Skocz do zawartości

UFO -" kosmiczne patenty"


adamkwiatek

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, adamkwiatek napisał:

........ Wolałbym nie testować spostrzegawczości serwisu, by nie tłumaczyć się z przedwczesnej wymiany oleju silnikowego na własną rękę.................Co do "komentowania" wymiany co 10 tys. km, to nie wiem, czy za często, czy za długo, ale zacytuję mechanika............

nikt nie zwraca uwagi w serwisie czy coś dłubałeś czy nie :mlot:

20 minut to za długo jak na moje możliwości oglądania materiałów o niczym :pad:zmieniam co około 10 prywatnie bo mam to za darmo, służbowo co 50 i nie widzę różnicy, auto jeździ tak samo :winner:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 390
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Zaiste , wiara moja w cudowne preparaty do silnika i nie tylko jest ograniczona, lecz postanowiłem zaryzykować. Wlałem na 1/2 baku preparat do czyszczenia benzynowych wtrysków, co to niby miał być lany na bak cały. Firma stara -  STP butelka czerwona z długą szyjką., za całe 24 złote. Wracałem około 400 km znad morza naszego. Szybko poczułem, że bieg 6 stał się 5. Samochód dostał "kopa", a mnie morda się śmiała. Tak jest do dzisiaj, więc jak macie wrażenie, z w Wasze siniki napędzają krowy, nie konie, to kupcie sobie w jakimś Auchanie takie cuś i poczujecie, że żyjecie, hejj!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wuja, dej mu jeszcze przy wymianie oleju płukanki, to z paputków wyskoczysz :)

Sam nie ufałem, wlałem LM do starego diesla 300 tysia nalotu, mruczy jak kotek, wyraźnie gładsza praca (mniej się telepie), deczko żwawszy. Zalepione musiały być już pierścionki w rowkach. Nic się nie rozszczelniło itp.

Co jakiś czas mu coś chlapnę, a to biocyd na pełny bak, a to zimą końską dawkę skydd-a (depresatora), a to co jakiś czas trochę diesel spulunga. Nie skarży się, pali na dotyk nie ważne ile na minusie, pracuje mięciutko.

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Specyfiki działają, czasami aż za dobrze. Kiedyś wlałem do mojego "kłada " C330 środek STP do czyszczenia wtryskiwaczy. Wypłukało tyle syfu ze zbiornika paliwa, że nie przeżyły tego filtry paliwa, zaklejając się zupełnie jakimś białym g...em. Wniosek - trzeba stosować regularnie, a nie co 40 lat :D :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądałem Allegro i kupiłem chyba sprytne zabezpieczenie do przyczepy.

Zasada działania polega na wyjęciu wkładki zamka, wsadzeniu kuli zabezpieczenia w miejsce kuli haka, rozkręcenie kluczem imbusowym do oporu, wsadzeniu wkładki z kluczykiem, zamknięciu i wyjęciu kluczyka.

Zabezpieczenie prawdopodobnie może jednak okazać się zbyt dobre, gdy zamarznie w nim woda.

W każdym przypadku, amatorzy zimowego karawaningu powinni mieć pod ręką jakiś wydajny palnik gazowy, by odblokować zamarznięte zabezpieczenia.

Mojej budy raczej nikt nie ukradnie, ale jak tam kto ma ładniejszą, to niech se ją zabezpiecy, łobegrodzi płotem, i psa z budą postawi, hejj!

