Skocz do zawartości

nagrzewanie się felg w przyczepie


Klimator

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 36
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Dobrze jest też sprawdzać ilość smaru w kapturku (osłonie piasty) - powinno być pełno - jeśli nie ma - uzupełnić. Przy grzejących się bębnach, smar wycieka, a to krótka droga do zniszczenia łożyska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że i tak przed sezonem zawiozę przyczepę na przegląd hamulców itp to również łożyska przypilnuje żeby sprawdzili, dzięki, może jeszcze gdzieś pojadę w tym roku ale to raczej krótkie trasy to będę obserwował, a w tym tygodniu może podniosę na podnośniku to sprawdzę opory. Jeszcze raz dziękuję za porady ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.10.2023 o 19:42, PanSamochodzik napisał(a):

Dobrze jest też sprawdzać ilość smaru w kapturku (osłonie piasty) - powinno być pełno - jeśli nie ma - uzupełnić. Przy grzejących się bębnach, smar wycieka, a to krótka droga do zniszczenia łożyska.

A jak mamy kompaktowe dwurzędowe ?

 

  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.10.2023 o 19:42, PanSamochodzik napisał(a):

Dobrze jest też sprawdzać ilość smaru w kapturku (osłonie piasty) - powinno być pełno - jeśli nie ma - uzupełnić. Przy grzejących się bębnach, smar wycieka, a to krótka droga do zniszczenia łożyska.

Możesz napisać coś więcej? bo jestem zielony w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Klimator napisał(a):

Możesz napisać coś więcej? bo jestem zielony w temacie.

Ja też nie jestem ekspertem od osi, ale tyle wiem, że pod osłoną nakrętki piasty (taki kubeczek stalowy który wchodzi w otwór centrujący felgi), powinien być zapas smaru. Taka konstrukcja jest chyba w większości osi, również w samochodach na osiach nienapędzanych.  Jeśli braknie tam smaru, a w przypadku grzania się bębna, jego wypływ jest znacznie zwiększony, to łożysko może się zatrzeć. Ja raz miałem taką przygodę, na szczęście w drodze powrotnej, 20 km od domu. Ale to była ewidentnie moja wina, nieświadom konieczności okresowej kontroli piast, łożysko się rozsypało, zostało zmielone i przy okazji rozwaliło bieżnię w bębnie, skutkiem czego i ten misiałem wymienić.  Dlatego oprócz hamulców, a może przede wszystkim, należy kontrolować smar w osłonie piasty oraz luz na łożysku piasty - myślę że tak co parę tys. km nie zaszkodzi lub dla spokoju przed sezonem. Wystarczy podnieść i sprawdzić czy nie ma luzu i czy koło się kręci bez dziwnych odgłosów oraz uzupełnić smar w osłonie piasty. Nie trzeba od razu jeździć po serwisach.

W przypadku piast z łożyskiem kompaktowym, to pewnie mają zapas smaru na cały okres eksploatacji - tak jak w aucie. Ale myślę, że luz można raz na jakiś czas skontrolować.

Edytowane przez PanSamochodzik (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy klasycznych łożyskach o otwartej konstrukcji (wianki, bieżnie), pierwszy raz szczerze mówiąc słyszę o biezącym uzupełnianiu zapasu smaru pod deklem piasty, z uwagi na jego "wypływ", i to "zwiększony" w razie grzania się bębnów. To są łożyska, a nie maźnice.

Tak, ten zapas smaru musi być, ale w sprawnym łożysku i jeżeli smar jest dobrej jakości (dedykowany do łożysk tocznych i odporny na wysoką temperaturę), nie powinno go widocznie ubywać. Większe znaczenie ma smar znadujący się w przestrzeniach między bieżniami i rolkami łożyska i między czopem a piastą pomiędzy łożyskiem wewnętrznym i zewnętrznym (to wewnętrzne jest większe i przenosi większe obciążenia, a do niego nie dociera smar z kołpaczka). "Ubywanie" smaru z dekielka oznaczałoby tylko tyle że smar w piaście albo jest kiepskiej jakości lub ma "za słabe" parametry, albo że wprost został mocno przegrzany i upłynniony (przegrzanie hamulców albo zacierające się łożysko) albo "wylewa się" przez uszkodozony uszczelniacz na czopie na tarczę kotwiczną hamulca. "Ubywanie" smaru spod dekielka, zmiana jego barwy lub konsystencji, zmydlenie z wodą, ostry zapach świadczący o przegrzaniu, to już wyraźne wołanie o rozbiórkę całości i serwis łożysk (wyczyszczenie z resztek starego smaru, weryfikacja stanu, smarowanie, montaż, regulacja). Ograniczenie się do dołożenia "ubywającego" smaru w takiej sytuacji to proszenie się o kłopoty (przeważnie tylko przedłużanie agonii łożysk).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, czyś napisał(a):

Przy klasycznych łożyskach o otwartej konstrukcji (wianki, bieżnie), pierwszy raz szczerze mówiąc słyszę o biezącym uzupełnianiu zapasu smaru pod deklem piasty, z uwagi na jego "wypływ", i to "zwiększony" w razie grzania się bębnów. To są łożyska, a nie maźnice.

