Skocz do zawartości

Holowanie przyczepy automatem.


Cezarr

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mówie że laweta to lajcik tylko że nie można porównywać lawety i kempingu :-] Ciężką lawete trudniej rozbujać i czuć ją najbardziej przy rozpędzniu ale jak już się kulnie do prędkości przelotowej to już idzie fajnie A kemping z reguły lżejszy od załadowanej lawety łatwiej rozpędzić a opór rośnie razem ze wzrostem prędkości ...

 

Tu się zgodzę, z Tobą, że to taki żagiel....A swoją drogą ciekawe jak automat będzie się spisywał w górach podczas upałów...Słyszałem ostatnio głosy, że potrafią się grzać....Ale mi osobiście nigdy nic takiego się nie przytrafiło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że to żagiel, ale nie mów mi że laweta załadowana samochodem to lajcik cfaniaczek.gif

Myślę że galant z taką lawetą miałby co robić mimo, że mocy niby ma więcej niż poprzednie Pajero...

 

 

Nie mówie że laweta to lajcik tylko że nie można porównywać lawety i kempingu :-] Ciężką lawete trudniej rozbujać i czuć ją najbardziej przy rozpędzniu ale jak już się kulnie do prędkości przelotowej to już idzie fajnie A kemping z reguły lżejszy od załadowanej lawety łatwiej rozpędzić a opór rośnie razem ze wzrostem prędkości ...

Ja już ciągnąłem lawetę na której był Range Rover czyli też nie lekkie auto i powiem że było czuć lawetę

i to nawet dosyć mocno coś jak duża przyczepa kempingowa.

 

Tu się zgodzę, z Tobą, że to taki żagiel....A swoją drogą ciekawe jak automat będzie się spisywał w górach podczas upałów...Słyszałem ostatnio głosy, że potrafią się grzać....Ale mi osobiście nigdy nic takiego się nie przytrafiło...

 

Podstawa chyba to chłodnica oleju bez niej raczej nie ma się co wybierać w góry, a poza tym

można ewentualnie zredukować bieg i wjeżdżać troszkę wolniej przecież podjazd się skończy

a my stracimy najwyżej parę minut, a inni cóż muszą się dostosować na tę chwilę.:-]

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechałem już troszke po górach i nieraz zdarzyło się w niezłych upałch ale nigdy żadnych oznak grzania nie zauważyłem :niewiem: nigdy też nie wajchuje biegami :nono:

 

Ja jeszcze po górach Fordem nie jeździłem ale jak automat sobie zrzuci do drugiego biegu i będę jechał

powiedzmy 40- 50km/h to niech tak jedzie, nie będę na siłę go popędzał górka się skończy to przyspieszę.

Tak mi się przynajmniej wydaje. :puk:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam D5, brat ma poprzednika czyli 2,4D policia.gif, w S80 - 470 tkm i dalej śmiga.

A co do naszego 2.5 TDi, ten kto go kupił ma i tak spokój na kolejne 200 tkm piaskownica.gif wszystko co miało być zrobione zostało zrobione rant.gif

 

ba, jest nawet lepiej niż z fabryki, np. utwardzane wałki blagam.gif.

 

Benek, czy mam to rozumieć że polecasz ten 2,5 tdi V6?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sciana.gif nie, nie polecam, może po lifcie BAU, ale raczej unikać tego wynalazku. Napisałem, iż ten co mieliśmy, został wyszykowany na tip-top lepiej niż z fabryki, z biegiem czasu zawsze coś padało i było wymieniane na nowe lub lepsze niż oryginał (jak np. utwardzane wałki). Edytowane przez benek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bajka, o starym dobrym automacie i dużym motorku, co ma zapas mocy i się nigdy nie zepsuje, bo prawie się nie kręci .

 

 

Odradzam wszystkim jakiekolwiek automaty . To dłuższa historia. Miałem ich trzy, przy czym podkreślam, że były to dawne dzieje, rok 84 - 90.

