-
Postów
1184 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Wydarzenia
Artykuły
Kempingi
Firmy
Informacje Karawaning.pl
Odpowiedzi opublikowane przez nomadka
-
-
Godzinę temu, bozka napisał:
Tak, widziałam ale to już był chyba marzec, kwiecień bo koronacamp.
Zaczęli wcześniej. Sylwester spędzili w Stambule
-
23 minuty temu, bozka napisał:
Mnie z kolei interesowałaby na południu Europy Grecja,Turcja kamperem na dziko. Mam tylko wątpliwość czy będzie na tyle słońca żeby wystarczyło prądu z solara 330W na podstawowe rzeczy i webasto ogrzewanie kabiny i wody.
Które regiony są najlepsze o tej porze?
Może ktoś ma własne doświadczenia z pobytu o tej porze roku.
KamperManiak spędzili ostatnią zimę w Turcji
-
Jak dla mnie największym problemem byłby krótki dzień i co za tym idzie konieczność spędzenia większości czasu na niewielkiej powierzchni w przyczepie. Aktualnie w czasach przeróżnych ograniczeń może to mieć szczególne znaczenie. Jak już zimowanie to na południu Europy w Algarve czy Andaluzji. Przykładowa lista kempingów, niezbyt pewna https://www.eurocampings.pl/campsite/search/regionID/85/ . Trzeba sprawdzić - napisać, zadzwonić.
Może jednak nie powinnam się wypowiadać, bo w zimie nie praktykowałam karawaningu?
-
20 godzin temu, tomekk napisał:
Witam
Podczas pobytu była krótka burza ze szkwałem, niestety z powodu pomocy zwijania markizy u sąsiadek w kamperze nie zdążyłem zwinąć naszego daszka, wiatr się wzmógł i próba zwijania mogła skończyć się katastrofą. Zajechałem autem na zawietrzną i w deszczu trzymałem jeszcze całość rękami za główną rurę. W zasadzie skończyło się na strachu i mokrych ubraniach. W jednym z wątków był poruszony pomysł żeby dodać pas wzdłuż daszka, po środku, a mnie jeszcze przyszło do głowy, żeby dodać po środku słupki podpierające belki rozpierające daszek - zobaczymy.
Przy gwałtownym wietrze to chyba nic nie pomoże poza złożeniem markizy ☹️
-
14 godzin temu, gusia-s napisał:
Ojej jak szybko zleciało.
Szkoda, że nie pojechaliście jednak dalej na południe mając ponad 3 tyg. czasu, Brač czy Hvar, tam była zdecydowanie lepsza pogoda w tym terminie, choć w dniu Waszego wyjazdu było podobnie.
Wszystko przed nami. ?Tej jesieni wybraliśmy to co znaliśmy i co najbliżej, że by było bez stresu i niespodzianek.
15 godzin temu, gusia-s napisał:Szczęśliwie dotarliście do domu więc oby do wiosny
Dzięki za relację i przypomnienie znajomych kątów
36 minut temu, filipert napisał:I ja dziękuję za przypomnienie słonecznych chwil, to zawsze trochę ładuje baterie i motywuje do planowania 2021
Zwłaszcza, że za oknem ciężko przysiadła mgła a od kilku dni krajobraz srebrzył się szronem.
Oby do wiosny! ?
-
W nocy znowu pada i rano nie przestaje. Wczoraj rano było 18st, dzisiaj 10. Prognoza na najbliższe dni podobna: zdecydowanie chłodniej, również w nocy i deszcz. Nie ma sensu tego przedłużać. Wyjeżdżamy do domu.
Ma moście tak wieje, że podmuchy odczuwamy nawet w samochodzie.
Na szczęście na lądzie jest spokojniej. Do autostrady dojeżdżamy skrótem drogą 501. Bez problemu. Tu w górach temperatura spada do 5st.
Na granicy węgierskiej nie dostajemy mapki ani naklejki. I tak jedziemy autostradą, mamy miesięczną winietę. A tak naprawdę, to nie wiem czy brak naklejki zwalnia mnie z czegokolwiek, bo przecież mam świadomość, że przepisy się nie zmieniły. Jednak zjeżdżamy do Siófok, żeby kupić tańszą benzynę. Śpimy na ostatniej z autostradowych stacji. Przed granicą zatrzymują nas węgierscy policjanci (chyba). Pytają tranzit? No tak. Do domu? No tak. To jedźcie. Słowaków brak. Zatrzymuje się w Podbielu, żeby obejrzeć przepiękne drewniane, orawskie chaty.
