Skocz do zawartości

Co jadamy na kempingach?


szary11

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 117
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Dorada z grilla. Zazwyczaj cztery dorady po 50 - 70dag, kupione rano, oskrobane z łusek, wypatroszone, skropione cytryną , lekko oprószone ziólkami - do lodówy na kilka godzin. Wieczorrrem do brzuchów pakujemy nać pietruszki+badyle, odrobinę masła, po dwa filety Anchovies (koniecznie!), ociupinę startej skórki z cytryny i rozgnieciony ząbek czosnku. Układam je w zamykanym ruszcie - nie przesuwają się dzięki temu i bezproblemowo można je obracać. Sprayem z oliwą po obydwu stronach kilka razy, co obrót, jeszcze raz ziółka prowansalskie lub ichniejsze "dalmatinskie" na oliwę. Raczej ostry żar z dorzucanymi co jakiś czas gałązkami rozmarynu. Na talerz. Do tego schłodzony Rukatac (koniecznie duuuużo!), białe pieczywo tamtejsze.

 

no ten przepis jest całkiem, całkiem:) sam głodny też się zrobiłem

ja w weekend właśnie próbowałem szaszłyczki i wyszły zacne na rozpoczęcie sezonu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do tematu pasuje :

 

 

 

co jadamy na zlotach serduszka.gifserduszka.gifserduszka.gif

 

 

 

 

 

 

powiem krótko: jadamy zupełnie coś innego niż normalnie na kampingach food.gif

 

dlaczego??

bo jest tyle zajęć (dziennych sleeping_2.gif i nocnych biwak.gifgitara.gifgitara.gifgitara.gifkawa.gif)

 

 

że na normalne kampingowe, domowe jedzenie czasu nie starcza

 

 

270635636-JUMP2.gifcztery dni zlotu więc były :

był gulasz z puszki (wyśmienity) kiełbaska z grila (na szybko) jajka sadzone (expresowe) i schabowe (bo święto spineyes.gif )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak dobrze zrobione cukinie.

Z mięsem mielonym i ryżem. Powolutku dochodzące na grillu.

Ach ten smak i aromat.

Chyba będzie trzeba znów troszkę pobawić się przy grillu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa przyczepa i nowy przepis:

Losos swiezy z Biedronki posypany czosnkiem granulowanym, curry i przyprawa do grillowania warzyw, podczas grilowania skropic Metaxa, to samo krewetki Black Tiger mrozone tez z Biedronki. Do tego swiezy koper i sclodzony bialy Torres z Orlenu

Polecam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wożę w budzie trochę konserw , zupek w proszku, ryż, kasze, kukurydzę w puszce i.t.d.

 

Teoretycznie starczyłoby tego na chyba dwa tygodnie.

 

W efekcie końcowym zjada to ewentualnie mój jamnik po przeterminowaniu, bo jakoś mam obrzydzenie do puszek, za wyjątkiem rybnych.

 

Na śniadanie raczej nigdy kanapki, tylko ewentualnie jajecznica „kapitańska” na OLIWIE, co podkreślam.

 

Sporo nasiekanej cebuli w kostkę, boczek chudy, szynka, czy co tam jest w lodówce, chili, pieprz, sól, do tego suchy chleb, najlepiej z tubylczej małej piekarni, do tego lufa.

 

Lufa najchętniej ze spirytusu spożywczego, zmieszanego z wodą gazowaną – brak kaca i szybko się trzeźwieje, jakby kto przedawkował.

 

Do tego herbata mieszana z różnych czarnych, z cytryną i ostatnio tubylczym miodem.

 

Jeżeli jajecznica się przejadła, to grzanki ze zwykłego chleba, z wędliną , wszystko rzucone na patelnię z OLIWĄ, ogórek kiszony, oliwki, pomidory z cebulą.

 

Nad Bałtykiem czasem ryby, w tym dorsz- wyłącznie bałtycki – spora różnica w stosunku do atlantyckiego.

 

Kaszanka też jest niezłym śniadaniem, po wymieszaniu z podsmażoną cebulą, do tego suchy chleb.

