Skocz do zawartości

UFO -" kosmiczne patenty"


adamkwiatek

Rekomendowane odpowiedzi

Nie prowokują, jedynie wyrażam w nich moje zdanie,mogę przecież...Nie obrażam nikogo i przepraszać nie mam zamiaru,bo nie mam za co.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 390
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

9 godzin temu, AdamH napisał:

 adamkwiatek, Kristofer  :D :ok::]? ? ? :yes:  2020!!!

Dzięki Adasiu - z wzajemnością :hej: Tobie i jeszcze raz Wszystkim!

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki   @klonik058 


To ja już tylko tak króciutko - tym razem chyba nie oftopowo rzucę pewna myśl ściśle związana z UFO
Wielu z Was wyraża przemożną chęć poznania UFO - osobiście takie bliskie spotkanie 3-go stopnia uważam za bardzo ciekawy  temat -  Wy chyba też ?
No to do czorta nie gadajmy jak dziadki tylko zróbmy to :) 
Jak ? 
A tak że "napadniemy" adamakwiatka zbiorowo jak się tu zjawi i przez aklamację zrobimy Go komandorem UFO-dziadko i może nie tylko  - kosmicznego spotozlota
Mawiają nieobecni nie maja racji - biorę na zapadłą smoczą klatę ten UFO spisek a co - najwyżej adamkwiatek mi ryja stłucze :bevil: :)
Miejsce - gdziekolwiek - może najlepiej gdzieś centrum PL żeby wszyscy mieli się jak zjechać 
Czas - do dogadania - moja propozycja na spoko - jesień 2020 przełom września i października

Co Wy na to ?
Nowy wąteczek i radzimy ?

 

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2019 o 15:01, Bob Duży napisał:

12887016-pojazd-niczym-z-mad-maxa-ten-rat-hot-zostal-skonstruowany-przez-polaka-118s-1_1200.thumb.jpg.5c9216cbfca782b61b136345db8e372d.jpg

Tym ciąga? bo szczerze zobaczyłem kilka patentów typu sam drut i dałem spokój :D Buda jak miała dmc 1000 to ma ze 3000

Kurde, a mnie się ta fura nawet podoba,  coś w podobnym stylu w sumie by pasowało do ciągania UFO,  chyba nawet bardziej niż obecny holownik autora.  Tylko dostań takie które będzie tak wyglądać ale będzie sprawne.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padło tu wiele genialnych, uniwersalnych przemyśleń, w wykonaniu Kolegów,  ważnych dla idei karawaningu.

Moim zdaniem, nie powinno się niczego retuszować, podobnie, jak zdjęć z wypraw, bo zaczną wyglądać kiczowato.

Nikogo, nie trzeba przepraszać, i mam nadzieję, że nikt, nie pielęgnuje urazy w sercu.

Czasami widzimy świat ostrzej, i wtedy wydaje się nam bardziej paskudny, stąd agresja wyprzedza zrozumienie.

Mojemu wątkowi nic, nie zaszkodzi, a wręcz ubarwi go taki "wtręt", o "patentach" z zakresu psychologii karawaningu .

Przyjacielska wymiana myśli, z niewielkimi zaostrzeniami dyskusji, tylko nas wzbogaciła.

Wracając, do zapytań, o śnieg, to załączam dzisiejsze zdjęcia - jest go od cholery !

Napisałem bzdury, o ładowarkach, i generatorze prądu- właśnie wszystko szlag trafił, stąd, nie mogłem odpisać wcześniej.

Generator zniszczył mi kilka ładowarek, wraz z tą, zasilającą laptopa.

Kupiłem inny generator, robiący prąd bardziej zbliżony, do tego sieciowego, i problemy się skończyły.

Kupiłem też potężną ładowarkę, z funkcją wspomagania rozruchu - wreszcie akumulatory są doładowane.

Podsumowanie strat wypada dość pesymistycznie : jeden agregat + trzy ładowarki = dobrych parę stów :(

Tak się dochodzi do wiedzy, metodą prób, i błędów.

Irytującym doświadczeniem, znanym mi, od lat, jest traktowanie budy, jako osłony do swobodnego odlewania się towarzystwa spod wyciągów.

Szczęśliwie padający śnieg, zaciera ślady, jak na zdjęciu :)

 

 

P1010574.JPG

P1010575.JPG

P1010576.JPG

P1010538.JPG

Edytowane przez adamkwiatek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, adamkwiatek napisał:

Padło tu wiele genialnych, uniwersalnych przemyśleń, w wykonaniu Kolegów,  ważnych dla idei karawaningu.

