Skocz do zawartości

Karawaning - czy rzeczywiście taki wspaniały?


kjpkjp

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, BUMERANG napisał:

Karawaning rozpoczyna się od momentu ruszenia w drogę,

Otóż to. I wg mnie to w tym wszystkim jest najlepsze. Kiedyś musiałem dotrzeć do celu. Dziś wsiadam w auto i już jestem na wakacjach i mi wisi czy przejadę 300 km czy 150 km. Mam ochotę to się zatrzymam wcześniej i zostanę dłużej. I to w tym wszystkim jest najlepsze, że karawaning jest nieprzewidywalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, BUMERANG napisał:

Czytam, czytam i pomału oczom nie dowierzam. Nikt z Was nie jeździł pociągiem z namiotem na wakacje?  Nie pływaliście po Mazurach, co wieczór szukając miejsca na obozowisko z namiotem przy ognisku? Ludziska ciągali Niewiadówki Maluchami po wiejskich, dziurawych drogach i starczało im czasu.

Wyrosło nam pokolenie tabletu. Wyjść z łóżka prosto do samolotu i wysiąść na plaży. 

Boisz się wyprzedzać? To po czorta wyprzedzasz. Jedź za tym Tirem - będzie bezpiecznie. A jak wrócisz poćwicz dookoła komina. Następnym razem będzie mniej w porach. 

Karawaning rozpoczyna się od momentu ruszenia w drogę, a nie od otwarcia piwa na plaży. Karawaning to wyjazdy w nieznane, wolność podejmowania i zmian decyzji.

Dla mnie karawaning to także okresy między wyjazdami. Naprawy , modernizacje, etc. Ale to tylko moje zdanie. Mnie wołami nie zaciągnie nikt do hotelu. Strata czasu. 

Pozdrawiam 

Popieram wypowiedź w 100% ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie duży minus to koszt samej jazdy - byłem w marcu nad morzem - dojazdy w obie strony z przyczepą około 900PLN, gdybym jechał osobówką to 520PLN - różnica wielka jak dla mnie.

NIkt mi nie powie, że z przyczepą mu się jeżdzi wygodnie jak solo osobówką, jednak wszystko robi się poowoooolii.

No i czas - jak ktoś tak jak ja może połapać długie weekendy i może 2 tygodnie ciągiem uda się w roku to ciężko coś dalej zwiedzić. Zazdroszcze tym co mogą pojechać na miesiąc lub więcej i nie przejmować się tym, że zrobili dziś tylko 200km a nie 500.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jazda z przyczepa to sama przyjemność , a spanie podczas podróży we własnym łóżku to super sprawa. Jeżeli mam do pokonania  ponad 500km to zawsze noc spędzam w przyczepie. Do tego własna kuchnia ,lodówka, toaleta z bieżącą   woda ,ogrzewanie.

Sprawy związane z przygotowaniem przyczepy do dłuższego wyjazdu to tak naprawdę nie jest żaden problem dla mnie, gorzej to wygląda z przygotowaniem żywności ,zona ma sporo  pracy a nie lubi chować zapasów w przyczepie.

Problemem jest zawsze zabranie wszystkiego za dużo począwszy od ubrań, jedzenia, różnego rodzaju sprzętów , narzędzi i tak naprawdę często wiele niepotrzebnych rożnych drobiazgów. Od lat zarzekam się ,ze następnym razem będzie odchudzenie budki i auta i nic z tego nie realizuje ,bo zwycięża twierdzenie "przecież tego nie nosze na plecach ".

Dla przykładu zawsze wożę ze sobą dwie ładowarki mikroprocesorowe  jedna 5A w aucie ,druga 3,6 A w przyczepie . Na pytanie po co dwie ,odpowiadam dla zasady sam sobie.itd.

Jeżeli jesteśmy na dobrym kempingu to sama radość mieszkania  na nim a do tego baseny termalne - toż to jest dla wielu ludzi niewyobrażalna przyjemność oraz przy okazji leczenie.

Kto nie doświadczył tego to bardzo trudno mu to zrozumieć.??

