Skocz do zawartości

Karawaning - czy rzeczywiście taki wspaniały?


kjpkjp

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, bw81 napisał:

Tak czytam, czytam...początkowo myślałem, że to sarkazmy...a teraz zastanawiam po co Ci malkontenci się tak katują i kupują przyczepy?

Nie lepiej ALL INC. do Egiptu za 1600 zł od osoby i po problemie? Nie trzeba holować, wyprzedzać, pocić się przy rozkładaniu i składaniu.

Bo to masochiści są.

Jak żona alkoholika, narzeka, ale dalej przy tym mężu ( przyczepie ) trwa pomimo przeciwności losu, gdyż ten zły mąż ( karawaning ) ostatecznie czasami nie jest taki zły.

Po prostu uzależnienie 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam i nie wiem czy sobie jaja robicie czy naprawdę tak Was to męczy. Jeżeli to drugie to współczuję. Sprzedajcie te cholerne przyczepy, szkoda życie, zdrowia, czasu i pieniędzy na takie zabawy 
 
 
Baw się dobrze tak jak wszyscy w tym temacie

Tym którzy się pocą przy rozkladaniu przedsionka polecam markizę albo daszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale głupi wątek ?.

Jak komuś nie pasuje taka forma wypoczynku to ni ech z niej zrezygnuje , a nie żali się przed całym forum. Przyczepą to nie żona zawsze można z nią sie rozstać ?

Druga sprawa 70% osób źle dobiera zestawy. A potem płacze,  że tira nie może wyprzedzić.  Niestety, albo stety swój samochód musimy podporządkować pod przyczepę.  Jeżeli chcemy komfortowo podróżować.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to się zaczęło :D

Zacznijmy może od pierwszego postu, czyli jak @kjpkjp zapytał się, czy karawaning to same ochy i achy. Według mnie nie, jednak prawie wszyscy wypowiadający się nadal ochują i achują. Dlatego ja popłynąłem pod prąd, tak już mam ;) I nie jest to trolowanie, jak @chris_66 myśli, jednak całkowicie poważnie się wypowiadam. I celowo listuję wszystkie wady i nie wypisuję zalet, bo to inni robią. Czy autor tego wątku nie to miał na myśli :niewiem:

Karawaning, tak jak każda inna forma wypoczynku, ma swoje zalety i wady. Wiele osób na tym forum jest w nim zauroczona lub zakochana, a wiadomo, że wtedy tych wad się nie widzi. Jednak one są. To tak jak z partnerką/partnerem swojego życia. Albo go pokochasz takim, jaki jest, albo szukasz sobie innego. I nie ma partnera idealnego, musisz zaakceptować jego wady, by mieć jego zalety, co daje pełny obraz kochanej osoby. A niech ktoś powie o nim źle to :wpysk:

Wszystkie wady które wymieniłem w tym tym temacie są opisane na tym forum lub doświadczyłem osobiście, tak więc Ameryki tutaj nie odkrywam, a jedynie zebrałem je w jednym miejscu. Ochy i achy wypisywałem w innych tematach.

21 minut temu, kojus napisał:

Ale głupi wątek

A ja własnie uważam, że jest na odwrót. Teraz rozumiem, dlaczego tak się stało:

"No dobra, jeden z autorów kiedyś (z rok temu, albo i więcej) odważył się nagrać materiał o tej gorszej stronie karawaningu, w której wprost wypunktował dość mocne "zarzuty" wobec podróżowania z przyczepą. Nagranie zrodziło trochę kontrowersji więc po kilku dniach zniknęło"

Według mnie nie powinno się aż tak zacięcie bronić karawaningu, w rozmowach z ludźmi zainteresowanymi tematem zawsze oprócz ochów i achów wymieniam także wady, by mieli pełniejszy obraz tego hobby. Bardzo źle bym się czuł, gdybym kogoś namówił do karawaningu a potem On by z tego zrezygnował i powiedział, że jest do bani.