Moim zdaniem, nie powinno się niczego retuszować, podobnie, jak zdjęć z wypraw, bo zaczną wyglądać kiczowato.

Nikogo, nie trzeba przepraszać, i mam nadzieję, że nikt, nie pielęgnuje urazy w sercu.

Czasami widzimy świat ostrzej, i wtedy wydaje się nam bardziej paskudny, stąd agresja wyprzedza zrozumienie.

Mojemu wątkowi nic, nie zaszkodzi, a wręcz ubarwi go taki "wtręt", o "patentach" z zakresu psychologii karawaningu .

Przyjacielska wymiana myśli, z niewielkimi zaostrzeniami dyskusji, tylko nas wzbogaciła.

 

 

 

 

 

 

 

Może to czasem bywa trudne,ale trzeba spróbować spojrzeć oczyma tej drugiej strony ,jeśli się bardzo chce ,może się udać. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem niech się dzieje wola UFO :)
Niech moc i nie tylko w sinusie  będzie z Tobą :) 
Prądu jakiego lekkiego coby nie zabić a oduczyć odlewaczom podłącz  :) 
Ostatnia fota to przełom Białki ?
No i szykuj się że w Kraku już na Ciebie czatujemy żeby grabę ścisnąć - wtyki na bramkach załatwione,  a drugiej strony kol klonik058 pilnuje - no ale UFO szybkie jest  pojawia się i znika a jeszcze teraz kosmiczne moce posiada to nie wiem czy chwycimy  ale chcielibyśmy  :) 

 

1 godzinę temu, ampere napisał:

Może to czasem bywa trudne,ale trzeba spróbować spojrzeć oczyma tej drugiej strony ,jeśli się bardzo chce ,może się udać

:yes: mądre - udaje się - trzeba tylko fest mocno chcieć   :yes:

Edytowane przez smok_wawelski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Gdzieś, na początku czerwca kupiłem genialne leżaki w sklepie „Action”.

Stelaż aluminiowy (amelinum ), poduszka pod głowę, syntetyczny materiał, całość bardzo lekka, ale pojemna, z regulacją kąta oparcia.

Leżak doskonale radził sobie z moimi 115 kg.

Kolejnym zakupem w tymże sklepie, był „podnóżek”, składający się, jednym pociągnięciem, przy podnoszeniu, w coś przypominającego książkę – całość lekka, ale mocna.

Wiadomo, że w budzie, nie ma co zrobić z klasycznym podnóżkiem, czy stopniem, do wchodzenia, a tu taki „patent”, że aż morda się śmieje.

Czasy niestety były, i są niepewne, depresyjne, i nie sprzyjające snuciu wyprawowych planów.

Pomyślałem, po niewczasie – na cholerę mi te zakupy, kiedy wszystko wygląda marnie, i zapewne będę siedział na pupie, w chałupie.

Popatrzyłem sobie smętnym wzrokiem, na budę, porastającą zielonymi glonami, i mchem, no i od razu szlag mnie trafił – to gówno zawsze się gdzieś posypie.

Zauważyłem, że popękało światło pozycyjne, na gumowym czułku – prawdopodobnie coś w nie uderzyło.

Wziąłem do ręki linkę zabezpieczającą hamulec, i okazało się, że nie rokuje dobrze, z racji korozji – kłaniają się pewnie zimowe wyprawy, po posolonych drogach.

Zacząłem, od wymiany „klosza”, i przy okazji sprawdzenia, czy żarówka się „zespawała” z jej gniazdem.

Oczywiście nie dało się jej ruszyć, ale ponieważ świeciła, to popsikałem, i posmarowałem jej łoże, z nadzieja, że może puści, po jakimś czasie.

Z wymianą linki, było gorzej, bo musiałem użyć szlifierki, by ją odpiąć.

Nawiasem nowa linka kupiona również w „Action”, okazała się optymalnej długości, i nie musiałem nic kombinować.

W międzyczasie kupiłem składany wózek, jako transporter dla baniaka z wodą – też zastanawiałem się, po kiego grzyba zagracam sobie czymś takim budę .

Tak więc , po owych drobnych naprawach, usiadłem sobie w budzie, by sztachnąć się zapachem pleśni, a może gotowanego w niej żarcia, i drogowego kurzu.

Tępym wzrokiem wodziłem, po tych wszystkich „patentach”, kablach, drutach, sznurkach,  lampkach, i miałem wrażenie, że jak kichnę, to ,to całe dziadostwo złoży się, jak ów podnóżek .