A ja słyszałem i to wiele razy.  Ja osobiście regularnie kontroluję (przed sezonem), choć po stromych zjazdach nie jeżdżę,  bębny się nie grzeją i specjalnie nie ubywa.  A w wyższej temperaturze, to nawet najlepszy smar potrafi wypłynąć.  Nawet z łożyska kompaktowego  - też miałem taki przypadek, tym razem w aucie - delikatnie zblokowały się klocki w zacisku i się grzało wszystko. Efekt - szczęki + tarczobęben do wymiany, a za miesiąc piasta - padło łożysko kompaktowe, z zewnątrz ubabrane, w środku sucho.

Ten temat trochę przypomina mi wątek o częstotliwości wymiany oleju w silniku. Też można się posprzeczać - uzupełniać smar czy nie.

Edytowane przez PanSamochodzik (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię żeby nie sprawdzać, regularnie trzeba zaglądać, co jakiś czas ompleksowo przesmarować. W sprawnej i szczelnej piaście ten smar nigdzie nie wypłynie, musi być. Ale jeśli smaru w deklu wyraźnie ubyło, spłynał, upłynnił się, zmydlił, sczerniał, śmierdzi spalenizną - to sygnał nie do dołożenia (uzupełnienia) smaru w dekielku, ale rozebrania piasty i wymiany całego smaru (wyczyszczenia i przesmarowania łożysk, wymiany simeringów, którym tez przegrzanie nie służy). 

Standardowo smary do łożysk samochodowych mają stałą temp. pracy od -30 do 140 stopni, z chwilową dopuszczalną temp. do 160-180 stopni.

Warto poszukać smaru do łożysk samochodowych, ale z wyższą temp. czasowo "tolerowaną". Trzeba byłoby poszukać, od lat mało jest już łożysk wymagających smarowania, a te które zostaly (w starszych autach w tylnych piastach), w zasadzie tolerują każdy pryzwoity smar, ale ani bębny, ani piasty nie grzeją się tak jak w przyczepie.   

Przykładowo - smar do niskich i średnich prędkości (obrotowych), ale dużych obciążeń, do 140 stopni temp. pracy, ale krótkotrwale wytrzymujący 220 stopni - jest różnica? jest to jakiś bufor nie tyle na długotrwałe przegrzewanie się łożysk, a zwiększone chwilowo obciążenia cieplne (np. grzanie od bębna).

Smar - VKG 1/0.2 | SKF Aftermarket

Korzystałem z ich smarów kiedyś-kiedyś (kiedy jeszcze były smarowane piasty) do mocno obciążonych cieplnie łożysk kół, i było ok, nie płynął, nie zbrylał się, nie "ubywało" - zapodany do używanych już łożysk, i jeździły bardzo długo. W każdym razie miały właśnie podane podobne zakresy temperaturowe pracy chwilowej wyższe niż przy standardowych smarach do łożysk innych producentów, pamiętam że wyraźnie ponad 200 stopni, gdy inni podawali max. w/w 180.  

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, czyś napisał(a):

Nie mówię żeby nie sprawdzać, regularnie trzeba zaglądać, co jakiś czas ompleksowo przesmarować. W sprawnej i szczelnej piaście ten smar nigdzie nie wypłynie, musi być. Ale jeśli smaru w deklu wyraźnie ubyło, spłynał, upłynnił się, zmydlił, sczerniał, śmierdzi spalenizną - to sygnał nie do dołożenia (uzupełnienia) smaru w dekielku, ale rozebrania piasty i wymiany całego smaru (wyczyszczenia i przesmarowania łożysk, wymiany simeringów, którym tez przegrzanie nie służy). 

Standardowo smary do łożysk samochodowych mają stałą temp. pracy od -30 do 140 stopni, z chwilową dopuszczalną temp. do 160-180 stopni.

Warto poszukać smaru do łożysk samochodowych, ale z wyższą temp. czasowo "tolerowaną". Trzeba byłoby poszukać, od lat mało jest już łożysk wymagających smarowania, a te które zostaly (w starszych autach w tylnych piastach), w zasadzie tolerują każdy pryzwoity smar, ale ani bębny, ani piasty nie grzeją się tak jak w przyczepie.   

Przykładowo - smar do niskich i średnich prędkości (obrotowych), ale dużych obciążeń, do 140 stopni temp. pracy, ale krótkotrwale wytrzymujący 220 stopni - jest różnica? jest to jakiś bufor nie tyle na długotrwałe przegrzewanie się łożysk, a zwiększone chwilowo obciążenia cieplne (np. grzanie od bębna).

