Skocz do zawartości

Takiego chamstwa na polskim kempingu jeszcze nie widziałem..


Speedy

Rekomendowane odpowiedzi

..............

Byłem w Anglii słyszałem przyjechałeś do nas do pracy to mów po naszemu.

.........

 

Tak mi się  przypomniało..... , kiedy Angole w jakimś  hrabstwie zaskarżyli do Trybunału dyrekcje lokalnej fabryki o dyskryminacje.

Z uwagi na to że większość  pracowników  fabryki było narodowości polskiej dyrekcja (Anglicy) ustanowili obowiązujący język polski na terenie całego zakładu . Reszta narodowości , w tym Anglicy zostali kierowani na kursy j. polskiego :) Kursy odbywały się  na terenie tego zakładu, sponsorowane przez zakład.

 

Pamięta ktoś  te sprawę?  , ciekaw jestem jak się  zakończyła.

 

Odnośnie meritum też jestem zniesmaczony.

Rozumiem ukierunkowany marketing ale to mi zajeżdża dyskryminacją . choć  mam nadzieję  że to po prostu jakieś  on-line niedopatrzenie.

Może warto napisać  do nich i zapytać  o co kaman , a raczej.... Was is Das? ;)

Póki co proponuje bojkot przybytku :)

Módlcie się, aby tego tematu nie przyczaił Adamkwiatek !!!

:lol:

 

Ps.Speedy , Tytuł tematu nieadekwatny do sprawy . Celowo ?

Edytowane przez pasjonat (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 130
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

... My Polacy po prostu chyba siebie nie szanujemy tylko za wszelką cenę chcemy innym wchodzić w d..pę. Każdy kraj i naród jakoś swoje szanuje

...

 

...

Brakuje nam godności narodowej i tyle... Cóż by komu szkodziło napisac parę słów po NASZMEU dla NASZYCH.

 

Brawo!

Pozwalamy się manipulować w każdej materii zamiast regulować to Prawem w imię ochrony Polaka i jego Ojczyzny.

Są przykłady potwierdzające cytaty:

Batonik w niemieckim sklepie opisany czytelnie przede wszystkim w j.Niemieckim. Jest szacun do siebie? Jest!

Google Street, zobaczcie jaki obszar jest dostępny w D* a jaki w PL. Jest szacun do siebie? Jest!

.

To to coś na stronie co udaje wersję PL aż prosi się o bojkot i z góry i w ciemno kibicuję adamkwiatek .

Rozumiem niesmak założyciela tematu i popieram! Też uważam że powinien być szacunek najpierw do tubylców i ich języka a ew. niechciejstwo polaczków wyregulować ceną.

Mówią niektórzy, że Speedy zrobił z igły widły. 

Popatrzcie jak jest: taka właśnie "nic nie znacząca drobnica" kształtuje ogół i jest jak gangrena - nie do wyleczenia.

Kto co komu nie pasi lub nie ma siły przebicia powołuje się na tolerancję, najłatwiej, najprościej i ogromna siła tego słowa.

Nie, nie...

Nie usprawiedliwiajmy tego tzw tolerancją , od jej nadmiaru już rzygać się chce.

Czy mamy za to nadużywane w tchórzostwie** słowo sprzedać się jak tania dziwka na poboczu drogi?

Ja uważam, w Polsce najpierw Polska, potem mniejszość i na to przydałby się odpowiedni paragraf/ustawa ect.

.

.

* nie pozwolili Niemcy się o-oficjalnie podglądać.

** z braku uzasadnień stosuje się tolerancję - to działa i załatwia słabości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chamstwem bym raczej takiego zachowania nie nazwała, ale prawda jest taka, że strona mnie nie zachęciała do odwiedzin w tym miejscu. Szkoda, że nie zadali sobie choć trochę trudu, żeby polska strona wyglądała przyzwoicie, no i cennik powinien być w złotówkach a ewentualnie obok tabelka z cenami w euro, ale to tylko moje czepialstwo :ee:

 

Z ciekawości napisałam maila z kilkoma pytaniami odnoście obiektu, skoro nie odpowiadali na Wasze telefony to może mi na maila odpowiedzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a dla mnie, tego typu oferty dla konsumentów są wbrew ustawie.

