Skocz do zawartości

spotkania na kempingach , co z nimi zrobić


chris_66

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 116
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

A ja nigdy nie spotkałem zakompleksionych Polaków.

 

Jeśli już to mogę mieć uwagi do zachowania, głośności itp. Ale to samo tyczy się hałaśliwej  wycieczki Belgów w wynajętych namiotacg czy zapitych Czechów śpiewających o północy czeskie pieśniczki   :pub:

 

Nie ma idealnej nacji  :nono:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę... że jak bym był "trzeźwym" alkoholikiem, też bym unikał ludzi i nie oklejał budy. Jako że jestem pijącym alkoholikiem, niczego nie muszę się obawiać i naklejkę mam. Nie wiem gdzie Ty jeździłeś do tej pory, ale ja zawsze trafiałem na ludzi godnych rozmowy.

 

własnie problem widzę z ochlejusami na kempingu , nie pijam alkoholu tylko wino i nie cierpię jak ktoś nie rozumie, że nie mam ochoty na wódkę , a już bardzo nie lubię jak wieczorem taki delikwent przypomina sobie , że może jednak mnie namówi na kieliszeczek  :nono:

 

zawsze witam się i jestem pomocny , boję się tylko sytuacji kiedy pomoc w ustawieniu ogona nie kończy się na podziękowaniu tylko na kolejnej okazji do bratania się przy gorzale  :fuck:

Widać ja innych Holendrów spotkałem. Takie wieśniaki i darmordziele, że do Chorwacji długo nie pojedziemy ;-)

 

może ściągasz złe moce na siebie  :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holendrów spotkałem bardzo wielu. W różnych miejscach. I, podobnie jak wśród innych nacji, byli porządni i byli... porządni inaczej. Faktem jednak jest, że tych drugich spotkałem zdecydowanie mniej wśród tej nacji, niż np wśród Niemców, czy Polaków. Spośród wielu spotykanych na kempingach ludzi, najmilej wspominam właśnie Holendrów. Na ogół nie spotykam się z tym, żeby ktoś szczególnie jakąś wielką chęcią przybiegał i szarpał moją przyczepę, bo on mi ją ustawi. Raczej nie. Ale to pewnie dlatego, że najczęściej staram się wepchnąć ją jak najdokładniej autem, a potem już tylko korygować ręcznie. Więc do takich korekt raczej rzadko potrzebna jest pomoc. Natomiast bardzo często z żoną wspominamy spotkanie z rodziną Holendrów, którzy rozpalili grilla przed swoją przyczepą. Tak wielkiej flamy ognia nie widziałem dawno. Dobre 1,5 metra nad paleniskiem. A gościu do tego wepchnął mięsko, wepchnął jarzynki. Patrzyłem z niedowierzaniem. Oczywiście dym, który z tego poszedł, musiał pójść na nas. Nie doczekałem się "przepraszam". Natomiast zaraz po skończonym grillu, tenże sąsiad przyniósł nam do spróbowania swoje produkty. Przyznam, byłem bardzo zdziwiony, bo wcale nie były spalone, a były ładnie wypieczone. Tyle, że bardzo szybko :) Gościu nas nie przeprosił, bo wiedział, że my nie Holendrzy i nie zrozumiemy :) Ale było bardzo miło i bez słów praktycznie załatwiliśmy wszystko. A, że przez chwilę pośmierdziało? Wywietrzyło się zanim zdążyliśmy dobrze zauważyć!

 

To tak jeden z przykładów. Negatywów raczej mało ze strony Holendrów mieliśmy okazję zobaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę rozumiem Chris. Z alkoholu pije tylko piwo, ale nie wszyscy to umieją zrozumieć. Wódka jest przecież dla prawdziwych facetów ;-) Teksty w stylu ze mną się nie napijesz albo chociaż jednego itp to czasem norma :-) Na szczęście na kempingach za granicą nie spotkałem takich Polaków a tych, których spotkałem wspominam bardzo mile.

 

Co do Holendrów to w Chorwacji na kempingu było ich 90% . Siłą rzeczy musiałem trafić na debili. Wyrzucanie pieluch po dziecku, kupa w basenie, zajmowanie dwóch parceli kiedy ludzie szukali miejsca, po czym się okazuje że jednak nie mają rezerwacji. Nie odpowiadanie na dzieńn dobry w żadnym języku. Balangi, rzucanie butelkami, wywalanie śmieci byle gdzie. A kible pozostawiali w takim stanie ze szkoda gadać.

 

Mistrzem i tak był holender który przytargał cepę i zaczął ją rozpakowywać. W środku były dwa przedsionki, dwie lodówki, 8 krzeseł plastikowych, dwa stoły, klimatyzacja na okno, i mnóstwo jeszcze innych rzeczy. Chyba ze dwie godziny ją rozpakował. Przeładowana była na pewno. Szczytem wszystkiego było to że wyjął wiadro, nalał wody i płynu i zaczął szorować przyczepę. Na koniec spłukał wszystko wężem ogrodowym.