Smar - VKG 1/0.2 | SKF Aftermarket

Korzystałem z ich smarów kiedyś-kiedyś (kiedy jeszcze były smarowane piasty) do mocno obciążonych cieplnie łożysk kół, i było ok, nie płynął, nie zbrylał się, nie "ubywało" - zapodany do używanych już łożysk, i jeździły bardzo długo. W każdym razie miały właśnie podane podobne zakresy temperaturowe pracy chwilowej wyższe niż przy standardowych smarach do łożysk innych producentów, pamiętam że wyraźnie ponad 200 stopni, gdy inni podawali max. w/w 180.  

To, że smar wytrzymuje 220 stopni, świadczy jedynie o tym, że producent deklaruje, że taka temperatura, nie niszczy trwale jego właściwości smarnych, natomiast przy takich temperaturach każdy smar robi się rzadszy niż np. przy 20 stopniach. Jego właściwości smarne i lepkość spada. W tej sytuacji siła odśrodkowa może wyrzucić go na zewnątrz, tym bardziej że jeśli się zagrzało, to prawdopodobieństwo uszkodzenia uszczelniacza jest duże.

Przyczyn przegrzewania się piasty może być wiele, nie koniecznie uszkodzenie łożyska. Np. długotrwały zjazd ze wzniesienia (mowa o przyczepach i osiach hamowanych). Ale zgoda - jeśli smaru regularnie ubywa lub nie daj Boże śmierdzi spalenizną , to najlepiej by było rozebrać wszystko i skontrolować - jak w/w napisałeś.

Co do reszty - zgoda.

Zresztą, jam tylko skromny technik mechanik z pierwszego zawodu i obecnie mechaniką zajmuję się hobbistycznie, więc nie będę się wymądrzał. 

Edytowane przez PanSamochodzik (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się do dyskusji dot. smaru w dekielkach...

Pamiętam stara szkołę, że kiedyś rzeczywiście musiał tam być smar, ale od pewnego czasu jak sam coś robię, i jak widzę dekielek "po kimś" to raczej jest suchy i czysty. Oczywiście trzeba rozróżnić czy mamy do czynienia z "otwartymi" łożyskami stożkowymi, a zamkniętymi lub nawet zintegrowanymi dwurzędowymi. W każdym razie nawet w przypadku stożkowych, to dekielek robi raczej za osłonę a nie zbiorniczek smaru. Być może spowodowane jest to jakością smarów, które kiedyś po prostu wypływały, więc ładowało się "na zapas". Ale na logikę to wydaje mi się że równie dobrze można polewać silnik olejem, żeby poprawić smarowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, PanSamochodzik napisał(a):

To, że smar wytrzymuje 220 stopni, świadczy jedynie o tym, że producent deklaruje, że taka temperatura, nie niszczy trwale jego właściwości smarnych

O to właśnie chodzi, np. na długim zjeździe.   Jeśli wytrzymuje 220 chwilowo, to dużo lepiej i bez szkody zniesie np. 150 czy 170 stopni, i to nieco nawet dłużej niż chwila. I jest jeszcze pewien margines. Dalej mu do kroplenia (separacji bazy od frakcji stałych), chociaż nie utrzyma np. nominalnej lepkości.
 

3 godziny temu, PanSamochodzik napisał(a):

siła odśrodkowa może wyrzucić go na zewnątrz

Temu zapobiega simering z jednej strony, dekielek z drugiej. We wszystkich przypadkach krycia łożyska dekielkiem (nie tylko w przyczepie) zaleca się po demontażu każdorazową wymianę dekielka  na nowy (żeby był w obie strony całkowicie szczelny). Że w praktyce się tego nie robi, inna rzecz (albo co 2-go lub co 3-ci demontaż).
Siła odśrodkowa na promieniu piasty nie będzie aż tak mocno  działać (masa*kwadrat orędkości kątowej razy promień).

 

I na koniec naszych doktoratów o łożyskach, jedna nauka zapamiętana na zaś i w 100% sprawdzona: chcecie przesmarować łożyska (bez ich wymiany), nigdy nie kąpcie ich w benzynach i innych podobnych ropuszczalnikach. Wytrzeć stary smar czystą niesiepiącą się flanelką, przetaczając koszyki z rolkami między palcami (ew. zwilżyć flanelkę odrobiną nafty lub ropy), wydmuchać resztki na zewnątrz kompresorem, a potem koniecznie nawciskać ile tylko się da nowego smaru w wolne przestrzenie (dokładnie wypełnić łożysko). 
Stop łożyskowy jest twardy i porowaty, „nasiąkł” już starym smarem na poziomie. Potraktowanie benzyną może wymyć wszystko do cna, i zanim łożysko „wchłonie” od nowa nowe smar, prędzej padnie. Dopóki myłem łożyska, jak kiedyś radzili niektórzy, padały po następnych 10-15 tys, paskudnie się łuszczyły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.