Były to skrzynie z turbiną olejową zwaną bodajże konwerterem.

Kiedy pozbyłem się ostatniego, wdałem się w towarzyską rozmowę z właścicielem warsztatu, naprawiającego skrzynie automatyczne.

Opowiedziałem mu, o moich doświadczeniach, a on na to : nowa skrzynia chodzi dobrze ale z biegiem czasu na skutek tarcia, wyrabiają się sprzęgiełka, zaczynają się poślizgi, przegrzanie i postępująca demolka. Dodał, że zauważył wręcz dywersyjne praktyki producentów w postaci dziwnie wąskich kanałów olejowych lub tendencyjnie cienkich odlewów, jakby w tych miejscach miało coś "paść" już po gwarancji .

Opowiadałem mu, jak z obawy o unieruchomienie samochodu na skutek awarii rozrusznika, woziłem zawsze zapasowy, on ze swej strony dorzucił, że zapomniałem, o akumulatorze i lawecie.

Kto nie wie : takiego automatu nie da się awaryjnie uruchamiać poprzez pchanie, holować można tylko parędziesiąt kilometrów z niewielką prędkością, a najlepsza jest laweta, można też nie ruszyć po zaparkowaniu na pochyłości.

Wszelkie koszty napraw są trudne do zaakceptowania nawet przez osoby dobrze zarabiające.

Podobnie sprawy się mają z dużymi silnikami.

Dla normalnego użytkownika, przeciętnie zarabiającego, nie posiadającego warsztatu samochodowego albo wujka z warsztatem, opowieści, o przeróbkach, utwardzaniach wałków, zakładaniu gazu i będzie fajnie, to zwykłe wpuszczanie w maliny.

Mechanizm propagandy jest prosty :

 

Zauważyliście, że znajomi mają zawsze dobre samochody i są z nich szczerze zadowoleni , choćby to był np. Citroen czy inne badziewie ?

 

Nikt nie powie wam prawdy, jak go to wkurza, bo ma nadzieję że kiedyś się tego szajsu pozbędzie, dba więc, o marketing.

 

Identycznie jest w związkach i otoczce, choćby zawsze cudownych, zdolnych dzieciach znajomych.

 

Nie wpadajcie więc w kompleksy : mają takie same debile, jak my i mordują się z tymi gnojami, podobnie jak z sobą.

 

Pierwszym moim automatem był Ford Aerostar 3000 ccm V6.

 

Padła w nim maglownica czyli wspomagana olejowo przekładnia kierownicza, oczywiście w Niemczech wtedy Zachodnich, a jechałem do Hiszpanii.

 

Sikał olej ze wspomagania w miejscu wejścia wałka kierownicy.

 

Jazda bez wspomagania, zwłaszcza manewrowanie, to masakra więc kupowałem olej i dolewałem, co 100 km.

 

Sikało coraz mocniej więc zacząłem lać gęściejszy olej silnikowy, a pod koniec przekładniowy.

 

Tylna klapa samochodu, wręcz ociekała i srałem w portki, by jakiś Policjant nie zabrał mnie na lawetę.

 

Przejechałem tak : Niemcy, Francję, Hiszpanię, Włochy, Austrię, Czechy i Polskę, pyląc olejem przekładniowym.

 

 

 

 

 

Tutaj memento : pamiętajcie, że woda na jezdni, to właśnie taka cholernie śliska mieszanina oleju, płynu chłodniczego, paliwa itd. i nie pomogą super opony.

 

W Aerostarze przeżyłem chwile grozy kiedyś zimą w Zakopanem, bo zaparkowałem pod górkę i po paru dniach, okazało się, że nie mogę ruszyć – nie ciągnie.

 

Szczęśliwie za mną było miejsce, by się cofnąć siłą grawitacji i cudownie samochód odzyskał czucie na płaskim i ruszył.

