Skocz do zawartości

rolf

Użytkownicy
  • Postów

    207
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez rolf

  1. 36 minut temu, Suzu4x4 napisał(a):

    kolego mylisz pojęcia. przód dołączany " na sztywno" a blokada dyferencjału to dwie różne rzeczy.

    W  Pajero posiadałeś skrzynię rozdzielczą " SUPERSELECT"  ( nie każde Pajero ją miało)  wtedy była możliwość jazdy z napędem RWD, 4WD ( z centralnym dyferencjałem) i 4WD ze zblokowanym. Dodatkowo miałeś blokadę tylnego mostu więc Pajero ze skrzynią Superselect miało  dwie blokady ( mówimy o serii, bo przedni dyfer można było doposażyć w blokadę np firmy ARB, wówczas takie Pajero miało by trzy blokady ale to nie fabryka)

    Auta bez centralnego dyfra nie mogły mieć trzech blokad ( bo nie było centralnego mechanizmu różnicowego więc nie było czego blokować)  to były porostu auta ze stałym napędem RWD i dołączanym przodem , można było jedynie blokować tylny i przedni dyferencjał więc takie auta mogły posiadać maksymalnie dwie blokady.

    Nie mylę, w sensie zdolności terenowej stawiam 3 blokady i sztywny napęd plus 2 blokady na rowni:)

  2. 5 minut temu, danielpoz napisał(a):

    Z tego powodu pytam o trzy blokady?

    No to można powiedzieć że ma 3:) Przód i tył,  a napęd przedni dołączany na sztywno. 

    W pajero np miałem napęd tył, 4 z dyferencjałem albo 4 z blokadą.  Była blokada tył, ale nie było z przodu.

  3. 50 minut temu, danielpoz napisał(a):

    70 w środku miał dyfer?

    Który jeep miał fabryczną blokadę przodu? Jaki reduktor w środku?

    70 nie ma, na sztywno, stąd 2 blokady to jak 3 w G :)

    Rubicon o ile dobrze kojarzę miał 2 blokady.

  4. 19 minut temu, danielpoz napisał(a):

    80 - legenda?

     

    A trzeci?

    No to jeszcze LC 70. Fabryczne blokady tył i przód, a napęd na 4 na sztywno. Wrangler zdaję się podobnie w niektórych wersjach.

    51 minut temu, Suzu4x4 napisał(a):

    tyle że jego posiadanie w aucie nie czyni go odrazu autem terenowym :D

    Pełna zgoda

  5. Godzinę temu, lbuster napisał(a):

    Ma krótką jedynkę, która robi robotę ;) 

    Tak czy siak (dyskutowaliśmy o tym wcześniej), mało teraz "prawdziwych" terenówek (o fabrycznych blokadach nie wspominając) ;) 

    Bawiłem się trochę w terenie. Reduktor z dużym przełożeniem a małym to już przepaść,  a gdzie do tego krótka jedynka ;)

  6. Godzinę temu, lbuster napisał(a):

    4x4 chyba można ją też nazwać terenówką

    Już nawet nie czepiając się ramy, która została już głównie we wranglerach i landcruiserach, nie nazwałbym terenowym samochodem tworu bez reduktora. 

  7. Godzinę temu, szakal napisał(a):

    Elektryk, to jest dobry na dojazd do pracy, z peryferii do centrum czy na zakupy. Piewców elektryków zapraszam na przejażdżkę Gdansk - Kraków. Berlingiem na gnojówkę pokonuje tą trasę w sześć godzin, bez tankowania w trasie, a po dojeździe na miejsce mam jeszcze rolki na około 250 km. Jestem ciekaw ile czasu zajmie pokonanie tej trasy elektrykiem. Dodajmy jeszcze, że w piątek, kiedy jechałem czuć było mocny wiatr. Naruszyłem o 15 z Traktu świętego Wojciecha i o 21 byłem na południu Krakowa. Elektrykiem dojadę na rano dnia następnego?

    Tylko jakie to ma znaczenie dla kogoś kto rzadko robi więcej niż 50km dziennie?