Przypomnijcie sobie temat @Kajetan'a, gdzie był bliski rezygnacji z karawaningu, lecz się nie poddał, według mnie także dzięki Wam. Zastanówcie się, ile innych osób nie opisało swoich przeżyć, być może gorszych, i zrezygnowała z karawaningu. Tego na forum nie mamy :nono: 

Tak więc wracając to pytania @jacekzoo, stety lub niestety, ale mam tak samo nierówno pod sufitem jak większość z Was (inni to nazywają "pozytywnie zakręceni"). Jednak ja nie rezygnuje z innych form wypoczynku, takich jak AllIn, kwatera czy nawet szmata. Bo jak tu zwiedzić wyspy czy nawet Azję, Australię czy Ameryki? Jak podczepić budkę pod rower czy kajak? Coraz bardziej podobają mi się pomysły @chris_66, by pojechać gdzieś daleko, tam zostawić cepkę, wrócić samolotem a potem w innym terminie kontynuować podróż. Kilka dni do przodu, choć wiąże się to z innymi problemami.

Tak więc pozwólcie mi być w tym temacie "czarnym charakterem" :zlo:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko większość tych wad to nie wady, bardziej bym to nazwał cechami. A inne bardziej lub mniej łatwo ale można wyeliminować. Niekomfortowa jazda- odpowiednio dobrany zestaw. Wynoszenie kota- korzystanie z kibla na kampie itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, reflexes napisał:

Nie wiem co rozumiesz pod pojęciem szybki. Dla mnie szybki to jest właśnie te pół godziny. Przestałem się spieszyć tam gdzie nie trzeba, bo szkoda życia i nerwów i tak naprawdę nie ma znaczenie czy będę się szykował do wyjazdu 15 czy 30 minut.

Chodziło mi o szybki wyjazd na weekend w piątek po pracy. Wtedy każda minuta jest istotna, by dojechać do celu przed zmrokiem, szczególnie, jeżeli jest to nowe miejsce.

2 godziny temu, reflexes napisał:

Nie raz dzięki nawigacji zwiedziłem zapomniane przez ludzi i boga wioski

Nie chodziło mi o błąd nawigacji (urządzenia), lecz mój błąd w nawigacji, czyli wjechanie w złą drogę.

2 godziny temu, reflexes napisał:

Pogawędzić zawsze miło, a Twoja złośliwość jest kompletnie zbędna i nie wnosi nic do tematu.

Nie było tu żadnej mojej złośliwości, jeżeli tak to odebraliście to przepraszam :(

Chodziło mi o to, że lepiej poznawać ludzi przy :piwo: niż przy :pupa:

2 godziny temu, reflexes napisał:

Poza tym jest na to sposób, wystarczy porządni umyć ręce po każdym serwisie.

Czyścioszkiem to ja nie jestem ale mam fioła na punkcie czystych rąk. Tak więc mam nadzieję, że powyższe to jest standard u wszystkich :niewiem:

I nie chodziło mi o kropelkę na dłoniach lecz na innych częściach ciała.

2 godziny temu, reflexes napisał:
17 godzin temu, lbuster napisał:

Dla mnie nawet defilada z kotem po polu jest niekomfortowa.

Nie rozumiem, ale nie muszę. Dla mnie to żadna ujma na honorze. Może go nie mam :) 

Hmmm, można powbijać patyczki i udawać, że się jeżyka wyprowadza na spacer :P

2 godziny temu, reflexes napisał:

Przyznam szczerze, że chyba jeszcze nie miałem okazji czekać w kolejce do takiego miejsca.

A ja już parę razy. Wiesz, ja mimo małego stażu, z reguły co 3-4 dni zmieniam miejsce, więc coś już tam przeżyłem. A żeby zobaczyć ciekawe miejsca i nie być 100 km dalej, trzeba się przemęczyć na zaludnionych kempingach.

Najciekawsze miejsce w jakim byłem to pole kempingowe przy Legolandzie na południu Niemiec, gdzie zrzut był na środku pola na skrzyżowaniu głównych ulic. Stałem tam w kolejce między innymi ludźmi a kamperami a koło nas pielgrzymki dziesiątek, jak nie setek ludzi. Super klimat :wacko:

 

 

Godzinę temu, jacekzoo napisał:

Tylko większość tych wad to nie wady, bardziej bym to nazwał cechami.