 

Parówki na śniadanie też pożeram ale wolę nie znać ich składu

 

Obiad to polędwiczki wieprzowe z marketu, nie dla tego, że szpan, tylko że porcje małe, takie na góra cztery kotlety.

 

Kotlety po ubiciu i posypaniu przyprawami, rzucam bezpośrednio na OLIWĘ, bez obtaczania w bułce, bo choć byłyby lepsze, to mi się nie chce.

 

Młode ziemniaki, surówka z kiszonej kapusty albo trawa paczkowana z marketu, kefir, czasem zupa z torebki.

 

Zimą lub kiedy temperatura na to pozwala, na deser galaretka , z zalanymi pomarańczami.

 

Ostatnio eksperymentowałem z żurkiem z butelki z osadem.

 

Obrane ziemniaki, pokrojone w kostkę, cebula, wiórki marchewki, resztki niezjedzonej trawy z marketu, pozostałości kiszonej kapusty z surówki, jakieś piętki wędlin z lodówki, kostki rosołowe, przyprawy – po wygotowaniu i zalaniu żurkiem, pozwala odpocząć od roboty z gotowaniem na dwa dni.

 

Czasem ognisko z każdego drewna, a najczęściej iglastego i na żarze, na kijach ruskich z ichniej stali nierdzewnej, opiekam kiełbasę z plastrami cebuli, co zwykle spada i się pali, do tego grzanki z kromek chleba, posmarowanych masłem i podobnie opiekanych.

 

Musowo lufa, by sraczka nie była zbyt uciążliwa, po takich frykasach i by ich do końca wyprawy żołądek czkawką nie wspominał.

 

Podkreślałem OLIWĘ , bo w stosunku do najcudniejszych olei roślinnych, daje się jeść i chyba nie szkodzi.

 

Ostatnio wrzucałem do garnka i zalewałem wodą, celem gotowania, danie obiadowe w folii aluminiowej z marketu i było niezłe, choć niemieckie – to alternatywa na lenistwo.

 

Ostatnio odkryłem melony, które w wakacje są dość tanie i stanowią pyszny deser, na dodatek zaspokajając pragnienie.

 

W praktyce nie ma czasu, czy sił na zabawę w gotowanie frykasów, buda się nagrzewa, trzeba robić coś szybko, by wreszcie zalec w wyrze przed telewizorem z lufą i odpocząć po pływaniu, czy nartach.

 

Zwykle bywam w odległości do 15 km. Od jakiegoś marketu więc konserwy gniją, a ja co dwa – trzy dni kupuję świeże jedzenie.

 

Gust mam proletariacki, nie wybrzydzam, byle się nie narobić i nie pochorować, bo przecież jestem w dziczy i nikomu , poza muchami, niczego nie muszę udowadniać :gitara:

Edytowane przez adamkwiatek (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak dobrze zrobione cukinie.

Z mięsem mielonym i ryżem. Powolutku dochodzące na grillu.

Ach ten smak i aromat.

Chyba będzie trzeba znów troszkę pobawić się przy grillu.

 

jakiś przepis ? szczegóły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małże "najprostsze"

 

W Dalmacji b. popularne są "musule na buzaru", ja jednak podam prostszy przepis. Garnek niski, ale z szerokim dnem. Na gaz. Wlewamy ok. 1/2 szklanki białego wina, dwie ćwiartki cytryny, dwie ćwiartki czerwonej cebuli, ząbek czosnku, dwa liście laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego. Wrzucamy do garnka ok. 1/3 - max 1/2 wysokości małże (najlepsze z okolic Mali Ston). Przykrywamy. Po kilku minutach małże "puszczają sok", co widać po pienieniu się i unoszeniu pokrywki. Uchylamy ją kontrolując wypływ piany (ma nie uciekać). Tak gotujemy średnio łącznie 8 - 10 min. Wszystkie się otwierają. Przez pokrywkę lub durszlak odcedzamy. Wysypujemy na dużą tacę. Wcześniej przygotowany sos składa się z wymieszanych - oliwy, posiekanej drobno naci pietruszki i rozgniecionego (sporo) czosnku. Białe pieczywo, biały, mocno schłodzony Rukatac. Sos nakładamy sobie na talerzyk, wyciskając dodatkowo połówkę cytryny albo limonki plus solidna szczypta morskiej, grubej soli ze Stonu. Słodycz małży cudnie miesza się z pozostałymi smakami. Bon Appétit!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Wożę w budzie trochę konserw , zupek w proszku, ryż, kasze, kukurydzę w puszce i.t.d.