 

Prawdopodobnie olej Dextron spłynął na pochyłości w jakiś kąt i skrzynia nie zadziałała.

 

Gdyby za mną stało drzewo, to nie wiem, jak by się sprawy potoczyły, bo nawet nie było tam miejsca na jakikolwiek holownik z przodu.

 

To łagodne traktowanie mnie przez Aerostara, uśpiło moją czujność, bo kupiłem dwa Fordy Granada automaty, też V6 , 2,8 l.

 

Jeden to kombi z pompowanym tylnym zawieszeniem i gaźnikiem, drugi to limuzyna z wtryskiem mechanicznym, podgrzewanymi fotelami , komputerem i bajerami.

 

Pewnego razu jechałem z rodziną na święta, wielki samochód był wypakowany jedzeniem, wózkiem dziecinnym, walizkami itd.

 

Gdzieś za Opolem, jakieś marne 300 km od domu, poczułem, że coś nie ciągnie, a za chwilę przestał ciągnąć.

 

Szczęśliwie silnik nas ogrzewał w oczekiwaniu na lawetę.

 

Wydaliśmy kupę kasy za podróż lawetą i następną na wymianę konwertera.

 

Wymieniony konwerter, rozpadał się jeszcze 4 razy, a ja pracowałem tylko na naprawy.

 

Granada limuzyna, z właśnie takim dużym też motorkiem, nie sprawiała kłopotów ze skrzynią automatyczną ale po założeniu instalacji gazowej, zaczęły się wypalać gniazda zaworowe.

 

Opanowałem sztukę regulacji zaworów, bo facet w zakładzie specjalistycznym wytrzeszczył gały, jak go o to poprosiłem.

 

Nawiasem podobny fachman od automatycznych skrzyń ,na moje pytanie, czy jadąc z góry mogę hamować silnikiem, redukując bieg z „O” na „D”, zaprzeczył i też oczy mu wylazły, a życie potwierdziło, że da się hamować silnikiem.

 

Automaty te miały jeszcze jedną wspólną, irytującą mnie cechę : nie czułem wyraźnego sprzężenia silnika z kołami, wszystko niby OK ale mnie to drażniło, podobnie jak wyprzedzanie w deptaniem gazu, by skrzynia się kapnęła i zredukowała.

 

Powiecie, że teraz to inne czasy , że trzeba dbać itd.

 

Nie zemną te numery, kto mi nie wierzy, niech sprawdzi, jakimi samochodami jeżdżą ci, co serwisują ten szmelc ?

 

Oni jeżdżą, jak pracownicy serwisu Renault, czy Citroena : wszystkim, tylko nie tym, co serwisują, podobnie jak nikt z nich nie ma automatu.

 

Strzeżcie się więc jak ognia, legend że igła, nówka, nie śmigana, że jeździła nim żona księdza, tylko w niedzielę do kościoła po tacę.

 

Komu nie wychodzi zdolność kredytowa, by kupić nowy samochód z gwarancją, ten niestety musi pominąć powyższe i liczyć na swoją szczęśliwą gwiazdę, co przy automatach nie działa, podobnie jest z zarąbiastymi dużymi motorkami .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panie Adasiu ale z ciebie kwiatek niby pachniesz a śmierdzącą propagande siejesz -to że masz pecha w zyciu nie znaczy że tak mają wszyscy .Jedyne automaty z jakimi miałem i mam do czynienia to to które niemiło wspominają swoich włascicieli najczęściej byłych !!!! z racji swojego zajecia mam z ty do czynienia raczej na codzień ( owszem zdarzają się wyjątki ) niestety winę za uszkodzenie skrzyni ponosi użytkownik ,nie będę się rozwodził dlaczego bo poemat można by napisać (dlaczego nowe się nie psują ??? bo są nowe i serwisowane najczęściej w dobrych serwisach gdzie nie dopuszczają do zamienników urzywek itd itp ,potem to już sama rozpacz byle jakie oleje filtry sportowcy za kierownica - jeździmy z cepkami i nie zastanawiamy się czy to automat czy manual ja wolę automat i takim hulam w myśl ZASADY JAK DBASZ TAK MASZ .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kto nie wie : takiego automatu nie da się awaryjnie uruchamiać poprzez pchanie, holować można tylko parędziesiąt kilometrów z niewielką prędkością, a najlepsza jest laweta, można też nie ruszyć po zaparkowaniu na pochyłości.

