Skocz do zawartości

WC w przyczepie/kamperze


Mark1

Rekomendowane odpowiedzi

Michalc3 , wiesz, są różne dziwne materiały, wyglądają na plastik, a to np. białko, czy coś ulegającego biodegradacji.

Jak znam życie, a znam, to producenci kibelków, płynów itd. będą stać murem w opozycji, bo to byłoby zbyt proste, podobnie producenci patentów typu wywietrzniki z wiatraczkiem, by smrodek wyszedł na zewnątrz.

Ludziska miewają czasem dziwne pomysły i boję się połknięcia płynu do toalet przez dzieciaka, czy narąbanego lub nieuważnego dorosłego.

Płyn zabijający bakterie w toalecie, jest zapewne gorszy dla środowiska, niż jej zawartość więc nie z nami te bajki ale coś trzeba mieć, by nie wdepnąć.

To tak trochę, jak z szczepionką na grypę: jest produkcja/biznes więc trzeba toto sprzedać frajerom nie ważne, czy to sensowne.

Mamy zdolnych chemików, od np. amfetaminy, to może coś wymyślą, np. WC torebka z neutralizatorem w środku, aktywowanym wilgocią, co umożliwiłoby jej wyrzucenie do śmietnika ?

Problem jest jedynie w braku gospodarza wspierającego nowe inicjatywy, dotującego procedury patentowe i atesty, byśmy my wszyscy mieli własny biznes, a nie byli robolami u obcego, wspieranego jego, mądrzejszym rządem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 414
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Pewno masz trochę racji, mój żarcik trochę na wyrost. Ale obawiam się jednego drobiazgu - wszystko, co biodegradowalne musi się przede wszystkim rozpuszczać w wodzie. Natomiast wrzucenie do tego chemii organicznej w postaci wszelkiego rodzaju kwasów, estrów i innych składników pochodzących z organizmu będzie automatycznie inicjowało proces rozkładu. Więc praktycznie, natychmiast po skorzystaniu musisz to gdzieś wrzucić, gdzie nie będzie obawy, że wycieknie Ci np. na podłogę przyczepki. To "coś" musi być zamknięte tak, żeby w przyczepce nie unosił się "miły aromat". Więc wracamy do kibelka. Skoro go i tak musimy mieć, to po co wstęp z naszą torebką ekologiczną? Lepiej od razu zrobić do pojemnika i tam niech są odpowiednie środki, które wydzieliną się zajmą. Czyli wróciliśmy do punktu wyjścia.

 

Piszesz, że środki do toalet są bardziej niebezpieczne od tego, co mają rozkładać. Chyba jednak nie bardzo. Ilość odchodów produkowana przez społeczeństwo jest już tak olbrzymia, że bez pomocy chemii się nie obejdzie. Ta tzw. chemia, to często odpowiednie bakterie, które zajmują się odpowiednim rozkładem. Ale one są zbyt wolne, więc produkowane przez te bakterie środki chemiczne zostają wygenerowane w koncernach chemicznych. Czy te środki są aż tak niebezpieczne? Raczej nie. Przecież te środki zostają zużyte przy rozkładzie tego, co wpuściliśmy do kibelka. Więc, żeby nie zaśmiecać środowiska i mu nie zagrażać, to wystarczy nie nadużywać tych środków. W tej sytuacji wróciliśmy de facto do tego, co mamy w tej chwili. Raczej jestem zwolennikiem rozwiązania, żebyśmy potrafili cieszyć się tym, co mamy, a nie gdybać coby było, gdyby kto wymyślił taką fajną zabawkę.

 

Ostatnim elementem, nad którym warto się też zastanowić to wygoda wykorzystania. Kiedy mam kibelek, mam jakieś pomieszczenie, to sobie wchodzę do pomieszczenia, umieszczam otwór wydalniczy nad otworem wlewowym, wygodnie siadam i oddaję się procesowi ekstrakcji. Jeśli nie mam kibelka, to posiadając super ekologiczny woreczek z samorokładającymi się bakteriami równocześnie zjadającymi produkty przemiany materii ludzkiej muszę kombinować nad wszelkiego rodzaju stojakami, które będą odpowiednio stabilne, żeby w czasie jazdy bakterie nie zaczęły żerować na podłodze przyczepki. Czyli kolejne urządzenia. A, za przeproszeniem koleżeństwa, na koniec i tak muszę się jeszcze podetrzeć i problem papieru też powróci. Więc nie specjalnie rozumiem tutaj ideę innego rozwiązania, które miałoby odebrać chleb producentom jednych kibelków, a nagle dać chlebek producentom innych bakterii, woreczków, stojaków i kolejnej wersji papieru toaletowego, który zasmakuje odpowiednio innym szczepom bakterii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi jednorazowymi pojemnikami to wcale nie taka futurologia, wszak dość często w szpitalach krajów trochę bardziej rozwiniętych ekonomicznie, od dawna stosuje się np kaczki wykonane z materiału celulozowego, podobnego do papierowych wytłoczek na jajka, w Japoni natomiast produkuje się jednorazowe naczynia wykonane ze skrobi które po użyciu się po prostu zjada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AKISJG - owszem, tylko w tym wypadku masz jedną zaletę - ta "kaczka" jest w szpitalu, gdzie natychmiast po użyciu możesz ją wyrzucić w docelowe miejsce. W przypadku karawaningu musisz liczyć się z tym, że jadąc po drodze będziesz musiał skorzystać, a potem jeszcze przez pewien czas pomagazynować. Dlatego nie widzę raczej tutaj zastosowania tego rozwiązania. O spożywanych opakowaniach na żywność nie wspomnę, bo to jakby w temacie toalet jakby nie wypada....

