Skocz do zawartości

Plany wakacyjne a rozprzestrzeniający się koronawirus


kojus

Rekomendowane odpowiedzi

21 minut temu, jackas napisał:

Jak już wpieprzasz  politykę, to dodaj też że bezpiecznym terminem wyborów jest jesień 2020 , sprzed miesiąca likwidacja  szpitali tymczasowych, oraz z marca żądanie otwarcia branż.  Bardzo polecam wszystkim uważać na siebie i innych. Z szacunku.

Nie do końca rozumiem wypowiedź... Nie istotne czy chodzi o politykę, oraz z której jestem strony. Jak jednym razem karcę dziecko za zjedzenie ciastka, a za chwilę zachęcam do zjedzenia ciastka, a potem znów od nowa, to tylko tracę autorytet i wszystko w tym temacie.

Również polecam uważać na siebie, oraz przede wszystkim myśleć samodzielnie, bo jak się za dużo słucha innych to można zgłupieć. Nawet słuchając tylko i wyłącznie jedynych oficjalnych zaleceń to tak samo co chwilę inaczej (wygraliśmy, przegraliśmy, wirus w odwrocie, nadciąga fala, otwieramy, zamykamy). Jedynym skutkiem takich działań jest to że ogół ludzi zaczyna mieć to głęboko, i się niczym nie przejmować. Niektóre działania rządu przynoszą wręcz odwrotny skutek.

Przykład - Galeria. Sieciowa restauracja otwarta, ale jedzenie na wynos. Stoliki przed restauracją puste, a ludzie siedzą ściśnięci na dwóch ławeczkach na holu, z jedzeniem na kolanach. Miałem ochotę zrobić zdjęcie, ale bałem się że mnie będą gonić ? 

Takich absurdów można by wymieniać w nieskończoność, i tu żadne regulacje nic nie zmienią, jeśli się nie włączy myślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Piotrekm13 napisał:

Ciężko egzekwować, skoro raz się straszy, a innym razem mówi że wygraliśmy z wirusem.

Aby może nie wchodzić w wybory i kościoły -  uważam że wirusowi w sumie wszystko jedno czy to muzeum, stadion,  zatłoczony kemping czy plaża, galeria czy kościół - co dla kogo ważniejsze to każdego prywatna sprawa a dla aspektu wirusa tak po mojemu to równe,
Odniosę się natomiast do samego w sobie egzekwowania  i  tej "huśtawki" o której piszesz.
Dla czynności egzekwowania ta huśtawka nie powinna mieć znaczenia  - jest przepis należy go egzekwować,  uchylono   uchylamy również egzekwowanie.
Egzekwowanie bowiem nie jest ustalaniem przepisu a nadzorem nad jego wykonaniem i wyciąganiem konsekwencji jeśli przepis jest nieprzestrzegany.
Niby w założeniach logiczne i proste jednak  fakt działa to z niekorzystnym poslizgiem

Chyba Ci chodziło tak sadzę  własnie najbardziej o tę huśtawkę  - faktycznie masz rację  ta huśtawka nie sprzyja egzekwowaniu, z kolei brak konsekwencji w egzekwowaniu działa tak że ludzie olewają czując się bezkarnie a cóż Polacy są wspaniałym narodem widać to w naszej historii ale niestety w tej samej historii widać że tu zawsze szlachcic na zagrodzie chciał być równy wojewodzie a gdzie 2 Polaków to 3 zdania i 5 rożnych postępowań oraz nadinterpretacja ograniczeń wolności  - na pewno nie jesteśmy karnym zdyscyplinowanym narodem  a czas by chyba było zrozumieć że wojny z silnym wrogiem nie wygrywa się pospolitym ruszeniem a strategią, karnym wojskiem i orężem

Owszem byłby już czas na bardziej usystematyzowane działania - rozumiem pierwsze pół roku haos nikt nie był na tę epidemie przygotowany - przerosło to praktycznie wszystkie kraje a sedno sprawy jest takie że np. Włochy owszem najpierw olały dostały za to strasznie w kość ale wyciągnęły właściwe wnioski a za wnioskami wdrożyły konsekwentne ciągle działania oraz ciagłe i konsekwentne ich egzekwowanie - obecnie praktycznie co tydzień mam relację od przyjaciela z Toscanii z rejonu pomiędzy Pisą a Empoli - który pomimo że tam lata już siedzi jest raczej "krytycznym antymakaronem" i ciągłe słyszę - wzięli się sensownie,  robią konsekwentnie, są efekty,  w Empoli zlikwidowano już jeden z dwu szpitali covidowych,  jest ostro ale to działa, kary za brak maski czy nieprzestrzeganie przepisów o przemieszczaniu są odstraszająco wysokie - jadąc do roboty z ichniego powiatu do powiatu jak tylko robią pomarańczową strefę musi mieć glejt i jest to ciągle i skrupulatnie sprawdzane - i to nazwałbym właściwym egzekwowaniem  -  oczywiście żeby takie egzekwowanie było możliwe i skuteczne to ta  "huśtawka"  musi się trochę mniej huśtać bo jedna wygrana bitwa nigdy nie przesądza o wyniku wojny

