Mycie przyczepy

[BuryKocur]

W dniu 15.02.2024 o 21:38, czyś napisał(a):

bo jak zacznie się myć szczotką to za chwilę będzie chryja (wszędzie formalnie zakaz ręcznego mycia, ale z myjki nie pogonią, raczej bulwersują sie ci, co czekają).

Krzysiu - u mnie na lokalnej myjce oprócz sikawki ciśnieniowej jest druga lanca z końcówką typu szeroka szczotka do mycia powierzchni płaskich.

Także na takiej myjni na pewno nikt nikogo nie popędzi z takim muciem

pzdr

Wł.

[czyś]

Widzisz, moja okolica jest jakaś inna, strasznie spięta w zadzie i wylewna paszczą, za dużo nowobogackich się zjeżdża z południowych przedmieść  i rżną paniska.

Przykład: niedziela palmowa, podjeżdża pod kościół pancia z mniej więcej 4-letnią córeczką na tylnym siedzeniu i parkuje w najlepsze na trawniku przy naszym wjeździe. Poprosiłem, żeby zjechała z trawnika. W odpowiedzi usłyszałem soczyste "spier....j" na całą ulicę*. Jako człowiek urodzony i wychowany na tzw. "starych" Bałutach, mówię na to: Chojny to nie dzielnica, Chojny to stan umysłu. A podobno to "do Bałuciorza nie podchodź bez noża"  Kosa kosą, ale pewne formyi elegancję przed pierwszym pchnięciem wypadałoby zachować, bez inwektyw na wejściu  Za pięć minut kolejny delikwent, to samo miejsce, i ta sama mniej więcej "śpiewka". Doszło niemal do bitki, zanim odjechał. Uszy mi puchną do dzisiaj.

*I nie odpuściłem. Niech się mała pasażerka nie uczy od mamusi, że wystarczy być chamem i świat stoi przed człowiekiem otworem  

Jak ktoś z tych okolic, to wie o co chodzi.

Także szczotowanie na myjni w moich okolicach to jak płachta na byka, trzeba być o dobrej porze i myknąć niezauważenie dla innych. To nie obsługa myjni jest problemem. Ze dwa razy była już chryja z taksówkarzami, gdy białasa chciałem oblecieć ścierą, bo z lancy nie szło domyć, a poszło tylko o samochód (pal licho, że oni jeszcze po wszystkim ściągaczką raz, i dwa - irchą do sucha jadą stojąc na stanowisku  ), gdzie tam o takie wielkie pudło jak cepa. 

Edytowane 25 Marca przez czyś (wyświetl historię edycji)

[ed]

22 godziny temu, czyś napisał(a):

Widzisz, moja okolica jest jakaś inna, strasznie spięta w zadzie i wylewna paszczą, za dużo nowobogackich się zjeżdża z południowych przedmieść  i rżną paniska.

Przykład: niedziela palmowa, podjeżdża pod kościół pancia z mniej więcej 4-letnią córeczką na tylnym siedzeniu i parkuje w najlepsze na trawniku przy naszym wjeździe. Poprosiłem, żeby zjechała z trawnika. W odpowiedzi usłyszałem soczyste "spier....j" na całą ulicę*. Jako człowiek urodzony i wychowany na tzw. "starych" Bałutach, mówię na to: Chojny to nie dzielnica, Chojny to stan umysłu. A podobno to "do Bałuciorza nie podchodź bez noża"  Kosa kosą, ale pewne formyi elegancję przed pierwszym pchnięciem wypadałoby zachować, bez inwektyw na wejściu  Za pięć minut kolejny delikwent, to samo miejsce, i ta sama mniej więcej "śpiewka". Doszło niemal do bitki, zanim odjechał. Uszy mi puchną do dzisiaj.

*I nie odpuściłem. Niech się mała pasażerka nie uczy od mamusi, że wystarczy być chamem i świat stoi przed człowiekiem otworem  

Jak ktoś z tych okolic, to wie o co chodzi.

Także szczotowanie na myjni w moich okolicach to jak płachta na byka, trzeba być o dobrej porze i myknąć niezauważenie dla innych. To nie obsługa myjni jest problemem. Ze dwa razy była już chryja z taksówkarzami, gdy białasa chciałem oblecieć ścierą, bo z lancy nie szło domyć, a poszło tylko o samochód (pal licho, że oni jeszcze po wszystkim ściągaczką raz, i dwa - irchą do sucha jadą stojąc na stanowisku  ), gdzie tam o takie wielkie pudło jak cepa. 

U mnie pod domem podobnie - mówię do parkującego samochód przed moim garażem proszę odjechać zaraz wyjeżdżam na to podobna odpowiedź ....

więc odpowiadam proszę pana tutaj bardzo często fruwają doniczki - reakcja piorunująca -w sekundzie go nie ma.

[czyś]

Z doniczkami dobre  Do zastosowania. A jeszcze wszyscy wokoło (nie wiedzieć skąd...) wiedzą że z żony niezły nerwus