Skocz do zawartości

Trudna miłość – wpadka z karawaningiem :)


adamkwiatek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam !

 

Tomek, racja, ale...

Opowieści o własnych i czytanie innych jest bardzo magiczne i przyciąga. Temat lubiany, niech trwa :)

 

 

 

Tak, właśnie :)

 

Nie miałem nic złego na myśli, ale warto poczytać właśnie pierwsze doświadczenia Karawaningowe, ściśle związane z tym Forum. Tak to już trochę czasu minęło.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

U mnie zaczęło się szybciej niż potrafiłem mówić . Rodzice jako Karkonoscy Goprowcy (*GOPR - Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ) nosili mnie w plecaku po górach,lasach i schroniskach Karkonoszy. Później jako (bodajże) czwartoklasista połknąłem bakcyla wędkarstwa i po krótkim czasie , mieszkając już na Pomorzu zaraziłem wędkarstwem Ojca. Zaczęły się kilku / kilkunastodniowe wypady pod namiot czy do domków .

 

post-8248-0-24604600-1358457292_thumb.jpg post-8248-0-71105100-1358457537_thumb.jpg post-8248-0-45269200-1358457570_thumb.jpg

 

Wspólne wyprawy pod namiot z wędkami zaowocowały pragnieniem stacjonarnego wypoczynku.Tata wydzierżawił kawał ziemi przy jeziorze na Kaszubach i postawił tam barakowóz jako zalążek letniskowego domku. Niestety nie zdążyliśmy się nacieszyć własną "daczą" nad wędkarskim rajem . Jezioro zaczęło wymierać, ryb było coraz mniej i wtedy stwierdziliśmy że jednak mobilność w naszej pasji to było to .... , i zapragnęliśmy mieć przyczepkę. Niestety ojciec nie dożył już spełnienia naszego wspólnego marzenia. Ja jednak się nie poddałem i jeszcze nie mając prawa jazdy zakupiłem Syrenkę Bosto ze złomowca , którą przerobiłem na mini kamperka .

 

post-8248-0-00844600-1358457712_thumb.jpg post-8248-0-96690400-1358457771_thumb.jpg

 

A skoro już był pojazd i nie trzeba było targać sprzętu więc można było wzbogacić asortyment wędkarski o pierwszy środek pływający zakupiony za jakieś drobne prace sąsiedzkie.

 

post-8248-0-96542200-1358458185_thumb.jpg

 

Mając już takie zaplecze turystyczne wspólnie z czeredą dzieciaków z sąsiedztwa i rodziny jeździliśmy na kempingi i dzikie biwakowiska nawet po kilkaset kilometrów.

 

post-8248-0-75494300-1358458288_thumb.jpg post-8248-0-61231400-1358458354_thumb.jpg post-8248-0-07605400-1358458390_thumb.jpg

 

Potem poleciało lawinowo , co róż przyczepa do remontu i po kilku sezonach kolejna. Kolejne wakacje spędzone nad wodą z koleżankami i kolegami,

 

post-8248-0-70883500-1358459707_thumb.jpg post-8248-0-41283600-1358458532_thumb.jpg post-8248-0-08394200-1358459774_thumb.jpg post-8248-0-08071200-1358459843_thumb.jpg

 

Dziś jako nasta z kolei przyczepa , już chyba na dłużej.

 

post-8248-0-90157800-1358460901_thumb.jpg

 

Od początku po dziś towarzyszy mi motto "lato bez wyjazdu i wędkowania " to lato stracone.

Póki możliwości pozwolą, będę się starał nie stracić żadnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Moja przygoda z "życiem blisko natury" zaczeła się w technikum - najpierw namioty, potem wyjazd Niewiadówka. Po ślubie zaczeło się od kupna poczciwej N-ki do remontu, a że mieszkałem w Niewiadowie, remont odbywał sie siłami całej rodziny pracującej kiedyć na zakładzie. :) Babcia naprawiała przecieki żywica, wujo nowa wyklejka, teściowa pokrowce i przedsionek, ja pozostałe tematy mechaniczne i elektryczne, tak własnie powstała odremontowana N-ka. Zaczelismy od Austrii - niesamowite robiła wrażenie - jedna malutka - pośród tak wielkich przyczep. Po kilku sezonach kolejna N-ka już w bogatszej wersji NT - toaleta i lodówka, ale tylko jeden sezon, pozniej zmienił sie holownik więc można było pozwolić sobie na coś większego - wybór padł na Hobby, jedna druga teraz trzecia, a w miedzi czasie była jeszcze angielka... Z początku bałem się jak żona na to będzie patrzeć, ale po jednym wyjezdzie na kwartere nad morze, stwierdziała ze potrzeba nam wolności. I co najbardziej cieszy zarówno ona jak i syn oboje też mają tego bakcyla do "życia bliżej przyrody". Nie wyobrażam sobie teraz zoorganizowanego wyjazdu, podejrzewam jak wszyscy na tym forum. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Od początku po dziś towarzyszy mi motto "lato bez wyjazdu i wędkowania " to lato stracone.

