Skocz do zawartości

grand vitara a przyczepa


tomaszkaczmarek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 47
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

To jest diesel od renault, 1.9dci, zew szystkimi konsekwencjami. Jak się dbało, tak się miało. Cóż, elementy typu rozrząd (350PLN z pompą), panewki korbowodowe (80 PLN Kolbenschidt, 160-170 za OE), pompa oleju (300PLN) - to musi być objęte szczególnym nadzorem. Wymiany oleju co 10-12,5tys. km jak najbardziej wskazane, w terenówce w połowie tego przebiegu wymiana maluśkiego filtra oleju i lanie elfa "preferowanego" do renault, ale sama częsta wymiana oleju nie usunie wszystkich bolączek tylko mocno odsunie go w czasie (a raczej pokonanym przebiegu), bo problemy z turbiną i panewkami to z jednej strony sposób jazdy dieslem (ciśnięcie z niskich obrotów), z drugiej strony wina słabego smarowania (niskie ciśnienia oleju zwłaszcza na niskich obrotach, "tracone" m.in. przez poddający się przedwcześnie zawór regulacji ciśnienia w pompie) i awaryjny czujnik ciśnienia oleju. Silnik "lubi" co najmniej średnie obroty. I nie ma co tutaj dywagować czy panewski z zamkami czy bez, bo to nie jest przyczyna.

W 1.9DDiS 129Km jest nowsza i wydajniejsza pompa, która problemy ze smarowaniem mocno redukuje. Ale i tym bardziej tendencja użytkowników do jeżdżenia na za niskich obrotach. 

Przy pewnej znajomości tej rodziny silników i ich przypadłości, są do do ogarnięcia i też dojeżdżą "sędziwych" przebiegów. Parę wad, parę wrednych pod kątem napraw rozwiązań (prawe mocowanie silnika szczelnie "okrywające" rozrząd), ale też i trochę zaskakujących pomysłowością i skutecznoscią (tak "znaczony" rozrząd którego raczej nie da się źle spiąć, zębatka napędu pompy oleju z kołnierzem, po którym pracuje uszczelniacz wału korbowego - simering nie wycina rowka na samym wale, więc wymiana pompy oleju razem z łańcuchem, zębatką i ślizgiem +nowy simer i nic nie cieknie nawet po dużym przebiegu), parę detali wymagających uwagi przy naprawach (np. przeleotowe śruby przez blok do płaszcza wodnego, wymagajace dania uszczelniacza, ograniczenie do minimum silikonu/mas uczczelniających na rzez ori uszczelek, żeby np. nie zatkać kanalika natrysku oleju na zębatki i łańcuch napędu pompy oleju). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.11.2023 o 13:04, czyś napisał(a):

To jest diesel od renault, 1.9dci, zew szystkimi konsekwencjami. Jak się dbało, tak się miało. Cóż, elementy typu rozrząd (350PLN z pompą), panewki korbowodowe (80 PLN Kolbenschidt, 160-170 za OE), pompa oleju (300PLN) - to musi być objęte szczególnym nadzorem. Wymiany oleju co 10-12,5tys. km jak najbardziej wskazane, w terenówce w połowie tego przebiegu wymiana maluśkiego filtra oleju i lanie elfa "preferowanego" do renault, ale sama częsta wymiana oleju nie usunie wszystkich bolączek tylko mocno odsunie go w czasie (a raczej pokonanym przebiegu), bo problemy z turbiną i panewkami to z jednej strony sposób jazdy dieslem (ciśnięcie z niskich obrotów), z drugiej strony wina słabego smarowania (niskie ciśnienia oleju zwłaszcza na niskich obrotach, "tracone" m.in. przez poddający się przedwcześnie zawór regulacji ciśnienia w pompie) i awaryjny czujnik ciśnienia oleju. Silnik "lubi" co najmniej średnie obroty. I nie ma co tutaj dywagować czy panewski z zamkami czy bez, bo to nie jest przyczyna.

W 1.9DDiS 129Km jest nowsza i wydajniejsza pompa, która problemy ze smarowaniem mocno redukuje. Ale i tym bardziej tendencja użytkowników do jeżdżenia na za niskich obrotach. 

