Skocz do zawartości

Dokąd zmierza motoryzacja...


BUMERANG

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, BUMERANG napisał(a):

Złem nie jest elektryk sam w sobie, tylko elektryk w obecnym wydaniu.

Dla mnie też złem nie jest. Uważam tylko, że dobrze byłoby żeby każdy miał wybór i mógł podjąć decyzję co dla niego jest lepsze. Na tą chwilę naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić podróże kamperem czy autem z przyczepą  zasilanych prądem. To lądowanie byłoby potwornie uciążliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, BUMERANG napisał(a):

Złem nie jest elektryk sam w sobie, tylko elektryk w obecnym wydaniu. Może będzie kiedyś lepiej. Tylko wciąż się zastanawiam skąd będzie ten prąd do ładowania :niewiem:

Złem jest cała koncepcja mobilności opartej na obecnej generacji pojazdach elektrycznych.

Problemów z elektrykami jest tak bardzo wiele, że długo o tym można by opowiadać - a najważniejszy to brak możliwości ładowania elektryków w sytuacji, kiedy z różnych względów - głównie niestety zmuszenia ludzi do przejścia na owe "ekologicznie" wątpliwe samochody elektryczne - ludzkość przejdzie na owe elektryki w ilości obecnie używanych pojazdów spalinowych.

Tej ilości potrzebnego prądu do ich ładowania ludzkość nie jest po prostu w stanie obecnie zagwarantować.

Pomijając fakt, iż prąd obecnie otrzymujemy - w przeważającej ilości - ze spalania paliw kopalnych, więc mówienie o ekologii tych samochodów jest delikatnie mówiąc śmieszne.

O okresie iluś lat zamortyzowania się produkcji takiego elektryka vs samochodu spalinowego nie wspominam przez grzeczność.

Kolejny to recykling - następny absurd.

I tak można długo...

Ludzkość po prostu zapędziła się w narożnik praktycznie bez wyjścia - strach pomyśleć co będzie za kilkadziesiąt lat.

Nic to - ja jestem tylko prosty inżynier od prostych diesli - nie pretenduję do miana zbawiciela świata - nich o tym myślą mądrzejsi - ja do końca dni swoich jeździć będę raczej dieslem.

Pzdr

Włodek

 

Godzinę temu, Hermogenes napisał(a):

Trzeba znaleźć alternatywny (sposób / źródło) podprowadzania energii które będzie łagodne albo wręcz budujące dla środowiska

Dodaj do powyższego znalezienie sposobu zapewnienia ludzkości ładowania tych samochodów - bo tu jest największy kłopot eksploatacyjny elektryków.

Włodek

Edytowane przez BuryKocur (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, BuryKocur napisał(a):

Dodaj do powyższego znalezienie sposobu zapewnienia ludzkości ładowania tych samochodów - bo tu jest największy kłopot eksploatacyjny elektryków.

Włodek

.... i jeszcze koszt dla środowiska, aby taki sposób (infrastrukturę) stworzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elektryki są ślepą uliczką, to znaczy nie sam napęd elektryczny, ale obecnie dominujące jego wydanie, w wożeniem i ładowaniem gigantycznej pojemności baterii. Pisałem. 

Napęd elektryczny sam w sobie ma przyszłość, jest prawie idealny, ale w innym wydaniu (o którym już tu pisałem): wymiennych modułów bateryjnych powiedzmy że jeden będzie pozwalał zaleznie od auta przejechać 40-60 km, wymiana jak tankowanie, na naładowany moduł, i kilka takich na pokładzie, pozwalajacych osiągać założoną moc lub zasięg (a te pozostawione na stacji dałoby się je ładować i powoli, i z "nadwyżkowego" prądu z fotowoltaiki itp). Albo połączenie auta ładowanego z gniazdka (ze stosunkow niedużą baterią, lub wymiennymi pakietami, i np. małego ogniwa wodorowego (dłuuuga droga)... Byle dało się przejechać te ~200 km między stacjami ładowania/wymiany. 