Po południu jesteśmy w domu. Dlaczego tu tak zimno!
3-27 września 2020
Kemping Njivice w deszczu
-
13 godzin temu, gusia-s napisał:
Pięknie rośnie, widocznie dobrze jej u ciebie.
Z wakacyjnych klimatów trochę chmurek z wieczornego spaceru do Njivice
I już po zachodzie słońca sprawdzamy, co z tą burzą. Morze spokojne, tylko nad Cres błyska się.
-
Jedziemy na wycieczkę /wycieczki
Maleńki stary Vrbnik podobnie jak Omišalj żyje własnym życiem. Choć na obrzeżach są knajpki i można kupić vrbnickie wino.
Wracamy przez Punat. W porcie stoją wodne taksówki. Za 100kun mogą nas zawieść na wyspę i oczywiście przywieść z powrotem. Całkiem niedrogo, ale jakoś mi się odechciało.
Stareńka cerkiew Świętego Dunata na rozstaju drogi.
Krk jak przystoi na stolicę jest najpiękniejszy.
Plaża w Baśce też. Może tu się przeniesiemy? Będziemy jak u siebie, bo wokół słychać polski język.
A nad morzem kiši. W nocy z czwartku na piątek prognoza pogody sprawdziła się w 100%. Najpierw wiało, potem przyszła burza i ulewa. I to jaka. Nie było mowy o spaniu. Dopiero nad ranem złapała nas drzemka. A dzień całkiem znośny. Przedsionek wysechł, czyściutki. Składamy go. Jutro albo zmieniamy kemping, albo wyjeżdżamy.
-
-
Chyba nie uda nam się tutaj wynaleźć lekarstwa na koronawirusa, więc zamykam ten wątek i wracam na Krk.
Codziennie dostajemy żółte i pomarańczowe ostrzeżenia o burzach, deszczu i wietrze. I faktycznie co noc pada. Więc do południa robimy wycieczki, a po południu z reguły pogoda pozwala na kąpiel i plażowanie. W IT dostajemy porządne mapki Krk. Jedną z wycieczkami pieszymi i rowerowymi, drugą z samochodowymi. Omišalj stare miasteczko na wysokiem klifie.
Przyjemne, zielone i zajęte sobą. Tu nie ma tak jak we Francji, czy Włoszech, gdzie takie wąskie uliczki pełne są sklepików i kawiarenek. Dla mieszkańców Omišalj ważniejsze są papryka i kapusta uprawiane w maleńkich ogródkach. I to też ma swój urok, choć oczywiście zdjęć kapusty nie zrobiłam.
Bugenwilla ze zdjęcia Gusi ma się całkiem dobrze, chociaż przekwita.
Za to męczennica chwali się wszystkim. Ma pąki, kwiaty i owoce.
Nie tak uroczy jest widok na morze, bo pobliski półwysep zajmują potężne zbiorniki ropy. Co prawda firma Janat chwali się, że dba o środowisko czego dowodem ma być błękitna flaga przyznawana corocznie pobliskiej plaży, ale mnie i tak to sąsiedztwo się nie podoba. Na naszej mapce w pobliżu są jeszcze ruiny twierdzy i kościoła. Właściwie w odległości spaceru. Do twierdzy docieramy pieszo. I to pomyłka, bo jedyne co warto tu oglądać to widoki na Omišalj.
Robi się upalnie, wracamy do samochodu żeby dojechać do Fulfinum Mirine. Ze starożytnego miasta zostało niewiele. Bez mapki i oznaczeń trudno się domyśleć czym była jakaś kupa kamieni. Za są całkiem okazałe ruiny kościoła z V wieku. Z mozaiką, której nie obejrzymy, bo ukryta za drewnianymi drzwiami.