Póki możliwości pozwolą, będę się starał nie stracić żadnego.

 

Świetna relacja poparta zdjęciami "z zapachem" minionej epoki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie miłość w przeciwieństwie do opisywanych tutaj zaczęła się dopiero w latach 90tych. Praktycznie od urodzenia do 91 roku mieszkaliśmy z rodzicami w RFNie, wyjazd za chlebem na kilka miesięcy przeciągnął się w kilka lat, więc wyjazdem wczasowym był przyjazd do Polski do rodzinnego Bielska w odwiedziny do dziadków.

Po powrocie wujkowie namówili moich rodziców na wspólny wyjazd do Cro zaraz po zakończeniu tam działań wojennych i tak bodajże od 97 roku zaczęliśmy jeździć z namiotem. Po dwóch albo trzech latach tata zakupił pierwszą przyczepę, Hobby Excellent po lekkim dzwonie i rozszabrowaną. I tak w wieku 17 lat zaczęła się moja przygoda z karawaningiem przyczepowym, prawo jazdy B+E i wyjazdy z rodzicami do Cro z przyczepą. I w zasadzie ta cepa była u nas 11 lat. Od 2006 mieliśmy przerwę w wyjazdach ponieważ tata nie chciał mnie puszczać z przyczepą samemu więc był allinclusive w Turcji, ale to nie było już to. W bodajże 2009 pojechaliśmy po przerwie na kemping do Puli, wtedy już z obecną teraz żoną a wtedy narzeczoną :-), z namiotem na 2 tygodnie i ona wtedy też dostała bakcyla włóczęgostwa. Na następny rok była kwatera w Dingac Borak na Peljesacu, namówili nas na nią szwagry i to ostatni raz jak pojechałem na wczasy do betonu.

W 2010 udało mi się wytargać od taty przyczepę i pojechaliśmy do środkowej Dalmacji. Od tego czasu już cały czas bujamy się na weekendy nawet z cepką. W 2011 postanawiamy ją zmienić i kupujemy 4 letnią Hobby Exclusive 520 z zamiarem jeżdżenia nią przez następne przynajmniej 10 lat no i ...... się nie udało po roku użytkowania dostałem nowego bakcyla, kamperowego i tak od ubiegłego roku mamy kampera, które nie mam zamiary przez najbliższe kilka lat zmieniać :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja przygoda zaczeła sie od wędkowania,na początku,jako obserwator nocnych wędkarzy,{wiek nie pozwalał},potem starszy zaczełem ze znajomymi jezdzić pod namiot,na rybki,w niedługim czasie zeszłem sie z żoną i urodził sie syn,żona zła że sam smigam pod namiot zaczeła sie domagać wyjazdów ze mną,i tak sie zaczeło,po niedługim czasie pojechaliśmy na wypad w 11 aut,w tym kuzyn z angielką,i zaczeło sie na amen,mówie do żony namiot namiotem alę trzeba iść do przodu,zaczełem poszukiwania tematów karawaningu,żona mówiła poczekaj niema kasy,miałem wtedy 3 dzieciaków i 25 lat,po krótkim szperaniu w necie natrafiłem na karawaning.pl,i zaczeło sie studiowanie,żona patrząc z boku powiedziała,kupujemy,i kupiliśmy knausika,zakup był troche spontaniczny,bo budka wiekowa i stan nieciekawy,ale słowani otuchy,żonki,i kolegów z forum zrobiłem ją, wyjazdy po polsce,niezapomiane i nigdy bym ich nie zamienił na coś innego,teraz trzeba coś dalej pozwiedzać,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co sie stało z tymi tematami powitalnymi, bo chyba tam były opisy naszych początków :niewiem:

wydaje mi sie że tam opisywałem "jak się zaraziłem" ... chciałem dać linka a tu ni ma :oslabiony:

Edytowane przez konrad_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy przeczytałem wpisy kolegów, zauważyłem jeden wspólny element. Bunt na betony :oslabiony:. Coś w tym jest :skromny:

 

W latach osiemdziesiątych jeździliśmy jak większość na wczasy FWP. Były też zorganizowane wyjazdy do Azji, wczasy na Słowacji itp.