 

Teoretycznie starczyłoby tego na chyba dwa tygodnie.

 

W efekcie końcowym zjada to ewentualnie mój jamnik po przeterminowaniu, bo jakoś mam obrzydzenie do puszek, za wyjątkiem rybnych.

 

Na śniadanie raczej nigdy kanapki, tylko ewentualnie jajecznica „kapitańska” na OLIWIE, co podkreślam.

 

Sporo nasiekanej cebuli w kostkę, boczek chudy, szynka, czy co tam jest w lodówce, chili, pieprz, sól, do tego suchy chleb, najlepiej z tubylczej małej piekarni, do tego lufa.

 

Lufa najchętniej ze spirytusu spożywczego, zmieszanego z wodą gazowaną – brak kaca i szybko się trzeźwieje, jakby kto przedawkował.

 

Do tego herbata mieszana z różnych czarnych, z cytryną i ostatnio tubylczym miodem.

 

Jeżeli jajecznica się przejadła, to grzanki ze zwykłego chleba, z wędliną , wszystko rzucone na patelnię z OLIWĄ, ogórek kiszony, oliwki, pomidory z cebulą.

 

Nad Bałtykiem czasem ryby, w tym dorsz- wyłącznie bałtycki – spora różnica w stosunku do atlantyckiego.

 

Kaszanka też jest niezłym śniadaniem, po wymieszaniu z podsmażoną cebulą, do tego suchy chleb.

 

Parówki na śniadanie też pożeram ale wolę nie znać ich składu

 

Obiad to polędwiczki wieprzowe z marketu, nie dla tego, że szpan, tylko że porcje małe, takie na góra cztery kotlety.

 

Kotlety po ubiciu i posypaniu przyprawami, rzucam bezpośrednio na OLIWĘ, bez obtaczania w bułce, bo choć byłyby lepsze, to mi się nie chce.

 

Młode ziemniaki, surówka z kiszonej kapusty albo trawa paczkowana z marketu, kefir, czasem zupa z torebki.

 

Zimą lub kiedy temperatura na to pozwala, na deser galaretka , z zalanymi pomarańczami.

 

Ostatnio eksperymentowałem z żurkiem z butelki z osadem.

 

Obrane ziemniaki, pokrojone w kostkę, cebula, wiórki marchewki, resztki niezjedzonej trawy z marketu, pozostałości kiszonej kapusty z surówki, jakieś piętki wędlin z lodówki, kostki rosołowe, przyprawy – po wygotowaniu i zalaniu żurkiem, pozwala odpocząć od roboty z gotowaniem na dwa dni.

 

Czasem ognisko z każdego drewna, a najczęściej iglastego i na żarze, na kijach ruskich z ichniej stali nierdzewnej, opiekam kiełbasę z plastrami cebuli, co zwykle spada i się pali, do tego grzanki z kromek chleba, posmarowanych masłem i podobnie opiekanych.

 

Musowo lufa, by sraczka nie była zbyt uciążliwa, po takich frykasach i by ich do końca wyprawy żołądek czkawką nie wspominał.

 

Podkreślałem OLIWĘ , bo w stosunku do najcudniejszych olei roślinnych, daje się jeść i chyba nie szkodzi.

 

Ostatnio wrzucałem do garnka i zalewałem wodą, celem gotowania, danie obiadowe w folii aluminiowej z marketu i było niezłe, choć niemieckie – to alternatywa na lenistwo.

 

Ostatnio odkryłem melony, które w wakacje są dość tanie i stanowią pyszny deser, na dodatek zaspokajając pragnienie.

