Skocz do zawartości

Witam i proszę o poradę w sprawie holownika


Masterek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 461
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Jakoś nie dziwi mnie cena 28990 zł, czyli poniżej 7000 Euro. Auto jest jeszcze sprzed czasów E-klasy, ale to nie przeszkadza. Moc tylko 90 KM, silnik 10-zaworowy. Prezentuje się ładnie i jeśli opis odpowiada rzeczywistości to właśnie tyle powinien kosztować podobny samochód (w porównaniu do rynku europejskiego, z którego pochodzi). Raczej dziwić powinna cena wyraźnie niższa niż rynkowa w kraju pochodzenia. To powinno budzić wątpliwości w wielu przypadkach.

Ja mam nieco nowszy egzemplarz, sillnik 3 litry, a nie 2.5, znacznie większa moc ze względu na rozwój silnika w tamtych czasach. Poza tym kombi (na plus) ale za to większy przebieg (na minus). Też cena za mój by musiała oscylować wokół 30 tys zł. Nie sprzedaję, bo jeździ mi się przyjemnie, a poza tym w Polsce nie ma rynku na samochody stare w bardzo dobrym stanie. Są za drogie i ludzie patrzą z jakiego rocznika mogą kupić Fiata albo Opla za te same pieniądze. Ten biały sedan też będzie musiał poczekać na swojego amatora, bo na pniu to nie zejdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !

Samochód piękny i wiem, że w podobnym stanie sporo aut jeszcze jeździ po drogach Europy (nie tylko tej marki).  Jestem "za", tylko ...

Chęć posiadania i utrzymywania w typowej eksploatacji, przez kolejne lata takiego auta jest jednak problematyczna, biorąc pod uwagę współczesne uwarunkowania i coraz nowsze przepisy i opłaty.

Jak ma się kwestia posiadania starszych aut na tle tego ?

 

http://finanse.wp.pl/kat,104114,title,Masz-stare-auto-Zbieraj-pieniadze-na-kolejny-podatek-lub-nowy-pojazd,wid,13346084,wiadomosc.html

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

, a poza tym w Polsce nie ma rynku na samochody stare w bardzo dobrym stanie. Są za drogie i ludzie patrzą z jakiego rocznika mogą kupić Fiata albo Opla za te same pieniądze. Ten biały sedan też będzie musiał poczekać na swojego amatora, bo na pniu to nie zejdzie.

Ale jest takich ludzi już coraz więcej, takich co doceniają motoryzację lat 90, kiedy to auta były porządnie wykonane. Sam osobiście wolę jeździć autem trochę starszym i "porządnym", , ale fakt...za w miarę stary rocznik trza było zapłacić...

 

Ten Mercedes jeśli jest w stanie podobnym do opisu to przeżyje nie jeden

nowy samochód, stąd cena... Co do odniesienia Kristofera, to w

porządku, ale PL to motoryzacyjny skansen i raczej się to szybko nie

zmieni...dlatego taki podatek uderzy w Polskich kierowców

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...dlatego taki podatek uderzy w Polskich kierowców

 

Dokładnie tak.

 

Jeszcze odnośnie tego MB.

Traktując w/w samochód, jak dzieło sztuki i będąc miłośnikiem marki oraz starych samochodów, jego cena jest zapewne do przełknięcia. Jakikolwiek samochód, to jednak "kupa" odpowiednio ukształtowanej blachy i w większości przypadków, zadziała bariera psychologiczna przed włożeniem 30 tysięcy złotych w prawie 22 letnie auto. Być może przeżyje on wiele różnych, współcześnie produkowanych, być może ...

Na pewno na 30 tyś. się nie skończy.