Przy pewnej znajomości tej rodziny silników i ich przypadłości, są do do ogarnięcia i też dojeżdżą "sędziwych" przebiegów. Parę wad, parę wrednych pod kątem napraw rozwiązań (prawe mocowanie silnika szczelnie "okrywające" rozrząd), ale też i trochę zaskakujących pomysłowością i skutecznoscią (tak "znaczony" rozrząd którego raczej nie da się źle spiąć, zębatka napędu pompy oleju z kołnierzem, po którym pracuje uszczelniacz wału korbowego - simering nie wycina rowka na samym wale, więc wymiana pompy oleju razem z łańcuchem, zębatką i ślizgiem +nowy simer i nic nie cieknie nawet po dużym przebiegu), parę detali wymagających uwagi przy naprawach (np. przeleotowe śruby przez blok do płaszcza wodnego, wymagajace dania uszczelniacza, ograniczenie do minimum silikonu/mas uczczelniających na rzez ori uszczelek, żeby np. nie zatkać kanalika natrysku oleju na zębatki i łańcuch napędu pompy oleju). 

Powiem szczerze, że te wszystkie sprawy techniczne to bardziej dla mechaników, którzy siedzą w temacie. Ja jestem kierowca starej daty i dbam o bryczki tak, jak mnie uczyli ponad 50 lat temu. No i słyszę, co samochód do mnie mówi. Może dlatego przez całą długą karierę za kółkiem nigdy nie miałem problemu z powrotem do domu ;)

Aha, i żeby ktoś przypadkiem czegoś dziwnego nie pomyślał, to ciągle lubię sobie od czasu do czasu depnąć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, glomir napisał(a):

Aha, i żeby ktoś przypadkiem czegoś dziwnego nie pomyślał, to ciągle lubię sobie od czasu do czasu depnąć :D

To akurat bardzo wskazane. Wielu wystrzega się tego jak diabeł święcnej wody, i przez opacznie rozumianą troskę o silnik (jak najniższe obroty) doprowadza go do ruiny. Jak słysze przechwałki jak malutko pali takie dieselek, od rzu zapala mi się lampka "oj, człowieku, będziez miał wydatki" :) Moje wielkie pudło z najsłabszą wersją 1.9dci (82km), ale krótkimi przełożeniami (dostawczak) do jazdy wymaga tych 2000-2500 obrotów, bez ładunku, i 8 litrów na 100, więc przedział użyteczny jest 2-3 tys. obrotów, z przyczepą 2600-3500.  Takim cudem mimo nieszczęśliwie zaprojektowanego układu smarowania i poddającego sie zaworu regulacji ciśnienia w pompie (pompa jako pompa jest ok, ale zawór lipa - zrobiłem w weekend "sekcję zwłok") ori panewki wytrzymały 18 lat i prawie 300 tkm, gdy mocniejsze wersje w osobówkach nie przejeżdżają nawet połowy połowy tego bez poważnej awarii (pierwsze padały turbiny, potem panewki), poprawiony trochę 130KM (renault)/129KM (suzuki) rzadko dojeżdża ponad 200tkm. Ale one osobówkę "popychają" od 1700-1800 obrotów i wielu użytkowników tak jeździło, a potem narzekało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, glomir napisał(a):

Powiem szczerze, że te wszystkie sprawy techniczne to bardziej dla mechaników, którzy siedzą w temacie. Ja jestem kierowca starej daty i dbam o bryczki tak, jak mnie uczyli ponad 50 lat temu. No i słyszę, co samochód do mnie mówi. Może dlatego przez całą długą karierę za kółkiem nigdy nie miałem problemu z powrotem do domu ;)

Aha, i żeby ktoś przypadkiem czegoś dziwnego nie pomyślał, to ciągle lubię sobie od czasu do czasu depnąć :D

Pewnych spraw się nie wyczuje , a zwłaszcza jak coś od początku felernego także nie zawsze to działa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca się z tym zgodzę. Jako samochodziarz z wykształcenia i zamiłowania słyszę, co samochód do mnie gada. Jakoś jestem na to bardzo uwrażliwiony. Choć niestety, czasem wydaje mi się, że coś słyszę. Więc na warsztat do sprawdzenia. A to już kosztuje :mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, glomir napisał(a):

Nie do końca się z tym zgodzę. Jako samochodziarz z wykształcenia i zamiłowania słyszę, co samochód do mnie gada. Jakoś jestem na to bardzo uwrażliwiony. Choć niestety, czasem wydaje mi się, że coś słyszę. Więc na warsztat do sprawdzenia. A to już kosztuje :mad:

Też tak mam ale chyba mnie nie zrozumiałeś, wad fabrycznych i typowych wychodzących podczas eksploatacji nieraz się nie przeskoczy choćbyś stetoskop woził i nie jest ważne czy ktoś samochodziarz z wykształcenia czy nie ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, czyś napisał(a):