Nacisnąłem pedał (geja) włączającego wodę , i po zimowej wyprawie, coś zablokowało przepływ.

Pompka wyje, a woda, nie płynie, jej mać !

Bez większej wiary, przepłukałem wężem ogrodowym kran, i całą resztę, trzymając włączoną pompkę, i jakimś cudem rurka się gdzieś tam odetkała.

Przepłukałem profilaktycznie zbiornik z wodą, z nadzieją, że pozbędę się tego potencjalnego „korka”, blokującego przepływ wody.

Przypominam, że mój baniak z woda, jest stacjonarny, a w jego dnie, osadzona jest samochodowa pompka spryskiwacza szyby przedniej.

Przy okazji utopiłem latarkę, zaglądając, do baniaka, i dwa dni francę wyciągałem, przez wąski otwór wlewowy, a ona cały czas świeciła, choć nie była hermetyczna.

Po zrobieniu tego wszystkiego, pomyślałem, co też się spier. Doli, jak już gdzieś wyjadę tym szajsem ?

Sprawdziłem jeszcze, i wyregulowałem hamulce w kołach, by trochę ostrzej działały, ale, by bębny się, nie grzały – kolejne dwa dni zabawy, i przejażdżek testowych.

Właściwie, to byłem już tak usportowiony tym czołganiem się, pod budą, z podnośnikiem, że nie musiałem  nigdzie wyjeżdżać.

Przypomnieć tu warto, żeby absolutnie, nie podnosić budy, kiedy nie jest na samochodowym haku !

Kiedy minął lipiec, przestałem już nawet myśleć, że gdziekolwiek pojadę .

Tymczasem, jak to w moim życiu bywa – szast prast , i nagle jadę, na wyprawę w góry !

Od paru lat korciło mnie sprawdzić, czy temperatura wody w rzece Białka, umożliwia w niej pływanie.

Odbyłem więc naukową wyprawę, która udowodniła, że da się pływać w Białce, miej więcej 15 sekund, przy temperaturze wody +17*C.

Oczywiście coś jednak się zepsuło, już, na miejscu, a mianowicie zginął sygnał telewizyjny.

Z pianą na ryju, usiłowałem dojść, co się stało.

Po dwóch dniach badań, zacząłem odcinać kawałki przewodu antenowego, dyndającego mi na dachu budy.

Okazało się, że korozja zjadła około 30 cm przewodu, od środka, więc sygnału, nie było.

Szczęśliwie nie chciało mi się kiedyś ucinać nadmiaru, i mogłem po prostu wyciągnąć z istniejącego zapasu, owe 30 cm, co je uciąłem.

Podłączyłem wtyczkę antenową, a całość zanurzyłem w oleju, z nadzieją, ze spenetruje przewód, i uchroni przed korozją, i zanikiem sygnału.

Przetestowałem również wózek, do przewożenia wody z Białki, i okazało się jakoś przeżył jazdę, po otoczakach, i zanurzenia w wodzie.

Zaprawdę powiadam wam, że fajnie jest mieć wodę bez ograniczeń, no jedynym problemem byłyby opady deszczu i tym samym brudna woda w rzece.

Miejscowi twierdzili, że na poziomie stacji narciarskiej koło Jurgowa, woda w Białce jest jeszcze czysta, bo dalej, to już nie.

Miejsce okazało się idealne, pod moje ówczesne potrzeby : pusto, cisza przerywana dzwoneczkami krów, i wypasanych wyżej owiec.

Piękne widoki, zapach trawy, zdumiewająco dobra pogoda, ciepełko, czyli całkowite zaprzeczenie moich wcześniejszych doświadczeń z górami w lecie.

Obok pracowała bacówka, gdzie poznałem wreszcie, jak powinien smakować świeży „oscypek”, czy inny „bundz”.

Świeżą zaś wódeczkę, zapewniały słowackie Podspady – wszystko było więc prima sort!

Niestety pobyt w górach obniża poziom jodu w organizmie, więc dla zachowania równowagi, trzeba było odwiedzić morze.

Oczywiście w moim pszenno - buraczanym świecie, chodzi wyłącznie, o krajowe atrakcje, gdzie mi tam do szarych , śródziemnomorskich plaż, czy alpejskich nartostrad.

Z karawaningiem trzeba więc uważać, bo, jak się zacznie kręcić śmigiełko w dupce, to trudno wyhamować pasję.