Promować hybrydy ograniczające tak czy siak zużycie paliw kopalnych zwłaszcza w jeździe miejskiej/mieszanej. Dać bana rozwiązaniom typu "ekościema" (4-litrowe V8 z małą hybrydą plug in) otwierających wjazd do centrów miast ludziom odpowiednio "dzianym". Póki co, promować możliwie małe elektryki, na masową skalę w małych mieszczuchach bo do tego nadają się najlepiej i nie wymagają każdy takich ilości prądu, że można byłoby zasilić miasto (ot, jazda mieszana, z rekuperacją, największe ograniczenia emisji wynikajace z jazdy na krótkich odcinkach włącz-rozgrzej-wyłącz, z redukcją pyłów z klocków itp). Cofnąć dopłaty i promowanie elektryków z wielkimi wbudowanymi bateriami. Co z tego że za odpowiednie pieniądze da się je wyprodukować, i ktoś to kupi, skoro za chwilę trzeba będzie wymieniać infrastrukturę (a ich właściciele tylko będą narzekać, nie "doklądając" się do tego), niech lepiej ma możliwość ładaowania sie w tym czasie 10 miejskich popierdółek, więcej to da.

Nie sekować LPG, póki i tak wydobywamy ropę, przy której przerobie LPG jest "przyłowem" - mamy sieć dystrybucji, opanowane sposoby na zasilanie/dydstrybucję LPG,  miałoby to sens gdyby promować auta fabrycznie przystosowywane do tego paliwa jako jedynego (coś jak z prądem), co przy obecnnie stosowanych rozwiązaniach benzynowych (wtrysk bezpośredni z pompą wysokiego ciśnienia) dawałoby w zakupie pojazd porównywalny kosztowo (zamias przerabiać PB na LPG - z góry rezygnować z PB na rzecz wtrysku LPG w fazie ciekłej - odpadają zbiorniki, pompy paliwa, filtry, przewody do PB, odpada odpalanie na PB, jazda na wzbogaconej mieszance do czasu nagrzania silnika, LPG w zasadzie po paru sekundach pracy normalnie ulega pełnemu odparwaniu w przeciwieństie do PB/ON które wymagają nagrzania się silnika). Już coś mamy, jakbyśmy "bali się" to wykorzystać.   

Nie rozwija się wodór ani CNG (a tyle trąbi się o nadwyżkach prądu z fotowoltaiki, których nie ma jak zagospodarować - można byłoby pozyskiwać wodór/sprężać CNG). W USA klienci juz pozywją dealerów za wciśnięcie im "ciemnoty" (Miraia), której faktycznie nie ma gdzie obecnie "zatankować". Gdyby mieć ogniwa o 1/4 czy 1/3 mocy miraia plus dającą sie ładować niedużą baterię/wymienne moduły, przy jakiejś jednak sieci tankowania wodoru, byłoby względnie spoko. 

A w międzyczasie - majac rozwiązania zdolne zmniejszać zużycie i stopniowo i świadomie iść w kierunku prądu (darmowego - fotowoltaika gdyby sensownie zagospodarować nadwyżki, wiatr) towrzyć podbudowę pod rzeczywistą elektryfikację. Upowszechnić moduły bateryjne, wziać się za wodór z "nadwyżkowego" prądu/sprężeanie gazu ziemnego, produkcję paliw syntetycznych. 

Chyba świat przyjmuje głupie założenie, albo prąd albo nic, zamiast równolegle korzystać z takich źródeł zasilania, któe już dzisiaj są dostępne, i są "czystsze", mniej emisyjne, od spalania PB i ON. Nie wszyscy musieliby korzystać z tego samego napędu, czyli jakaś tam "dyfersyfikacja" jednak by następowała, bez zaorywania całych branż już działajacych w gospodrce. I bez walk na pięści (a może i kije/kamienie) o dostęp do gniazdka. I stopniowa ewolucja "w kierunku" prądu jako zasadniczego źródła.

