolega Adi juz mnie wiecej nie czepial...

Fakt, w kiosku z gazetami byl zepsuty automat do kawy, ale za to byla zimniutka woda z lodowki....

Fajki tez byly, tansze niz u nas. Tak, ze tak. :ok:

 

I sie uprasza o wklejanie zdjec, :czerwona: bo dopiero jest jakies 3/4 wyprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku ! Niektórzy przegrywają żony w kasynach , a Ty korale ! No ! No!

Jeżeli chodzi o niewolników , to za 2000 Euro tygodniowo mogę robić drinki , sprzątać , myć auta itp. :czerwona:

 

Piszcie dalej ! Przepraszam za tą moją małą dygresję !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DELTA DUNAJU

 

Na początek może trochę „teorii” (wg. Onet.pl podróże i Pascal)

 

 

 

„Delta Dunaju (Delta Dunarii) to jeden z najpiękniejszych rejonów Rumunii, gdzie rytm życia podporządkowany jest bez reszty ogromnej rzece. O wspaniałym krajobrazie rozpisywali się już starożytni podróżnicy, geografowie, historycy i poeci, których los, niekiedy wbrew ich woli, rzucił w te strony.

 

Dunaj rozlewa się na obszarze 5640 tys. m2, płynąc trzema głównymi ramionami: najdłuższym północnym Kilia (Chilia, 120 km), uregulowanym środkowym Sulina (70 km), oraz południowym św. Jerzym (Sf. Gheorghe, 113 km). Delta Dunaju jest drugą co do wielkości deltą Europy (po ujściu Wołgi); rzeka niesie rocznie do Morza Czarnego 70 mln ton osadów (2 tony na sekundę).

 

W delcie Dunaju żyje 160 gatunków ryb i 300 gatunków ptaków, wielkim bogactwem wyróżnia się także szata roślinna (największy na świecie obszar porostu trzciny oraz unikatowy na skalę światową stary las dębowy). Po całym terenie rozrzucone są osady ludzkie, często złożone z zaledwie kilku lepianek. Wydaje się, jakby czas stanął w miejscu – nawet lata socjalistycznych rządów nie przyniosły zasadniczych zmian, chociaż Ceau┼čescu planował „użyźnić” deltę i przekształcić ją w spichlerz kraju.

 

O ochronie regionu zaczęto myśleć na początku lat 80. XX w. – w 1983 r. część lasu dębowego Letea uznano za zabytek przyrody. Komuniści skutecznie blokowali wszelkie inicjatywy ekologiczne, dlatego dopiero po 1989 r. można było rozpocząć działania w tym kierunku. Od 1991 r. delta figuruje na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO, a w latach 1990–1994 na obszarze 580 tys. ha utworzono Rezerva┼úia Biosferei Delta Dunarii (Rezerwat Biosfery Delty Dunaju).

 

Wydzielono 18 stref ochrony ścisłej (o łącznej powierzchni około 50 tys. ha, co stanowi 8,7% całości), do których wstęp jest surowo wzbroniony. Pozostałe tereny można zwiedzać tylko pod warunkiem uzyskania pozwolenia od ARBDD w Tulczy, w czym pośredniczą także biura podróży organizujące wycieczki po delcie.

 

W wioskach nie ma banków, bankomatów i kantorów (w niektórych hotelach można wymienić walutę), brakuje również kafejek internetowych. Urzędy pocztowe są tylko w Sulinie, Sf. Gheorghe i Murighiol. O wymianie pieniędzy, sprawdzeniu poczty elektronicznej czy zakupie prowiantu i filmów fotograficznych trzeba pomyśleć w Tulczy.

 

Deltę Dunaju zwiedza się przede wszystkim w ramach wycieczek zorganizowanych – promem pasażerskim, wynajętą łodzią lub kajakiem. Orientacja w rejonie delty jest bardzo trudna – aby nie zgubić się w labiryncie kanałów, dopływów i nieskończonej ilości jezior, trzeba dobrze znać się na mapie i prawidłowo używać kompasu.

 

Baza noclegowa delty nie jest rewelacyjna, ale właśnie dzięki temu masowa turystyka nie zalewa jej tak jak wody Dunaju. ARBDD dba o to, aby utrzymać pierwotny stan rozlewiska. Oprócz kilku hoteli w Tulczy, w niektórych miejscowościach ukrytych w morzu szuwarów działa w sumie kilkanaście hotelików i pensjonatów, niewiele jest również kempingów. Z reguły po zejściu z promu turystę nagabują miejscowi oferujący nocleg w swoich domach.”

