Skocz do zawartości

Trudna miłość – wpadka z karawaningiem :)


adamkwiatek

Rekomendowane odpowiedzi

Pomimo faktu,ze od niedawna jestem czlonkiem forum karawaningowego,to czynnie uprawiam karawaning od poczatku lat 80tych ubieglego stulecia/kiedy jeszcze wiekszosci forumowiczow nie bylo nawet w planach ich rodzicow/a pomimo tego nie daje sobie samozwanczego tytulu Weterana Karawaningu!!!pierwsza przygode z przyczepa kampingowa zaczalem jako mlody "szczyl"poslugujac sie przyczepa wypozyczana z zakladu pracy rodzicow/istniala wtedy taka forma w niektorych firmach,ktore dbaly o roznorodne formy wypoczynku swoich pracownikow/.Nastepnie nabylem jakiegos malego :ping ponga:nie pamietam dokladnie ale byla to chyba Adria.Potem nastapila dosc dluga przerwa w zwiazku z obowiazkami natury rodzinnej/w tym czasie jakies zorganizowane formy wypoczynku,ktorych nigdy nie polubilem/w miedzyczasie jakies wypady zaaranzowane na goraco z namiotem albo i bez/posiadalem mikrobus,ktory w mgnieniu oka przeistaczal sie w kampera/.nastepnym etapem byla przyczepa dwuosiowa typu Tabert,na tamte czasy/7,2m dlugosci/to bylo Cudo niewyobrazalne /z ktora tez troche pojezdzilismy,komfort niesamowity ale i tez uciazliwosc z tym zwiazana-rownie niesamowita/samo rozlozenie przedsionka zajmowalo pol dnia,a stanowil on potrojenie powierzchni uzytkowej-palac,tak ze jak juz sie go rozlozylo,tozal bylo skladac z powrotem i tak z planowanego pobytu kilkudniowego a potem planowane przemieszczenie  najczesciej robil sie pobyt dwutygodniowy w jednym miejscu z czego skwapliwie kozystali nasi "nieskamperyzowani"znajomi,wiedzac ze u nas zawsze miejsca nie zabraknie.wygladalo to tak ze:stala sobie przyczepa z mega przedsionkiem,obok niej 3-5 samochodow i 15 osob!!!Ale bylo fajnie.Przyczepe ta odsprzedalem pewnemu znajomemu,ktory postanowil zmienic jej przeznaczenie i wykorzystal ja na swojej cudownie polozonej dzialce na Poj.Brodnickim,jako bungalow,ktorym cieszy sie do dnia dzisiejszego.Tutaj uwaga dla osob poczatkujacych w temacie karawaningu,zeby nie porywac sie na tak duze przyczepy,fakt ze holowanie jej nie sprawia klopotu w terenie plaskim,natoniast ma ona niesamowita zdolnosc do wczesnego wykrywania wzniesien/tzn,gorki jeszcze nie widzisz a juz ja czujesz/Potem koleje losu skierowaly mnie za granice,gdzie tez z powodzeniem do dnia dzisiejszego oddaje sie mojemu ulubionemu hobby-karawaningowi,ile to juz lat?nie licze zeby nie pograzac sie w depresji.Z szacunkiem do samozwanczych Weteranow karawaningu i wszystkich pozytywnie zakreconych karawaningowcow.Pozdrowienia i do zobaczenia na szlaku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Z tymi "samozwańczymi Weteranami karawaningu" pijesz zapewne do określeń w profilu. Otóż nazwy te są przydzielane "z automatu" , po iluś tam postach i nijak się mają do stażu karawaningowego. Sam mam taki dopisek, ale ani się o niego nie starałem, ani nie czuję się weteranem. Jakimkolwiek weteranem  :hehe:  .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 jak rodził się w nas duch karawaningu.

 

 nie wyobrażamy sobie innego sposobu wypoczywania, odkrywania

 

No i się zaczęło…

 

nie rodził się , miałem to od zawsze - autostop, wagary żeby zarobić kasę na podróże, potem podróże i praca jak się kasa kończyła

namiot przyszedł trochę później 

niewiadówka jako pierwsza przyczepka to w zasadzie przedłużenie namiotu, z wiekiem trochę luksusu człowiek chciał 

potem kamper alkowa - to nie to 

potem VW T4 westfalia i równolegle niewiadówka - nadal nie to 

i na razie skończyłem na Hobby i holowniku - i wiem , ze to również nie do końca to, z niewiadówką było fajniej 

 

a co do wypoczywania - nadal lubię kwatery, hotele, resorty z all inclusive, namiot, jakaś objazdówkę zorganizowaną  i całą resztę 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,z tymi weteranami to wiem o co chodzi,ze to status nadany,ale znalazlem niedawno jakis post,w ktorym wlasnie wypowiadal sie ktos,kto sam siebie tak tytuowal,stad ta refleksja i dygresja/szkoda ze nie ma takich tabletek na :powsciagliwosc",chociaz sa na wstrzymanie,ale one dzialaja z drugiej strony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

To ja też dorzucę parę groszy.

Od niemowlaka i tu nie przesadzam, bo miałem parę tygodni jak pierwszy raz pod namiotem byłem, a z nocowaniem miałem roczek - oczywiście z info od rodziców :P, od niemowlaka spędzałem każde wakacje, wolne weekendy nad jeziorem pod namiotem i zawsze na nich dobrze się bawiłem :]

Niestety jak zacząłem studiować, nie było z kim wyjeżdżać, dziewczyny wolały betonowe klocki (Hotele), gotowe kwatery, kumple w sumie też. Nawet sam zapomniałem i przestałem myśleć o takich wyjazdach, wystarczała impreza i wypad nad jezioro. Ale było "to coś" we mnie i jak "wyrosłem" z etapu imprezowania (studenckiego, bo popić zawsze można :P ) zacząłem znowu tęsknić. Przypadkowo jak zmieniałem samochód, kupiłem samochód z hakiem, nawet nie myślałem o cepce.