To akurat bardzo wskazane. Wielu wystrzega się tego jak diabeł święcnej wody, i przez opacznie rozumianą troskę o silnik (jak najniższe obroty) doprowadza go do ruiny. Jak słysze przechwałki jak malutko pali takie dieselek, od rzu zapala mi się lampka "oj, człowieku, będziez miał wydatki" :) Moje wielkie pudło z najsłabszą wersją 1.9dci (82km), ale krótkimi przełożeniami (dostawczak) do jazdy wymaga tych 2000-2500 obrotów, bez ładunku, i 8 litrów na 100, więc przedział użyteczny jest 2-3 tys. obrotów, z przyczepą 2600-3500.  Takim cudem mimo nieszczęśliwie zaprojektowanego układu smarowania i poddającego sie zaworu regulacji ciśnienia w pompie (pompa jako pompa jest ok, ale zawór lipa - zrobiłem w weekend "sekcję zwłok") ori panewki wytrzymały 18 lat i prawie 300 tkm, gdy mocniejsze wersje w osobówkach nie przejeżdżają nawet połowy połowy tego bez poważnej awarii (pierwsze padały turbiny, potem panewki), poprawiony trochę 130KM (renault)/129KM (suzuki) rzadko dojeżdża ponad 200tkm. Ale one osobówkę "popychają" od 1700-1800 obrotów i wielu użytkowników tak jeździło, a potem narzekało.

Masz całkowitą rację. Samochód duszony za wszelką cenę na wysokim biegu i niskich obrotach to dorzynanie silnika. Jako przedstawiciel handlowy nie mogłem jeździć wolno ;) Ale z kolei szaleństwa też utrzymywałem w ryzach. Serwis zawsze był na bieżąco i każdy niepokojący objaw to wizyta w ASO. Za to każdy ze służbowych samochodów odwdzięczał mi się bezawaryjną i długą jazdą. Każdym z nich robiłem jakieś 250 - 300 tys. km (wymiana co 3 lata, samochody z różnych stajni) a w żadnym nie poszedł pasek rozrządu, sprzęgło, dwumasówka czy turbina. Moim zdaniem nie ma złych samochodów. To jedynie kwestia prawidłowego serwisowania i stylu jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, kwiatek111 napisał(a):

Też tak mam ale chyba mnie nie zrozumiałeś, wad fabrycznych i typowych wychodzących podczas eksploatacji nieraz się nie przeskoczy choćbyś stetoskop woził i nie jest ważne czy ktoś samochodziarz z wykształcenia czy nie ....

Przypadki, że coś nagle ni z gruszki ni z pietruszki stanie się z silnikiem bez jakiegokolwiek wcześniejszego objawu się zdarzają. Ale są to tak sporadyczne przypadki, że i nie warte wspominania. W 99 % przypadków samochód daje najpierw kierowcy sygnały, że coś jest nie tak. A czy on je potrafi właściwie odczytać to już inna sprawa :niewiem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie się boją obrotów, a na dobrą sprawę optymalnym z punktu widzenia warunków pracy dla każdego silnika jest przedział 2,5-3 tys (niżej diesle i turbobenzyny, wyżej benzyniaki, zwł. wielozaworowce). Szybki obieg oleju i chłodziwa, stabilne warunki pracy łożysk ślizgowych (stabilne ciśnienie oleju), optymalna równobieżność silnika, brak szarpań i przeciążeń układu tłokowo-korbowego.

W każdym silniku zejście poniżej 2000 obrotów, jeżeli chodzi o jazdę, czyli pod obciążeniem, to wynik albo sztuczek inżynierskich (przykład: zmienne fazy rozrządu), albo doboru przełożeń, albo naturalnych procesów pozwalających silnikowi "ukręcić" to obciążenie (wzrost podciśnienia w dolocie, mocne wzbogacenie mieszanki/wydłużenie czasu wtrysku/zwiększenie dawki wtrysku). I silnik to obciążenie "ukręca", bo na to ma sposoby (albo "dane" przez inżyniera, albo wynikające ze sposobu działania). 

Takie "ukręcenie" obciążenia na stosunkowo niskich obrotach jest możliwe, i "góra" silnika da sobie z nim radę. Pytanie - jak to wpływa na "dół" - czy jakikolwiek mechanizm jest władny spowodować, aby nagle - stosownie do obciążenia - wzrosło ciśnienie oleju (żeby utrzymać ciśnienie w panewkach, uniknąć suchego tarcia)? Niestety takiego nie ma (pomijając obecnie montowane pompy oleju sterowane przez ECU). O ile projektant silnika nie założył z góry, że ciśnienie oleju np. od 1500obr/min ma być na tyle wysokie, aby nawet przy przeciążeniu silnika nie prowadziło do suchego tarcia w panewkach korbowodowych (gorzej i niższym ciśnieniem smarowanych niż główne), to lipa. Prowadzi to do degradacji panewek, ale też przedwczesnego zużycia oleju (takie przeciążanie panewek, nawet bez suchego tarcia, podnosi temperaturę oleju na panewkach, której też nie niweluje zwiększone ciśnienie i upływ większych ilości przez luzy). 