Kiedy wyjeżdżamy na parkingu stoi kilka samochodów. Tylko oni nie przyjechali oglądać starożytnych ruin. Przyjechali na plażę z widokiem na zbiorniki ropy! Odwiedzamy jaskinię Biserujka. To tylko jedna, choć potężna komora.
Spacer po niej zajmuje 15 minut, choć nie można powiedzieć – nie warto. Jaskinia znajduje się na płaskowyżu i żeby do niej wejść schodzimy w głąb ziemi po schodkach.
-
Najdziwniejsze, że Niewiadów na swojej stronie nie chwali się tymi "nowościami" ?
-
3 godziny temu, adamkwiatek napisał:
Co do „epidemii”, której taktycznie „nie zauważasz”, to niesie ona pewne ryzyko, gdyby zaatakowała, gdzieś wśród pięknych, ale obcych krajobrazów
To nie tak, że lekceważyłam zagrożenie. Było DDM i do tej zasady stosowali się wszyscy wokół, więc czułam się w miarę bezpiecznie. Tym bardziej, że cały czas przebywaliśmy na powietrzu. A dla ciebie życzenia pełnego powrotu do zdrowia. Trzymaj się
-
12 minut temu, smok_wawelski napisał:
Więc jeśli wykluczyć wersje indywidualną pod klienta to chyba wyłącznie należałoby przyjąć jako jedyną sensowną wersje kol. Cathay
co w sumie też nie jest głupie i uważam że ma sens - tyle że cena nowej musiałaby wg mnie oscylować max ok 20000zł - niestety graty wyposażenia mocno kosztują i żeby to zrobić to drugie tyle trzeba władować lub więcej lub jeśli komuś odpowiada przyjąć że mamy prostą budkę w standardzie składanej Esterel czy innego folder caravan którego pozbawiono składania co wydaje mi sie minusem
Jak dla mnie nie jest to przyczepa kempingowa - nie ma nawet kuchni, lodówki, gazu, nie mówiąc o toalecie stąd jedyne logiczne wytłumaczenie, że to przyczepa na zamówienie klienta. Inaczej musiałabym włączyć krytykę., a na indywidualne doposażenie jakoś specjalnie nie widzę miejsca?.
-
Nie wyżywajcie się tak na Niewiadowie. To prawdopodobnie przyczepa pod konkretne zamówienie. Jaką klient chciał taką dostał.
-
9 godzin temu, gusia-s napisał:
Ostatnimi czasy też upodobałam sobie kempingi w pobliżu miasteczek ale te zawsze wymagają kompromisów
Njivice mają tragiczną plażę niestety jak i inne wady, o których wspominasz.
Škrila k. Starej Baški, na którym my staliśmy jest o wiele fajniejszy ale znowu wieczorem nie ma gdzie podejść bo znajduje się na odludziu. Takie to dylematy.
Masz rację, nawet tylko do wieczornych spacerów sam księżyc nie wystarcza, a wieczory jesienią są bardzo długie
-
Dwa tygodnie minęły, czas na zmianę. Tym bardziej, że ma zmienić się też pogoda. Na najbliższy tydzień zapowiadają ochłodzenie i deszcze. Myśleliśmy o przenosinach na południe - na Pelješac i do Dubrowniku. Tranzyt przez zakovidowaną BiCH raczej możliwy (bo prom na Pelješac to kolejny absurd cenowy, a most ma być gotowy w 2022roku). Tylko to dodatkowe 2x500km. I tam też ma padać. Za to most na Krk od tego roku jest bezpłatny i nie będziemy nadkładać drogi. Jedziemy na Krk. Znowu promem bliżej i drożej. Ostatnie spojrzenie na Pag
i już widzimy most na Krk
Most bezpłatny, ale w remoncie. Zatrzymujemy się na kempingu Njivice. W porównaniu z Navis to moloch. Nie przepadam za takimi, ale pod koniec września robią się puste, więc bardziej przyjazne. Stanowiska wśród starych dębów, cienia mnóstwo, toalety na poziomie, chociaż nie uważam, że brodziki pod prysznicem to dobre pomysł. No i mało zlewów do mycia garów. Plaża oczywiście żwirowa, choć w wodzie bardziej przyjazna.