 

 

cdn.

 

szwendacz

post-107422-imported-a3beef60-8c38-40a8-bf86-79b383d8602d_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, zaczyna się całkiem naukowo :ok: , szczegolnie mnie sie podoba o tych bankach i bankomatach, znaczy normalnie jest, trzeba miec po prostu pieniadze... :ok:

 

J.

 

Dalej please :ok::ok::jump::ok::ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DELTA DUNAJU c.d.

 

Temat Delty zaczął nam się rodzić już na etapie czytania przewodnika, czyli wiele miesięcy przed wyjazdem. Przyroda, przyroda i jeszcze raz przyroda, dzika, nieucywilizowana, zupełnie inna, niż ta którą znamy. :jump: To trzeba zobaczyć, stwierdziliśmy. Wieczorne Polaków rozmowy na nadmorskim kempingu utwierdziły nas w przekonaniu, że nie pojedziemy tam sami.

 

Delta to rejon, którego nie da się zwiedzić zza szyb samochodu. Dojeżdżamy do Tulczy, stamtąd kawałek drogi do Murighiol i to wszystko. Trzeba znaleźć odpowiedni, wodny środek transportu. Przewodnik podaje tu dość ograniczone informacje. Jedna dotyczy promów pływających głównymi szlakami wodnymi, czyli jednym z trzech głównych kanałów. Połączenia są tak ustawione, że nie dopłyniemy w ciągu jednego dnia nad morze i z powrotem. Ponadto płynąc głównym kanałem zdecydowanie nie zobaczymy tego co pokażą nam małe boczne przesmyki i jeziorka. Przeznaczając na Deltę kilka dni warto jednak popłynąć nad morze, tam przenocować, poznać okolicę i wrócić np. następnego dnia. Też mogą być to niezapomniane chwile. Druga opcja przewodnikowa to całodzienne, zorganizowane rejsy dziesięcioosobową łodzią. I to jest to, co warto polecić. Jest nawet nr telefonu w przewodniku. Trudno jednak z marszu załatwić taki rejs. Próbowaliśmy dzwonić. Udało się połączyć i tu małe zdziwienie, w takiej "firmie" pani, która odebrała telefon znała jedynie język rumuński. Górą internet. Przeglądając na etapie planowania wyjazdu strony nt. Delty, relacje z wypraw, wyczytałem, że bez problemu można znaleźć w jednej z wiosek przy drodze do Murighiol do wynajęcia łódkę z przewodnikiem. Utwierdził nas w tym Marcel.

 

A z Marcelem to było tak. Chyba w sobotę po południu podszedł do nas facet, lat ok. 30, i powiedział, że on "prosić, żeby nasza przesunąć samochód, bo przyjechać jego przyjaciela i chcieć tu wjechać" :ok: . Okazało się, że Marcel to Rumun, który handluje ciuchami, a jego drugi dom, ten handlowy właśnie, to Polska. Stąd znajomość języka polskiego, dość marna co prawda, ale dogadać się dało. Skorzystaliśmy z tej znajomości wypytując Marcela o drogi i kempingi w północnej Rumunii, tak pod kątem ewentualnego trzeciego tygodnia pobytu. Zapytaliśmy też o temat Delty. Tu Marcel ostrzegł nas przed zbójeckimi praktykami dotyczącymi cen wynajęcia łodzi. Inne ceny będą jeżeli łódź wynajmie ktoś, kto rozmawia po rumuńsku, a inne gdy np. po angielsku. Myślę, że chyba są to dość znane praktyki. Marcel zaoferował nawet swoją pomoc, zadzwonił do jakiegoś swojego znajomego i w 15 minut załatwił nam łódkę. Ale po namyśle stwierdziliśmy, że ani cena nam nie odpowiada, ani długość rejsu, a i kompletu na obsadzenie łodzi nie jesteśmy w stanie zapewnić. Ładnie podziękowaliśmy. A tak generalnie to, z perspektywy czasu, mam dość mieszane uczucia co do osoby Marcela, tej jego chęci pomocy i np. ceny łódki, którą nam zaoferował jego znajomy. No, ale może się mylę :ok: .

 

I tak oto stwierdziliśmy, że jedziemy w ciemno. W poniedziałek rano, czyli ok. 10-tej :ok: zapakowaliśmy się do 2 samochodów i w składzie Artly z załogą w samochodzie nr 1 i załogi AdamH i Dżuma w samochodzie nr 2 (samochodzie Adama), wyruszyliśmy w kierunku Tulczy.

 

Cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.