A tutaj w PL mamy własnie nadal  huśtawkę, idące za nią  słabe egzekwowanie, praktycznie brak kar za łamanie przepisów i   nie bierzemy dobrych przykładów bo jesteśmy "mądrzejsi" i nas tak nie łupnęło - to po prostu łańcuszek - dochodzi do tego nasze niezdyscyplinowanie - więc wynik widzimy on po prostu nie może być inny w takich uwarunkowaniach

A to wszystko utrudnia nam plany wakacyjne  za granica bo kraje wpisują nas na czarne listy wyższych zagrożeń , utrudnia to nie tylko poza granicami ale i w kraju też poprzez zakazy przemieszczania, zamykanie lasów czy kempingów 

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Piotrekm13 napisał:

Nie do końca rozumiem wypowiedź... Nie istotne czy chodzi o politykę, oraz z której jestem strony. Jak jednym razem karcę dziecko za zjedzenie ciastka, a za chwilę zachęcam do zjedzenia ciastka, a potem znów od nowa, to tylko tracę autorytet i wszystko w tym temacie.

Nie próbuj nawet zrozumieć - teraz każda krytyka władzy, to po pierwsze primo jesteś wrogiem Polski (w końcu partia = naród i krytyka partii = krytyka narodu), a po drugie primo od razu odbicie piłeczki i opozycja to, czy tamto, wciąż "przez 8 ostatnich lat"...

11 minut temu, Piotrekm13 napisał:

Przykład - Galeria. Sieciowa restauracja otwarta, ale jedzenie na wynos. Stoliki przed restauracją puste, a ludzie siedzą ściśnięci na dwóch ławeczkach na holu, z jedzeniem na kolanach. Miałem ochotę zrobić zdjęcie, ale bałem się że mnie będą gonić ? 

Takich absurdów można by wymieniać w nieskończoność, i tu żadne regulacje nic nie zmienią, jeśli się nie włączy myślenia.

W samych galeriach są absurdy, a co dopiero poza nimi. Byłem dziś odebrać rowery z Decathlonu. Na parkingu ciężko o miejsce, w galerii tłumy, bo przecież jest generalny zakaz, tylko mnóstwo wyjątków i połowa sklepów otwartych, i to tych  największych oczywiście - Biedronka, Rossmann, eMpik i inne... Obok mnóstwo sklepików małych, naszych lokalnych POLSKICH pozamykanych na głucho. Znaczy się nasz kochany, miłujący wszystko co polskie, a nienawidzący wszystkiego co obce rząd, umożliwia handel międzynarodowym koncernom i tłoczenie się w nich ludzi jest jak najbardziej na miejscu, podczas gdy nasi mali/średni przedsiębiorcy znowu siedzą w domach bez dochodu. Rozmawiałem w sobotę z jednym z nich. W ciągu całej doby w jego sklepiku w galerii przewija się średnio 40-60 osób, co daje średnią ok. 5 osób na godzinę, przy czym każdy jest w sklepie średnio kilka minut. Wnioski cisną się same...

Największy problem - poza totalnym brakiem konsekwencji w polityce antykowidowej - to jednak ludzie. Coraz więcej ludzi "zmęczonych" maseczkami. Dzić byłem chwilę na stacji benzynowej, zamówiłem jedzenie i czekałem na zrobienie, a potem jedliśmy w samochodzie. Przez cały ten czas kręcili się ludzie - zarówno tankujący, jak i zamawiający jedzenie i łotewer. Ok 80% z problemami zdrowotnymi uprawniającymi do nie stosowania się do maseczkowego nakazu... Dramat... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Slawka", dzięki... za wsparcie, może się przydać.

Już bym zaczął coś z tym robić, ale okazuje się, że druga dawka jest w tym samym miejscu. Jutro miło "nie będzie", ale chcę to przetrwać. Niestety chyba szczepić będzie mnie ta "miła rozmówczyni" z dzisiejszego ranka.

Myślę, że takie tematy mogą być dość powszechne, skąd są te szczepionki/ pseudo nadwyżki. Celebryci/politycy na początku roku też się załapali w AM, a nie byli jeszcze zaszczepieni medycy w tej instytucji. Złapać kontakty/punkty u takich ludzi zawsze może się przydać. Tak sobie chyba myśleli ci co to zorganizowali.

Może bym się tak nie nabuzował, ale ilu ludzi bierze i siedzi cicho. Ja byłem/jestem informatykiem. Żaden system nie zapisze na tą samą godzinę i datę dwóch ludzi. Podstawowa indeksacja to załatwia. Pani pomyślała, że "dziadek" da się przekonać do rezygnacji via telefon.

