Skocz do zawartości

karawaning zimą - ma to sens?


cicik

Rekomendowane odpowiedzi

 jak jest zamontowane podgrzewanie reduktorów to nie ma znaczenia typ gazu;

 

Z tym się nie zgodzę. Ogrzewanie reduktora ma wpływ wyłącznie na sam przepływ gazu przez reduktor - przeciwdziała tworzeniu się "lodowych korków", a tym samym zmniejszeniu przepływu lub całkowitym jego zatrzymaniem. Podgrzewanie reduktora nie ma jakiegokolwiek wpływu na możliwość opróżnienia butli z gazu przy bardzo niskich temperaturach, ponieważ nie zmienia własności gazu ani temperatury otoczenia samej butli.

w przypadku propan-butanu należy się liczyć, że około 30% gazu zostanie w formie płynnej w butli; nigdy żadnej butli nie podgrzewałem

 

Właśnie to miałem na myśli, gdy pisałem, że w butlach powinien być propan. Propan "wyjdzie" w całości.

Przy dużym mrozie, mając dwie duże butle z PB w schowku, możemy 7 - 11 kg zawartości wieźć ponownie do domu, bo nie uda się jej wydobyć. W krańcowym przypadku może to być zawartość prawie jednej butli. W takiej sytuacji, ogrzewany schowek umożliwia całkowite wykorzystanie tego, co mamy w butlach (nawet PB). Istnieją wersje przyczep z ogrzewanymi schowkami na butle, np. KIP.

Moim zdaniem, podczas dużych mrozów 30 %, może być optymistycznym założeniem i aby się nie rozczarować, trzeba raczej zakładać, że w butli może pozostać 40, a czasem nawet 50 % zawartości.

Osobiście do minus 5 st.C (jeśli dobrze pamiętam) nie podgrzewam schowka nadmuchem, ogrzewacza reduktora nie zamontowałem, ponieważ gaz z butli "schodzi" mi niemal do zera - zostaje jakaś symboliczna resztka butanu. Przypuszczam, że ma na to wpływ konstrukcja samej bakisty (jest dosyć ciepła) oraz pokrowce izolacyjne, których zawsze używam, nawet latem - widać je na fotce w tym temacie.

Jak włączę nadmuch, to prawie całe ciepło wychodzące przez kratki z przodu, wciągane jest do nadmuchów. Powinno tak być? A już funkcji "auto" to kompletnie nie rozumiem  :look:

 

O tym, jaka jest zasada działania regulatora nadmuchu Trumavent, pisałem np. w tym temacie.

http://forum.karawaning.pl/topic/12110-knaus-passat-pasja-pasjonata/?p=296249

 

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 449
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Info z dnia dzisiejszego z 7.00. Po całej nocy pracy na minimum (pokrętło na 1), bez nadmuchu, w przyczepie 15.2 "c, na polu minus 3. Wniosek - Truma dużo lepiej grzeje bez nadmuchu. To po co on jest w takim razie ??? 

 

Na "auto" nadmuch powinien regulować sobie sam, bez względu na położenie pokrętła dmuchawy. A tymczasem reaguje na nie, choć trochę inaczej niż ręcznie. :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Info z dnia dzisiejszego z 7.00. Po całej nocy pracy na minimum (pokrętło na 1), bez nadmuchu, w przyczepie 15.2 "c, na polu minus 3. Wniosek - Truma dużo lepiej grzeje bez nadmuchu. To po co on jest w takim razie ???

 

Na "auto" nadmuch powinien regulować sobie sam, bez względu na położenie pokrętła dmuchawy. A tymczasem reaguje na nie, choć trochę inaczej niż ręcznie. :hmm:

A jak chcesz ogrzać bez nadmuchu łazienkę, ogrzać brodzik, wyrzucić wilgoć z bakist. Poczekaj do wiosny i sprawdź instalację rozprowadzającą powietrze. Może ktoś przy niej grzebał i coś krzywo poskładał.