Wiadomo, że nawet jeśli samochód ma małe przebiegi, to w 22 letnim aucie i tak wszystko się starzeje - silentbloki, gumy, uszczelki, paski, tworzywa, plastiki, złącza i cała reszta, nawet, jeśli w chwili obecnej wygląda, jak nowe. Jeśli po zakupie nie postawimy go w garażu, jako eksponat do niedzielnych wyjazdów, tylko nagle zaczniemy go intensywnie eksploatować w warunkach panujących na polskich drogach, to przypuszczam, ze jego blask w krótkim czasie zblednie. Trzeba też pamiętać, że korozja, której obecnie nie widać pod pokryciami lakierniczymi, na pewno nie była uśpiona i swoje chrupanie, aczkolwiek powolne, zaczęła 22 lata temu.

Mimo wszystko przyznać trzeba, że auto pięknie zachowane, czy jednak znajdzie nabywcę w postaci Kowalskiego :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za odpowiedz

Chciałem poznanc opinie kogos kto uzytkuje takie auto-ja osobiscie uwielbiam ten model i dlatego dlugo go szukałem

Wrescie kupiłem po dlugich namowach od pierwszego wlasciciela ktory mial go od nowosci (kupiony w salonie w Polsce!!) i do konca serwisowal w serwisie mercedesa.

Model z 1991r. 3 litrowy Turbo Diesel 6 cylindrowy 12 zaworowy jego moc to 147KM 273NM przy 2400 obr/min to chyba niezle

Jest w automacie i fabryczna dodatkowa chlodnice oleju z racji orginalnego haka ktory ma uciag 1900kg

Co rzadko spotykane w sedanie posiada poziomowanie tylnej osi NIVO.

Inhalt pytanie do Ciebie ile twoj sprzet pali jak lecisz z budka??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Części eksploatacyjne oczywiście trzeba wymieniać jak w każdym innym samochodzie - nie jest jakoś specjalnie drożej ani częściej niż w nowszych. Jednak nie widzę konieczności ustawiania MB W124 jako eksponatu w garażu. Ja swoim jeżdżę normalnie do pracy (50 km w jedną stronę i 50 z powrotem). Byłem nim na wakacjach z przyczepą i właśnie wróciłem z synem z nart. Po prostu normalnie eksploatuję auto, ale wiem, że jest leciwe więc nie pałuję pod czerwone pole, zmieniam olej zgodnie z zaleceniami (albo i częściej), wsłuchuję się w pracę silnika i mechanizmów, żeby wykryć ewentualne zbliżające się usterki itd. Ale to jest normalny użytkowy samochód. Swoją drogą to usterek nie ma za wiele. Części się zużywają, ale bardzo rzadko nagle psują. Ja jeszcze nie miałem takiego przypadku - na szczęście.

Może gdybym miał W115 (piękny model i świetnie wykonany) to bym się już bardzo zastanawiał czy jeździć codziennie. Nie mówię juz o pontonie itp. Ale W124 jak najbardziej nadaje się do normalnej jazdy. Właśnie dlatego szukałem auta po roku 1993, żebym miał E-klasse więc w standardzie ABS, poduszki x 2 itp. Czyli to co powinno być we współczesnym samochodzie. W starszych MB tylko opcjonalnie były montowane takie rzeczy jak ABS czy poduchy. A bez tego jakoś głupio dzisiaj jeździć. Ale od 1993 nie ma już z tym problemu.

A wprowadzenie dodatkowego podatku od spalania będzie zwykłym wyrywaniem kasy od obywatela. Przecież podatek drogowy był kiedyś płacony osobno, a teraz od lat siedzi w paliwie. Zatem jeśli ktoś ma paliwożerne auto to płaci duży podatek. Czego chcą jeszcze? Złodziejstwo w biały dzień. Ale za kilka lat zarejestruję swój jako zabytek i mogą mnie cmoknąć. Nawet OC zapłacę minimalne.

 

EDIT: pisaliśmy jednocześnie

Co do spalania to ja mogę być mało miarodajny, bo raczej jeżdżę spokojnie. Z moim Knausem z podpisu o DMC=1000 kg palę około 10 litrów ON. Ale motor wolnossący i jazda przepisowa (prawie). W górach powinno być więcej i na pewno jest, ale nigdy nie mam gór tak długich, żeby wypalić cały zbiornik i ocenić spalanie. Poza tym jak tylko zatankuję paliwo np. Słowackie to spalanie spada. Czyli po Słowacji z górami (nie cały czas góry) palę dość podobnie jak w Polsce bez gór. Dziwne to ale sprawdzone. Oczywiście dokładność nie aptekarska.