Wszelkie koszty napraw są trudne do zaakceptowania nawet przez osoby dobrze zarabiające.

 

 

 

Tak po mojemu to prawie żadnego auta nie można zapalać przez pchanie,

a druga sprawa to koszty naprawy skrzyni proszę porównać do wymiany sprzęgła dwu masowego

i wyjdzie na to samo.

Pozdrawiam.:hej:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odradzam wszystkim jakiekolwiek automaty .

 

 

 

nie wiem co o tym sądzić? ja sam użytkowałem 4 auta z ASB i nigdy, ale to nigdy, mnie nie zawiodły i zaznaczam, iż żadne z nich nie było nowe, także odważę się sądzić, że kolega miał pecha, albo sam źle użytkował. :hmm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, a może Ty masz specyficzny/destrukcyjny styl używania ASB? To dziwne że w Twoich rękach takie legendarne skrzynie umierały.

Rozróżnijmy tutaj od razu zawodność ASB na 2 powody:

1. Naturalne zużycie elementów ciernych i wewnątrz uszczelniających.

2. Uszkodzenia nienaturalne, często eksploatowane a sposób odbiegający od zaleceń producenta.

Ja od 2004r miałem w użytku w sumie... 5 aut. Wszystkie automaty i tylko takie, z wyjątkiem obecnego "kampera sokali". Tylko jeden, T&C był bez LPG .

Każdy z nich ciągał p-pę , ale to ja byłem woźnicą. Nie ganiałem koni batem, roboczym kłusem zawsze się dokulałem.

 

Na pierwszą awarię (Voyager) czekałem do przebiegu 200tkm. Przeleciałem +12tkm i skrzynia padła zgodnie z oczekiwaniami:

Utraciła wewnątrz kanałowe uszczelnienia poniżej dop. progu aż wreszcie...

Druga awaria, (2005T&C też od Chryslera) bardziej z mojej winy. To był 4-ro pęd spięty na stałe z wiskozą przy tylnym moście. Na lodzie niektóre koła się przyślizgały, inne złapały przyczepność. Zasygnalizował mi "że tak nie wolno" - ale wówczas nie wiedziałem co mi on sygnalizuje, zignorowałem. Następnym razem dowiedziałem się co mi sygnalizuje, ale było już za późno... Poleciała rozdzielcza a przez nią planetarka w skrzyni.

Mimo psikusów, nie wyobrażam sobie mieć innego auta niż z ASB. Moja ukochana również.

Tak więc nie generalizujmy, szanujmy upodobania innych i zróbmy rachunek sumienia wobec swoich pojazdów.

Edytowane przez WojtEwa (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm. Póki co mój stary Galant z dużym motorkiem i ASB daję radę,heh i po dwóch latach użytkowania mam wrażenie, że nawet automat pracuje lepiej niż na początku. Po za tym, to moj 4 automat z rzedu...i w rzadnym nic :niewiem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dbasz i prawidłowo eksploatujesz tak masz . Z reguły tak jest , gdy auto jest zadbane od nowości. ASB z mocnym silnikiem to super sprawa, i niech Ci którzy nie jeździli z ASB nie piszą że jest inaczej. Spróbujcie a sami potwierdzicie tą opinię.:ok:

 

Opinia ta nie dotyczy aut z tzw. odzysku przez niektórych zwanych szrotami. Mam na myśli auta "szykowane" z małymi przebiegami mimo że nikt nie kupuje diesla aby nim przejechać np. przez 10 lat 120kkm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.