Skocz do zawartości

Karawaning - czy rzeczywiście taki wspaniały?


kjpkjp

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem, też mam mały akumulator jednak niektórzy wożą po 120Ah i więcej.


Solar dba, że jest zawsze pełny. Nawet jak jest prąd nie mam potrzeby się wpinać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, chris_66 napisał:

jak mało jeździsz to może być przyjemność, ja powoli mam dość, czy to busem, czy osobówką czy z budą :drive:

problemem jest odległość do miejsc gdzie nas jeszcze nie było, dlatego kombinuję z mieszaną formą podróżowania

za dużo ???? jak nie potrafisz spojrzeć realistycznie na potrzeby i czas na wyjeździe to musisz poćwiczyć - 1/2 rzeczy można zredukować, kupować w miarę zużywania się itd. U mnie nie ma dowolności pakowania się, każdy jest wyćwiczony co i ile ma zabierać na podróż, sprzęt też jest ściśle określony i bez możliwości "rozwoju", zresztą po drodze zawsze trochę przybywa ekwipunku (po powrocie jest zawsze bolesna redukcja do absolutnego minimum) :kosz:

niekoniecznie, czasy się zmieniają i możliwości , i oczekiwania - kiedyś maluchem czy trabantem wybierałem się w trasy od Syrii po Portugalię, teraz już niekoniecznie, myślę jak to obskoczyć samolotem :thank:

moje stwierdziły, że to do niczego nie potrzebne , a maju jedziemy na dwa tygodnie, w czerwcu na trzy, świadectwa odbierzemy we wrześniu :winner:(albo później), i tak to nic nie zmieni

Ja nie muszę niczego redukować,ani w aucie ani w przyczepie. Mam ten komfort ,ze od lat jeżdżę zestawem w dwie osoby lub sam na krótsze wypady ,w dodatku DMC zestawu to 3450kg. Jeżdżę tylko prywatnie i wcale nie tak mało ,bo rocznie przejeżdżam od 15000 do 18000 km.

10 godzin temu, chris_66 napisał:

jak mało jeździsz to może być przyjemność, ja powoli mam dość, czy to busem, czy osobówką czy z budą :drive:

problemem jest odległość do miejsc gdzie nas jeszcze nie było, dlatego kombinuję z mieszaną formą podróżowania

za dużo ???? jak nie potrafisz spojrzeć realistycznie na potrzeby i czas na wyjeździe to musisz poćwiczyć - 1/2 rzeczy można zredukować, kupować w miarę zużywania się itd. U mnie nie ma dowolności pakowania się, każdy jest wyćwiczony co i ile ma zabierać na podróż, sprzęt też jest ściśle określony i bez możliwości "rozwoju", zresztą po drodze zawsze trochę przybywa ekwipunku (po powrocie jest zawsze bolesna redukcja do absolutnego minimum) :kosz:

niekoniecznie, czasy się zmieniają i możliwości , i oczekiwania - kiedyś maluchem czy trabantem wybierałem się w trasy od Syrii po Portugalię, teraz już niekoniecznie, myślę jak to obskoczyć samolotem :thank:

moje stwierdziły, że to do niczego nie potrzebne , a maju jedziemy na dwa tygodnie, w czerwcu na trzy, świadectwa odbierzemy we wrześniu :winner:(albo później), i tak to nic nie zmieni

Ja nie muszę niczego redukować,ani w aucie ani w przyczepie. Mam ten komfort ,ze od lat jeżdżę zestawem w dwie osoby lub sam na krótsze wypady ,w dodatku DMC zestawu to 3450kg. Jeżdżę tylko prywatnie i wcale nie tak mało ,bo rocznie przejeżdżam od 15000 do 18000 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jeździłem tyle co Lucek26, to było to całkiem przyjemne. Wystarczy 30-40 tysięcy kilometrów rocznie za kółkiem, nie będąc w żadnym razie zawodowym kierowcą, żeby po 2-3 latach obrzydło. Kiedy więc zapinam cepę, jest o tyle fajnie, że przełamuje monotonię, coś innego, bardziej angażującego uwagę, no, chyba że zapinasz ogon i jedziesz dłuższy odcinek autostradą, to wtedy już nuda do kwadratu... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.05.2019 o 16:36, kalapan napisał:

Ludzie byli inni, wszystko ich cieszyło. Teraz się nie docenia tego co radosne i fajne, tylko szuka się dziury w całym. W/g mnie to każde jedno nowe pokolenie powinno w swoim życiu przeżyć 1 rok w "dawnych" czasach, kiedy nic nie było, a potem by mogli wrócić do normalnego teraźniejszego życia. Wtedy ludzie by byli inni, bardziej przyjaźni sobie, wyrozumiali, ale przede wszystkim dużo więcej rzeczy by ich cieszyło - bo teraz to im się po prostu należy.

Trafiłeś w punkt. Młode pokolenie przyzwyczajone jest do jakiejś megalomanii, coś skromnego, cichego czy małego, zupełnie młodzieży nie cieszy, nie ma w sobie żadnej wartości, żeby dostrzec, że daje fun. Nudzą się szybko, najlepiej, żeby liczyła się tylko praca kciuków na ekranie smartfona/tabletu, a cała aktywność ograniczała się do wyboru kolejnych opcji. Czasami czuję się jak palant, kiedy proponuję młodemu zróbmy to, czy to, co u ludzi z mojego pokolenia w jego wieku wywoływałoby opad kopary i euforię, a młody patrzy na mnie z politowaniem i wyrazem twarzy "Staremu chyba zupełnie odbiło", po czym najspokojniej w świecie wraca do netu. Nie wiem, oni już nie dostrzegają nic ciekawego w zwykłym otaczającym ich świecie, nie chcą nic doświadczać, niczego próbować, bo po co. Przychodzi potem i pokazuje mi film na yt, na tę okoliczność, na zasadzie "I czym tu się podniecać, inni to już dawno odkryli i sfilmowali". Odpalałem ostatnio po zimie po raz pierwszy silnik przyczepny, kupiony jesienią, zero zainteresowania, chociaż latem popływać, to czemu nie. W jego wieku dałbym się z czystej ciekawości pokroić, żeby przy tym asystować, żeby ktoś pokazał co i jak, dał chociaż pokręcić manetką/rumplem. A teraz, co w tym ciekawego że stary kretyn nie dość że hałasuje, to jeszcze podnieca się robieniem wirów w beczce z wodą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.05.2019 o 16:36, kalapan napisał:

Ludzie byli inni, wszystko ich cieszyło. Teraz się nie docenia tego co radosne i fajne, tylko szuka się dziury w całym. W/g mnie to każde jedno nowe pokolenie powinno w swoim życiu przeżyć 1 rok w "dawnych" czasach, kiedy nic nie było, a potem by mogli wrócić do normalnego teraźniejszego życia. Wtedy ludzie by byli inni, bardziej przyjaźni sobie, wyrozumiali, ale przede wszystkim dużo więcej rzeczy by ich cieszyło - bo teraz to im się po prostu należy.

dalej ich można spotkać. pomagają nam ustawić przyczepę na parceli mimo iż innej narodowości. w podziękowaniu piwo i każdy mruczy pod nosem z zadowolenie. rano przywitanie hallo, hey, morning, cześć czy ahoj. po prostu chyba szukamy czegoś wielkiego  tego wow.  a tracimy te małe, drobne które razem tworzą to co w karawaningu najfajniejsze - nowe miejsca , otwarci i radośni ludzie cieszący się tym co jest tu i teraz.

 

Edytowane przez slamal77 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Bo bardziej docenialiśmy rzeczy "normalne -banalne " , ponieważ nie było zamienników ....

A co do tematu : nigdy nie wolno porównywać wakacji w apartamencie do tych na kempingu, bo to dwa różne światy..w myśl zasady , że jeden woli blondynki,  a drugi brunetki ( nie jestem seksistą ? )  ludzie ktorzy zawsze wakacje spędzali w apartmanach , nigdy nie zrozumieją tych , którzy wybierają bliskość natury....