    Ja jeżdżę dużo, wiec elektryka szybko nie kupię. Ale żona robi więcej niż 100km na dobę 3 razy w roku, jak jedzie do rodziców 300km. 3 razy w roku może pojechać moim spalinowym, albo sobie naładować raz po drodze.

    Jak patrzę po rodzinie i znajomych, więcej ma 3 samochody lub więcej niż 1. I wtedy może mieć sens elektryk. Jako jedyny w domu, dla mnie jeszcze bardzo długo nie.

  8. 1 minutę temu, pjetko napisał(a):

    No, jak chcesz mieć lepiej wyposażone, to może i tak. Mnie interesuje wyłącznie podstawa, która i tak ma duuużo więcej wyposażenia niż ja oczekuję od dookoła-kominowca. Zupełnie nie ma dla mnie znaczenia jakie wyposażenie ma, a czego nie ma samochód, którym najdalej pojadę 30 km, a 90% tras to kilka km po miescie. Oczywiście poza elementami bezpieczeństwa, ale teraz to już każde podstawowe wersje mają z zakresu bezpieczeństwa prawie wszystko. MG4 wersja standard kosztuje mniej (po dopłatach) niż przeciętne benzynowce z automatami, a do tego podstawa jako jedyna ma baterię LFP, co moim zdaniem jest zaletą.

    Nie dam żonie samochodu bez kamery cofania i czujników z przodu:)

  9. 41 minut temu, Misio napisał(a):

    Mam jednego diesla, który  w mieście najczęściej mieści się w 20l/100km ;) Ale na autostradzie schodzi ponizej 8... drugiego co zawsze mieści się w 6,5, a w trasie (niezależnie od trasy , ale 200km/h nie potrafi jechać) schodzi poniżej 5 ;) 

    I chyba żadno z aktualnych moich aut (mam ich kilka) nie potrafi przejechać na baku 1000km.

    Ale gdyby mnie było stać na elektryka, to chętnie bym go kupił, mimo że z natury lubię auta starsze.

    Mój obecny diesel w mieście pali 7-8, w trasie 9-14 (z przyczepą 10-14,5). Jak bym się zawziął w trasie bym zszedł poniżej 7 i zrobił 1000km, ale przy podobnym założeniu toni jakiś elektryk się znajdzie co da radę:)

    I uwierzę że nawet w szybkiej trasie płaskie samochody palą 6 litrów, ale nie chwilowo przy 200:)

    A co do planowania ładowania przed wyjazdem z domu - kiedyś w jaguarze padł zawór między zbiornikami i paliwo z powrotu trafiało do nie tego zbiornika. Żeby się nie przelał, tankowałem tylko jeden do pełna, co w koło komina dawało do 150km zasięgu.  Pewnie jak mazda EV w zimę ...

  10. 18 godzin temu, pjetko napisał(a):

    Polecam Ci też go obejrzeć.

    Na pewno obejrzę. Ale na razie jest droższy od mazdy, jeśli uwzględnić sensowne wyposażenie. Wygrywa zasięgiem, ale dla mnie nie ma on znaczenia.

    19 godzin temu, czyś napisał(a):

    Żadna z "opcji" nie powinna robić z siebie nieomylnych kultystów.

    Wszystko jest dla ludzi, z głową i umiarem, cele "ekologiczne" osiągnąć można na wiele sposobów nie wylewając dziecka z kąpielą, a każdy musi mieć możliwość dopasowania do potrzeb i możliwości. Jakkolwiek mam swoje zdanie (sceptyczne co do ogólnego wymiaru elektromobilności na obecną chwilę, zwłaszcza jak ktoś chce się powołuje na aspekt eko - ale to nie pdotyczy ostatnich wpisów) to nie atakuję, ani nie bronię wściekle jakiejś konkretnej opcji. 