Jak tu mieć do czegoś zaufanie, szacunek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, Zulos said:

Największy problem - poza totalnym brakiem konsekwencji w polityce antykowidowej

Zulos a jaka w tym kraju jest polityka antykowidowa? Bo ja, przyznam szczerze, nie widzę żadnej. To trwa rok. Ludzie są zmęczeni. Tysiące pozamykało biznesy, potraciło prace. Nie mówi się głośno o statystykach dotyczących samobójstw, nikt nie liczy się z długofalowymi konsekwencjami dla dzieci (o "pardą", pan minister się martwi, że tyją).  Ludzie kombinują jak mogą. Niektórzy są jedynymi żywicielami rodzin. Nie żebym tych ludzi broniła, ale ja ich znowu rozumiem jako człowiek.  

A w tym czasie jedna moczy tyłek w spa, choć hotele zamknięte. Drugi jeździ na nartach. Trzeci imprezuje w zamkniętych restauracjach. To rodzi frustrację i sprzeciw wycelowany w zakazy. Ludzie zaczynają sobie skakać do gardeł. To nie brak konsekwencji , tylko totalny brak planu i niechęć do zarządzenia tematem, który ma pewnie podłoże nie tylko finansowe. 

30 minutes ago, bazyliszek wawelski said:

Jak tu mieć do czegoś zaufanie, szacunek?

No nie da się. A jak jeszcze popatrzysz jak to jest zorganizowane w innych krajach, to się płakać człowiekowi chce. W Danii np., żeby nie marnowały się szczepionki, bo nie wszyscy docierają na szczepienie na określoną i umówioną godzinę, codziennie rano do jakiejś godziny (różna, w zależności od punktu szczepienia) można się zapisać na listę rezerwową. Online. Należy podać wiek, bo pierwszeństwo mają osoby starsze. Drugi warunek - od momentu otrzymania telefonu musisz się stawić w punkcie szczepień w 30 minut. Na koniec dnia lista jest usuwana i kolejnego dnia znowu można się zapisać. 

 

Edytowane przez Slawka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Slawka napisał:

A jak jeszcze popatrzysz jak to jest zorganizowane w innych krajach, to się płakać człowiekowi chce. W Danii np., żeby nie marnowały się szczepionki, bo nie wszyscy docierają na szczepienie na określoną i umówioną godzinę, codziennie rano do jakiejś godziny (różna, w zależności od punktu szczepienia) można się zapisać na listę rezerwową. Online. Należy podać wiek, bo pierwszeństwo mają osoby starsze. Drugi warunek - od momentu otrzymania telefonu musisz się stawić w punkcie szczepień w 30 minut. Na koniec dnia lista jest usuwana i kolejnego dnia znowu można się zapisać. 

No organizacja szczepień to jeden wielki dramat. Mój 92-letni ojciec musiał taksówką jechać do innego miasta na szczepienia. U siebie mógł się zarejestrować, jak by wstał o 4 rano i stał w kolejce przed przychodnią. Jak nie trudno się domyślić, nie ma konta na e-pacjent, a ze swoim przytępionym słuchem telefonicznie też nie ogarnie. Do takich ludzi każda przychodnia powinna dzwonić i zapraszać na szczepienie - jadąc po kolei po PESELu. Ilu 90-latków jest w każdym POZ, żeby to był problem? Z 80-latkami zresztą podobnie.

Z kolei moją 72-letnią matkę (nie pomyliłem się - równo 20 lat różnicy;-), dzięki biegłej znajomości telefonu i godzinom wiszenia na nim o różnych porach, zarejestrowali prawie 200 km od miejsca zamieszkania. Niech kobieta tarabani się publicznym transportem pół dnia - przy okazji może się zarazi i umrze, to wypadnie z systemu i zwolni kolejkę.

Owszem - w lepszej sytuacji są młodsi, mający konto e-pacjent, ale seniorów 90, 80+ system olał całkowicie.

W pełni świadomie twierdzę - pracując w służbie zdrowia - że nie dało się tego zorganizować gorzej. Po prostu nie wyobrażam sobie tego...

2 godziny temu, bazyliszek wawelski napisał:

Potwierdzenie w systemie i pdf na maila jest.

Jedź, sprawdź jeszcze przed wyjazdem termin, weź potwierdzenie, uzbrój się w nagrywanie i może przyczynisz się do przerwania jakiejś patologii.

No chyba, że na miejscu okaże się, że jest jakieś logiczne wyjaśnienie i rzeczywiście zaistniał jakiś błąd niezależny od Tej Pani. Wówczas przejedziesz się na darmo, choć może wiara w ludzi będzie tego warta;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Zulos napisał:

W pełni świadomie twierdzę - pracując w służbie zdrowia - że nie dało się tego zorganizować gorzej. Po prostu nie wyobrażam sobie tego...