Owszem, kwestia inżynierska, wiekszość silników ma tę "rezerwę" i przeważnie to znosi (zaznaczam - znosi, bo z założenia nie są to warunki prawidłowe dla silnika i optymalne, przynajmniej dla 4-cylindrowca), ale jako użytkownik staram się nie zakładać, że tak jest i że jest to remedium na wszystko i na zawsze (nadal taka jazda powoduje mocne grzanie = przedwczesną utratę właściwości oleju = bez wyraźnego skrócenia interwału wymiany, brak równobieżności, b. duże obciążenia przeniesienia napędu). Jazda parę kresek poniżej 2000 obrotów w przypadku silnika 4-cylindrowego jest na dłuższą metę wg mnie proszeniem się o kłopoty, i nie chodzi tylko o silnik, ale też sprzęgło (praca tłumików/spreżyn tarczy/dwumasu) i skrzynię (przenoszenie dużych momentów obrotowych przy niskiej prędkości oborotowej wałków/zębatek/łożysk) - duże obciążenia, praca udarowa, a przy tym słabe smarowanie, i chłodzenie.

Turbiny też nie "lubią" pracy na obrotach poniżej lub na granicy progu rozpędzania wirników. Wszyscy trąbią o usczelnieniach turbiny, że zużyły się czy nie wytrzymały i olej idzie w dolot. Bzdura. Turbina nie ma czegoś takiego jak uszczelnienia na wałkach, to są tylko pierścienie ślizgowe i łożysko stricte hydrauliczne, oraz odrzutniki oleju, więc turbina też potrzebuje stabilnego smarowania (i wydajnego chłodzenia przez szybki przepływ oleju), a mityczne "uszczelnienia" czyli odrzutniki pracują ze skutecznością proporcjonalną do prędkości obrotowej wałka/wirników. Niskie/niestabilne/zmienne [naprzemienne hamowanie i rozpędzanie] obroty pracy wirnika - będą przecieki do wydechu i w dolot.

Nie wiem, "jakimś cudem" jak do tej pory nie miałem okazji wymieniać sprzęgieł, dwumasy, nie zarżnąłem skrzyni [fakt, doświadczylem pierwszych szmerów wskazujących na zwiększone zużycie łożysk, ale przy przebiegu większym o przeszło połowę od "zwyczajowego" przebiegu ich wymiany], nie padła turbina, nie padł EGR, nie wyciągnał się rozrząd po 50 tys. km - a ujeżdżałem kilka napędów uznawanych za potencjalnie kłopotliwe. Wyjątek to ten 1.9dci, le ja nim zrobiłem tylko kilkanaście tys. km z 300tkm, a wcześniej był serwisowany mocno oszczędnościowo i po dziadowsku (to widać, gdy się za to wziąć).

Tu mam przykład praktyczny: skodzina ma interwał wymiany oliwy na 30 tys km, ale dynamicznie okreśła faktyczny termin wymiany oleju. Jak jeździłem z automatem ustawionym na D (zmiany biegów przy b. niskich obrotach), komputer skracał interwał, do mniej więcej 3/4 [dużo wiecej km "ubywało" z okresu do wymiany niż faktycznie przejechanych - wychodziłoby 22-23 tkm], później jeździłem tylko na ustawieniu "S" ("sport"), zmiany przy wyższych obrotach, dawało się osinąć i lepszą dynamikę, i... niższe spalanie. Finalnie komp "zarządził" wymianę oliwy przy... 29 tys. Dziwne że przy wyższych obrotach olej wg algorytmu zużywał się wolniej (mierzone są na 100% temperatury oleju). Tak długi interwał wypadł ten jeden raz, tak się złożyło, ale ciekawa obserwacja.

Dla mnie "czucie" silnika i bezproblemowa eksploatacja bierze sie z tego co opisałem.

Plus utytłania się hobbystycznie (bo zawodowo jestem daleko) od czasu do czasu przy rozbiórce i obejrzeniu (jak jest co - to i naprawieniu...) in natura jakiegoś grata lub jego bebechów, różnie eksploatowanego, gdzie poszczególne zużyte elementy, rysy, przytarcia, "opowiadają" historię z nastu lat, i silnika, i jak był ujeżdżany.