Przyczepa z rozłożonym przedsionkiem oraz wyposażeniem, to drugi letni dom. Spanie w przyczepie to istny odlot ,sam nie wiem dlaczego tak dobrze się w niej śpi.:przyczepa:

Karawaning to pewien styl życia pozwalający nam wybrać termin wyjazdu , miejsce w Polsce i za granica ,spotykać wielu nam podobnych z reguły bardzo otwartych i życzliwych ludzi .

Moze niektórzy się oburza  , ale w mojej ocenie poważnym minusem karawaningu są systematycznie wzrastające koszty transportu, opłaty autostradowe dla zestawów i często bardzo wysokie opłaty za kempingi .

KARAWANING to nie jest tania Przygoda.

Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych tym sposobem spędzania wolnego czasu.  :banan:?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, koober napisał:

Piekło zamarzło... karawaningowcy udowadniają sobie wzajemnie jak bezsensowny jest karawaning :D 

Ale mnie rozbawiłeś ! , świetnie to ująłeś , na szczęście mnie to nie dotyczy.:przyczepa::banan::ok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, koober napisał:

Piekło zamarzło... karawaningowcy udowadniają sobie wzajemnie jak bezsensowny jest karawaning :D 

??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jarod napisał:

Dla mnie duży minus to koszt samej jazdy - byłem w marcu nad morzem - dojazdy w obie strony z przyczepą około 900PLN, gdybym jechał osobówką to 520PLN - różnica wielka jak dla mnie.

NIkt mi nie powie, że z przyczepą mu się jeżdzi wygodnie jak solo osobówką, jednak wszystko robi się poowoooolii.

No i czas - jak ktoś tak jak ja może połapać długie weekendy i może 2 tygodnie ciągiem uda się w roku to ciężko coś dalej zwiedzić. Zazdroszcze tym co mogą pojechać na miesiąc lub więcej i nie przejmować się tym, że zrobili dziś tylko 200km a nie 500.

A więc zostaje jeszcze zmień auto na samolot, będzie najszybciej ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Lucek26 napisał:

Problemem jest zawsze zabranie wszystkiego za dużo

Uświadomiłeś mi w tej chwili jeden bardzo poważny problem. Zawsze coś zapomnę spakować... chyba zrezygnuję z wyjazdów ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

? Jesteś z tych bardzo zakręconych - rezygnacja Tobie nie grozi .

Tez tak mam ,ze zawsze coś zapomnę zabrać . W kwietniu zapomniałem zabrać miernik sygnału TV SAT i sam bylem niezadowolony ,nie mówiąc o zonie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt ameryki nie odkrywa w tym wątku ale dobrze, że te wszystkie "przestrogi" są w jednym miejscu dla tych co przymierzają się do karawaningu. Ja czytałem forum ze trzy lata zanim z namiotu przesiadłem się do przyczepy a i tak więcej człowiek miał szczęścia niż rozumu. Za to dzisiaj mogę powiedzieć, że wybrałem świadomie i dopiero z tą świadomością mogę niedogodności nazywać cechami.

Teraz, Lucek26 napisał:

? Jesteś z tych bardzo zakręconych - rezygnacja Tobie nie grozi .

Tez tak mam ,ze zawsze coś zapomnę zabrać . W kwietniu zapomniałem zabrać miernik sygnału TV SAT i sam bylem niezadowolony ,nie mówiąc o zonie. 

że o żonie zapomniałeś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że czasem pojawi się taki temat jak ten. Bo to nie tylko blaski, ale i cienie. Może właśnie dlatego normalni (ci co przyczep nie mają) patrzą na nas trochę jak na ludzi niespełna rozumu. 

Tylko po cholerę my się z tym tak męczymy? Żeby nie zrobiło się nagle gęsto w temacie "sprzedam przyczepę", i niech się martwi ktoś inny. A my na w pełni zasłużone, ba, wypracowane latami, przy korbie i fajerze, all inclusive :)

 

 

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, BUMERANG napisał:

Wyrosło nam pokolenie tabletu. Wyjść z łóżka prosto do samolotu i wysiąść na plaży. 

To mi się podoba - masz u mnie wieeeeeelki  +  Bumerang ? 

Tak sobie czytam to co napisaliście i dochodzę do wniosku, że ludziom się naprawdę w :pupa: poprzewracało. Ok - jestem tutaj pewnie jednym z najstarszych zgredów na tym forum, dlatego tak dla karawaningu jaki i wielu innych spraw mam trochę inne podejście jak wielu z Was. Takie życie i jego prawa...