    Jeśli można tak to nazwać, ubodło mnie nieco potraktowanie że to z biedy i kombinatorstwa naród skamle. Niekoniecznie. Nie dziwi mnie to że przy pewnych uwarunkowaniach osobistych (miejsce zamieszkania umożliwiajace zorganizowanie sobie infratruktury pod elektromobilność, charakter wykonywanej pracy) może się to sprawdzać wręcz świetnie, co jednak nie czyni z reszty świata gorszej tylko skamlącej kategorii.    

    I trochę to też póki co naiwny argument że "prąd mam za darmo" - choćby biorąc pod uwagę jakie nakłady trzeba było ponieść, i to, że generalnie - co jakby się potwierdziło - w ogólnym bilansie ta energia zalicza się jako "zużyta" do rozliczenia z "wyprodukowaną", czyli koszty będą, choćby w wymiarze między ceną zakupu gdy jej brakuje i sprzedaży gdy jest jej nadmiar (a na instalacje prosumenckie to nie wygląda) czy nawet w wymiarze opłat przesyłowych itp od energii pobranej z sieci przy rozliczaniu z energią wprowadzoną do sieci (nawet na starych zasadach nie jest to 1:1 bezkosztowo). Więc takiego stwierdzenia, że "prąd mam za darmo" - przepraszam, że z metra bezkrytycznie nie kupuję. 

    Kolega zaiwestował, miał takie zasoby i możliwości, i zbiera profity, ale raczej  jeszcze instalacja na tę skalę się nie zwróciła, więc na razie jest to etap zwrotu wkładu, a nie "odcinanie kuponów", i nie jest to czysty zysk czy prąd za darmo. Równie dobrze mółgłbym powiedzieć, że mnie paliwo zawsze kosztuje tylko 100 PLN. Bo zawsze tylko za 100PLN wlewam :) Albo że paliwo mam za darmo (tylko przemilczając, że wcześniej kupiłem pole naftowe i rafinerię, albo przynjamniej znaczące udziały w tych przedsięwzięciach, z których dochód pokrywa koszty paliwa :) )

    Także spoko, nie jest moim celem ani hejt, ani atakowanie, ale zachowajmy trochę realnego oglądu.

    Za parę lat też planuję przenieść centrum życiowe poza miasto (zmienię sposób wykonywania swojej pracy na bardziej osiadły i związany z odcinaniem kuponów z lat gromadzenai doświadczenia, gdy starczy że 2-3 razy w tygodniu pojawię się w firmie), i już sam kombinuję, jak to ogarnąć z fotowoltaiką, bankami energii, PC, kolektorami solarnymi, ładwaniem dolnego źródła z chłodzenia pomieszczeń w lecie, akumulatorów ciepła. żeby i w aspekcie bytowym i transportowym stać się możliwie "zeroemisyjnym", i mieć ten luksus na emeryturze, odcinania kuponów (prąd już realnie za darmo) żeby polatać sobie możliwie "za free" z zasobów zgarniętych z niczego (znaczy się z własnego dachu) - zwłaszcza gdy aku będzie można wyprodukować nie przekopując tysięcy ton ziemi, i będzie wiadomo, co z nim zrobić gdy się zużyje (to się wykrystalizuje pewnie za kilka lat). Małżonka dostała już zlecenie na projekt (fachowiec jest pod ręką), więc na spokojnie zostanie to zoptymalizowane pod późniejsze zagospodarowanie energii ze słońca i ew. wiatru, to będę miał "za darmo" (co najwyżej parę "włoskich" sprzeczek, pokrzyczymy na siebie, jak to w strym dobrym małżeństwie, coś się będzie działo).      

    Póki co, nie majac takich możliwości, ale będąc proeko i antysmogowo, tłukę połowę przebiegów sprzed pandemii, zamiast ganiać w tę i z powrotem jak opętany (czasu też szkoda), nie zawsze się da, ale też się sprawdza, i jedynym sadzomiotem którego mam, i to jeszcze z EURO-4, używanym w ograniczonym zakresie, staram się nie ładować do centrów miast bez wyraźnej potrzeby (zmiana na nowszy nie byłaby środowiskowo sensowna, przy raptem kilku -6-7 tys. km rocznego przebiegu).   