 

Nie ma ikonki "zawstydzony"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michalc3

W pełni się z Tobą zgadzam a podałem tylko jako przykład że i w tym zakresie zmieniają się technologie.

Osobiście uważam że na ten moment, przenośne czy przewoźne WC jest nie zastąpione, aby tylko było więcej miejsc do serwisowania takich urządzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, o workach ale jako wkładach do muszli istniejących toalet, ewentualnie zastępujących zbiornik. Tym sposobem wszystko zostałoby po staremu, za wyjątkiem chlupotania szamba i związanych z tym niedogodności.

Jest jeszcze inny problem, a mianowicie możliwość zamarznięcia zbiornika, co w zimowym carawaningu uprawianym na dziko, jest prawdopodobne.

Płyny do toalet zamarzają ponoć od -20 ale nie wiadomo, jak zachowają się z wiadomymi domieszkami.

Dzikich karawaningowców są śladowe ilości więc ich wpływ na środowisko jest żaden, nawet gdyby załatwiali się pod krzakiem.

Mam zwyczaj zbierania obcych śmieci, nim się zakotwiczę.

Popatrzcie, co uzbierałem w ubiegłym roku w Gackach. Śmieci pozostawili po sobie tamtejsi wędkarze przed zawodami więc "ufundowałem " im atrakcyjne nagrody.

Ręce opadają :piwko:

:piwko:

 

[ Dodano: Czw 07 Sty, 2010 13:24 ]

Kolejna

 

[ Dodano: Czw 07 Sty, 2010 13:25 ]

i jeszcze jedna

post-114324-imported-e535e873-d846-4888-b4a9-76acdca542e6_thumb.jpg

post-114324-imported-ccfff1d0-2f65-4003-b30e-f00f6afef918_thumb.jpg

post-114324-imported-3c92a4b9-7807-4a8f-9feb-aaa102f56fdc_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nurtuje mnie,a raczej ciekawi jedna rzecz w temacie WC dokładnie wceta kasetowego powiedzcie kochani jaki sposób stosujecie uzupełnianie płynów do zbiorników przed wyjazdem na wakacje czy po przyjeździe na miejsce? wszak to przecież ok.20l :hehe:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dako, zazwyczaj jadę na pusto z kasetą i na miejscu uzupełniam i na zakończenie popytu opróżniam.

Ja mam WC przenośne i jeździłem z pełną zawartością płynów.

Jednak kiedyś WC się przewróciło i brodzik był zalany detergentem.

Od tej pory pusto i na miejscu napełniam.

W stałym WC sprawa jest prosta.

Gdybym posiadał takie cudo i jeszcze na tyle przyczepy to zawartość 20 L dostosował bym do nacisku na hak.

Mam ponad zalecany nacisk o 10 kg , to uzupełniam WC do momentu uzyskania danej wartości ( u mnie 50 kg nacisku na kulę).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam WC przenośne i jeździłem z pełną zawartością płynów.

Jednak kiedyś WC się przewróciło i brodzik był zalany detergentem.

 

 

Właśnie i do tego to chyba jeszcze chlipie to wszystko :hehe: a poza tym to myślę lepiej nie brać dodatkowych kilogramów na hak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Od 2 lat mamy przyczepę z toaletą, ale jeszcze jej nigdy nie używaliśmy. Przede wszystkim korzystaliśmy z zewnętrznych toalet na stacjach, czy kempingach, a nie jeżdżą z mną dzieci, a jedynie dorośli, więc nie jest to wielki problem.

Ważnym czynnikiem jest też cena niezbędnych preparatów - jeśli użytkujemy swoją przyczepę przez ok. 1,5 - 2 miesiące w roku, to te płyny, o których tutaj przeczytałam chyba nie wystarczą, prawda?

 

Widzieliśmy kiedyś w jakimś hipermarkecie płyn do szamb. Było go sporo, dawkowanie świdczyło o tym, że wystarczy na dość długo.

 

Czy ktoś z Was z takimi płynami eksperymentował? Czy macie jakieś zdanie w tej kwestii?

 

(Boję się, że się wygłupię tym pytaniem :oops: :kukacz:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzieliśmy kiedyś w jakimś hipermarkecie płyn do szamb. Było go sporo, dawkowanie świdczyło o tym, że wystarczy na dość długo.

 

Czy ktoś z Was z takimi płynami eksperymentował? Czy macie jakieś zdanie w tej kwestii?

 

(Boję się, że się wygłupię tym pytaniem :oops: :kukacz:)

 

na forum ogłaszał się kolega z chemią PL produkcji, dozowanie 50ml/zbiornik

lub drugi płyn 25ml/zbiornik, a koszt 1L to 30zł - warto kombinować ?

z litra mamy 40zbiorników, dla mnie to jakieś 120dni (kaseta 20L wystarcza nam na 3dni)

 

co do samego kibelka w przyczepie ... nie chcę już bez :ok:;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.