Microsoft też tak mówi :hehe:

Niektórzy chodzą na siłownię, pocą się i wydają na to kupę kasy, my też możemy co nie?

Godzinę temu, jacekzoo napisał:

Wynoszenie kota- korzystanie z kibla na kampie

Powiedz to swojemu kilkuletniemu dziecku w nocy :blink:

Godzinę temu, chris_66 napisał:

Co nie zmienia faktu że jesteś czarną owcą

Dzięki za awans :winner:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, lbuster napisał:

No to jedziemy dalej z "zaletami"

Ja do tej pory myślałem, że sobie jaja robisz ;) Z połową rzeczy na szczęście się zgodzić nie mogę, albo mnie zupełnie nie dotyczą.

 

17 godzin temu, lbuster napisał:

- wracając do jazdy na dziko, jesteś uwiązany do przyczepki, ja raz zrobiłem kilkugodzinną trasę rowerową i cały mój wyjazd myślałem, co się dzieje z moją budką, czy jak przyjadę na miejsce nie będzie okradziona, zniszczona, spalona lub czy ona w ogóle będzie

Na szczęście nie interesuje mnie jazda i spanie na dziko

17 godzin temu, lbuster napisał:

- zakup przyczepki to jedna wielka loteria, toć u nas w kraju same super-trupy w okazyjnych cenach

Żeby tego uniknąć postanowiłem kupić przyczepę nową. Tak samo z autem robię, i z następną przyczepą też tak będzie. Po co się na siłe stresować? :D

17 godzin temu, lbuster napisał:

- jak już jesteśmy przy stanie technicznym, to przyczepa to taki domek z kart, jedno puknięcie i się cała rozlatuje, jedna dziurka i cała jest zgnita

Niestety. To minus. Na szczęście są ubezpieczenia ;)

17 godzin temu, lbuster napisał:

- cała instalacja elektryczna i gazowa jest wokół drewnianych elementów, ciekawe połączenie :hmm: Czy w domu też byście sobie zrobili kominek w drewnianej obudowie?

Ale to chyba nie jest minus? Wszystko jest przetestowane i atestowane. Ja tam nie widzę w tym nic niebezpiecznego.

17 godzin temu, lbuster napisał:

- o gazie to można by napisać cały artykuł, ja tylko wspomnę, że by upichcić obiadek to musisz mieć otwarte przynajmniej jedno a najlepiej dwa okna i nie jest istotne, czy jest to lato czy zima. Jak tego nie zrobisz i jeżeli nie zakupisz oraz odpowiednio nie zamontujesz pierdyliona czujników, to możesz się przywitać ze wszystkimi świętymi.

Dlatego trzeba okna otwierać. U mnie jest stosowna naklejka o tym przypominająca.

17 godzin temu, lbuster napisał:

- wyjazdy weekendowe i wolność, hmmm, większość jeździ wokół komina, bo wypad kilkaset kilometrów nie wchodzi w rachubę (ja nie lubię się rozbijać po ciemku). Jak masz kwaterę, to w nosie masz, czy na miejsce dojedziesz o 18:00 czy o 24:00

Bez względu czy solo czy z budą to nie chce mi się dymać gdzieś dalej. Nie lubię :D

17 godzin temu, lbuster napisał:

- szybki wyjazd z przyczepą? Nieeeee. Musisz na to poświęcić co najmniej 15-30 minut, by odkręcić podpory, podpiąć cepkę pod auto, założyć lusterka, sprawdzić, czy wszystko w cepce jest zabezpieczone, sprawdzić światła. Ja z reguły się spieszę i wsiadając do samochodu jestem mokry (szczególnie w upały). He he - potem to samo na miejscu

Zgadza się. Wyjazd z przyczepą z reguły trwa dłużej. Ja aby zminimalizować ten czas to po prostu w przyczepie mam sporo rzeczy, których nie muszę dodatkowo nosić.