    Ale ok, rozmowa na argumenty to nie atak:) Bardziej mi chodzi o udowadnianie, że elektryk jest zły bo nie przejedzie 1000km. To mniej więcej jak mój trans am jest zły, bo nie przewiezie 5 osób ani nawet pralki.

    Z darmowym ładowaniem prawie się zgadzam. Ale czasem np instalacją i tak musiała być przewymiarowana, więc elektryk przy okazji już się ładuje za darmo, albo przynajmniej skraca czas zwrotu. Dalej to dla mnie bardziej prawdopodobne, niż bajki wyznawców diesli o spalaniu 6,4l przy 200km/h :)

  11. 40 minut temu, konrad_b napisał(a):

    ale służbówki nie wyobrażam sobie EV, jeżdżę po całej PL, nie raz po 500-600km dziennie

    No właśnie ja też często robią 600-1000km dziennie, parę razy w roku 1000-2000km. A tak codziennie >100. Gdyby zamiast proace diesla kupili mi jakieś tourneo plugin, cieszyłbym się jak małe dziecko :)

  12. Godzinę temu, BUMERANG napisał(a):

    że oferta będzie dla mnie konkurencyjna

    No właśnie - myślałem nad zmianą auta żony w grudniu, pierwszy wybór - corolla hybryda, ~125tys na wyprzedaży rocznika. Alternatywa elektryczna - mazda MX-30 za 100tys po dotacjach. Wiadomo że ze swoją minibaterią nie dla każdego, u mnie jak znalazł.  

  13. Tak ogólnie to nieustannie fascynuje mnie podejście do elektryków. Ja rozumiem, że nikt nie chce być przymuszany do zmian. Ale czemu ktoś, kto jest zadowolony z elektryka, musi być od razu atakowany i się tłumaczyć?

    Ja mam diesla, bo przy mojej pracy spalinowy sprawdza się najlepiej, a nie robią busów benzyniaków. Mam małego benzyniaka dla żony, bo diesel nie ma sensu w małym aucie i małych przelotach. I mam stare v8 do zabawy, które w definicję zabawki wpisuje się świetnie nawet jak pali 18l (poprzedni v12 palił 20-30l i też z tym żyłem i na pewno zatruł środowisko będąc u mnie mniej niż którekolwiek z pozostałych aut:) ).

    I tak naprawdę, tylko ostatnia pozycja jest obowiązkowa. Za dieslem bym się nawet nie obejrzał, jak już nie będę na niego skazany. A żony następny samochód to będzie elektryk, bo służy TYLKO do dojazdów do pracy, żłobka, przedszkola, szkoły i marketu. I zapewne świetnie się sprawdzi. 

  14. 57 minut temu, slimaqq napisał(a):

    Hej

    Czy możliwy jest zakup przyczepy z łóżkiem piętrowym dla 5 osób w kwocie do 110-120k zł brutto? Są modele, które znacie i polecacie? Chodzi o nowy egzemplarz.

    Dethleffs c'joy 480qlk. Jak ja kupowałem, miały masę 1200. Teraz mają 1360, ale na pewno da się zamówić z 1200kg. My jeździmy w szóstkę, da się zrobić nawet 3 piętra i 7- osobową . Ale jest to mocno budżetowa buda.

  15. 18 minut temu, BuryKocur napisał(a):

    Marcin - ja nie wiem gdzie Ty w tym silniku słyszysz klekot i wibracje - mam to auto od pół roku i silnik pracuje tak pięknie i bez żadnych wibracji, że to miód na moje uszy...

    Ja Cie zapraszam na przejażdżkę moim autem.

    Jakim Ty dieslem ostatnio jeżdźiłeś ?

    pzdr

    Włodek

    Jeżdżę bardzo kulturalnym hdi w proace, często też tdi 1.6 I 2.0. Klekot to klekot I póki nie ma 6 lub 8 cylindrów, to do kultury mu daleko:)

    Ale żeby nie było:) Wolę diesla r4 niż benzynę r3. No chyba że yaris gr...