Parasole i leżaki płatne, prysznice na plaży na monety. Nie ma się co dziwić, że mało kto z nich korzysta. Jak na tak duży kemping plaża nie jest zbyt duża. Odczuwamy to weekend kiedy na kempingu pojawia się sporo Chorwatów, głównie rodziny z małymi dziećmi i wszyscy szukają miejsca przy brzegu w cieniu drzew. Czujemy na plecach ich oddech, więc się usuwamy.
Miasteczko w odległości spaceru
Miejska plaża.
Brukowany chodnik ciągnie się wzdłuż brzegu aż do półwyspu Ćuf. A przy nim indywidualne miejsca do plażowania: wypłaszczony głaz, barierka do zejścia do wody, żwirowa plażyczka na jeden kocyk i całkiem spora plaża Kijac. Zdjęć brzegu brak. Wszystko przez to lenistwo.
To już półwysep i ... droga muszelkowa
-
13 godzin temu, gusia-s napisał:
Nie, na Pagu nie ma kamieniołomów, to są na pewno bračkie.
Ceny słabo widoczne
ale wahają się chyba od 120 kun do 180? Słabe mam oczy ?
Nawet więcej☹️
14 godzin temu, gusia-s napisał:Czy do gaju oliwnego musieliście kupić bilety czy już we wrześniu był wstęp wolny?
Była, choć trzeba przyznać, że tym razem było tanio - 20 kun.
14 godzin temu, gusia-s napisał:To zależy kto czego szuka. Do odpoczynku się nie nadaje ale na imprezowanie idealne miejsce wszak to chorwacka Ibiza
Kluby z głośną muzyką, roznegliżowane gorące ciała, ???W normalnym sezonie, Zrce jeszcze we wrześniu tętnią życiem a tu zamknięte na 4 spusty ? Taki to był/jest rok ?
Ja już takiej rozrywki nie szukam ??. Chociaż nie mam nic przeciwko dobrej zabawie. Tylko dlaczego przy plaży?
-
45 minut temu, Daniel DJR napisał:
Witajcie !W jakim terminie te fotki były robione?
Wrzesień 2020
-
11 godzin temu, gusia-s napisał:
Oooo kameni satovi s Brača
Ciekawe czy jako importowane
były droższe. Na Braču 90-100 kun.
Zachody słońca piękne mieliście
Ja myślałam, że to z paskich kamieni!?, a ceny nawet widać na zdjęciu duuuuużo wyższe.
1 godzinę temu, Zulos napisał:To nie Bura, tylko jakaś Buruniuniunia...
Ale zdjęcia fajnie pooglądać - jak by to Marek Piekarczyk powiedział: "W ten listopadowy wieczór!".
Zwłaszcza, że @gusia-s ma zaległości
My byliśmy na południu w te wakacje niestety tylko raz i na przełomie czerwca/lipca, więc w zasadzie pamiętamy to tak, jak by to było już rok temu...:-(
Faktycznie Buruniuniunia. Codziennie dostawaliśmy ostrzeżenie przed silnym wiatrem i prawie każdej nocy coś się działo, na szczęście tylko raz wszyscy zwijali rolety.
16 godzin temu, Commander napisał:Jestem.... melduje się ?.
Piękne zdjęcia.
16 godzin temu, lbuster napisał:Nam w tym roku nie było dane południe ?
Tym bardziej zasiadam w pierwszym rzędzie, bo widoczki ?
15 godzin temu, filipert napisał:Melduję się na Pagu!
My kroczyliśmy tymi samymi ścieżkami na przełomie czerwca i lipca
13 godzin temu, Pawel1o napisał:Jak miło powspominać Pag. Czekam na dalszą część.
Zapraszam?
Dla zakochanych w Pagu? , a ma w sobie to coś , propozycja: działka z dostępem do morza
Było leniwie, ale nie do końca. Odwiedzamy ponownie stary gaj oliwny w Lun. Tym razem w pełnym słońcu.
Odkrywamy prawdziwą staruszkę!
Plaża Zrće, faktycznie piękna, bo prawie pusta. Wszystko zamknięte na cztery spusty, nawet budka na parkingu. Co tu się dzieje w sezonie? Króluje komercja. Jest chyba gorzej niż nad Bałtykiem.
Puste miasto Pag.