Jak pojechałem na narty solo to z trasy 1200 km plus odrobina na miejscu po mieście wyszło mi średnio 7,5 litra na 100 km. Warunki drogowe były kiepskie - szczególnie w powrotnej drodze i dużo jechałem po śniegu. To na pewno podnosi opory i spalanie, ale z drugiej strony przez to spada prędkosć wiec spalanie spada. Jak ogólnie przyjmiesz solo 7,5 litra ON w trasie to będzie ok, ale trzeba jechać spokojnie. Ja w cyklu mieszanym zwykle mam około 8,5 litra, ale znaczący udział ma obwodnica Trójmiasta i jak mówię - spokojna jazda.

Edytowane przez inhalt (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj moze miec troszke wiekszy apetyt przez turbine ale nie powinno mnie zrujnowac finansowo.Wkoncu jadac z przyczepa nikt sie nie sciga.

Jak jezdzilem PT Cruiserem 2.0 benzin to tez potrafil spalic 12.

Moja budka ma DMC 1100kg wiec nalezy raczej do mniejszych.

Jak tylko zacznie sie sezon to sie przetestuje sprzeta  :yay:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Części eksploatacyjne oczywiście trzeba wymieniać jak w każdym innym samochodzie - nie jest jakoś specjalnie drożej ani częściej niż w nowszych. Jednak nie widzę konieczności ustawiania MB W124 jako eksponatu w garażu. Ja swoim jeżdżę normalnie do pracy (50 km w jedną stronę i 50 z powrotem). Byłem nim na wakacjach z przyczepą i właśnie wróciłem z synem z nart. Po prostu normalnie eksploatuję auto, ale wiem, że jest leciwe więc nie pałuję pod czerwone pole, zmieniam olej zgodnie z zaleceniami (albo i częściej), wsłuchuję się w pracę silnika i mechanizmów, żeby wykryć ewentualne zbliżające się usterki itd. Ale to jest normalny użytkowy samochód. Swoją drogą to usterek nie ma za wiele. Części się zużywają, ale bardzo rzadko nagle psują. Ja jeszcze nie miałem takiego przypadku - na szczęście.

Może gdybym miał W115 (piękny model i świetnie wykonany) to bym się już bardzo zastanawiał czy jeździć codziennie. Nie mówię juz o pontonie itp. Ale W124 jak najbardziej nadaje się do normalnej jazdy. Właśnie dlatego szukałem auta po roku 1993, żebym miał E-klasse więc w standardzie ABS, poduszki x 2 itp. Czyli to co powinno być we współczesnym samochodzie. W starszych MB tylko opcjonalnie były montowane takie rzeczy jak ABS czy poduchy. A bez tego jakoś głupio dzisiaj jeździć. Ale od 1993 nie ma już z tym problemu.

A wprowadzenie dodatkowego podatku od spalania będzie zwykłym wyrywaniem kasy od obywatela. Przecież podatek drogowy był kiedyś płacony osobno, a teraz od lat siedzi w paliwie. Zatem jeśli ktoś ma paliwożerne auto to płaci duży podatek. Czego chcą jeszcze? Złodziejstwo w biały dzień. Ale za kilka lat zarejestruję swój jako zabytek i mogą mnie cmoknąć. Nawet OC zapłacę minimalne.

 

Ależ masz rację. Być może źle mnie zrozumiałeś. Nie chciałem w żadnym razie powiedzieć, że starsze auto nadaje się tylko do postawienia, jako eksponat, nic podobnego. Sam jestem zwolennikiem dobrych, starych samochodów.

Mimo, że taka sytuacja w Polsce nie wynika z sympatii do nich, ale zazwyczaj ze względów ekonomicznych.