 

Mieliśmy z żoną dużo lepsze zdanie o Holendrach. Mocno się zaskoczyliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę rozumiem Chris. Z alkoholu pije tylko piwo, ale nie wszyscy to umieją zrozumieć. Wódka jest przecież dla prawdziwych facetów ;-) Teksty w stylu ze mną się nie napijesz albo chociaż jednego itp to czasem norma :-) Na szczęście na kempingach za granicą nie spotkałem takich Polaków a tych, których spotkałem wspominam bardzo mile.

 

Co do Holendrów to w Chorwacji na kempingu było ich 90% . Siłą rzeczy musiałem trafić na debili. Wyrzucanie pieluch po dziecku, kupa w basenie, zajmowanie dwóch parceli kiedy ludzie szukali miejsca, po czym się okazuje że jednak nie mają rezerwacji. Nie odpowiadanie na dzieńn dobry w żadnym języku. Balangi, rzucanie butelkami, wywalanie śmieci byle gdzie. A kible pozostawiali w takim stanie ze szkoda gadać.

 

Mistrzem i tak był holender który przytargał cepę i zaczął ją rozpakowywać. W środku były dwa przedsionki, dwie lodówki, 8 krzeseł plastikowych, dwa stoły, klimatyzacja na okno, i mnóstwo jeszcze innych rzeczy. Chyba ze dwie godziny ją rozpakował. Przeładowana była na pewno. Szczytem wszystkiego było to że wyjął wiadro, nalał wody i płynu i zaczął szorować przyczepę. Na koniec spłukał wszystko wężem ogrodowym.

 

Mieliśmy z żoną dużo lepsze zdanie o Holendrach. Mocno się zaskoczyliśmy.

Czyli doszło u Ciebie do klasycznej pomyłki, to byli cyganie... Oni nie zmieniają tablic po "zakupie".

 

Trochę już ludzi spotkałem na zagranicznych campingach i w sumie nikt nam nie przeszkadzał po za rodzinką ze Słowenii co mi zasłoniła widok na morze stając częściowo na mojej parceli.

 

Idąc tym tokiem rozumowania trzebaby zrobić ankietę kogo unikać na campingach z wykluczeniem Polaków bo to faworyt murowany.

 

Ludzie opamietajcie się, do sezonu wiosennego zostały 2-4 tygodnie. Ja muszę zamówić nowe naklejki a co...

 

Trudno jest czasem wytłumaczyć, że pije się tylko piwo czy wino ale jest to wykonalne nawet na zlotach i nikt się nie obraża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku, co do mojego picia, to niewiele lepiej. Ani piwo, rzadko mocniejsze alkohole, a najchętniej, to właściwie bez alkoholu. A jednak problem dla mnie jest niezrozumiały. Pojawia się chętny, odpowiadam nie, dziękuję i temat się kończy. Jeśli ktoś jest nachalny, to nie pomoże ani obecność, ani brak nalepki, a to jest głównym tematem. To, czy mam naklejkę, czy nie, nie wpływa w żaden sposób na zachowania tych "przyjacielskich". Dlatego też kompletnie nie mogę zrozumieć łączenia sprawy naklejki z tym, czy ktoś do przyczepy podejdzie, czy nie. Naklejka może spowodować wyłącznie to, że podejdzie do mnie uczestnik forum. Czy podejdzie do mnie ktokolwiek, nie zależy od istnienia naklejki. Jeździmy wiele po kempingach, prawda? I w kraju i za granicą. Ale piszmy tylko o krajowych. Kiedy jesteście na kempingach, jak duży jest odsetek przyczep z naklejkami forum? Wg mnie znikomy. A kolega chris pisze o jakichś regularnych nagabywaniach, smędzeniu pod przyczepą i marudzeniu o tragicznej roli rodaków w historii świata. I z niejasnych dla mnie pobudek łączy to z naklejką forum. Uważam, że w pewien sposób obraża nas - uczestników. Jeśli łączy naszą naklejkę z pijaństwem, nagabywaniem ludzi obcych i przesiadywaniem u kogoś wbrew jego woli, to znaczy, że tak nas - uczestników forum karawaning.pl postrzega! Bardzo przepraszam, ale w tym układzie zgadzam się z przedmówcami - to nie przyklejaj naklejki, albo od razu przyklej swój nick - masz gwarantowane, będziemy tą przyczepkę omijać. A jeśli jeszcze tak a nie inaczej odbierasz nasze forum, to weź pod uwagę, że też jesteś jego uczestnikiem. Jeśli z takimi zachowaniami łączysz nasz znak, to masz jasną odpowiedź, czy powinieneś go sobie przyklejać. Zastanów się też, czy chcesz uczestniczyć w takim forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umiem rozpoznać cyganów. To byli normalni Holendrzy, a może nienormalni? Przyczepę raczej mieli z przechowalni, dlatego pewnie służyła za magazyn. Pełno w Chorwacji takich przechowalni. Zastanawiam się jaki jest tylko sens zistawić przyczepę w Chorwacji i za rok jechać po nią, odebrać i udać się na pobliskie pole. No ale ja nie wszystko muszę rozumieć ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 nie pijam alkoholu tylko wino