Nasi rządzący już dawno udowodnili, że wszystko da się zorganizować gorzej. Młynarski nawet piosenkę o tym zaśpiewał :) 
W innych krajach szczepionki są wysyłane do pacjentów, a u nas pacjentów wysyła się do szczepionek. Jeżeli w miejscowości o wdzięcznej nazwie Parzymiechy :)  nie ma tak wielu pacjentów jak w Katowicach, to dlaczego nie można z Parzymiechów :)  wysłać więcej szczepionek do Katowic? Mam tam zawieźć teściów na szczepienie, bo tam jeszcze mieli, a w Katowicach już nie. Teść ma problem dojechać do Katowic (20 km), a do Parzymiechów ma 150 km (obraził się na mnie, bo myślał, że się z niego nabijam). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Zulos said:

Do takich ludzi każda przychodnia powinna dzwonić i zapraszać na szczepienie - jadąc po kolei po PESELu. Ilu 90-latków jest w każdym POZ, żeby to był problem? Z 80-latkami zresztą podobnie.

 

Zgadzam się z Tobą, ale pewnie jak zauważył @bazyliszek wawelski cała lista chętnych poza kolejką, więc niech sobie pacjent sam pilnuje.

Mojej teściowej skoczyło ciśnienie ( i to dosłownie 180/90), jak w 9 dniu od momentu zgłoszenia objawów covidowych, zadzwoniła do niej kobieta, która podniesionym głosem domagała się ściągnięcia aplikacji na telefon i połączenia po bluetooth pulsoksymetru, który dostała od NFZ dzień wcześniej. Chwilę nam zajęło jej uspokojenie, ale i tak nockę miała z głowy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do tej pory stosowałem się do wszelkich obostrzeń ale ostatnio coraz bardziej mam tego dosyć i powoli chyba zacznę przestawać, a to tylko dlatego że inni mają to gdzieś. Ja z racji swojego wieku 38 lat statystycznie powinienem mieć to gdzieś od początku jak większość w moim wieku.  Dlaczego np. we Włoszech powiedzmy w jakimś tam rejonie były otwarte restauracje, w jeden dzień tłumy na mieście bo otwarte, normalne wg mnie. Następnego dnia zamknięcie i ulice puste. U nas jest na odwrót.- "Zamykają??  Co ja nie mogę iść??" Pójdę, chociaż mnie nie stać.

Nie chcę wchodzić w politykę. W czerwcu rządzący gadali, że pokonaliśmy wirusa, też po części tak myślałem i gdyby nie testowanie górników latem to pewnie pozytywne wyniki mielibysmy niewielkie.  Wiadomo było że w październiku znów  będzie gorzej jak powróci okres przeziębień i pewnie każdy się tego spodziewał, ale okres wakacyjny wyglądał w miarę normalnie.  Wiem , ze niektóre branże cierpią, ja i żona akurat nie widzimy różnicy w swojej branży ale inni na pewno mają kiepsko. W innych krajach jest tak samo albo gorzej. 

 

Co do szczepionki to nie boję się żadnej. Czekam na swoją kolej. Zaszkodzić mi nie zaszkodzi a może pomoże, choćby tylko w tym stopniu że mogę się swobodnie przemieszczać po Europie i wrócimy do normalności to się zaszczepię. Ale biorąc pod uwagę 20-30 latków którzy boją się, że coś im wszczepią i nie pójdą to mam już wszystkiego dość. 

Jeszcze jedno. U nas nie wprowadzają godziny policyjnej ponieważ musi wtedy być w prowadzony stan wyjątkowy. Może ktoś wie jak z tym jest w innych państwach UE skoro wprowadzają i ludzie się do tego stosują? Czy mają aż tak inną konstytucję niż Polska?

Edytowane przez Damiano_S (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Damiano_S said:

Może ktoś wie jak z tym jest w innych państwach UE skoro wprowadzają i ludzie się do tego stosują? 

Czy mają aż tak inną konstytucję niż Polska?

Ludzi mają innych. Nie potrzeba godzin policyjnych. I pieniądze na pomoc i wsparcie dla ludzi mają.

Latem podróżowałam po Niemczech i Szwajcarii. W obu krajach zachowanie dystansu, kempingi dostosowane do wytycznych. Niemiec się śmiał, że Niemcy to klną pod nosem, ale się stosują do regulacji, a Polak? Polak to rzuca wyzwanie i sprawdza, gdzie jest granica. 

Dania zrobiła lockdown jak się pojawiła brytyjska odmiana. Teraz zaczynają się otwierać. Też tu ludzie psioczą, bo małe biznesy, ostatnie 12 mcy dużo kosztowało. Skarżą się, że w ostatnim okresie państwo udziela nieoprocentowanej pożyczki, którą trzeba będzie spłacić. Żeby u nas chociaż to było. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Od 6 kwietnia ruszają usługi z powrotem, ale... wejście tylko z negatywnym testem. Ktoś powie, że to upierdliwe. Tylko, że w całej Danii jest 431 punktów, gdzie można test zrobić i jest on darmowy. Wchodzisz, skanujesz kartę, robią wymaz, za 15 minut wynik dostaje się sms'em. 

Reasumując - to nie tylko kwestia dyscypliny, mentalności, to całokształt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Damiano_S napisał:

Jeszcze jedno. U nas nie wprowadzają godziny policyjnej ponieważ musi wtedy być w prowadzony stan wyjątkowy. Może ktoś wie jak z tym jest w innych państwach UE skoro wprowadzają i ludzie się do tego stosują? Czy mają aż tak inną konstytucję niż Polska?