Ogólnie chodziło mi o to, że omawiany samochód nie był do tej pory intensywnie eksploatowany (stąd jego stan i wygląd), a jeśli ktoś go kupi i nie postawi, jak pisałem w garażu, to po krótkiej i typowej eksploatacji na polskich drogach, stan tego samochodu ulegnie mocnemu i widocznemu pogorszeniu (w stosunku do jego obecnego stanu).

Wtedy może się okazać, ze to, co nie dawało oznak zużycia do tej pory, nagle się odezwie i to lawinowo.

Do wydanych 30 tysięcy, przyjdzie wyłożyć kolejne, nie małe pieniądze na części i naprawy.

Inaczej przecież sprawa wygląda z samochodem eksploatowanym w Polsce codziennie, w którym poszczególne elementy sukcesywnie się wymienia i uzupełnia, nawet jeśli samochód ma 25 lat, ale przez cały ten czas typowo jeździ. Nie tak, jak ten z All..., stał tylko w garażu. Przebieg miesięczny na poziomie 630 km, trudno nazwać eksploatacją.

Tylko o to mi chodziło. Uważam, że ciągle eksploatując samochód, można również dbać o niego. Dbać w szerokim zakresie tego słowa, dbać nawet tak, że wciąż będzie jeździł i wyglądał jak nowy. Kwestia zamiłowania, czasu i możliwości.

 

P.S.

Miałem kiedyś przez wiele lat MB 123, 300D sedan, z nivą, hakiem itd. Jeden z ostatnich wypustów w produkcji tego modelu.

Gdyby nie problemy z korozją, nie sprzedałbym go. Dzisiaj z perspektywy czasu, żałuję trochę tej decyzji, uważam, że był to samochód nie do zdarcia. O kosmicznym bagażniku i ilości miejsca wewnątrz, nawet nie piszę, bo żal serce ściska porównując to do obecnych. Jak ktoś to kiedyś trafnie określił, tym modelem można by pole orać i nie zrobiłoby to na nim wrażenia.

Korozja wynikła z napraw (dwie stłuczki, raz gość wjechał mi w tylny zderzak, a innym razem "dostałem" w prawy przód).

Reszta była w stanie, jak w tym z All....

Ech, wspomnienia. Dzisiejsze, to już nie to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Ja miałem 126 sec 500.... Aż mi się smutno zrobiło jak sobie przypomniałem ... :'( , nim to by się holowało...

 

,

post-7469-0-71205700-1361912986_thumb.jpg

Edytowane przez Pierzasty (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


 

Miałem kiedyś przez wiele lat MB 123, 300D sedan, z nivą, hakiem itd. Jeden z ostatnich wypustów w produkcji tego modelu.
Gdyby nie problemy z korozją, nie sprzedałbym go. Dzisiaj z perspektywy czasu, żałuję trochę tej decyzji, uważam, że był to samochód nie do zdarcia. O kosmicznym bagażniku i ilości miejsca wewnątrz, nawet nie piszę, bo żal serce ściska porównując to do obecnych. Jak ktoś to kiedyś trafnie określił, tym modelem można by pole orać i nie zrobiłoby to na nim wrażenia.
Korozja wynikła z napraw (dwie stłuczki, raz gość wjechał mi w tylny zderzak, a innym razem "dostałem" w prawy przód).
Reszta była w stanie, jak w tym z All....

Ech, wspomnienia. Dzisiejsze, to już nie to samo.

 

 

też jeździłem trochę w123, ale mimo że auto może nie sypało sie bardzo to właśnie korozja dawała w kość, pół biedy jak gnije próg, czy ran drzwi, ale jak już lecą podłużnice to fajnie nie jest

 

a o niespodziankach typu pęknięty przewód hamulcowy podczas gwałtownego hamowania szkoda wspominać ...