W 2013 padł pomysł od znajomych, by pojechać na majówkę sobie do Pragi (4 osoby) no to dorzuciłem do tego, pożyczmy przyczepkę może?? Ludziska się zgodzili, a że w Krakowie (też przypadkowo) znalazłem jedną firmę co ma cepkę do wypożyczenia, zanim się obejrzałem już byłem na A4 z podpiętą cepką na haku :) Wyjazd był krótki i mogło się wydawać męczący dla kierowcy (1200 km w ciągu 2,5 dnia), a ja już nie pamiętałem kiedy byłem tak zadowolony z wyjazdu :) :)

Wracając rzuciłem hasło, w wakacje wyjazd na mazury w tym samym składzie i z tą samą cepką. No i w lipcu znowu cepka na hak i jazda.

Ten wyjazd może nie jednego by zniechęcił do karawaningu, ale że z tego co zauważyłem wielu jest podobnych do mnie i lubią majsterkowanie i wyzwania ;) Bo jak tytuł mówi moja miłość nie była lekka na początku. Wiadomo pożyczonej przyczepki nie zna się tak jak swojej i miałem małe przygody.

Już podczepiając cepkę było coś nie tak ze światłami, koleś mi po podłączał na nowo kabelki (miałem dwa gniazda 7 i 13) i stwierdził, że wszystko już ok i tylko masy na haku nie mam, ale to po paru skrętach się poprawi, jechałem i jechałem i z każdym kilometrem miałem wrażenie, że jest coraz gorzej (ogólnie na początku nie było pozycji) jak zaczęło się robić ciemnawo zjechałem na parking przed Warszawą i się okazało, że jest coraz gorzej (nagle kierunki zaczęły działaś na odwrót itp itd, przysłowiowa choinka) Elektryk samochodowy ze mnie żaden więc byłem w czarnej D... Po pierwszej chwili paniki zapaliła mi się żarówka i zrobiłem (bardzo dumny jestem z tego) całkiem nową "instalacje" Mianowicie pociąłem 40 metrowy przedłużacz (pożyczony od ojca narzeczonej, trzeba było odpracować :P) na równe kawałki, które podłączyłem bezpośrednio do świateł z tyłu samochodu, potem przez dyszel i okno przednie do cepki, z cepki przez okno tylnie i do świateł bezpośrednio. Akcja zajęła mi parę godzin z latarką w zębach, scyzorykiem i taśmą izolacyjną, ale dalej w trasę jechałem z kompletem świateł (że nie zrobiłem podświetlenia tablic wolałem nie jechać już dalej w nocy, a wyspać też trzeba się )

Wyjazd na mazury okazał się strzałem w dziesiątkę, a najciekawszym było pierwsze rozkładanie przedsionka i jak to K%$^$a połączyć z cepką??!! Na szczęście inni doświadczeni nam pomogli :)

Po powrocie zaczęło się myślenie i to się nie opłaca (wypożyczać) i lepiej mieć swoje, narzeczona mówi ok, ale po nowym roku, niby się zgodziłem, ale każda wolna chwila to było oglądanie cepek w necie i "ooo ale fajna" w końcu na koniec października wypatrzyłem ją i się "zakochałem"  :serce:  Narzeczona pogodziła się, że w domu będzie kochanka  :]  i pojechaliśmy "tylko oglądać" oczywiście wróciliśmy z cepką na haku, potem jak zacząłem się dowiadywać to okazało się że dobrze trafiłem, bo angielki często są trefne, a moja sucha w 100% :)

I tak się zaczęło, majówka, kolejny urlop, teraz będzie pierwszy "zlot/spotkanie" w Tarnobrzegu.

Oczywiście zachorowałem na chorobę/obsesję i zawsze coś nowego wymyślam co by zrobić, poprawić, ulepszyć.  :slina:  Zamontowałem sobie wewnętrzny zbiornik (z całą instalacją napełniania na dwa sposoby), teraz myślę o wbudowaniu radia i głośników, po drodze tez oświetlenie LED. I wiem jedno w cepce, na łonie natury jest mega lepiej jak w betonie :yay:

I ogólnie tak to się zaczęło z moją "Miłością" :]

 

Pozdrawiam wszystkich Karawaningowców :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Z całą naszą rodzinką zawsze lubiliśmy spędzać wolny czas pod  :biwak: . Wyjazdy wakacyjne czy wolne weekendy namiocik najpotrzebniejsze rzeczy i w drogę. Tak było do pewnych pięknych wakacji  w Okunince gdzie przeżyliśmy niesamowitą burzę. Razem z żoną jako dorosłe osoby dawaliśmy radę gorzej było z dziećmi. Po powrocie do domu zapadła decyzja o zakupie przyczepy. Dwa miesiące poszukiwań i udało się. Sezon akurat się skończył więc ceny były niższe. Dzisiaj dzieci już podrosły nie chcą już tak chętnie z nami podróżować bo jak to dorastająca młodzież mają swoje zainteresowania i towarzystwo, a my dzielimy nasza pasję razem i cieszymy się z każdej wolnej chwili wykorzystanej na wyjazd z naszą  :przyczepa:

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.