17 godzin temu, lbuster napisał:

- wyprzedzanie a budą???? No tutaj to jest dopiero jazda bez trzymanki. Pomijając niektórych forumowiczów,  którzy mają potwory a nie auta, to wyprzedzanie na dwupasmowych drogach szybkiego ruchu jest ograniczone do wyprzedzania TIRów i jest to dla mnie bardzo nieprzyjemny manewr, na drogach jednopasmowych to najpierw trzeba znaleźć długą prostą długości pasa startowego dla Boeingów, potem trzeba wyciągnąć lornetkę by się upewnić, czy na końcu tego pasa nie jedzie jakiś Hołowczyc i w końcu można zacząć się bawić w wyścig ślimaków :wacko:

O tym już wspominałem. W moim przypadku nie ma żadnego dyskomfortu. Ale nie ukrywam, że o to opdowiednio zadbałem. Auto dobierałem tak aby mieć jakiś zapas mocy i zapas wagi i też po to aby mi się nim komfortowo jeździło. Tym sposobem zmieniłem C4P na Scenica, którym mi się dużo lepiej holuje. Ostatnio wracając z Krakowa regularnie wyprzedzałem TIRy. Bez żadnych nieprzyjemności. 

17 godzin temu, lbuster napisał:

- jazda w górach, ha, tutaj możesz z zamkniętymi oczami powiedzieć, gdzie się zaczyna górka, jaki procent nachylenia jest w każdym momencie drogi pod górkę. Jak już się wdrapiesz, to to nawet nie jest połowa jazdy, bo zjazd dostarcza dużo większych emocji. Przyhamowujesz, by się za bardzo nie rozpędzić, jak widzisz jakiś prześwit w lasku to znowu przyhamowujesz, bo wiaterek może Ciebie popieścić z boczku, widzisz zakręt, to znowu przyhamowujesz, bo nie chcesz tego robić na zakręcie z górki. A no i musisz pamiętać, że jak Twoje auto hamuje silnikiem to Twoja cepka czym hamuje? 

Też na szczęście nie odczuwam dyskomfortu. Ale też nie jeżdżę po jakiś wąskich górzystych trasach. 

17 godzin temu, lbuster napisał:

- pomyłka w nawigacji, uwierz mi, że nie chcesz tego zrobić, ale jak już się zdarzy, to możesz pół godziny wycofywać po ciemku w lesie między krzakami i drzewami. Gorzej będzie, jak jadą za tobą inne pojazdy. Nie miałem "przyjemności" zawracania na wąskiej drodze ale myślę, że też jest niezły "fun"

Zgadza się. Zdarzyło mi się zawracanie w jakiś bramach. Raz wjechałem na parking, gdzie było tak wszystko zastawione, że musiałem odczepić budę i posiłkować się moverem. Bez movera nie dałbym rady.

17 godzin temu, lbuster napisał:

- no i wisienka na torcie, zapewne uważasz się za super kierowcę jak 99% polskich kierowców? No to zaczep sobie budkę, to zobaczysz jaka to przyjemność, poprzyglądaj się co się dzieje z tyłu przez dodatkowe lusterka (pierw się musisz zdecydować w które lusterka masz patrzeć) no i zapomnij o środkowym, w nim to co najwyżej może sprawdzić, czy jeszcze budki lub rowerów na dyszlu nie zgubiłeś albo popatrzeć jak twoje dzieciaki się kłócą po paru godzinach jazdy.

Dla obserwowania dzieciaków mam inne lusterko :P Natomiast dodatkowe lusterka uważam, że mam bardzo dobre. Widać w nich naprawdę wiele i co najważniejsze, praktycznie się nie trzęsą. Nie dałbym rady jeździć z dziadowskimi lusterkami i z takimi nie jeżdżę. I mimo dobrych lusterek zdarzyło mi się zahaczyć przyczepą o coś - nie da się tego uniknąć raczej. Więc tu bym dodał konieczność posiłkowania się osobami trzecimi przy manewrowaniu

17 godzin temu, lbuster napisał:

Dwa lata temu podjeżdżamy na most na wyspę Pag i spotykamy Polaków, którzy są na kwaterze. Okazało się, że płacą tyle samo co my za pole kempingowe. Nie pamiętam dokładnie, ale było to coś 150+ PLN.

