Skocz do zawartości

Luźne dyskusje o holownikach (czy pociągnie, przepisy, itp.)


schabo78

Rekomendowane odpowiedzi

Też mam te rozterki od września czy zostawić to co mam, czy kupić coś terenowego fakt w tym sezonie letnim miałem gumy typowo na asfalt z gładkim bieżnikiem  ( nie mylić łyse)  może jak zostawie zimówki to dadza radę, bo tak szczerze że raczej jak już coś 4x4 to wolał bym terenówke tyle że jak własnie mocniejszą  jak te 115 KM, bo jeśli chodzi o górki w bieszczadach większość forumowiczów tam było na 100% to wiedzą że tam nie ma wzniesień tylko dosć konkretne podjazdy to moja "baśka" mocy miała z naddatkiem no i spalania jak każdy myśli nie było kosmicznego na stacji benz milo było zobaczyć wynik 10,5 lpg na 100km szczerze to pisze nie cukrując sobie bo nie mam w tym żadnego interesu  :nono: PS: im więcej pisze to coraz bardziej odchodzi mi ochota na zmianę   :hmm:  :oslabiony:  :pad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 87
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Widzę że jesteś napalony na terenówkę, a ja kiedyś zrobiłem dokładnie na odwrót nie to żeby Discovery źle się holowało

przyczepkę, ale w błoto z nią nie wjeżdżałem, reduktora nie użyłem z przyczepką ani razu, brakowało mi

w tym aucie przyśpieszenia jak z przyczepką tak i na co dzień, dlatego nastąpiła zmiana na auto którym 85-90% jeżę

na co dzień a reszta z przyczepą, chyba że robisz z przyczepką masę kilometrów po bezdrożach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haras - kup wagę do dyszla i ustawiaj na 60 kg.

 

Dobrze, że o tym wspominasz.

Kontrola nacisku dyszla na kulę haka, to jeden z ważniejszych parametrów, dlatego nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek go nie kontrolował.

Model samochodu Kol. haras nie ma nivo, więc max 50 kg na hak.

Oczywiście podczas krótkiego odcinka po trawie, można otworzyć bagażnik i "posadzić w nim żonę" :]

Przy tej mocy to mało gazu  i dużo sprzęgła + dobre opony i da radę.

 

:ok:

 

Posiadam jeszcze mocniejszy silnik, niż haras, mam też tylny napęd i jakoś nie zauważam tego typu problemów, mimo opon typowo autostradowych, ale ...

Z tylnym napędem jeżdżę całe życie, więc czuję go, jak własne nogi i dlatego dobrze napisał Kol. Commander: b. delikatne operowanie "gazem", maksymalne wyczucie sprzęgła i w razie potrzeby dociążenie tylnej osi. W pewnych sytuacjach można minimalnie zmniejszyć ciśnienie powietrza w kołach tylnych.

Opony z bardziej "agresywną" rzeźbą bieżnika mogą pomóc, jednak nie muszą. W każdym bądź razie, wszystko zależy od rodzaju podłoża. Jeśli jest twarde, a jedynie porośnięte trawą, to można takiej poprawy nie odczuć.

Poza tym, opona powinna być dostosowana do nawierzchni, po których się poruszamy w ciągu codziennej eksploatacji samochodu, dobrana do sposobu i stylu jazdy oraz danego modelu pojazdu. Wszelkie modyfikacje nie wychodzą na ogół idealnie i zawsze jakieś parametry będą lepsze, a pozostałe gorsze. Nie widzę sensu dobierania opon samochodu pod kątem kilku trudniejszych podjazdów z przyczepą, które może się nawet nie zdarzą.

IMHO

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kristofer nie masz za co przepraszać . Fajnie ,że przeczytałeś mój post. Pozdrawiam. :winner:

 

Przy okazji tej dyskusji o holownikach warto przede wszystkim pamiętać o tym ,że każdy holownik powinien być w pełni sprawny technicznie . to wg. mnie podstawowy warunek efektywnego holowania.

 

Holuję przyczepę naprawdę mocnym autem (500Nm momentu obrotowego), które bez najmniejszego problemu ciągnęło tonową przyczepę nawet pod duże podjazdy ,z wielką łatwością przyspieszało gdy była taka potrzeba. Natomiast w sierpniu tego roku w czasie jazdy pojawiły się lekkie szarpania ASB przy prędkości około 60km/h. Auto mam dobrych kilka lat ,jest serwisowane terminowo, a mimo to byłem zaskoczony tymi szarpaniami . Piszę o tym dlatego ,ponieważ zdarza się tak ,że wystarczy czasami małe niedopatrzenie, aby auto nie było w pełni sprawne.Wystarczyła połowiczna wymianu oleju w ASB aby zostały przywrócone poprzednie walory auta.

 

Piszę o tym dlatego, żeby pamiętać o tym , że planując zmianę holownika na tzw." mocniejszy " zadbać o dokładne sprawdzenie jego stanu technicznego. Bezwzględnie musi byś w pełni sprawny.

