Jak zachowujesz się na kempingu?

[jacek00]

Trzeba mieć jaja żeby go odliczać. Pewnie w bardzo nielicznych przypadkach o czym jest w dalszej części artykułu. Zdaję sobie sprawę, że realia są jakie są i rozmawiając ze sprzedawcą w Bieruniu mówił, że większość nowych sprzedaje się „na firmę”.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Pro

No w świetle przepisów kamper jest traktowany jak samochód osobowy i w cyklu mieszanym odliczasz koszty do chyba 170k.

Przecież w każdym osobowym tak robisz w leasingu Po to właśnie wymyślono cykl mieszany aby nie było problemu i abyś mógł używać firmowe auto także do celów prywatnych.

100% vatu jest problemem, czyli kiedy całkowicie idzie w całości w koszty.

A że sprzedaja dla firm to oczywiste. Większość u nas sprzętu idzie do wypożyczalni przecież.

[witus]

No nie wiem to już by musiał jakiś doradca podatkowy zdecydować w moim przypadku. Z artykułu nie wynika to, trochę musieli się nagimnastykować żeby to zaliczyć bohaterce artykułu.

[maarec]

Ciekawy temat to i ja się wypowiem.

W tym sezonie jedyne zakłócenie ciszy nocnej spotkało nas w Chorwacji, kiedy to ekipa ochrony eksmitowała prawdopodobnie Słoweńca, ale nie było pewności - za kradzież. Nie miał pojazdu, nie miał więc tablic rej.  Kilka razy z liścia, eksmisja, pakowanie itd. Najgorsze w tej akcji były odpalone silniki dwóch samochodów - pracownika recepcji i ochrony. Po jakiejś godzinie grzecznie poprosiłem to zgasili, przeprosili i udawali, że to przypadkiem, a wszyscy wiemy że na Bałkanach maja to we krwi

Ogółem spotkałem bardzo wielu rodaków za granicą, bardzo wielu obcokrajowców nad Bałtykiem (byłem dwa razy w sezonie po kilka dni...) i nic złego nie powiem, bo nie pamiętam aby nam ktoś przeszkadzał.

Nie mam problemów z chodzącymi wolno psami, przeważnie są to małe tzw grzeczne i niegroźne sikacze.  Podejdzie taki pod mojego kampera bez smyczy, zostanie zjedzony. Ubezpieczenie psa mam, szczepiony jest i koniec historii - nasz jest tak wyczulony na psy (suki wiadomo kocha ), że żadne szkolenie tu nie pomoże. Na szkoleniu ułożony, z samcami owczarków Niemieckich zakumplowany.... a w terenie nie ma zmiłuj, moja parcela, moje stado.

Dzień dobry na campingach - zamiera, nawet w Chorwacji na największych pełnych Niemców kempingach - tylko z okolicznymi sąsiadami, z rana lub np po wjeździe na camping podczas ustawiania.  Jeszcze 5 lat temu w drodze do WC człowiek miał suche gardło od mówienia morgen. Mnie to osobiście pasuje.

Machanie ręką na drodze - coraz powszechniejsze wśród Polaków za granicą - również w nowiutkich kamperach w leasingu, przyczepowcy wcale mi nie odmachują .

Czesi... u nich jest jakiś gospodarczy cud. 10 lat temu na campingu wielkości Straśko były 3 kampery, mega drogie, pewnie producenci filmów porno. Na dziś jest podobna ilość co Polaków, nad Bałtykiem to więcej niż Niemców. Średnio też u nich z cichym zachowaniem, ale bez przeginania.

I jeszcze jedno - dwa razy nad Bałtykiem sąsiedzi pożyczyli mi młotek, a ja raz innym zabezpieczyłem markizę podczas ulewy, sekundy przed złamaniem. Wszyscy uprzejmi i uśmiechnięci

[BUMERANG]

To i ja dorzucę cegiełkę. Kameralne pole namiotowe w Jantarze. Właściwie wszyscy namiotowcy mówili dzień dobry, byli uśmiechnięci i weseli. Raz pogoniłem dzieciaki jak mi o 22,30 zaczęły pukać po przyczepie ( bawiły się w coś tam, pewnie nawet nie były świadome, że komuś przeszkadzają ).

Po paru dniach przyjechał dosyć nowy kamper z rodzinka 2+1 w średnim wieku. Jakieś niemowy albo nie rozumieli po polsku    Kilka razy próbowałem z dzień dobry i dałem sobie spokój. Po za tym bezproblemowi.

[Łza Włóczynutka]

Nie po to kupili nowego kampera, żeby "dzień dobry" do biedaków w namiotach mówić