Teraz mnie zdziwiłeś tym co napisałeś. Bo w moim przypadku karawaning sam w sobie wychodzi dużo taniej (nie wliczam do tego kupna przyczepy i całego szpeju). Generalnie przy moim sposobie wypoczywania i podróżowania to wychodzi, że za te pieniądze mogę oodpoczywać około 1/3 - 1/2 więcej niż jakbym pojechał na kwatery czy wczasy all inclusive. 

17 godzin temu, lbuster napisał:

Moje auto nr. 1. Max spalanie solo nawet w najtrudniejszych warunkach 9l, pięć lat temu wynająłem 4-ro osobową budę DMC 1350 i średnie spalanie po 2 tygodniach wynosiło 13-14l

Moje auto nr. 2. Autostrada tempomat 160km/h spalanie 6l, z cepką przy 90km/h osculuje pomiędzy 8 a 9l.

Wybacz ale nie wierzę w spalanie 6 litrów przy 160 km/h :P

17 godzin temu, lbuster napisał:

Dla mnie nawet defilada z kotem po polu jest niekomfortowa.

Dla mnie zbieranie psich nieczystości nie jest niczym nienormalnym. Tak samo przejście z kasetą po polu, gdzie 100% towarzystwa robi dzień w dzień to samo ;)

17 godzin temu, lbuster napisał:

A jaka przyjemna jest kolejka przy wylewaniu zawartości, miło jest pogawędzić nie? Jakie tematy poruszacie? Kulinarne?

Hmm, w zasadzie nigdy nie byłem na polu gdzie byłaby kolejka. Max jedna osoba może akurat wylewająca swoje nieczystości. Ale jak napisałem powyżej - dla mnie to jest taka sama czynność jak szczotkowanie kibelka po sobie, czy zbieraniu psich kup po moim psie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, lbuster napisał:

Chodziło mi o szybki wyjazd na weekend w piątek po pracy. Wtedy każda minuta jest istotna, by dojechać do celu przed zmrokiem, szczególnie, jeżeli jest to nowe miejsce

I dlatego z założenia na weekend wybieramy miejsca jak najbliżej domu. Przez te kilka lat polubiliśmy kilka miejscówek i z nich korzystamy, najczęściej leniuchując nad wodą lub w lesie. Zwiedzanie i inne atrakcje uskuteczniamy w długie weekendy i w urlopie.  U nas jest tak to zaplanowane, że o 15.00 kończymy pracę, a o 16 odjeżdżamy z pod domu. Pakowanie dzień wcześniej. Po pracy spinam zestaw, obiad, szybko szałer i w drogę. 

8 minut temu, lbuster napisał:

Nie chodziło mi o błąd nawigacji (urządzenia), lecz mój błąd w nawigacji, czyli wjechanie w złą drogę.

Aaaa, też mi się zdarza ale na szczęście jeszcze nigdy tak żebym musiał wycofywać. Zawsze udało się jakimś objazdem wrócić na właściwą drogę. Oby tak było zawsze.

9 minut temu, lbuster napisał:

Nie było tu żadnej mojej złośliwości, jeżeli tak to odebraliście to przepraszam :(

Chodziło mi o to, że lepiej poznawać ludzi przy :piwo: niż przy :pupa:

Spoko, spoko, ja się nie obrażam i może kiedyś będzie okazja żeby się poznać przy :piwo: .

10 minut temu, lbuster napisał:

Hmmm, można powbijać patyczki i udawać, że się jeżyka wyprowadza na spacer :P

Pewnie, każdy sposób jest dobry :)  Ja mam z tym problem tylko gdy na kempingu nie ma zlewni, a właściciel (zawsze staram się zapytać gdzie opróżnić) każe zlewać kibelek do WC, z którego korzystają inni, w tym i ja. Mam wrażenie, że wtedy ludzie patrzą jakoś z pod byka. 

14 minut temu, lbuster napisał:

A ja już parę razy. Wiesz, ja mimo małego stażu, z reguły co 3-4 dni zmieniam miejsce, więc coś już tam przeżyłem. A żeby zobaczyć ciekawe miejsca i nie być 100 km dalej, trzeba się przemęczyć na zaludnionych kempingach.