 

W praktyce nie ma czasu, czy sił na zabawę w gotowanie frykasów, buda się nagrzewa, trzeba robić coś szybko, by wreszcie zalec w wyrze przed telewizorem z lufą i odpocząć po pływaniu, czy nartach.

 

Zwykle bywam w odległości do 15 km. Od jakiegoś marketu więc konserwy gniją, a ja co dwa – trzy dni kupuję świeże jedzenie.

 

Gust mam proletariacki, nie wybrzydzam, byle się nie narobić i nie pochorować, bo przecież jestem w dziczy i nikomu , poza muchami, niczego nie muszę udowadniać :gitara:

 

 

 

 

 

 

Witam. Ziomal niezły z Ciebie Kwiatek, postaram się wprowadzić asortyment z Twojej diety urlopowej tzn. LUFA. :bevil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tych przepisów nalezy dodac młode pyreczki ,jaja zadzone (na oliwie)a do tego maslanka lub kwasne mleko (zalezy co się brało wieczorem).Po takim jedzeniu jest się zdrowszym i lzejszym,:pupa:a jak nie ma siły to mogą byc pyreczki z gzikiem :tuptup::slina:konsumuj nabiał a będziesz wielkihehe(1).gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stałym punktem naszego wakacyjnego menu jest potrawa, o której myślałam, że jestem jej odkrywcą (niestety funkcjonuje w wielu kuchniach południowych). Wrzucamy do garnka w kolejności: -olej, posiekaną cebulę, posiekany czosnek, pokrojony w kostkę bakłażan i cukinię (ostatnio przeważa wersja sama cukinia), w wersji „jeden garnek” dodaję również pokrojone w kostkę ziemniaki i jak są pod ręką różyczki brokuła. To wszystko posolić i chwilę trzeba poddusić, potem dodać pokrojone w kostkę pomidory i zioła: bazylię, tymianek, pieprz i znowu dusić, ale niezbyt długo, żeby warzywa się nie rozgotowały.. Można podąć z ryżem, z makaronem. Kiedyś dodawałam do tego przygotowane w domu weki mięsne.

 

W wersji w białym winie z pomidorami wspaniale smakują mule, namiętnie spożywane przez Francuzów (przepis podany w poście wyżej).

 

To tez daje się jeść

 

post-12190-0-01676100-1358157044_thumb.jpg

 

No i oliwki, a do nich bagietka z masłem i serem pleśniowym.

 

post-12190-0-87474700-1358157328_thumb.jpg

 

I czerwone wino, najlepiej z regionu, w którym właśnie jesteśmy

 

post-12190-0-97356400-1358157126_thumb.jpg

Edytowane przez nomadka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stałym punktem naszego wakacyjnego menu jest potrawa, o której myślałam, że jestem jej odkrywcą (niestety funkcjonuje w wielu kuchniach południowych). Wrzucamy do garnka w kolejności: -olej, posiekaną cebulę, posiekany czosnek, pokrojony w kostkę bakłażan i cukinię (ostatnio przeważa wersja sama cukinia), w wersji „jeden garnek” dodaję również pokrojone w kostkę ziemniaki i jak są pod ręką różyczki brokuła. To wszystko posolić i chwilę trzeba poddusić, potem dodać pokrojone w kostkę pomidory i zioła: bazylię, tymianek, pieprz i znowu dusić, ale niezbyt długo, żeby warzywa się nie rozgotowały.. Można podąć z ryżem, z makaronem. Kiedyś dodawałam do tego przygotowane w domu weki mięsne.

 

ten ryż można wrzucić też zamiast ziemniaków do gara w momencie dodawania pomidorów i zrobi się sysące leczo:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

No tutaj naprawdę różnie,ale generalnie staramy się jeść to co można ugotować szybko i nie wymaga specjalnych zdolności kulinarnych,z tym jest u mnie akurat na bakier:) Poza tym często bierzemy juz gotowe sałatki tylko do podgrzania z makaronem ryżowym oraz piersią z kurczaka.

Edytowane przez alleStandard_pl (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.