Poza tym warto przemyśleć czy faktycznie auto będzie wykorzystywane na co dzień , czy przede wszystkim jako holownik. Pamiętajmy ,że większe i mocniejsze auto to większe koszty utrzymania .

 

 

:admin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą całkowicie. Ze swej strony dodam, że wszelkie prace związane z holownikiem najlepiej zrobić przynajmniej dwa tygodnie wcześniej, aby był czas na pojawienie się ewentualnych niedoróbek - to bardzo istotne.

Zawsze postępuję w myśl opisanej przez Lucka zasady, więc i minionego lata, przed wyjazdem wakacyjnym pojechałem do serwisu sprawdzić, co muszę w samochodzie poprawić. Okazało się, że do wymiany są klocki hamulcowe, drążek środkowy i słaby jest jeden z przednich amorów (w takim przypadku wymiana dwóch). Jaka decyzja ? Oczywiście robimy.
Mechaników przy moim samochodzie pracowało dwóch. Każdy z nich zajmował się jedną stroną samochodu. Aby wymienić amory, trzeba było wymontować całe przednie kolumny.
Lubię mieć oko na prace przy samochodzie, nie żeby patrzeć cały czas mechanikom na ręce, ale dyskretnie od czasu do czasu kontrolować jakość prac. Jak to mówią: "Pańskie oko konia tuczy". :skromny:
Przez wszystkie lata owocowało to brakiem problemów po naprawach, jednak tym razem, firma do której zawsze jeżdżę przechodziła modernizację - nowa hala, kilka nowych stanowisk, więc i nowe zasady. Szybko zjawił się szef i dał do zrozumienia klientom, że ich miejsce jest w poczekalni. No cóż, myślę sobie tak: zawsze było ok, więc nie mam się o co martwić, jakby nie było, samochód zostawiam w rękach fachowców. Usiadłem sobie na kanapie i spokojnie czekałem na informację o skończonej naprawie. Wreszcie przyszedł upragniony moment, odebrałem rachunek, pozbyłem się przy kasie pliku niepotrzebnych banknotów, dostałem kluczyki i mogłem szczęśliwy wracać do domu. Tak też i uczyniłem.
Myli się ten, kto myśli, ze w tym momencie napiszę, że po wyjechaniu za bramę serwisu coś padło.
Wręcz przeciwnie, samochód bardzo wyraźnie zyskał na poprawie parametrów jazdy i mogłem się delektować niemal idealną ciszą podczas wybierania nierówności przez zawieszenie. Dotarło do mnie, że nie słyszę już delikatnego postukiwania, gdy wjeżdżam na jakąś większą nierówność na drodze, po prostu błoga cisza :yay:

Do wyjazdu na wakacje miałem jeszcze dwa dni, więc spoko.
Wyjechaliśmy oczywiście w zaplanowanym terminie. Pierwszy dzień podróży i kilkaset przejechanych kilometrów, wszystko bez problemowo. Drugi dzień jazdy, do celu pozostało niecałe 200 km, a tu nagle błysk żółtej lampki ABS na tablicy zegarów !!!
Zatrzymuję się czym prędzej na pierwszym lepszym parkingu, otwieram maskę, sprawdzam przewody, płyn, złącza i kable - wszystko w najlepszym porządku. Co jest ? Nigdy w życiu nie zdarzył mi się jeszcze problem z ABS-em. Nie ma rady, samochód jedzie, wszystkie hamulce działają idealnie, brak jedynie ABS. Decyzja - jedziemy dalej, kiedyś nie było takich systemów i jeździło się bez problemów, więc i teraz damy radę. Do celu podróży dojechaliśmy już bez niespodzianek.
Teraz napiszę, co się stało. Otóż jeden z mechaników, już po zamontowaniu całej kolumny McPherson'a, zorientował się, że nie przeprowadził kabla od czujnika ABS przez kilka odpowiednich przepustów nadwozia. Nie chciało mu się wymontowywać kolumny drugi raz, więc ułatwił sobie sprawę i wiszący kabel zapiął w kilku miejscach plastikową opaską do tejże kolumny.
Nie było możliwości, aby ten kabel nie przetarł się w krótkim czasie podczas pracy zawieszenia.
Pech chciał, że stało się to akurat podczas wakacyjnego wyjazdu.
Gdybym miał samochód na oku, jak zawsze, nie pozwoliłbym na takie brakoróbstwo, ale stało się.
Z tej historii wynika, że jeśli naprawiamy cokolwiek w samochodzie, róbmy to dużo wcześniej, niż termin planowanej, dłuższej podróży, czyli jak napisałem na wstępie.

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego robię prawie wszystko sam a jak jadę do warsztatu to patrzę im na ręce,jak ktos tego nie toleruje to omijam to miejsce szerokim łukiem.

Ps z moich obserwacji to praktycznie kazda naprawa w warsztacie przez mechaniorów wiąże się z jakimś nowym uszkodzeniem czegoś wczesniej sprawnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuszne spostrzeżenie, a wydawało mi się, że tylko mnie dręczą tego typu przemyślenia.
Oczywiście nie generalizuję, ale dziwnie często mam z takimi sytuacjami do czynienia.