Każdy karawaninguje jak lubi. Też tak kiedyś robiliśmy ale nam przeszło. Teraz najczęściej stawiamy budę na tydzień albo dłużej i objeżdżamy wszystko dookoła. Poza tym staramy się też więcej odpoczywać, tzn. najczęściej jest tak, że jeden dzień wycieczka, jeden dzień lenistwo, plażing itp. Dzieciaki w pewnym momencie zaczęły się burzyć, że ciągle tylko chodzimy, zwiedzamy itp. a one to przecież wolą poszaleć w jeziorze czy pobawić się z kumplami poznanymi na kempingu. 

17 minut temu, lbuster napisał:

Najciekawsze miejsce w jakim byłem to pole kempingowe przy Legolandzie na południu Niemiec, gdzie zrzut był na środku pola na skrzyżowaniu głównych ulic. Stałem tam w kolejce między innymi ludźmi a kamperami a koło nas pielgrzymki dziesiątek, jak nie setek ludzi. Super klimat :wacko:

Aż mi się cofnęło jak sobie przypomnę kemping Złote Piaski w Bratysławie. Takiego syfu w toaletach to nie widziałem nigdy wcześniej ani później. Do tego kawałek betonowego placu jako zlewnia, upał 40 stopni, w koło w ciul namiotów, przyczep a ludziom się nawet trafić w dziurę nie chciało tylko tego kota lali na ten beton, coś tam, spłynęło, coś zostało, ktoś czasem spłukał a parowało w mgnieniu oka. To była jazda.  :czacha: Jedną noc tam wytrzymaliśmy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny wątek. I tak jak koledzy już wcześniej pisali, wszystkim znajomym niekarawaningowcom, którzy mnie pytają czy mi się opłaca, czy wygodnie itd.. odpowiadam że ni huhu.., tyle obowiązków i dodatkowych obciążeń jest z tym związanych, że im się odechciewa. :mlot:Teraz będę mógł im przedstawić kompletną listę w formie testu na prawdziwego karawaningowca ?.

Ja znalazłem taki przepis, który pasuje do karawaningu: trzeba lubić obcować z naturą i świeżym powietrzem, lubić przebywać cały dzień z rodziną, być niezależnym, wolnym i przede wszystkim mieć "wszystko swoje", a nie korzystać z cudzego. Najłatwiej jest to do osiągnięcia posiadając zwykły namiot... a karawaning przy tym to już dla nas taki Sheraton ?

I tak jak wspomniał jacekzoo, wszelkie "niedogodności" z tym związane, o ile występują, nazwał bym je cechami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Prusiak napisał:

i przede wszystkim mieć "wszystko swoje",

A ten argument na plus się tu chyba jeszcze nie pojawił, a jest jednym z ważniejszych. Ja zdecydowanie wolę spać w swojej pościeli, na swojej poduszce niż na poduszce i pod kołdrą przez którą przewija się 5 osób tygodniowo. Głownie do poduszek mam takiej lekkie obrzydzenie, bo tyłek mogę przykryć czymkolwiek i gdy wyjeżdżamy na jakieś kwatery to bierzemy swoje jaśki do spania. Niby poszewki są wymieniane i wyprane po każdym gościu ale poduszki już nie koniecznie, a ja nawet nie chcę sobie wyobrażać co ludzie mogli z nimi robić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, jacek00 napisał:

Żeby tego uniknąć postanowiłem kupić przyczepę nową. Tak samo z autem robię

Myślę, że mało procent forumowiczów może sobie na to pozwolić. Zresztą na pierwszą budkę i tak bym raczej wybrał używkę, by się nauczyć karawaningu.

30 minut temu, jacek00 napisał:

Ja tam nie widzę w tym nic niebezpiecznego.

A nie czytałeś/widziałeś na forum o jeżdżących pochodniach czy palących się/wybuchających przyczepach?

30 minut temu, jacek00 napisał:

za te pieniądze mogę oodpoczywać około 1/3 - 1/2 więcej niż jakbym pojechał na kwatery czy wczasy all inclusive.