Do tego jeszcze "czystego" prądu. Wbrew pozorom, już dzisiaj dałoby się natym polu zrobić wiele (wiatr i słońce pokryłyby zapotrzebowanie), o ile "okablować" świat jak w przypadku internetu - w układzie południkowym i równoleżnikowym, żeby przesył mógł następować bez przeszkód we wszystkie strony, żeby awaria czy zniszczenie pojedyczego "węzła" takiej sieci nie powodowała upadku całości. Europa w nocy korzysta z prądu wygenerowanego w USA lub choćby gdzieś w Brazylii, czy szerzej na antypodach - wiadomo: gdy u nas noc, gdzie indziej świeci, gdy u nas zima i krucho, na półkuli południowej pełnia lata i nadprodukcja. Czyli "wspólny" światowy system wzajemnego przesyłu i dystrybucji energii elektrycznej, w jednym standardzie (napięcia, częstotliwości). Co jest przeszkodą? Nikt nie odpuści dochodów... I koncerny, i państwa (podatki od noścników energii). Tudno to sobie wyobrazić, ale żeby to naprawdę mogło "czysto" banglać, prąd musiałby być chyba potraktowany jako dobro wspólne, np. jak internet, którego w aspekcie ile przepływu danych po sieci szkieletowej, nikt przecież na tym poziomie nie "opomiarowuje" i nie rozlicza, kto ile "wpuścił" i ile "wyjął". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, czyś napisał(a):

Nikt nie odpuści dochodów... I koncerny, i państwa (podatki od noścników energii). Tudno to sobie wyobrazić, ale żeby to naprawdę mogło "czysto" banglać, prąd musiałby być chyba potraktowany jako dobro wspólne, np. jak internet, którego w aspekcie ile przepływu danych po sieci szkieletowej, nikt przecież na tym poziomie nie "opomiarowuje" i nie rozlicza, kto ile "wpuścił" i ile "wyjął". 

Ano właśnie Krzysiu - przecież jak nie wiadomo o co w życiu chodzi to chodzi na pewno o pieniądze ... i wiesz o tym dobrze...

Nikt - kompletnie nikt - nie odpuści sobie możliwości swoich zysków w imię jakiś wydumanych ogólnoświatowych zasad - podobnie jak dyrektorom firm produkującym żywność - i mającym świadomość nadprodukcji - nie przyjdzie do głowy podzielenie się nadprodukcją owej żywnością z jakimiś głodującymi w jakiejś przysłowiowej Gwatemali bo w imię czego mieliby to zrobić...

W przypadku prądu wygląda to podobnie - ludzkość jest zbyt skonfliktowana ze sobą, aby gdziekolwiek występować Pro Publiko Bono.

Wcześniej jako cywilizacja wykończymy się bijąc się o jakieś drobne eurocenty niż owe eurocenty przeznaczymy dla potrzebujących ich bardziej niż my sami...

A ponieważ nie przewiduję w jakiejkolwiek przyszłości jakichkolwiek drastycznych zmian w podejściu rządzicieli do rządzonego świata a także kompletnie nie widzę szans mego jakiegokolwiek wpływu na podejmowane decyzje to tak sobie myślę, żeby trzymać się jednak własnego ogona bo bliższa koszula ciału - za mego życia ropy raczej nie zabraknie, więc o co się spierać ?

Chyba, że ktoś ma jakiś realny pomysł na spowodowanie zmian w sposobie myślenia o przyszłości naszej globalnej energetyki ?

Ale realny - nie wydumany ala don Kichot...

Pzdr wieczornie

Włodek

PS - wiem - wsadziłem paluch do jaskini lwa...

 

Edytowane przez BuryKocur (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, BuryKocur napisał(a):

PS - wiem - wsadziłem paluch do jaskini lwa...

Moim zdaniem wcale nie...

21 godzin temu, BuryKocur napisał(a):

A ponieważ nie przewiduję w jakiejkolwiek przyszłości jakichkolwiek drastycznych zmian w podejściu rządzicieli do rządzonego świata a także kompletnie nie widzę szans mego jakiegokolwiek wpływu na podejmowane decyzje to tak sobie myślę, żeby trzymać się jednak własnego ogona bo bliższa koszula ciału - za mego życia ropy raczej nie zabraknie, więc o co się spierać ?

Chyba, że ktoś ma jakiś realny pomysł na spowodowanie zmian w sposobie myślenia o przyszłości naszej globalnej energetyki ?

Ale realny - nie wydumany ala don Kichot...

Ja mam dokładnie takie samo zdanie !  Co tu więcej pisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio bardzo często myślę o kupnie elektryka. Skoro jest jak jest to dlaczego by tego nie wykorzystać i nie oszczędzić? Nagonki na elektryki jako takie nie rozumiem kompletnie. Zakazem od 2035 nie przejmuje się wcale bo to i tak nie wejdzie w życie. 