    Dobra, 3.1 diesel w montereyu też był cudowny.

  16. 4 godziny temu, BuryKocur napisał(a):

    Czemu z konieczności ?

    To moim zdaniem najlepszy napęd i na codzień solo - oczywiście nie na miasto non stop - i do jazd z budką - mam tak od lat i bardzo sobie ten układ chwalę

    pzdr

    Włodek

     

    Znudził mi się klekot i wibracje, zwłaszcza na zimno. Na codzień chciałbym hybrydę, np taki highlander. Uwielbiam hybrydy i w mieście i w trasie, chociaż przyczepy nie mialem okazji ciągnąć. Na weekend i do jeżdżenia po bułki v8 albo v12. Dla żony hybryda albo nawet elektryk.

  17. 6 godzin temu, piorun napisał(a):

    Renault Koleos z tym silnikiem (wesja TCe 160 EDC 4x2) ma nawet 2000kg na haku :blink:

    Zapewne się da, ale ja bym nie chciał :)

    Ogólnie masa zabija. Mówimy tu o przyczepach, a wystarczy nawet załadować porządnie samochód. Zjeżdżałem z górki (stromo, zakaz dla przyczep) w Tyrolu załadowanym proacem (8 dorosłych chłopa z niedużym bagażem). Niby 4 cylindry, niby diesel, a nie dało się utrzymać prędkości na dwójce. Wypuszczenie do 4500 obrotów, zhamowanie do 2000 i tak przez cały zjazd w kółko. Nie widzę tam obciążonego multivana 1.5 TSI. 

  18. 21 godzin temu, BuryKocur napisał(a):

    Na jakich obrotach ciągnąłbyś tym budkę ?

    pzdr

    Włodek

    Do clio bym żadnej nie zapiął :)  Ale ten sam silnik (wyższa moc) siedzi np w mercedesie GLB i ma zdaje się 1600 na haku.

    A ogólnie starzeję się i chyba staję się fanem dopasowywania auta pod potrzeby. I jak ktoś głównie jeździ po mieście, to hybryda czy mała benzyna jak znalazł. A parę razy w roku i z przyczepą da radę. 

    Diesle od jakiegoś czasu użytkuję z konieczności. Jak zrobią sensowne busy, z sensowną hybrydą, to będzie auto dla mnie. 

  19. Z ciekawostek - oddałem żony clio do serwisu (1.3 koło 130KM i 2 sprzęgła), na zastępczy dostałem 3 garowy 1.0. Z ciekawości, jak jechałem oddać, zrobiłem redukcję do dwójki przy jakiś 4tys obr. Zero hamowania silnikiem. Wracając podobnie robiłem w 4 cylindrowym, ten już prawie hamował. Daleko jeszcze nawet do diesla 2.0, nie mówiąc o v6 czy v8, ale już nawet z przyczepą powinien jakoś dawać radę. 

  20. W dniu 1.12.2023 o 12:59, lbuster napisał(a):

    @BUMERANG :ok:

    Ze swojej strony mogę tylko dodać, że jak się jeździ z przyczepą spokojnie, przepisowo, to tempomat nie przeszkadza, natomiast jak się jeździ bliżej granicy zdrowego rozsądku, to tempomat może narobić niezłego bigosu. Dawkowanie gazu nogą jest bezpieczniejsze.

     

    Święta prawda. 

    Miałem c4 spacetourera, teraz mam proace z tym samym silnikiem i skrzynią. Toyota z dużą mordą już solo wariuje, jak ustawię tempomat na >160.  Z przyczepą 90 na tempomacie super. Na 100 lub więcej, zaczynają się grube redukcje. Jak nie chciało mi się nogą operować, to potrafił trzymać na III/IV biegu 4000-4500 obrotów żeby utrzymać na siłę prędkość. Ale nadal to są raczej minuty na kilkunastogodzinną trasę, z wątpliwym jak dla mnie wpływem za zużycie paliwa i podzespołów. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.