Edytowane przez Iven (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Iven napisał:

nigdy nie wolno porównywać

Niby dlaczego nie wolno? Zawsze są jakieś punkty zaczepienia, które można porównać. Kwatery też mogą być w bliskości natury, zresztą część campingów oferuje zarówno placyki kempingowe jak i domki/pokoje. W przypadku wynajmu jakiegoś takiego domku,

camping-barrel-for-sleeping-exterior-1_2

gdzie cena wynajmu nieznacznie odbiega od ceny za kawałek trawnika pod kampera/przyczepę - to sens kupna/posiadania pojazdu za dziesiątki tysięcy zł i targania go tysiące km jest bardzo, bardzo dyskusyjny.

Edytowane przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Łza Włóczynutka napisał:

Niby dlaczego nie wolno? Zawsze są jakieś punkty zaczepienia, które można porównać. Kwatery też mogą być w bliskości natury, zresztą część campingów oferuje zarówno placyki kempingowe jak i domki/pokoje. W przypadku wynajmu jakiegoś takiego domku, gdzie cena wynajmu nieznacznie odbiega od ceny za kawałek trawnika pod kampera/przyczepę - to sens kupna/posiadania pojazdu za dziesiątki tysięcy zł i targania go tysiące km jest bardzo, bardzo dyskusyjny.

Targam, bo w zależności od humoru/fantazji/pogody itd. w każdej chwili mogę pojechać dokąd zechcę. Wynajmując dom/pokój, jestem związany; również warunkami rezerwacji. Ale żeby nie było, wyjeżdżam również bez przyczepy np. zwiedzanie miast, kiedy zależy mi, żeby zamieszkać ich centrach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, BDG81 napisał:

w każdej chwili mogę pojechać dokąd zechcę. Wynajmując dom/pokój, jestem związany; również warunkami rezerwacji.

Coraz więcej campingów też wymaga rezerwacji i jak jej nie masz to nie wjedziesz. Kilkanaście razy się już odbiłem i musiałem jechać tam gdzie nie chcę...

 

36 minut temu, poziom napisał:

Ile jest takich miejsc a ile jest kempingów, czy 'dzikich' miejsc gdzie można stanąć.

odpowiadając zacytuję kontekst wypowiedzi, bo umknął

13 godzin temu, Iven napisał:

porównywać wakacji w apartamencie do tych na kempingu,

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, BDG81 napisał:

Targam, bo w zależności od humoru/fantazji/pogody itd. w każdej chwili mogę pojechać dokąd zechcę. Wynajmując dom/pokój, jestem związany; również warunkami rezerwacji. Ale żeby nie było, wyjeżdżam również bez przyczepy np. zwiedzanie miast, kiedy zależy mi, żeby zamieszkać ich centrach.

Bardzo trafnie ujęte. Podpisuję się obiema rękami.

PS. Nigdy nie rezerwowaliśmy kempingu. Rano dzwonie albo z drogi czy są miejsca i czy nie ma jakiejś impry motocyklistów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie! Moja refleksja dot. karawaningu jest taka: to się ma "we krwi" albo się tym zaraża. Myśmy z mężem zawsze mieli ciągoty do wędrowania. I tak zostało. Ale nabyłam jedną wielką paskudną cechę. Dzisiaj jak mam zapakować się do walizki to za ch....rę nie umiem się spakować. Kiedyś przyczepa stała przed domem na ogrodzie, drzwi otwarte a ja sru.. co było na liście czek i hop siup  dalej. Miałam wszystko co tylko mogło się przydać np. korkociąg, pełna apteczka na wszystko /skrzywienie zawodowe/ itp.różne rzeczy. Kochani jeszcze raz mówię: to najcudowniejszy sposób na spędzanie czasu. Nieważne czy stoicie na kempingu czy przenosicie się co 2 dni w inne m-sce. Zobaczycie jak kiedyś będziecie to wspaniale wspominać, nawet jak były niepowodzenia. Ja prowadziłam dziennik podróży, każdy dzień był szczegółowo opisywany. Dziś mamy co czytać i wspominać. Ale zdjęcia w albumie są dużo fajniejsze aniżeli w komputerze, jakoś bardziej żywe. Pa!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.