 

post-8228-0-84845300-1399157398_thumb.jpg

 

Nie interesuje mnie fakt, że strona ma adres na niemieckim serwerze. Może być nawet na chińskim, ale kemping jest w Polsce i wszystkie polskie informatory turystyczne odsyłają na ten jeden serwer, czyli polski turysta powinien mieć pełny komplet informacji w ojczystym języku.

 

Podobna sprawa była przy omawianiu jakiegoś kempingu w okolicach Warszawy.

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może oni Was tam nie chcą. Mogliby to otwarcie napisać. Jeżeli ktoś z Was czuje się pokrzywdzony przez złamanie prawa to sposób postępowania jest znany. Zawiadomienie - wszczęcie postępowania-umorzenie postępowania z powodu znikomej szkodliwości. W międzyczasie zrobicie kilka wycieczek w celu uczestniczenia w tzw " czynnościach" i jest gites.  

Aha - to nie wszystko. Podejrzewani przez Was o złamanie prawa właściciele ( administratorzy) kempingu za poradą adwokatów sypną Wam proces oskarżając Was o zniechęcenie innych turystów do skorzystania z ich usług ( świadkowie się znajdą), a to jest już wymierna strata finansowa do wyrównania której możecie zostać zobowiązani (+ koszty postępowania).    Oczywiście w międzyczasie zrobicie kilka wycieczek w celu uczestniczenia w tzw " czynnościach". Co dalej ? To zależy jak " kreatywnych" macie adwokatów i ile pieniędzy na turystykę na " wycieczki w celu uczestniczenia w tzw " czynnościach""

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Podejrzewani przez Was o złamanie prawa właściciele ( administratorzy) kempingu

...

Pomijając Prawo, chodzi o zwykłą przyzwoitość poprzez odrobinę szacunku do ojczystego języka i miejsca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewani przez Was o złamanie prawa właściciele ( administratorzy) kempingu za poradą adwokatów sypną Wam proces oskarżając Was o zniechęcenie innych turystów do skorzystania z ich usług ( świadkowie się znajdą), a to jest już wymierna strata finansowa do wyrównania której możecie zostać zobowiązani (+ koszty postępowania).    Oczywiście w międzyczasie zrobicie kilka wycieczek w celu uczestniczenia w tzw " czynnościach". Co dalej ? To zależy jak " kreatywnych" macie adwokatów i ile pieniędzy na turystykę na " wycieczki w celu uczestniczenia w tzw " czynnościach""

 

Krzysztof, a skąd taka wykładnia prawa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztof, a skąd taka wykładnia prawa?

To nie jest wykładnia prawa. To jest komentarz na podstawie zasłyszanych opowieści np: Był sobie tzw. biznesmen który oferował zainteresowanym  " Certyfikaty Europejskie" . Kawałek ładnego papieru z gustownym nadrukiem i podpisami kapituły przyznającej te certyfikaty. Ten certyfikat tak samo pięknie wyglądał jak i zupełnie nic nie znaczył. No może poprawiał samopoczucie pracujących w pomieszczeniu gdzie wisiał, może goście (interesanci) też byli podbudowani. Sedno w tym, że miał realną cenę i to nie małą. Tu mogę się mylić ale dla drobnego biznesu ( tłumacz, rzemieślnik, adwokat itp ) od  kilkuset złotych do kilku tysięcy , natomiast duży biznes, administracja państwowa i samorządowa była kasowana na poziomie kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy zł. Wieści o tych certyfikatach dotarły do pewnego dziennikarza który z braku lepszego zajęcia zajął się tym tematem i wysmażył piękny artykuł . Zrobiła się niezła zadyma, wójtowie, burmistrzowie zaczęli być odpytywani przez tzw. organa kontrolne jaki był cel tych wydatków - gazeta i osobiście dziennikarz odbębnili sukces. Atmosferę sukcesu zepsuło wszczęcie postępowania na wniosek pokrzywdzonego - w.w. biznesmena od certyfikatów. W swoim pozwie oskarżył dziennikarza o działanie na jego szkodę , jako dowód podając konkretne liczby sprzedaży certyfikatów przed opublikowaniem artykułu i po jego opublikowaniu. Nie pamiętam dokładnych liczb, ale wydaje mi się że sprzedaż spadła mu o ok. 60/75%.