 

Kiedyś mój przyjaciel, po obejrzeniu kolejnego odcinka serialu dzwoni i mówi: 

"od jutra pijemy tylko wino. Wino to nie alkohol, to napój elity. A że nawaleni byli jak autobus przegubowy to nieważne. Ważne że oni są elyta"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:hmm:  :hmm:czegoś nie rozumiem na biwaku  :biwak: zawsze musi być ognicho :gitara:śpiew  :yay: kiełbaski   :jesc: żeby nie zaszkodziły trzeba popić  :piwo: a jak sie niechce towarzystwa to sie siedzi w domku albo poprostu mówi to takie trudne  :blagac:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

zawsze witam się i jestem pomocny , boję się tylko sytuacji kiedy pomoc w ustawieniu ogona nie kończy się na podziękowaniu tylko na kolejnej okazji do bratania się przy gorzale  :fuck:

 

Jeszcze nigdy nikt na siłę nie wlewał mi gorzoły do gardła za pomoc w ustawieniu przyczepy. Ani rodak ani obcokrajowiec.....  Nie wiem na jakie Ty kempingi jeździsz..... 

 

 

 nie pijam alkoholu tylko wino 

 

 

nie no faktycznie, wino to nie alkohol. Oranżadka  :ee:  Możesz wypić butelkę i dalej trzeźwy jesteś....  :ee:

 

 

własnie problem widzę z ochlejusami na kempingu 

 

Owszem zdarzały się przypadki, że ktoś tam popił na kempingu ale nie zdarzyło się, żeby chodził i namawiał innych żeby pili z nim. ogólnie raczej wszystko cichło koło północy i tyle. Fakt, że nie jeżdżę w sezonie po polskich kempingach, raczej zagranicznych, więc mogę mieć spaczony obraz sytuacji...  :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... .na szczeście widzę, że więcej jest osób myślących podobnie jak ja :)

 

Na kempingach spotykamy różnych ludzi ... ale jak na razie nigdy nie mieliśmy problemów ani z rozmowami ani z nagabywaniem ... zdażało nam się nie raz zapraszać zagranicznych gości na piwo/wino ... wódki nie pijemy i nigdy ale to przenigdy nikt nawet nam nie zaproponował ...

 

Statystycznie zarówno w Polsce jak i za granicą najlepiej rozmawia nam się z niemcami ... także z fancuzami/szwajcarami nie mamy problemów ... 

 

Za granicą sporadycznie do nas podchodza polacy i jakoś mi tego nie brakuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:hmm:  :hmm:czegoś nie rozumiem na biwaku  :biwak: zawsze musi być ognicho :gitara:śpiew  :yay: kiełbaski   :jesc: żeby nie zaszkodziły trzeba popić  :piwo: a jak sie niechce towarzystwa to sie siedzi w domku albo poprostu mówi to takie trudne  :blagac:

 

zdecydowanie tego nie rozumiem. Chyba, że chodzi o słowo biwak. Zwiedziłem pewnie więcej niż 50 campingów, jakieś 4-5 razy było ognicho, gitary i śpiew. Wszystko to były zorganizowane w gronie znajomych forumowiczów i zaplanowane od początku, że będzie głośniej niż zwykle.

 

Podczas rodzinnych wyjazdów na campingi praktycznie nie spotykam się z tym, żeby było ognisko, śpiewy i gitara i dobrze, bo nie mógłbym się wybrać z dzieckiem, które w nocy zamiast spać to nasłuchuje takich dźwięków. Na "normalnych" campingach ok godziny 20tej robi się coraz ciszej a o 22 jest cisza, ludzie siedzą i rozmawiają a dzieci śpią :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do naklejek... uważam że to super sprawa. Zawsze można podejść, przywitać się, pogadać. Sam nie lubię tłoku i chyba większość z nas też jedzie na wakacje by odpocząć i pobyć z rodziną, a nie pić co wieczór z obcymi. Oczywiście człowiek czuje się jakoś związany z kolegą stojącym obok z tym samym logo ale czy od razu przenosić stoły i robić wspólną kolację??

 

Ja mam wielką nalepą z przodu i bardzo miłe jest gdy jadąc mijam podobnych do siebie i przyjaźnie machamy do siebie. Podobnie jak na kempingu gdy ktoś podejdzie, przywita się, poda rękę, zagada, można wtedy pogadać o fajnych patentach w swoich maszynach, kempingach, wypić kawę itd.... to jest miłe. Przyznam, że nie spotkałem jeszcze nachalnych ludzi z tego lub innego forum.

 

A co do tematu... niepotrzebna dyskusja ale - przed sezonem - można popisać i poczytać nawet o pierdach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.