 

Tak sobie gdybam bo nigdy nie miałem i nie mam rozprowadzenia. Dla moich dziewczyn często latem jest za zimno na karawaning :) więc nawet nie szukałem przyczpy z rozprowadzeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak chcesz ogrzać bez nadmuchu łazienkę, ogrzać brodzik, wyrzucić wilgoć z bakist. 

 

 

Oooo, to właśnie, to. Ja specjalnie chciałem z nadmuchem , bo zdarza mi się jeździć w chłodniejsze dni, a nawet chodzi mi po głowie wypad zimowy.... 

 

W instrukcji pisze, ża do utrzymania temp. ok 22'c w środku należy ustawić na 7-8 pokrętło i dać nadmuch, lub bez nadmuchu na 4-5 ale zalecają z nadmuchem.... Co ja kurde źle robię ????  :krzykacz:

 

A może jest jakaś klapka, do mieszania powietrza, może np. można zrobić tzw, obieg wewnętrzny ??? 

Edytowane przez Kajetan (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kajtek, zobacz czy nei wypadły Ci rury rozprowadzajęce powietrze od wentylatora. Mnie się coś takiego przytrafiło i grzałem sobie szafę :)

 

Nie, jest OK, bo z przewodów wieje, z niektórych nawet dość ciepłym ale nie gorącym. Muszę dziś sprawdzić, czy rzeczywiście nie ma jakiejś klapy regulującej pobór powietrza....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak grzałem w Wiśle, to powietrze nigdy nie było w najdalszych wylotach gorące, to wiadomo, ale po nocy rano miałem ok 23 stopnie przy pokrętle na 6-7 a wentylator na połowe gwizdka. Jeśli przymkniesz wylot w ubikacji to będziesz miał cieplejsze powietrze w dalszym punkcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po powrocie z pracy kontrola. W budce nadal około 13-14'c, grzanie na jedynce, bez rozprowadzenia, kibelek otwarty. Na polu minus 2. Trochę pogrzebałem przy nadmuchu, rzeczywiście jeden przewód trochę poluzowany, przerobiłem mocowanie i strat nie ma już żadnych. Efekt - żaden  :oslabiony: Rozmontowałem trumę. Powietrze zasysane jest po prostu przez kratki z pieca z wnętrza przyczepy, ogrzewa się o radiator na piecu i jest tłoczone do przewodów. Jak w nagrzewnicy w samochodzie. 

Silnik z tyłu jest dość gorący ale widocznie powietrze tak mocno schładza się później w przewodach, że guzik to daje. Truma, bez włączonego rozprowadzenia, grzeje jak oszalała i to chyba jest klucz do sukcesu w zimie. A kibelek, po protu trzeba trzymać lekko otwarty, lub na noc włączać wentylator na 1 i przymknąć resztę nawiewów, żeby było tam "technologiczne" grzanie.

 

A jak u Was jest z tym nawiewem, bo właściwie to nie pamiętam czy ktoś opisał jak to działa u niego. Czy z otworów wali wrzątek, czy tak jak u mnie z tych bliskich ciepłe a z dalszych chłodniejsze lub letnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie rzeczy które u mnie bardzo pomogły i nawiew wieje zdecydowanie cieplejszym powietrzem.

 

Pierwsza podpowiedź

Nie wiem jak u Was to jest rozwiązane ale u mnie przejście rury grzewczej idzie pod podłgą przyczepy (na wysokości drzwi wejściowy) i dopiero jak tam zajrzałem to okazało się że styropian ocieplający trochę się rozleciał.

Dołożyłem nowy i jest zdecydowanie lepiej.

 

Druga podpowiedź

rozprowadzenie skierowane jest na dwie rury i obie na samych końcach już po minięciu wszystkich klapek powinny być zatkane takim plastikiem z małą dziurką.

U mnie te plastiki wypadły i większość "wiania" szła za szafki kuchenne. Po włożeniu zaślepek w swoje miejsca nastąpiła kolejna zauważalna poprawa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że jest to dyskusja akademicka, bo nie widziałem jeszcze żadnego Kozaka w budzie,  gdzieś pod wyciągiem narciarskim, przy -17st. C , nie mniej coś Wam podpowiem.