Wiele rzeczy może i zrobiłbym sam, ale nie mam warunków na tego typu prace.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo niestety takich mamy teraz fachowców.... Wczoraj piekarz - dziś mechanik.

Zapełniają się błyskawiczne zawody najbardziej dochodowe. Jak tak patrzę po mieście to co trzeci bus blaszak ma napis - remonty i wykończenia wnętrz...

A który dzisiaj mechanik pokazuje przed wystawieniem rachunku lub kalkulacji z sufitu zakres wykonanych prac i stare zdemontowane części z pytaniem czy włożyć je do bagażnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pańskie oko konia tuczy"- dotyczy to także nadzoru podczas naprawy auta.

 

Ja na szczęście mam jeszcze możliwość tzw. spoglądania i to w bardzo dobrym i solidnym warsztacie.

 

Niestety w ASO nie ,ale dotychczas nie miałem specjalnych uwag, a wręcz przeciwnie byłem bardzo zadowolony z wizyt w ASO MB w Opolu w czasie przeglądów oraz efektów napraw.

 

Kristofer, 

my pamiętamy czasy gdy samochód był "rarytasem " i traktowało się go nawet z pewną atencją jako coś szczególnego.Ja do dzisiaj po 37 latach użytkowania własnego auta (pierwszy był Fiat 126-beżowy) mam taki sam stosunek jak dawniej. Natomiast mój syn mówi do mnie " tato to tylko samochód -jak nie ten to będzie następny". Wiem ,że ma zdrowe podejście do auta i właściwy stosunek, lecz mi tak już pozostanie.

 

Emocjonalny stosunek do auta to jedno, natomiast dbałość o jego wzorowy  stan techniczny oraz czystość to podstawowa sprawa.

 

Są użytkownicy aut którzy szczególnie o nie dbają oraz tacy którzy uważają,że ważne jest aby auto jeździło nawet nie zawsze sprawne.I tacy są najgorsi.

Oczywiście istotne są możliwości finansowe właściciela auta,lecz nie jest to konieczny warunek aby należycie o nie dbać.

Obserwuję także takie zjawisko,iż nie wszyscy właściciele aut szczególnie tych dużych z  mocnym silnikiem, mierzą siły na zamiary nie uwzględniając faktu bardzo drogiej eksploatacji.

Wszyscy doskonale wiemy poza naszymi małżonkami ,że utrzymanie auta to większy koszt niż utrzymanie mieszkania a nawet domu jednorodzinnego.

Mimo tych wszystkich uwarunkowań dbajmy o nasze holowniki oraz dostosowujmy je do naszych potrzeb oraz możliwości.

 

Wszystkim życzę dostępu do dobrych i rzetelnych warsztatów. Mam nadzieję ,że rzeczywiście ubezpieczyciele będą rozliczali naprawy powypadkowe uwzględniając ceny części oryginalnych.

 

 

,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo niestety takich mamy teraz fachowców.... Wczoraj piekarz - dziś mechanik.

Zapełniają się błyskawiczne zawody najbardziej dochodowe. Jak tak patrzę po mieście to co trzeci bus blaszak ma napis - remonty i wykończenia wnętrz...

A który dzisiaj mechanik pokazuje przed wystawieniem rachunku lub kalkulacji z sufitu zakres wykonanych prac i stare zdemontowane części z pytaniem czy włożyć je do bagażnika.

Swięte słowa pracowałem jako mechanik tyle ze nie samochodowy tylko motocyklowy to wiem jak to wyglada dostałem na warsztat ASO HONDA pomagiera to robiłem za niego i za siebie robote bo ni w ząb nic koleś nie lapał tematu po zapytaniu czy kiedyś dłubał i czy ma jako takie pojecie o mechanice i co wcześniej robił jaki ma zawód usłyszałem odpowiedz "BUDOWLANIC" ręce mi opadly jednym słowem czego by sie nie czepił to był dramat, ja teraz naprawiam motocykle Qady u siebie pod domem i tak jak piszesz klientowi zostawiam pudełko lub reklamówkę wymienionych gratów, jak chce to zabiera a jak nie to na zlomie lądują

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Wszyscy doskonale wiemy poza naszymi małżonkami ,że utrzymanie auta to większy koszt niż utrzymanie mieszkania a nawet domu jednorodzinnego...

:blagac:

dzisiaj pokaże to mojej 2giej połowie ... albo nie , po świetach ;-)

 

ps. przepraszam ale nie moge sie oprzeć i musze wrzucić ten obrazek :)post-14520-0-15279000-1418996674_thumb.jpg

Edytowane przez cicik (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:blagac:

dzisiaj pokaże to mojej 2giej połowie ... albo nie , po świetach ;-)

 

ps. przepraszam ale nie moge sie oprzeć i musze wrzucić ten obrazek :)attachicon.gif1363791725_tcwriq_600.jpg

Hahaha :hehe: dobre, no w moim przypadku ten obrazek sie sprawdza 99,9% 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.