Nie będę tu pisał o tym jak to wraz z rodzicami w latach 60 wyjeżdżaliśmy podbijać świat starą Warszawą M20  z namiotem w bagażniku, bo byłoby to trochę nie na temat.W tych czasach na jakąkolwiek budkę mało kto mógł sobie pozwolić, o ile w ogóle jakieś  się w Polsce kręciły. Dzieciakiem byłem, więc mało z tego pamiętam,  dlatego szkoda czasu na pierdoły. Ale w 1979 roku wraz  z małżonką oraz dwójką dzieci ( 1 rok i 3 lata) wybraliśmy się w pierwszą podróż wspaniałym holownikiem Fiat 126p oraz tabbertem polskich szos N126 :) . Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale jednak załoga  w ilości 6 osób robiła już wrażenie  :)  Do załogi dołączyli  mój kumpel oraz moja siostra. Jak wiadomo król ówczesnych szos jakim był nasz holownik nie był w stanie nas wszystkich pomieścić, więc kumpel wylądował na balkonie , chudy był - więc w razie kontroli  szybko  wskakiwał do szafy.Jak on tam się mieścił do dziś nie mogę  tego pojąć. Czytam więc te Wasze teksty o kłopotach z wyprzedzaniem na drogach - ciekawe czy możecie sobie wyobrazić co ja mogłem na drodze wyprzedzić i w ogóle z jaką prędkością mogłem się poruszać ? No cóż - ten aspekt lepiej pominąć, bo do dziś tylko śmiać mi się z tego chce. Ale jechaliśmy, a właściwie poruszaliśmy się jakoś do przodu. Na trzeci dzień "podróży" dotarliśmy z Malborka  do Powidza (coś koło 250 km), a teraz ludziska piszą o przelotach 500 - 900 km dziennie - i jeszcze źle,  mając wręcz luksusowe auta, bo wszystko co się obecnie porusza po naszych drogach jest wręcz luksusem w porównaniu do naszego  dawnego "mocarza". Dojechaliśmy nad jezioro - ustawiliśmy zapiekankę, rozbiliśmy dwa namioty i dawaj plażować :)  W N-ce żadnego  światła (bo skąd prąd) - świeczki na stoliczkach, żadnej lodówki, nawet kuchenki odpalić się nie dało, bo skąd było wziąć butlę z gazem? Komary cięły jak wściekłe - bo przecież szprejów jako takich wtedy nie było.Gotowaliśmy na dwóch pojedynczych kuchenkach denaturatowych i było cacy. W wiejskich sklepikach można było kupić salceson, szpachlówkę, serek topiony i czasami ser żółty, jak ludziska nie zdążyli wykupić :)  Sranko - hmmmm  dobrze , że była wykopana latryna, gorzej z papierem, bo wisiała tylko gazeta. Prysznic - no tak był - konewka ocynkowana i woda z jeziora, raczej zimna. 

Więcej nie będę pisał , bo to i tak bezsens. Ktoś zapyta czy byliśmy zadowoleni z takich wakacji ? Nie widziałem ani jednego dnia czyjejś skrzywionej miny - wszyscy mieli banana na gębie od rana do wieczora, bo byliśmy na wakacjach i nikt i nic nie mogło nam popsuć nastroju.

Jedno wiem - nie zamieniłbym nawet jednego dnia  tamtego "karawaningu" na obecny hotel 5 gwiazdkowy z basenami , saunami i szarańczą.... Dzięki Bogu zdania nie zmieniłem do dziś, mimo różnych nazwijmy to "zdarzeń " na kempingach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Lucek26 napisał:

? Jesteś z tych bardzo zakręconych - rezygnacja Tobie nie grozi .

Tez tak mam ,ze zawsze coś zapomnę zabrać . W kwietniu zapomniałem zabrać miernik sygnału TV SAT i sam bylem niezadowolony ,nie mówiąc o zonie. 

Rozumiem. Zapomnieć żony, to nie problem, a zbawienie, ale ten miernik... Nie dziwię się, że do dzisiaj sobie wypominasz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.