Buda jest bardzo wrażliwa na podmuchy lodowatego wiatru więc pierwsze, co trzeba zrobić, to pozatykać otwory w ścianach ( komin lodówki, kratki wentylacyjne, wlot powietrza do lodówki w podłodze).

Można spróbować zakleić budowlaną taśmą poliuretanową z klejem.

Wieje zimnem z okolicy lodówki, co najprościej można zasłonić kawałkiem koca, podobnie warto założyć kotarę przy drzwiach wejściowych.

Wnęki szyberdachów wypadałoby też wypełnić materiałem izolującym np dociętą na wymiar płytą styropianu, może dodatkowo wełna mineralną ( szyberdachu i tak nie otworzycie, bo przymarza)

Wszelkie wywietrzniki w dachu trzeba zaopatrzyć w coś w rodzaju regulatora przepływu.

Tam, gdzie można, to na podłogę należy położyć coś w rodzaju karimaty, by zmniejszyć straty ciepła, a jak kto woli, to podobnie może wytapetować okna od środka lub próbować wcisnąć we wnęki płyty styropianowe.

Efekt tych prostych i odwracalnych adaptacji będzie piorunujący w porównaniu z wersją "letnią".

Wodę do mycia najlepiej mieć w baniaku z kurkiem, ustwionym przy zlewie.

Wodę tankujemy ciepłą, by nie kondensowała się para wodna na zbiornikach i zapasie oraz, by nie wychłądzało to nam budy.

Gaz w zewnętrznej butli nigdy mi nie zamarzł, ani też nie zostawało go połowę, choć myślę czasem nad awaryjnym wewnętrznym przyłączu gazu.

Zawsze wożę awaryjnie promiennik gazowy i butlę 2 kg jakby rzeczywiście zamarzło ogrzewanie ale należy pamiętac o tlenku węgla, czyli wentylować budę, jakby co.

Podkreślić należy, że niestety trzeba mieć do takiej zabawy ciężki samochód z napędem na 4 koła, blokadą mostu napędowego i ZIMOWE opony.

Moje doświadczenia wykazują, że łańcuchy śniegowe nie będą wtedy potrzebne, a testowałem to na zimowym podjeździe do Zieleńca więc trudno o gorsze warunki.

Zakładanie łańcuchów na drodze to masakra, a przy tęgim mrozie może być nie do zrobienia.

Warto wozić nakolanniki i specjalny ubiór do ewentualnego czołgania się w śniegu wokół samochodu.

Solary mogą być bezużyteczne w Zieleńcu, gdzie przez parę dni można stacjonować w chmurach sypiących śniegiem - warto mieć spalinową prądnicę.

Sól drogowa niewątpliwie niszczy podwozie ale to kwestia wyboru.

Sporo porad zamieściłem w wątku "UFO - kosmiczne patenty" ale myślę, że zimą, nadal wszystkie parkingi pod wyciągami będą jak zwykle "moje".

Nawiasem dziwię się, że widuję kampery, choć trudniej je przygotować do zimy, niż budę.

Prawdopodobnie jedyną zaletą jest łatwiejsze prowadzenie i manewrowanie,bo wiadomo, że kamperami jeżdżą emeryci :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że jest to dyskusja akademicka, bo nie widziałem jeszcze żadnego Kozaka w budzie,  gdzieś pod wyciągiem narciarskim, przy -17st. C , nie mniej coś Wam podpowiem.

 

 

I tu byś się zdziwił, bo taki wypad narciarsko-weekendowy własnie planuję  :hmm: O ile nie nawali za dużo śniegu, bo wtedy zwyczajnie budy z ogródka nie wyciągnę  :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, to szacun :)

Masz łatwiej, bo ja pod wyciąg mam 450 km w jedną stronę, a wiadomo, że krajowi Kozacy jadą max. 30 km/h jak pada śnieg.

Po drodze zwykle mam bardzo zróżnicowane warunki, od suchego asfaltu, po zadymkę, że krańców drogi nie widać.

Osobnym problemem jest technika jazdy z budą na letnich oponach, by nas nie wyprzedziła na zakręcie.