U nas problem jest w tym, że rządzi nami autokrata, który w żadnym wypadku nie zrobi kroku wstecz. Jest oczywistym, że nie mogli wprowadzić żadnego ze stanów wyjątkowych, bo mieliby po wyborach. Natomiast po wyborach nie wchodziło w grę wycofanie się - "ani kroku wstecz". Zresztą to by obnażyło fakt, że nie wprowadzenie stanu było troską nie o 38 mln, obywateli tylko o jednego, żeby stał się ponownie pierwszym.

Wymyślono oczywiście bajeczkę, jakie to straty dla budżetu by rodziło, bo przecież jest ustawa o wyrównaniu strat majątkowych wynikających z wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych. Oczywiście powoływano się na to nie wyjaśniając, że ustawa ta ogranicza pojęcie szkody tylko do faktycznie poniesionej szkody, nie obejmując nią utraconych korzyści.  Tymczasem wprowadzane z naruszeniem Konstytucji ograniczenia bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, a właściwie stosowanie się do nich obywateli (przedsiębiorców) rodzi teraz odpowiedzialność w pełnej wysokości, a więc także z tytułu utraconych korzyści. Chyba nie trzeba być specem żeby się zorientować, że szkoda z tytułu utraconych korzyści może być nieporównywalnie większa od szkody rzeczywiście poniesionej. Tak więc teraz szkody dla skarbu państwa mogą być wielokrotnie wyższe, niż wynikające z ustawy w razie wprowadzenia stanu wyjątkowego...

Ale co tam - najważniejsze, ze się udało... Co tam teraz odszkodowania, co tam miliony na wirtualne wybory:-) 

Sorry - zrobiło się politycznie (zresztą wcale nie zrobiło - co chwilę trup z szafy wychodzi), ale:

- nie da się o koronawirusie bez polityki,

- to w końcu HydePark...;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo proste rozwiązania są dla idiotów - gdzieś to już było powiedziane :)

Szczepienia:
Zamiast na początku zaszczepić wszystkich ze służby zdrowia (dla ich zakładanej odporności i możliwości jak największej liczby personelu zdatnego do pracy), ale nie tylko tych pracujących przy tych z pozytywnym wynikiem testu, ale wszystkich dosłownie, nawet przysłowiowych Panów Cieciów w szpitalach i przychodniach, ludzi świadczących usługi dla przychodni i szpitali (z zewnętrznych firm, będących w szpitalach jak ich stały personel - typu kierowcy karetek firm zewnętrznych transportowych, dostarczający catering itd.). Następnie nauczyciele - żeby dzieciaki mogły się normalnie uczyć, wszak to przyszłość kraju (nauka zdalna - sami nauczyciele w szkole moich dzieciaków mówią, że to jest śmiech na sali, a nie nauka. Szczęście w nieszczęściu, to szkoła specjalna i obecne zamknięcie szkół na nią nie działa i dzieciaki codziennie w trybie normalnym się uczą w klasach I-III). Dopiero następnie - po peselach wydzwanianie z przychodni i szczepienie tych co się zgodzili od najstarszych do najmłodszych w miarę dostępności szczepionek. I skoro najstarsi najbardziej zagrożeni to - trudno się mówi - siedzieć na tyłkach w domach i koniec. Wyjście/wyjazd na szczepienie do przychodni gdzie się jest zapisanym bądź w szpitalu powiatowym w powiecie gdzie mieszka. Jak nie ma transportu własnego to tak zorganizować ew. transport żeby ew. zabrać z najbliższej okolicy ludzi w zbliżonym wieku. Żadnych kościółków, zakupów z sąsiadeczką itp. Nie ma i koniec.

I problem szczepień rozwiązany.

Wszystko da się zorganizować, ale to trzeba trochę pomyśleć zdroworozsądkowo, czego "wybrańcy narodu" mam wrażenie nie potrafią bądź nie chcą, bądź nie mogą wyjść poza jakieś narzucone postępowanie - nie wiem, nie mnie osądzać.  


Zaufanie? Szacunek? 

Jakie zaufanie i jaki szacunek? Jak jeden jedzie na narty zamiast zająć się naprawdę ważnymi sprawami, bo jak tłumaczył "lubi jeździć na nartach" - nosz qur*** tłumaczenie godne dzieciaka z przedszkola (no chyba że są dla niego za poważne i nie da rady, to niech się poda do dymisji i da miejsce komuś bardziej ogarniętemu, kto nie będzie się bał samodzielnych decyzji). Kolejna jak przedmówcy zauważyli w spa, inni grupami lecą pod schody jakieś badyle składać bo mają miesiączkę, inni bez maseczek z totalnym wywaleniem na to co sami zarządzili - wyliczać można. Ludzie tracą dorobki życia, a oni dają wielkie bańki na respiratory, których nie ma, dają sobie nagrody/premie, pompują w rydza i tv niby publiczną, zamiast w służbę zdrowia o której mówią, że lada chwila może dojść do jej zapaści. Jak lada chwila, skoro nfz z ministrem zdrowia namawiają do odwoływania zaplanowanych wcześniej badań/zabiegów itp.? To świadczy tylko o tym, że służba zdrowia już dawno upadła, a wydający takie zalecenia powinni odpowiadać za "namawianie do ludobójstwa" bez prawa do żadnego "ale". Wywala się grube miliony na wybory, których nie było i śmieje się w twarz ludzom z telewizora czy gazet. No sorry, o jakim szacunku i zaufaniu mówimy?