Tak więc we wrześniu, kiedy zniknęli ciecie kasujący opłaty, moje UFO przemalowane szmatami, na „ nabiał”, wylądowało w Piaskach.

Oczywiście tam też sprawdzałem działanie różnych „kosmicznych patentów”, a dokładnie, czy da się palić ognisko w żeliwnym woku/patelni.

Widać, że się da, a nawet kiełbasę i pyry można upiec.

Ognisko można zasilać węglem drzewnym, by było więcej żaru dla ziemniaków.

Niestety, nie było tam tak pusto, jak w górach, a nawet zdarzyła się pijana hołota, drąca ryje o północy, ale to nie byli karawaningowcy, ani koczownicy.

Bydło przyjechało, poryczało, poszło w kierunku plaży, później wróciło, i odjechało – skąd się hołota wzięła w takim miejscu, na końcu świata – nie wiadomo .

Pogoda była niesamowita, a dzięki spustowi gówien z Warszawy, woda była milutka, i cieplutka, a nawet udawała czystą.

Czystą można było kupić w Krynicy morskiej, i przy okazji nakarmić prześmieszne kaczuszki.

Niestety dorsza bałtyckiego, nie sposób było kupić, więc pojechałem do Władysławowa, by kupić dorsza atlantyckiego, i objechać znane mi miejsca.

Władysławowo , a konkretnie tamtejsza stacja paliw, na wylocie na Hel, stoi otworem odbytniczym na karawaningowców.

Zainwestowali tam w kurek do poboru wody, by nikt jej, nie zatankował (odkręcili dźwignię zaworu).

Nie zatankowałem więc, u chytrusków - krwiopijców, ani wachy, ani wody, ale zrobiłem to, u konkurencji, na wylocie, na Gdańsk.

Po powrocie , miałem jeszcze ochotę, na wypad w Bieszczady, ale motocyklem, bez budy, niestety pogoda mnie uziemiła.

Miałem więc niespodziewane wakacje, na obu biegunach Polski, a ponieważ znowu, zapadam w nostalgię, to mam nadzieję, że jak zwykle, niespodziewanie, wyrwę gdzieś na Święta Bożego Narodzenia, które pewnie też zostaną zakazane.

Pojadę więc świętować Chanukę – tego na pewno, nie zabronią :)

Bez nazwy.jpg

IMG_20200822_093041375_HDR.jpg

P1010623.JPG

P1010708.JPG

P1010692.JPG

P1010695.JPG

P1010697.JPG

P1010765.JPG

P1010779.JPG

P1010861.JPG

P1010946.JPG

P1010968.JPG

P1010969.JPG

P1010959.JPG

P1010986.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem Commander :) Może i wygląda pancernie, ale co było można, to zrobili z aluminium, jest dość lekki, kupiłem go kiedyś w Netto za chyba 70 zł. Spisał się dzielnie, z obciążeniem baniakiem z wodą z Białki. Nawiasem, widywałem takie wózki w różnych sklepach, ale kiedy zechciałem sobie coś takiego kupić, to "zniknęły", a ja przestałem szukać. Pewnego dnia trafiłem przypadkiem, na wózek, po wejściu do sklepu z zamiarem kupienia sera.

Jak przeżywasz ten paskudny czas pandemii ?

Oklapłeś, czy trzymasz kitę, do góry  ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, adamkwiatek napisał:

Czołem Commander :) Może i wygląda pancernie, ale co było można, to zrobili z aluminium, jest dość lekki, kupiłem go kiedyś w Netto za chyba 70 zł. Spisał się dzielnie, z obciążeniem baniakiem z wodą z Białki. Nawiasem, widywałem takie wózki w różnych sklepach, ale kiedy zechciałem sobie coś takiego kupić, to "zniknęły", a ja przestałem szukać. Pewnego dnia trafiłem przypadkiem, na wózek, po wejściu do sklepu z zamiarem kupienia sera.

Jak przeżywasz ten paskudny czas pandemii ?

Oklapłeś, czy trzymasz kitę, do góry  ?

Wózek jest ok. Z czasem u mnie wykrzywiły się górne elementy pionowe i przestały chować się w dolne, jest więc nie skladalny ale w ogrodzie działa.

Serdecznie pozdrawiam, spotkaliśmy się w Piaskach jakieś 2lata temu :)

awariami się nie stresuj, sprzęty nowsze też ciągle wołają o inwestycje. Dziś nowy zaczep do lodówki - blokada drzwi.. 100zl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.