Śnieg przykrywa też wszelkie doły w które mogą wpaść koła przyczepy podczas manewrowania, a jego pryzmy zawężają drogę do niebezpiecznych rozmiarów.

Pamiętam, jak kiedyś od Częstochowy do Opola miałem zadymkę i mijałem samochody w rowach - zastanawiałem się czy nie kuszę licha.

Warto mieć łopatę, by odkopać się ze śniegu, ewentualnie podsypać piachu pod koła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobom chętnym na zimowy karawaning, polecam wziąć sobie do serca słowa Adama, bo Adam to praktyk przebywania w srogich warunkach zimy. Wygląd i wszystkie modyfikacje "Ufo" nie wzięły się z ekscentryzmu Adama, tylko są wynikiem praktycznych doświadczeń z zimowych pobytów w przyczepie. Przypuszczam, że Adam jeździ na ogół samodzielnie lub góra w dwie osoby, a już widać na przykładzie jego przyczepy, jakiego ogromu zmian należało dokonać i z iloma problemami trzeba się zmierzyć.
Im większa ilość osób ma przebywać w przyczepie, tym trudniejsze wyzwanie. Jeszcze jedno: czymś innym jest dwu, trzydniowy pobyt, gdy tylko krajobraz jest śnieżny, a na zewnątrz zaledwie minus trzy stopnie, a zupełnie czymś innym dwutygodniowy wypad na narty, gdy na zewnątrz zacznie sypać gęsty śnieg i przyjdzie mróz grubo poniżej 10, czy 15 stopni.

W każdym słowie Adama widzę, że zna takie warunki bardzo dobrze, dlatego uważnie czytajcie, co napisał. :ok:

Przyczepę mam bardziej dostosowaną do zimna panującego na zewnątrz, niż jest to w standardzie (specjalne okna, podgrzewany kibelek i kaseta, podgrzewane zbiorniki wody, rozbudowana wentylacja i nadmuchy we wszystkich zakamarkach oraz za meble) i raz zdarzyło mi się pomieszkiwać w przyczepie kilka dni, gdy na zewnątrz panowały temperatury w okolicy 20 st. C poniżej zera.
Od tamtej pory wiem, że nigdy więcej. Pewnie, że się da, jest całkiem sympatycznie i ciepło, ale jestem też przekonany, że takie wyjazdy mają znaczny wpływ na okres życia naszej budki, a już na pewno na jej uszczelnienia. Co innego, gdy kogoś stać na nową przyczepę i jej zmianę co cztery, pięć lat. Tyle, że potem ktoś inny taką przyczepę kupuje i zastanawia się, jak to jest możliwe, że kilkuletnia przyczepa cieknie i rozłazi się zaledwie po kilku sezonach.
IMHO

P.S.
Ideałem by było posiadać dwie przyczepki: jedną "Ufo", której nam nie szkoda i drugą (lepszą) na lato :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nawiasem dziwię się, że widuję kampery, choć trudniej je przygotować do zimy, niż budę.

Prawdopodobnie jedyną zaletą jest łatwiejsze prowadzenie i manewrowanie,bo wiadomo, że kamperami jeżdżą emeryci :)

 

hmmm...fakt że dopiero jedną zimę użytkowałem mojego kampera..przedłużone ferie to 17 dni plus weekendy które często były ''zahaczone '' o poniedziałek.

Oczywiście zima w tym roku..była jaka była, ale raz w Jurgowie w nocy spotkało nas  minus 17 stopni.

Nic, powtarzam nic nie przerabiałem nie modyfikowałem w kamperze. Kupiłem jedynie asekuracyjnie łańcuchy ( nie użyłem ani raz ). Wszystkie wyjazdy były rodzinne czyli ja, żona i syn 7 lat. Dla jasności - nie robiliśmy tego z oszczędności, myślę że było by nas stać na kwaterę. Robiliśmy to bo naprawdę zimowy karawaning jest również fantastyczny jak ten letni.