Nie mówię, że nie,ale są miejsca, gdzie różnica może być minimalna lub może jej nie być.

30 minut temu, jacek00 napisał:

Wybacz ale nie wierzę w spalanie 6 litrów przy 160 km/h :P

A wierzysz, że z cepką przy 90 km/h spala mi maksymalnie 9l? Zrobine rekordy to poniżej 8l. Nawet na topieniu marzanny pokazywałem innym forumowiczom, że spalanie miałem 7,7 l a jechałem z jednego końca Warszawy na drugi, tylko ciut wolniej niż 90km/h

6l to średnia jazdy z Polski do Holandii praktycznie samymi autostradami i prawie zawsze na tempomacie. Rzadko jechałem wolniej, czasami szybciej. 

Sam jestem zaskoczony tym spalaniem i był to jeden z powodów, by iść ponownie w ten samochód :ok:

17 minut temu, reflexes napisał:

U nas jest tak to zaplanowane, że o 15.00 kończymy pracę, a o 16 odjeżdżamy z pod domu.

A ja kończę pracę o 17:00 i o 18:00 jestem w domu i dopiero zaczynam się przygotowywać do wyjazdu. Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam mało miejsc wokół komina i z reguły muszę jechać gdzieś dalej.

19 minut temu, reflexes napisał:

może kiedyś będzie okazja żeby się poznać przy :piwo: .

Jestem za :piwo:

20 minut temu, reflexes napisał:

każe zlewać kibelek do WC, z którego korzystają inni, w tym i ja.

O tym już nie wspominałem. Potem jeszcze musisz lecieć w inne miejsce by nalać wody do płukania i znowu wracać do kibelka, czasami w kolejkę :pad:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem swego czasu działkę rekreacyjną z domkiem. Trzeba było kosić, przycinać drzewka i krzewy, pielić, podlewać, ... A to furtkę naprawić, pomalować, a to płot pomalować, .... Przy domku pracę również się nie kończyły: malowania, odnowy: ściany, dachu, sprawy instalacyjne ... Sprzętu też trzeba było mieć = inwestować: kosiarka, obkaszarka, taczka, szpadle, grabie, łopaty, sekatory, nożyce,  ...

Jak jest w hotelach, domkach, pod namiotem, na pokojach, w agroturystyce każdy wie albo się domyśla.

Teraz mam przyczepę i uważam, że w porównaniu do działki z domkiem pracy jest ogrom mniej, czasu na wypoczynek więcej, ...  i wcale nie droższa w utrzymaniu i szeroko pojętym serwisowaniu. Przyczepę łatwiej ogarnąć i jeśli się to robi jak należy: solidnie i zgodnie ze sztuką, to tych przykrych niespodzianek da się uniknąć, wydatków co za tym idzie również. A cała przyczepa, jej stan i jej wyposażenie to ogólnie mówiąc wszystko czego potrzebuję aby dobrze się czuć i wypocząć tam gdzie sobie wymyślę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam i pomału oczom nie dowierzam. Nikt z Was nie jeździł pociągiem z namiotem na wakacje?  Nie pływaliście po Mazurach, co wieczór szukając miejsca na obozowisko z namiotem przy ognisku? Ludziska ciągali Niewiadówki Maluchami po wiejskich, dziurawych drogach i starczało im czasu.

Wyrosło nam pokolenie tabletu. Wyjść z łóżka prosto do samolotu i wysiąść na plaży. 

Boisz się wyprzedzać? To po czorta wyprzedzasz. Jedź za tym Tirem - będzie bezpiecznie. A jak wrócisz poćwicz dookoła komina. Następnym razem będzie mniej w porach. 

Karawaning rozpoczyna się od momentu ruszenia w drogę, a nie od otwarcia piwa na plaży. Karawaning to wyjazdy w nieznane, wolność podejmowania i zmian decyzji.

Dla mnie karawaning to także okresy między wyjazdami. Naprawy , modernizacje, etc. Ale to tylko moje zdanie. Mnie wołami nie zaciągnie nikt do hotelu. Strata czasu. 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.