Teraz inny dziennikarz mógł zająć się tematem sponiewierania kolegi po fachu. Na pytanie o przewidywane losy oskarżonego policjant prowadzący postępowanie przygotowawcze odpowiedział coś w stylu " czarno to widzę, zarzut jest konkretny - dowody (statystyka sprzedaży) mocne".

Powyższa opowieść została przytoczona z odległej  pamięci, terminologia prawnicza nie jest moją mocną stroną - proszę wybaczyć ewentualne nieścisłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro pojde do polskiego sklepu w Dublinie i opieprze wlasciciela, ze wszyskie reklamy ma po polsku. Przeciez to wbrew honorowi Irlandczykow!!

:P

 

Nie rozumiem jaki macie problem z brakiem polskiej wersji jezykowej strony jakiejs firmy - kazdy ma prawo do pomyslu na swoj wlasny biznes. Zglosujcie nogami i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztof57, przede wszystkim między oskarżonym, a pozwanym jest zasadnicza różnica. Pozwać można każdego, także o wypisywanie głupot na forum, ale od pozwu do osądzenia sprawy droga długa i bardzo kręta. To co opisałeś ma się nijak do sprawy o której piszemy. Mogą sobie napisać ofertę nawet w języku Suahili i nic nikomu do tego. Co innego, gdyby komuś otwarcie powiedzieli, że nie ma wstępu dla Polaków i najlepiej jeszcze mieć na to stwierdzenie niezbite dowody. Jak na razie mamy w tym temacie do czynienia z czystymi dywagacjami, niestety właściciele kempingu nie odbierają telefonu, który podany jest na stronie, tak więc możemy jeszcze napisać 50 stron o niczym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego coraz bardziej pasuje mi tu temat. O ile podoba mi się przytoczony przepis Krzysztofa, o tyle w przypadku interpretacji nadal może się okazać, że prawnie nie jest to nieprawidłowe i wykroczenia nie ma. Jednak w zakresie etyki biznesu - uważam to za chamstwo. Brak odpowiedzi na próby kontaktów ewentualnych klientów - potwierdzają jeszcze moją ocenę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro pojde do polskiego sklepu w Dublinie i opieprze wlasciciela, ze wszyskie reklamy ma po polsku. Przeciez to wbrew honorowi Irlandczykow!!

:P

 

Nie rozumiem jaki macie problem z brakiem polskiej wersji jezykowej strony jakiejs firmy - kazdy ma prawo do pomyslu na swoj wlasny biznes. Zglosujcie nogami i tyle. 

jak chcesz wchodzic miedzy wrony musisz krakac jak i one....ps. nie wiem jak u ciebie w dublinie bo ja akurat obracam sie w niemczech i niemiec ma zasade ....jak przyjechales do mojego kraju to mów po niemiecku.......wiec ja sadze ze tak powinno byc u nas 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konsument powinienem mieć dostęp do informacji na temat usługi którą chcę kupić i to nie podlega właściwie dyskusji, pytanie czy musi to być strona www, może wystarczy, że w recepcji jest kartka z regulaminem cennikiem w polskim języku. Prawo prawem, ja jednak na taki kamping napewno nie zajadę bo będę się tam czuł jak niechciany gość. Oferta nie jest skierowana do mnie i ja z niej nie skorzystam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.