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dwa lata i o dwa za długo. Nie były to awarie wymagające rozdzierania silnika, sprzęgła, skrzyni czy mostów ale ta żółta kontrolka i tryb awaryjny przyprawiała o palpitację serca. Odczyt błędów, reset i tak w kółko. Było to auto które nie pozwalało z pełnym zaufanie wyruszyć dłuższą trasę. Nie wiem czy wynikało to z połączenia silnika renówki z osprzętem suzuki czy taki już urok tego modelu. Zdecydowanie jest liderem pod względem awaryjności z wszystkich aut które posiadałem i posiadam, a było ich sporo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, glomir napisał(a):

Przypadki, że coś nagle ni z gruszki ni z pietruszki stanie się z silnikiem bez jakiegokolwiek wcześniejszego objawu się zdarzają. Ale są to tak sporadyczne przypadki, że i nie warte wspominania. W 99 % przypadków samochód daje najpierw kierowcy sygnały, że coś jest nie tak. A czy on je potrafi właściwie odczytać to już inna sprawa :niewiem:

W sumie racja :brawo: Choć nigdy nie miałem auta, z jakimś wybitnie często padającym motorem itp ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.11.2023 o 17:24, Spoko napisał(a):

Miałem dwa lata i o dwa za długo. Nie były to awarie wymagające rozdzierania silnika, sprzęgła, skrzyni czy mostów ale ta żółta kontrolka i tryb awaryjny przyprawiała o palpitację serca. Odczyt błędów, reset i tak w kółko. Było to auto które nie pozwalało z pełnym zaufanie wyruszyć dłuższą trasę. Nie wiem czy wynikało to z połączenia silnika renówki z osprzętem suzuki czy taki już urok tego modelu. Zdecydowanie jest liderem pod względem awaryjności z wszystkich aut które posiadałem i posiadam, a było ich sporo

W benzynie żadnych kłopotów nie miałem. Nigdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta żółta kontrolka to nie osprzęt Suzuki, a "francuska franca". Raz się usterka obojawi, raz nie. Żółta kontrolka, tryb awaryjny i utrata mocy, czasem po paru sekundach samo przechodzi a zgaszony po chwili pali jakby nigdy nic - w kompie czysto i błędu żadnego nie pokaże albo tylko błąd przeładowania. Można czytać kompem i resetować do urąbania, a nic to nie da. Przy braku błędów, w takiej sytuacji w większości marek (w R też) jedna konkretna część jest z góry jest podejrzana (komp nie pokaże błędów, a skończy się odcinką), a po większym przebiegu  przy silniku 1.9dci do wymiany łącznie 3 elementy. Też mi i poprzedniemu włascicielowi franca tak robiła, podobno człowiek wydał kupę kasy na diagnozy, i nic. Olałem kompy i diagnozy, wymieniłem przepływomierz (przepływka jest elementem którego wadliwe działanie [o ile nie ma całkowitego uwalenia elektroniki co komputer widzi jako brak sygnału] jest praktycznie nie do zdiagnozowania kompem, gdy bez wykrycia innych błedów powoduje błąd przeładowania), zamiennik od delphi kosztował tyle co 1 podłączenie pod kompa. Przechodzenie w stan awaryny przeszło z metra, do kompletu nowy czujnik ciśnienia i elektrozawór turbiny (w R dodkładnie to samo co tyczy się przepływek - one nie pokażą błędu), co zdecydowanie poprawiło sterowanie pracą turbiny. Te 2 ostatnie części w R 1.9dci już po 60-80 tys. km nie za bardzo mają prawo pracować w pełni poprawnie, powiedzmy że po 100 tys. km należałoby je nawet rutynowo wymienić, obie na raz,  nowe oryginały kosztują grosze (tyle co drugie podpięcie pod kompa). Od 3 lat spokój. Czasem trzeba nie jak na chłodno do japonki, diagnoza i komp, tylko z czułością, pomyśleć co boli serce francuzki, kawa, kwiaty, te sprawy :) 

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tutaj więcej można się dowiedzieć o konkretnym typie samochodu niż na specjalistycznych forach :D  Ten model już przeminął. Owszem, zdarza się zobaczyć go na drodze ale coraz rzadziej. Samochody są jak dzieci. W przeciwieństwie do nas szybko się starzeją ;) ale z reguły pozostawiają po sobie miłe wspomnienia. Ja przynajmniej mam takowe po mojej GVII :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.