 

taki 124 jak z linka to jest fajny, ale jako 3 auto w domu, żeby sobie wyjechać w niedziele na przejażdżkę ;)

ale wtedy to coś takiego W123 coupe

http://otomoto.pl/mercedes-benz-w123-230-ce-coupe-sprowadzony-C22650403.html

 

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Zgadzam się z Inhaltem. Auta z przebiegiem 1 milion to norma. Jeśli mesiu do lepiej poszukać okularnika 3,0 turbo ale 130 km. Prawdopodobieństwo znalezienia dobrego egz. ciut większe niż baleronka bo to ulubiona konfiguracja taryfiarzy.

Pozdrawiam.



Sorki ale cos mi się pozawieszało i nie widać było wszystkich postów a teraz patrzę, ze autko już kupione...

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Ja miałem 126 sec 500.... Aż mi się smutno zrobiło jak sobie przypomniałem ... :'( , nim to by się holowało...

 

Zacna wersja i piękny silnik  :ok:

Wyobrażam sobie, co czułeś jeżdżąc i co czujesz dzisiaj, jak wspominasz.

Nowy taki wózek w owych czasach, kosztował co najmniej tyle, co cztery 190-tki.

Nie ma się co dziwić, rozwiązania wyprzedzały epokę, a dzisiejsi konkurenci byli wtedy daaaleko w tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Witam !

 

Odświerzam temat. Pierwsze pytanie, bo ni jak nie potrafię znaleźć - jak jest zrealizowany napęd na 4 koła w Chevrolecie Captivie I i Hyundaiu Santa Fe II ? To znaczy, czy jest tak jak w Rav 4, Outlanerze pokrętło do zmiany, czy jest pozycja tzw Lock ? Jak w ogóle ma się Captiva (roczniki 2006-2007) do pozostałych Suvowatych ? Jak ma się silnik 2.0 150 KM i czy jest on faktycznie Opla ? Jak ma się takie auto do Hyundaia Santa Fe II i silnika 2.2 (mówimy oczywiście o dieslach) ? A jakby miał tak porównać mechanicznie Santa Fe I i Santa Fe II i Captive ? No i teraz jak to ma się do : Volvo XC 90 - w dieslu z roku 2004-2005, ew benzyna, Jeep Grand Cheerokie 3,7 4,7 5,7. Czy prawdą jest, że 5,7 w spokojnej jeździe jest oszczędniejszy od mniejszych jednostek ? Czy ilość benzyny/gazu w dużych amerykańskich benzynach nie przekracza już poziomu zdrowego rozsądku i lepiej jednak pozostać przy dieslu ? Wiem, że auta są podane od sasa do lasa, ale wątpliwości są spore, a marka nie jest dla mnie najważniejsza.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

O napędach się niestety nie wypowiem ale na poniższe tematy spróbuję...

Diesel Opla i Captivy to ten sam diesel Fiata... he he. Generalnie dobry silnik, choć 120 konna wresja jest mniej upierdliwa. Ten męczy sprzęgło.

XC 90 to inna bajka. Auto ogromnie drogie w utrzymaniu. Sugeruję diesla przy tej wielkości auta choc nie jestem zwolennikiem tych jednostek. Średnio 10 litrów wystarczy. Wszystkie beznyny (i chyba diesle też) czasy świetniści mają za sobą. Z tego co pamiętam to jest ich trzy. 2,5 T, 3,0 i chyba 4,4. Pierwszy i ostatni najbardziej udany. Jak już Pb to raczej 2,5 T. Spalanie od 15 l/100 w górę. Miasto ok. 20 jak nic. Od biedy podejdzie dobra instalacja LPG.

Sam bardzo lubię Jeepy (Commander to marzenie) i powiem tak. Najlepszym wyjściem jest 4,7. Ładnie mruczy i łyka LPG bez problemu. Z hemi to bujda. Ma ogromne chwilowe zapotrzebowanie na paliwo. Jak się człowiek zapomni, a można, to 30 litrów na 100 już nie ma. Silnik 3,7 to wersja budżetowa, co nie znaczy że nie daje rady. Ja bym jednak go wybrał bo wszystko będzie tańsze. Spalanie też. A 218 km to też nie w kij dmuchał....

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.