-
Na Camp Navis spędzamy bardzo leniwe dwa tygodnie. Jest upalnie, woda cieplutka i krystalicznie czysta.
Tylko czasem przypomina sobie o nas bura, po tej stronie Pagu z lekka osłabiona.
Ludzie mili, ale uważni. Starają się nie wchodzić sobie w drogę. Plaża, woda, książki, popołudniowe spacery. O tym właśnie marzyliśmy po covidowej, nerwowej, wiośnie i lecie.
Duże zakupy robimy w Novalja w Plodine. Market jest w centrum i ma podziemny parking, we wrześniu bezpłatny. Korzystamy, bo parkingi w mieście to 10kun/h. Nie tylko ceny parkingów zaskakują. Paski sir ponad 300kun/kg!? Świeża dorada 200kun/kg?! Duża karimata ponad 360kun?! A makaron, taki do pływania 60kun?! Makaron jest obowiązkowym wyposażeniem „makaronparty” na wodzie. Koledzy Niemcy urządzają sobie długie pogaduszki unosząc się na wodzie właśnie z pomocą makaronów. A ja im pozazdrościłam.
Goście, goście.
Kamienista plaża w pobliżu idealna do podziwiania zachodów słońca
Droga do miasta
Novalja, takiej plaży im nie zazdroszczę.
Owieczki pracują na paski ser.
-
Ja też ?, że to już tylko wspomnienia i chętnie do nich wrócę. Chociaż relacji Gusi nawet nie próbuję gonić. I trochę mi ich brakuje. ?
-
Polskie wakacje już za nami, a niedosyt pozostał. Tęsknimy za błogim lenistwem nad ciepłym, czystym morzem. Grecja odpada – trzeba robić badania i po drodze niepewnie, Hiszpania, Portugalia też niepewnie i daleko. Wszędzie kovidowa tendencja wzrostowa. Może jednak Chorwacja we wrześniu? Tam też rośnie, ale nie myślą o ograniczeniach. Za to na Węgrzech i owszem. Tranzyt jest jednak możliwy. Na wszelki wypadek piszę maile na kempingi w Chorwacji. Przyjmują gości, możemy zarezerwować parcelę. Nie rezerwujemy. Granica polsko-słowacka w Chyżnem pusta, żadnej kontroli. I już Słowacja
Nie kupujemy winiety, te kilkanaście kilometrów R1 koło Bańskiej jakoś ominiemy. Już po ciemku, jeszcze w Słowacji, wybieramy miejsce na nocleg. Noc bardzo rześka. Rano jest tylko 5,5st. W Parassapuszta Węgrzy czekają. Pytają o cel podróży i jakieś potwierdzenie tego celu. Pokazuję maile. Okej. Możemy jechać. Dostajemy naklejkę i mapkę ze stacjami na których możemy się zatrzymać i zrobić zakupy.
Oczywiście musimy kupić winietę, bo trasa biegnie autostradami. Kupujemy ją na stacji benzynowej Mol w Rétság. Nie ma jej na mapce, ale najbliższa z mapy jest już spory kawałek na autostradzie. Objazd Budapesztu jest nudny, podobnie droga wzdłuż Balatonu (którego raczej nie widać) ciągnie się i ciągnie. Na tablicach informacyjnych stacji benzynowych znaczki ONLY FOR TRANSIT. Niekoniecznie na tych, które mamy na mapce. To co jest ważniejsze? Na parkingach, tych bez stacji, sporo policji. Benzyna na autostradzie 472,9Ft/l, droższa o jakieś 100Ft, a zjechać nie wolno. Granica Węgry/Chorwacja bez problemów. Węgier zagląda do przyczepy (?) Znudzona Chorwatka ogląda nasze paszporty i tyle. Tym razem jedziemy autostradą. Trochę nam się spieszy. Zielone mosty tranzytowe dla zwierząt.
Noc jeszcze w drodze. Właściwie moglibyśmy dojechać na kemping, ale to byłoby już po ciemku. Nieznaną, wąską drogą w dół do morza. Rano już tylko tunel zimno/ciepło 9,5/21 i zjeżdżamy na Pag.