 

Pierwszy raz się wkurzyłem w Pradze. Wycieczka przechodziła nieopodal szynku "U Kalicha" a przewodniczka się zaparła i zaprowadziła nas do ogrodów Wawelberga, gdzie jedyną atrakcją był paw :niewiem:

 

Następny raz w Wiedniu podczas zwiedzania pałacu cesarskiego oglądaliśmy zastawy cesarskie. Chciałem zobaczyć skarbiec. Przewodnik stwierdził, że nie ma czasu bo mamy napięty program. Wówczas jedna z pań przypomniała sobie, że chce jej się sikać. To jakaś dziwna przypadłość, bo udzieliła się reszcie. Spędziłem godzinę pod babskim kiblem :niewiem:. To był ostatni zorganizowany wyjazd.

 

Zaczęły się wypady na kwatery w ciemno. Wkurzały mnie poszukiwania. Wtedy pojawił się net. Znaleźliśmy piękną kwaterę w Santendre na Węgrzech. Miodzio! Po przyjeździe okazało się, że pokój to obity surową dyktą strych. Miał być kibel i był. Zbudowany również z dykty, na środku pokoju! Tak właśnie się skończyły kwatery prywatne.

 

Zaczął się namiot. Była Chorwacja kilka razy. Zwiedziliśmy całą prócz Istrii. Wkurzało mnie rozstawianie i składanie szmat. Z ciekawością patrzyłem na sąsiadów w cepkach. W 2004 zakochałem się w angielce. Sterling był super. Mogliśmy łączyć dwie pasje, rower i włóczęgostwo. Wreszcie byliśmy wolni.

 

Sterling dzielnie służył przez siedem lat. ale jak to z angielkami bywa, była to beczka bez dna. Długo wybaczałem mu odpadające meble. Dwa lata temu pojechaliśmy do Bolkowa. Zawsze coś musiało się popsuć. Tym razem podgrzewanie wody. W drodze powrotnej chcieliśmy zostawić cepkę w serwisie co by ją naprawili. Stał tam piękny LMC w dobrej cenie. Szybka decyzja, przepakowujemy się i tak do domu wróciliśmy nową cepką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kondziu to wymyśl na nowo, może bedzie ciekawsze :palacz:

 

taa i napiszę coś innego i będzie dowód że fantazjuje cfaniaczek.gif

 

OK, dam foto co by było realistycznie :-]

 

zaczęło się tak

wakacje_1987_07_goplo.jpg

 

zostałem zarażony przez rodziców, choć lekko nie było

wakacje_1987_07_goplo02.jpg

 

potem były wyjazdy na obozy harcerskie pod namiot, dalsze wyjazdy z cepką

image3.jpg

 

potem zaczęły sie samodzielne wyjazdy ... z :serducha::-], pożyczony namiot, pożyczone auto

bieszczady%2520LATO%25202001_01.jpg

 

aż wreszcie własny dach nad głową (testy w ogródku)

IMG_0418.JPG

 

i z tym cudem objechaliśmy kawałek PL (Bieszczady, Sudety, Bałtyk, a także Węgry, Chorwacja)

aż w rodzinie pojawił się nowy członek, przyszły karawningowiec i ... trza było podnieść standard :-]

 

przytargałem więc zapomnianą niewiadkę, która stała i się marnowała

dsc2007-03-27%2520015.jpg

 

delikatna kosmetyka

foto%2520583.jpg

 

i można było ruszyć w pierwszy wyjazd

P22-06-08_11.05.jpg

 

życie szybko zweryfikowało szalone pomysły (np zastosowanie pawilonu jako przedsionka ;) ) i na następny wyjazd braki zostały uzupełnione

oprócz solidnego przedsionka pojawił się sprzet pływający i TV :-] a także flaga :skromny:

DSC_3610.JPG

 

a potem ... urodził się drugi karawanignowiec i ... zminił się holownik, zmieniła cepka :skromny:

DSC_0893.JPG

 

i w sumie taki stan pozostał do dziś, przybyło tylko km ... i gadżetów :dzieki:

 

więcej fotek cepek :skromny:

https://picasaweb.go...d.b/NiewiadWka#

https://picasaweb.go...koonrad.b/Hobby

 

 

ps. chyba nigdy nie byłem na wczasach na kwaterze czy w innym ośrodku :hmm:

ze dwa razy w domkach z rodzicami, raz za granicą w kurorcie ... w podróży poślubnej :-]

Edytowane przez konrad_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to raczej dosyć banalnie. Można powiedzieć , że to takie rodzinne skrzywienie genowe. Najpierw jako nastolatek z rodzicami pod namiotem. W niedługim czasie starsi nabyli szczyt luksusu i obiekt westchnień namiotowców N-126n. To nic, że na początku nie było przedsionka o lodówce nie wspomnę. Wtedy rodzice upodobali sobie Bory Tucholskie. konkretniej taką wioseczkę Klaniny. Było to kompletne zad...ie, nie będę pisał czym tam psy szczekały. Kotwiczyli u gospodarza na końcu wsi. Do dziś pamiętam te wielkie lasy i trzy jeziorka obok siebie otoczone drzewami. Do wsi Był jeden dojazd 8km. piaszczystej drogi. Piękno natury rekompensowało nudę nastoletniego mieszczucha. W sezonie grzybowym znaliśmy już miejsca, gdzie prawdziwki można było kosić kosą. W tamtych czasach miejscowi uznawali tylko prawdziwki. Po inne nawet się nie schylali. Rano wystarczyło wejść 50m. do lasu i po dziesięciu minutach były grzybki do jajecznicy. Jajka nie z marketu tylko prosto z kurnika. Potem mała przerwa. Ślub, pierwszy potomek, raczej potomkini. Pierwszy wyjazd z rodziną , to Łeba, konkretnie Interkamp. Na tamte czasy, a była to dokładnie połowa lat osiemdziesiątych, kemping- bajka!, ful wypas. Duży plac zabaw, basen dla dzieci, najazdy do naprawy samochodów, całkiem przyzwoita kawiarnia, nawet dobrze zaopatrzona. Jak sobie przypominam był chyba nawet kort tenisowy. Mnie jednak najbardziej zaskoczyła obecność papieru toaletowego w sanitariatach. Wtedy był właściwie nie do zdobycia. Było to 5 rolek na rurce stalowej zamykanej na kłódkę i faktycznie na bieżąca był uzupełniany.

 

Po kolejnym wyjeżdzie moja lepsza połowa całkowicie załapała tego pozytywnego bakcyla. O zorganizowanych wczasach w kraju nie było już mowy. Choć staraliśmy się co trzeci rok o wyjazd gdzieś za granicę, niestety w pełni zorganizowany. W tamtych czasach nie było naszego forum, ciężko było znaleśc konkretne i obiektywne opinie o innych kempingach. Radzilem sobie tak, jeśli nie było pogody jechaliśmy jakies 50-80km. i zwiedzaliśmy po drodze kampingi. To pomagało podjąć decyzję o następnym pobycie. Dwa razy byliśmy na dziko, ale jakoś taka forma nie do końca nam odpowiadała. Może z braku lodówki na gaz, o łazience nie wspomnę. Teraz od kilku lat w jedno miejsce, ma to oczywiście swoje minusy. Dużym plusem jest kupa znajomych i coraz bliższych przyjaciół, a i tak co roku zawsze pozna się kogoś nowego.

 

zapomniałbym o tych co mi przekazali tego bakcyla. Rodzice do tej pory co roku jadą z przyczepą i siedzą na kampingy całe 4 miesiące. Mimo, że starszy ma już po osiemdziesiątce. Jakoś nic sobie nie robią z upływu czasu. Dopiero kilka lat temu wygrałem toczącą się kilka lat przepychankę o zmianę tej najlepszej, najwygodniejszej i kultowej N-126n. Od trzech lat mają 4-osobowa Adrię. Co prawda szukałem jej ponad pół roku i przejechałem ponad 1000km. , ale było warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.