A aplikacja - dramat, mam stary telefon ze słabymi aparatami, a bez światła to już wogóle - dziecko z przedszkola lepszy portret namaluje, i po 5-10 razy musiałem wysyłać zdjęcie w ramach jednego zadania, żeby je zaakceptowali, a byłem w stanie jedynie leżeć, chociaż i to łatwe nie było jak cała skóra piekła jak dość mocno poparzona (a był to najmilszy początek mojego przechorowywania). Ja wysyłałem zdjęcia może 5x - 5 zadań (1 zadanie to 1 zdjęcie do wysłania i zaakceptowania), a żona po kilka razy dziennie przez całą kwarantannę po kilka zdjęć na zadanie. Teściowie mieszkający pod nami również zdjęć do bólu, a aplikacja tylko ze sklepu google, a oni bez konta googla, bo aplikacji nie potrzebują i telefon do dzwonienia jest im potrzebny, a że wymienili po iluś tam latach to maja dotykowe. Z sanepidu dzwonili do mnie chyba 4 dni z rzędu na początku, bo "w systemie nic nie mają i muszą uzupełnić" i na moje, że "może lepiej na kartce zapisać, to coś będzie za tym 4rtym razem w systemie?", kazali oddać telefon żonie, bo ze mną nie będą rozmawiać. Dzwoniło też "wojsko" - nigdy nie mieli w "systemie" poprawnej liczby osób na kwarantannie, nigdy. Raz do żony pod koniec jej kwarantanny zadzwoniła opieka społeczna "czy Państwu nic nie potrzeba?" - kiepski żart.

W rodzinie mieliśmy ostatnio przypadek - starsza kobieta, schorowana (sama nie wie już chyba na co choruje i nikt z jej najbliższych z nią mieszkających chyba już też), wynik testu pozytywny, objawy są, wg pulsoksymetru saturacja na poziomie 80, ale co tam - do szpitala pani nie przyjmiemy, bo nie i koniec. Dopiero po interwencji w szpitalu przez sanepid - łaskawie zabrali ją do szpitala.

Ogólnie - może się nie znam, bo ja tylko prosty inżynier transportu z wykształcenia, a z pracy trochę inaczej - ale mam wrażenie, że chyba jesteśmy przykładem jak nie postępować w obecnej sytuacji.



Slawka - to nie ciśnienie...210/188 to jest ciśnienie ;) (sam leczę się na nadciśnienie od kilku lat, jak praktycznie pół rodziny ze strony Ś.P. Taty), skoczyło tak ot, bez żadnego stresu czy mocnego wysiłku - rano jak godzina na zdjęciu pokazuje (P.S. kawy nie piję już z 4 lata, a jak piłem to piłem bardzo mało). Spadło po kilku ładnych godzinach i zeżarciu połowy opakowania leków przepisanych na zbijanie ciśnienia i będąc w kontakcie z moim lekarzem nazwijmy go prowadzącym. 
3kEWrn-C7rnIGduxb1V2rlOqc6zPinkKbdGxqUt07-DwFEyLzaOsnFcwWpFUSr365I2F0bsCPfT1JL9h_xHIQ2GCSc4ZXzaYX2BzRBd1HRe9LmNJsfG8pubJATdZ3X2ragHby9xZgh2yNmmtwgrLXRgvq8nBqEGM8BDT3OZ9fiX3v0yetdC6vuQaRgEqLRjw9i1fjEq07oG7ZLAD4Np3z1NnXNPHpKFngEfT7CcchnelcRrws9T5Mrj_Wd_flaULkpH5HLvIprzw_XfHo7LNStt-B_1CgWhIy_9j1gBjKK3G2-iNXMHjf9tNBCMo7vGUCwl6j1UI7dg1zeNqjI9O6G-QmHgTq0Q3JODGlgOMMqrIgx0TXe2nVxw-7SDHUHFJ6e_AdKpzyGpojKfQHrDos2qp_yinVa1jdb1jQfh8DfYgGAh9q4OW1kqvvA1UQ_OwO7kg1ioBlx-VVvJPnlqtZNbubZDOyVqANsf3CsRyVc8n6gOP3weGkTqynlqkUV3aNzKPcFVEAOeeYhQJD_2KyYg4CpR-Kaj4VqT7G_SX_QSpezZhcnx9LeBq2ETdlbodnASY5oNA-o_P4c24M80_rzw5mKTVh0t9NYw6cG5-dhdVn16rsWe-jiCWRCx2n366d7vM31lSrn8lTNcVtdKH0cqI5imvSwUZmJjDvxiiJoeOGDllv2JBj4972QgAN5TBUYiCuN1_PWm4StToVzzKKFGs=w703-h937-no?authuser=0