Edytowane przez dudek_t (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, dudek_t napisał(a):

Nagonki na elektryki jako takie nie rozumiem kompletnie.

To nie jest nagonka na elektryki a obrona spaliniaków ;) 

Godzinę temu, dudek_t napisał(a):

Ostatnio bardzo często myślę o kupnie elektryka.

Jakbym miał dostęp do gniazdka to też bym mocno rozważał elektryka, jako drugi samochód ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, dudek_t napisał(a):

Ostatnio bardzo często myślę o kupnie elektryka.

Ważne tylko, żeby mieć PEŁNĄ świadomość specyfiki takiego samochodu i nie narzekać później, że problem z zasięgiem, szybkim ładowaniem itp.

Jeśli ktoś kto kupuje jest świadomy realnego zasięgu samochodu, który jest bardzo uzależniony od stylu jazdy, obciążenia, temperatury zewnętrznej, wewnętrznej to OK.

Jak na razie dla mnie samochód elektryczny jest OK do poruszania się w promieniu do ok 150 km i to jeszcze pod warunkiem, że ładujemy się w domu z gniazdka. Jazda elektrykiem na dłuższych dystansach to ciągły proces myślowy. Gdzie i jak długo się ładować. Czy jechać wolniej i ładować się dłużej czy szybciej i częściej, z jaką rezerwą bezpiecznie podjechać na ładowanie, czy ładowarka będzie wolna czy zajęta, czy ktoś się jeszcze będzie ładował i moc ładowania będzie współdzielona a co za tym idzie szybkość ładowania spadnie, czy ładowarka będzie sprawna czy nie, czy autoryzacja ładowania się powiedzie czy nie, itd. itp. Sam mocno rozważam elektryka ale jako typowe auto miejskie i to ma jakiś sens. Jak na razie na szczęście jest wybór i można kupić auto z dowolnym napędem, chociaż "gruźlików" w ofercie coraz mniej - niestety...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bercik77 napisał(a):

Ważne tylko, żeby mieć PEŁNĄ świadomość specyfiki takiego samochodu i nie narzekać później, że problem z zasięgiem, szybkim ładowaniem itp.

Jeśli ktoś kto kupuje jest świadomy realnego zasięgu samochodu, który jest bardzo uzależniony od stylu jazdy, obciążenia, temperatury zewnętrznej, wewnętrznej to OK.

Wyjąłeś mi te słowa z ust.  Wymagam od producenta auta elektrycznego,  tylko produktu zgodnego z specyfikacją. Nic więcej.

Jeszcze jedna ważna kwestia, porządna stacja ładowania pod domem, bo inaczej, "wkur.....zdenerwowanie" murowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, oczywiście, trzeba mieć świadomość ograniczeń. Jednak jazda za 20zł/100km (albo i "za darmo" przy panelach) kusi. A jeszcze bardziej samodzielne produkowanie "paliwa" i pokazanie środkowego palca orlenom i całej reszcie tego typu przybytków. 

W moim przypadku zasięg T3LR pokryje 90% jazd bez przyczepy. Pozostałe 10% ogarnie holownik który, rzecz jasna, elektrykiem być nie może. Do tego 3 auto do zabawy i ekonomia i niezależność zachowana w 100%. Chyba. Tylko jak tu namówić Żonę żeby sprzedać Stelvio :sciana:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy takie auto elektryczne, przy ładowaniu z domowego gniazdka, ma jakieś zabezpieczenia? U mnie z roku na rok prądem jest coraz gorzej, obecnie rozjazdy na poszczególnych fazach mam nawet rzędu 260-180V, panele produkują połowę tego co 5 lat temu, co chwilę zbezpieczenia je odłączają, itd.

Pytanie jak zachowa się takie auto, zaraz się okaże, że nic w domu nie naładuję :sciana:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, lbuster napisał(a):

Jakbym miał dostęp do gniazdka to też bym mocno rozważał elektryka, jako drugi samochód ;)

Pytanie jaka opłacalność jazdy, zakładając, że w gniazdku prąd z elektrowni a nie z solarów, oraz przeciętna taryfa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.