Przypominam sobie że na pierwszy zimowy wyjazd kamperem przygotowałem się jak na wyprawę na koniec świata. Chyba z tuzin zapasowych koców, papierowe ręczniki w ilości hurtowej bo podobno miało się coś skraplać  :]  Wszystko to okazało się..hehe

Fakt, raz zamarzłą mi szara woda, ale zbiornik pod autem w dodatku nie zaizolowany ja na dodatek  zapomniałem odkręcić zaworu..

Obecnie zamontowałem mu matę grzewczą i ocieplenie. Czekam na zimę  :]

 

adamkwiatek - nie jestem emerytem, pomimo że mam kampera. Mam 35 lat  :ee: 

Do zobaczenia w tym roku pod stokiem ! Już nie mogę się doczekać.

Edytowane przez Simbus1 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimowe wyprawy mają specyficzny klimat, który nie każdemu, a w zasadzie nikomu tak do końca nie pasuje.

Zimą zwłaszcza  nocy jedziemy często białymi drogami samotnie przez jakieś pustkowia.

Czasem zastanawiam się, czy gdybym wyleciał z drogi, to kiedy by mnie znaleziono, skoro do rana mógłby mnie i ślady zdarzenia, przysypać śnieg.

Ma rację Kristofer, że takie wyprawy są dla wąskiego grona osób, wiedzących na co się piszą.

Zima nie daje możliwości ucieczki z budy gdzieś nad jezioro, musimy przebywać razem w zamkniętej przestrzeni.

Często bywałem sam w takich warunkach i wtedy rzeczywiście wypoczywałem, nie musząc się martwić o czyjeś cztery litery, czy się nie nudzi, dziwi, a może chce uciec do mamy.

Idealnie byłoby ruszyć na pierwszą zimową wyprawę samemu, by przetestować, jak to wszystko działa i ewentualnie spieprzać z podwiniętym ogonem do domu, zamiast udawać, że jest klawo jak cholera, kiedy jest strasznie.

Można trafić na tak paskudną pogodę, że nie będzie się dało, ani chciało pompować akumulatorów agregatem prądotwórczym, nawet w obliczu przygasania światła, o braku telewizji nie wspomnę.

Powstaje wtedy kwestia, czy da się ze sobą wytrzymać – dobry test dla przyszłych związków :)

Wchodząc do budy, wnosimy śnieg, nawet jeśli staraliśmy się omieść buty zmiotką.

Trzeba wyłożyć podłogę w miejscach wchodzenia i zdejmowania butów, gumowymi dywanikami samochodowymi które wytrzepujemy ze śniegu po przebraniu się.

Mokre kombinezony narciarskie mamy w każdych warunkach, choćby z przepocenia, nie koniecznie śniegu, czy deszczu.

Doskonale schnie wszystko powieszone na drzwiach szafy, nad kominkiem ale kto ma przykręcone wieszaki od zewnątrz do wycackanej szafy ?

Należy pamiętać, że pod obciążeniem, urwą się nam drzwi z zawiasami, jeżeli nie zastąpimy ich zawiasami od stodoły.

Warto też przebudować szafę i zrobić tam tylko półki, na których można suszyć buty narciarskie.

Ściany tak obciążonej szafy, mogą się odkształcać, jeśli ich nie usztywnimy .

Musimy w coś łapać wodę kapiącą z wentylacji, bo będziemy mieli rano mokrą kołdrę – trzeba zrobić klatkę pod sufitem, pod wentylacją, w którą wsuwamy pojemnik na wodę lub szmatę wystarczająco chłonną.

Sam bywam zaskakiwany nieraz rozwojem sytuacji, co rozwiewa moje przekonanie, o wystarczającym przygotowaniu do wyprawy.

Małe dzieci, czy marudząca żona, to nie jest odpowiednia załoga, z czego wypływa morał taki, jak już zauważył Kristofer : trzeba mieć dwie budy, a nawet dwie załogi, by to jakoś ogarnąć i się nie zamęczyć :)

 


P.S.
Ideałem by było posiadać dwie przyczepki: jedną "Ufo", której nam nie szkoda i drugą (lepszą) na lato :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.