42 minuty temu, Damiano_S napisał:

Ja do tej pory stosowałem się do wszelkich obostrzeń ale ostatnio coraz bardziej mam tego dosyć i powoli chyba zacznę przestawać, a to tylko dlatego że inni mają to gdzieś. Ja z racji swojego wieku 38 lat statystycznie powinienem mieć to gdzieś od początku jak większość w moim wieku.  Dlaczego np. we Włoszech powiedzmy w jakimś tam rejonie były otwarte restauracje, w jeden dzień tłumy na mieście bo otwarte, normalne wg mnie. Następnego dnia zamknięcie i ulice puste. U nas jest na odwrót.- "Zamykają??  Co ja nie mogę iść??" Pójdę, chociaż mnie nie stać.

Nie chcę wchodzić w politykę. W czerwcu rządzący gadali, że pokonaliśmy wirusa, też po części tak myślałem i gdyby nie testowanie górników latem to pewnie pozytywne wyniki mielibysmy niewielkie.  Wiadomo było że w październiku znów  będzie gorzej jak powróci okres przeziębień i pewnie każdy się tego spodziewał, ale okres wakacyjny wyglądał w miarę normalnie.  Wiem , ze niektóre branże cierpią, ja i żona akurat nie widzimy różnicy w swojej branży ale inni na pewno mają kiepsko. W innych krajach jest tak samo albo gorzej. 

 

Co do szczepionki to nie boję się żadnej. Czekam na swoją kolej. Zaszkodzić mi nie zaszkodzi a może pomoże, choćby tylko w tym stopniu że mogę się swobodnie przemieszczać po Europie i wrócimy do normalności to się zaszczepię. Ale biorąc pod uwagę 20-30 latków którzy boją się, że coś im wszczepią i nie pójdą to mam już wszystkiego dość. 

Obostrzenia - niektóre są tak śmieszne, że aż tragiczne. Masz mieć maseczkę, koniec i kropka. Ale jak zamiatam podwórko przy płocie czy w głębi placu to nie muszę, ale przechodząc za płot na ulicę i zamiatając podjazd przy bramie już tak nawet jak nikogo nie ma w pobliżu. Jesteś sam na ulicy - w zasięgu wzroku nikogo - musisz mieć maseczkę. Maseczkę byle jaką, ale maseczkę. Gruby komin, kilka warstw szalika, gruba chusta - jest be, byle jaka maseczka jest ok. Wcześniej śmieszne nic nie dające przyłbice, których najlepsze były te na brodę - zasłaniały twarzy tyle co ręce w kieszeniach - były zupełnie ok. 

Najlepsze z obostrzeń było zamknięcie lasów - no ten co to wymyślił to powinien nie wiem, "złotą szyszkę" bądź "złoty sarni bobek" dostać w nagrodę i pomnik w każdym miasteczku i wsi. Sami w domu żartowaliśmy, że musimy się na już przeprowadzać, bo przecież mieszkamy w lesie, a do lasu nie można teraz. 

Głupota ludzi - to jest porażające. Samo głupie zachowanie odstępu - nawet jakiegokolwiek ich przerasta. W sklepie musi wjechać Tobie w Twój koszyk rozjeżdżając Ciebie po drodze, bo przecież musi być już przy kasie i zobaczyć co Ty kupujesz, musi wszystko wymacać i odłoży nie pakując do koszyka i odejdzie macać gdzie indziej, nie poczeka kilku sekund - będzie się pchać przed Ciebie jak stoisz przed półką i sięgasz po artykuły. A zwróć uwagę, to Cię pół sklepu wyklnie.

Ogólnie ja stosuję się do noszenia maseczki (ale tylko jak widzę kogoś w pobliżu, bądź jestem w sklepie/tankuję itp.), jak jestem sam na ulicy - maseczka zdjęta, bo sorry żadnego sensu w jej noszeniu w takim przypadku nie widzę, gdy w zasięgu wzroku nikogo. 

W politykę tez nie lubię wchodzić, ale czasami, co widać powyżej wyrażę swoje zdanie i dalej tematu polityki nie ruszam, każdy ma prawo do swojego osądu. 
W zapewnienia rządzących o pokonaniu wirusa czy inne "zbyt bajkowe" obiecanki nigdy nie wierzyłem jak i w żadne ich statystyki, ba - w statystykach podejrzeń zakażenia w moim powiecie nie byłem uwzględniony mimo zalegania w szpitalu i czekaniu na wynik (ilu było takich jak ja - nie wie nikt, bo i o mnie wiedział tylko lekarz który mnie przyjmował i pielęgniarka prowadząca do izolatki). 