20221207_083620(1).jpg

20221207_083630.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...
Moja prawdziwa opowieść przedwigilijna 
Literatura pełna jest słodko pierdzących opowiastek z morałem, a nawet niemoralnych, związanych z okresem świąt.
Wigilia to czas w którym samiec przywozi do domu wiktuały, na które wcześniej zapracował, a baby drą nań ryje, że „nie pomaga”, eksponując swoją martyrologię w aspekcie harówki przedwigilijnej, w kontekście niewdzięczności „brzydkiego tatusia”, który zwyczajowo nic nie robi, bo wiadomo, że te domy samochody i żarcie na stole wyrosły na owym babskim nieszczęściu i ich pracy przy kuchni i zmywarce.
Mając żonę młodszą o lat dwanaście i teściową starszą o lat czternaście , ciężko jest złapać równowagę , zwłaszcza przed świętami.
Czułem, że wśród tego towarzystwa warczącego jak wyżej dupami - znaczy rodziny ,nie zanosi się na cudowne, wymarzone święta – sądząc już po budowanej atmosferze przedświątecznej.
Zapytałem skromnie Aleksandra czy pojedzie ze mną na narty, zostawiając tym samym mamusię, babunię i młodszego braciszka Filipa ?
Chłopak niejednokrotnie bywał ze mną na nartach, więc widać było, że moja propozycja mu pasowała.
Ucieszyłem się bardzo, bo siedzieć samotnie w święta jak bezpański kundel, w czasie kiedy inni się integrują , to traumatyczne doświadczenie.
Błyskawicznie zacząłem pakować narty, i wszystko potrzebne do przeżycia gdzieś w zaspie pod stokiem narciarskim w przyczepie kempingowej .
Zauważyłem jednak, że Aleksander stracił impet, po czym stwierdził, że zostanie w domu .
Zrobiło mi się przykro, że ten Judasz mnie tak wystawił .
Załadowałem butle z gazem i wodę na pakę pickupa i wyjechałem rankiem w wigilię roku bodajże 2009.
Jechałem osowiały, mijając szare sparszywiałe krajobrazy bez śladu śniegu, ale pocieszałem się, że mam do przejechania 450 km do samiuśkiego Zakopanego, więc może coś się wyklaruje – nic się niestety nie zmieniło.
W Zakopanem pod wyciągiem narciarskim na Polaną Szymoszkową, wiał halny, przewalały się tumany kurzu, turlały się po ulicy śmieci wywiane z ulicznych śmietników, a przyczepa campingowa zachowywała się jak łódka na fali, miotana wiatrem – słowem totalna kiła i ani śladu śniegu.
Jedynie lodowy jęzor pod wyciągiem sugerował, że jakiś czas temu był tam śnieg.
Przytomnie nie odpiąłem przyczepy od samochodu, by ta nie odleciała wraz ze mną w dół urwiska nad którym stanąłem.
Masz swoje narty i święta frajerze – pomyślałem.
Niestety musiałem dalej grać rolę macho, z wystarczająco dużymi jajami, by pieprznąć wszystkim i wyjechać w wigilię w góry pod pretekstem nart.
Wszedłem do budy targanej halnym, włączyłem telewizor, czajnik, na patelni skwierczała ryba – zaczęło się robić swojsko.
Samotna wigilia, choć pocieszała mnie myśl, że inni tatusiowie co podkulili pod siebie ogony i siedzą pokornie ze swoimi upiornymi żonkami i wrednymi bachorami – wcale nie mają lepiej ode mnie .
Zrobiło się cieplutko, choć na zewnątrz trwał armagedon .
Pierwsza lufa – buda dalej się kiwa na wietrze, druga lufa – jakby zrobiło się stabilniej.
Postanowiłem pójść na pasterkę, bo wszak jestem katolikiem niewierzącym i czasem praktykującym.
Kościółek na zboczu Gubałówki, wieje jak cholera, tłuką się deski na rusztowaniu wokół murów świątyni – z nadzieją, że nie oberwę w łeb spadającą dechą, otwieram wrota i zapadam się w potworny zaduch.
Ksiądz pieprzył jakieś farmazony w klimacie politycznym, żadnych góralskich kolęd, co pamiętałem z dzieciństwa, kiedy z rodzicami bywaliśmy tu na nartach .
Najwyraźniej świat sparszywiał od czasu moich dziecinnych wspomnień, kiedy na święta „rzucali” do sklepów pomarańcze, a nawet banany, a w delikatesach na ulicy Dworcowej w rodzinnych Gliwicach, rozchodził się zapach mielonej na miejscu kawy, szeleścił celofan, w który coś tam pakowano, a Tata przykazywał, bym się nie oddalał, bo się zgubię.
Biedny Tata – zawsze wracał z delegacji z Francji , czy Danii, bo wybrał zamiast „wolności” budowę Zakładów Azotowych we Włocławku i wracał do Polski – jako jeden z projektantów.
Dzięki powyższemu miałem już w podstawówce koszule non iron w których czułem się, jak w worku foliowym.
Ewakuowałem się więc z kościółka i zdegustowany wróciłem do budy, i zasnąłem przy telewizorze – to niezawodny sposób na bezsenność.
Obudziłem się rano, czyli około jedenastej, a właściwie obudziła mnie cisza.
Czułem, że pewnie spadł śnieg, który wszystko wycisza.
Rzeczywiście, po wystawieniu łba przez drzwi na zewnątrz, okazało się, że jest zadymka, wali śniegiem jak cholera i jest cudnie , bo na dodatek ruszył wyciąg !
Kolejne dni spędziłem na Polanie Szymoszkowej ścigając się z innymi wariatami na nartach.
Podły nastrój prysnął jak bańka mydlana, w dole Zakopane grzmiało petardami i racami, a po niebie sunęły płonące lampiony, na stoku narciarskim pełno „podciętych Stoliczną” Rosjan z ich krasawicami ze złotymi torebkami – słowem powiało wielkim światem.
Oto moje wigilijne przesłanie do wszystkich brzydkich tatusiów, by nie wymiękli i nie popadali w depresję, bo świat jest większy niż zapierdziane kapustą klatki schodowe w ich blokach , czy kamienicach.
Wesołych Świąt dla tego lukrowanego internetowego świata , w którym powyższe opowieści wzbudzą zapewne słuszną grozę !
 

 

 

 
 

 

  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

  •  
  •  
  •  
  •  
  •  

2368 (2).JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20231225/2610f1dc57eca82b7eb15f7521cf39cb.jpg
Wesołych Świąt dla tego lukrowanego internetowego świata , w którym powyższe opowieści wzbudzą zapewne słuszną grozę !

Wesołych również, i nowego roku życzę wszystkim foto od czapy żeby głupio nie było


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.