Droga na Camp Navis okazała się całkiem spokojna. Tylko początek wąski i stromy. Potem cały czas asfalt i z pewną ostrożnością można się wyminąć.
Pierwsze wrażenie – kamienna pustynia. Duże stanowiska ograniczone kamiennymi murkami, wysypane żwirkiem. Na tych całkiem bez cienia są niewielkie, trzcinowe zadaszenia akurat na stolik. Drzewka dopiero rosną. Nowoczesny, czyściutki budynek sanitarny, spory plac zabaw i profesjonalna, niestety ukryta w namiotowej hali (niestety, bo w czasach pandemii wolałabym na świeżym powietrzu), siłownia. Restauracja i bar przy plaży, wypożyczalnia sprzętu pływającego. Sklepik ze świeżym pieczywem czynny tylko rano. To już wrzesień przecież. Raz w tygodniu świeże, drogie ryby i owoce morza. Własna, żwirowa plaża z bezpłatnymi parasolami. W wodzie kamienie. Wybieramy stanowisko z całkiem dorodnym drzewkiem oliwnym. Będziemy mieli własny cień do późnego popołudnia. Stanowisk zajętych niewiele, głównie te przy plaży. Zdecydowana większość to Niemcy, choć są też nasi rodacy, a w weekendy Chorwaci.
Są klimatyzowane namioty do wynajmu
I stanowiska na tarasach, bez jednego drzewka
-
W dniu 12.11.2020 o 21:32, Commander napisał:
Mnie też Mazury nie przypadły do gustu. MagZyg obiecali pokazać mi je z właściwej strony.
Oj muszę skończyć swoją relację....
To czekam razem z tobą
Całkiem młoda, potężna Twierdza Boyem otoczona gwiaździstym murem Carnota jest właściwie w Giżycku.
W Wozowni wystawa współczesnych artystów
Mamy szczęście, bo trafiamy na Święto Twierdzy. Jest jarmark (nareszcie nie tylko chińszczyzna), wystawy i rekonstrukcja wydarzeń wojennych. Rekonstruktorzy to ludzie z pasją. Zapytani chętnie dzielą się swoją wiedzą i to co i jak mówią budzi zainteresowanie nawet dzieciaków. Taka lekcja lekcja historii, to rozumiem.
Fundujemy sobie wycieczkę statkiem przez trzy jeziora i parę kanałów.
Giżycki zamek oglądany z kanału Łuczańskiego. Zamek był w ruinie, teraz w znacznej części zbudowany od nowa. Mieści się w nim hotel, a obok jest kemping.
Pani od smacznych lodów „U lodziarzy” radzi skorzystać z kąpieliska gminnego. Znaleźliśmy! W Pierkunowie. Jest plaża gminna nad Kisajnem, z czystą wodą!!!
Ale my stoimy nad jeziorem nie po to, żeby dojeżdżać codziennie na plażę! Może przeniesiemy się nad Śniardwy na kemping Biwak pod sosnami? Tam na aktualnych zdjęciach woda czyściutka. Piszemy maila z zapytaniem. Odmawiają z braku miejsca. To chyba pora do domu.
-
42 minuty temu, kit napisał:
A może wystarczyło się inaczej za nie zabrać ? przez ostatnie lata wiele się zmienilo w kwesti miejsc biwakowych, infrastruktury rowerowej, kajakowej itp Naprawde są spore możliwości na cisze, spokój, kontakt z naturą.... Ale oczywiście nie w miejscach które są celem większości turystów, głównych miastach, ośrodkach, kempingach...
Tak myślę, że nie najlepiej wybrałam. Jednak ta woda to był szok. Jako dzieciak wędrowałam z rodzicami po Mazurach i często jedynym źródłem wody, również do gotowania, było jezioro. Teraz nie miałam ochoty nawet na kąpiel.
Wymiana poszycia dachu Adria Altea 542PK
w Ściany, okna i zabudowa meblowa
Opublikowano
Jak dla mnie felc możesz pominąć. Szczególnie w wypadku, kiedy jest od strony blachy (?) bo będzie tam gromadziła się skroplona woda.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam: ściany przykręcane do boku podłogi? Jak tak to Anglicy nie przestają mnie zadziwiać, bo jakoś nie potrafię znaleźć uzasadnienia..