A szczepionka - póki co dziękuję, mnie źle dobrany lek na głupi ból gardła i duszący kaszel do leków branych codziennie rok temu prawie wysłał w piach, dziękuję, poczekam.

A z powrotem do normalności - też nie był bym zbytnim optymistą, żeby nie powiedzieć "zbyt naiwnym" (nie obrażaj się, no chyba że poszedłem za bardzo, to przepraszam), ale raczej na to jeszcze długo poczekamy i samo zaszczepienie nic nie da co widać praktycznie wszędzie, szczepią ludzi, a jak były ograniczenia tak ich nie znoszą, a nawet dokładają nowych. 


Testy:
W PL są/były aż 2 miejsca całodobowe na pobranie wymazu, z czego 1 w Warszawie. To jest - porażka to naprawdę bardzo łagodne słowo - gdzie taki punkt to powinien być właśnie w każdym szpitalu powiatowym i działać jak szpital 24/24.

Edytowane przez MaciekR4 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, MaciekR4 said:

Slawka - to nie ciśnienie...210/188 to jest ciśnienie ;) (sam leczę się na nadciśnienie od kilku lat, jak praktycznie pół rodziny ze strony Ś.P. Taty)

Witam w gronie ;) Skoro już o tym mowa, to ja od 25 lat na tabletach. Kiedyś mi lekarz powiedział, że i ponad 200 to człowiek da radę, tylko na dłuższą metę to jest problem, dlatego się zbija. U teściowej to problem, bo ona niskociśnieniowiec. Z reguły 90/60. 

Kurczę, wykończymy się za chwilę i zalejemy żółcią... Kto da coś pozytywnego? ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może też ja...

Wczoraj udało mi się zapisać na tomografię na 11 maja, zobaczę co zrobił z płucami covid, chociaż bardziej mnie ciekawi stan guzów w płucach i węzłach chłonnych klatki piersiowej. Obecności covida w płucach nie czuję zupełnie.

A w 2020 zapisałem się dnia 14.08 na 2.09 również na tomografię, a mogłem brać termin nawet na za dwa dni :)

 

i wszystko na tzw. narodowy fundusz zdrowia, bez żadnych znajomości 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, bazyliszek wawelski napisał:

Dorzucę swoją "cegiełkę" do tematu. Trochę przydługie....

Z racji metryki wczoraj się skutecznie online zapisałem na AstręZenekę i ze względu na odległe terminy w okolicy W-wy poszukałem w ościennych województwach.  W małej 800 osobowej mieścinie (bez urazy) na jutro 17.30 ( 200 kilometrów). Radość, zdziwienie. Może po roku siedzenia przy wyjeździe cepką nie będę w strachu, że złapię na zakupach i się uduszę. Potwierdzenie w systemie i pdf na maila jest.

Euforia trwała do rana dziś. Odbieram telefon zastrzeżony o 8.10 (z reguły tego nie robię). Pani się nie przedstawia i oznajmia, że moja rezerwacja "jest nieważna", system źle działa i ona rozmawiała z kimś z okolicy i to ich zapisała. Myślałem, że mnie rozerwie. Pytam jak to możliwe, aby dwie osoby miały ten sam termin i tą samą godzinę. Ona nie wie i nie będzie się tym zajmowała. Proszę ją o nazwisko i telefon do przełożonego, uprzedzam, że nagrywam i przekażę temat dziennikarzom , .... przerywa połączenie.

Krew mnie zalewa. Sprawdzam zapis w systemie, jestem ja. Dzwonię do pobliskiej sobie kliniki szczepiącej p. COVID-19. Jestem 45 w kolejce. Po dwóch godzinach słuchania "muzyczki" rozmawiam, tłumaczę temat jak z tego wybrnąć. U nich nie ma szans , mają 50 szt. na tydzień, a miasto duże. Pani sprawdza ponownie zapis w systemie. Jestem tylko ja. Widzi godzinę iniekcji (17.30) i tłumaczy mi jak to działa.

Ostanie wizyty się właśnie tak odwołuje, szczepi się znajomych i ..... za kasę. Nie marnuje się nic (oficjalnie), pomimo sporych rezygnacji z A-Z'ki. W systemie info, klient się nie stawił.

No k..... Odpuścić, nie jechać?

Nie. Jadę jutro. Najwyżej dostanę wodę destylowaną, a jak mnie szlag nie trafi po drugiej dawce to temat rozgrzebie medialnie. Mam czas, kasę i "paskudny charakter", jak mnie ktoś chce "bez mydła".  Jeszcze mnie trzęsie.

Kraj chory, pandemia i masę grubych/drobnych "Bezmatkjów".

 

 

zaloguj się na IKP - jeżeli dalej jest tam Twój termin - jedź. Możesz to potwierdzić na ogólnej infolinii. Robiłem to za kilku seniorów w rodzinie, wszędzie poszło gładko  i idealnie. O przełożeniu terminów dawali znać na maila i smsa, dzwonili sami i ustalali nowy termin. Mam wrażenie, że faktycznie jakiś wałek.  Wydrukuj sobie wpis z IKP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.