kemping z opcją wyżywienia

[Rybki]

Może piszący posty faceci spytali by się swoje panie czy lubią gotować w p-pce?? Może one wolą iść zjeść do restauracji???

 

 

bardzo trafne pytanie punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia...

[bartosz_b]

Może nie ALL ale można wykupić wyżywienie w ramach pobytu http://zaton.hr/en/camping

Za śniadanie i obiad 21 euro w sezonie od osoby.

Myślę że jak poszukasz kempingów które tworzą tzw holiday resort lub village to powinno się znaleźć

Koledzy tutaj się rozmarzają o donoszeniu żarełka do przyczepy, przecież nawet w hotelach na ALL po to żarełko trzeba się pofatygować do restauracji hotelowej a po picie do baru, chyba że wykupuje się opcję Ultra All, ale one rzadko dostępne są i kosztują ekstra

Jeżeli chodzi o rozpoznawania gości którzy mają wykupione wyżywienie - bardzo proste bransoletki w różnych kolorach

Edytowane 7 Stycznia 2013 przez bartosz_b (wyświetl historię edycji)

[piotrekbb]

Co dziwnego jest w pytaniu mewki??? Może piszący posty faceci spytali by się swoje panie czy lubią gotować w p-pce?? Może one wolą iść zjeść do restauracji??? Moja żona o czymś takim marzy. Staramy się częściowo dostosować jedząc obiady i podwieczorek w różnego rodzaju knajpach. I zwykle znajdujemy takie blisko lub trochę dalej. Śniadania i kolacje w p-pce.

 

Dziwna jest opcja allinclusive ,wiadomym jest ,ze można chodzić do restauracji , jednak mewka ptyta o kemping z wyżywieniem w formie all , płaci za plac oraz +/-30% ekstra i chce w tym całodziennego wyżywienia.Mewka poczuła się urażona odpowiedziam na tak zadane pytanie .

 

My również w zależności od humoru albo wrzucimy coś na grill albo pizza itp. ,raczej nie mam mowy o prawdziwym gotowaniu poza woda na herbate.

[marko6]

Koledzy.... . Przykład:

1. 2 tygodnie+parcela+własne gotowanie = kwota x

2. 2 tygodnie+parcela+all inclusive = kwota x + powiedzmy 20-30% więcej na poczet tego all incl.

 

Jeśli poszłam za bardzo swobodnie ze swoją myślą to sorki. Chodzi oczywiście o te 20-30%, nie jestem żoną szejka jeśli tak to zrozumieliście

 

Mewko jasne, że poszłaś dużo dalej niż swobodnie. Nie ma takiej opcji aby kwota przeznaczona na wżywienie- własne gotowanie.

 

 

była niższa o 20-30% od preferowanej przez Ciebie formy wyżywienia. Zapominając już o tzw. szwedzkim stole. Piszesz, że nie jesteś

 

żoną szejka. Sorki ja w pierwszej chwili pomyślałem, że Twój mąż jest przynajmniej w pierwszej dziesiątce najbogatszych. To ewentualnie

 

tłumaczyło by pewne oderwanie się od rzeczywistości.

 

Spróbuj najpierw przez miesiąc wyżywić rodzinę we własnym zakresie, a w następnym proszę jadać tylko na mieście. Do różnicy dodaj jeszcze

 

jakieś kilkadziesiąt procent ze względu na sezon i charakter miejscowości w której chcesz wypoczywać.

 

Taka wyliczanka powinna Ci wyjaśnic dlaczego taką właśnie opcję trudno znaleźć.

 

Myślę , że większość naszych żon ma tzw. wakacyjny wstręt do garów - moja też i wcale się temu nie dziwię.

 

Natomiast wykupienie posiłków w knajpce na kempingu, lub 300m. dalej, nie stanowi dzisiaj żadnego problemu.

 

Wydaje mi się jednak, że za odpowiednią opłatą możesz znależć kemping, który Ci to zagwarantuje . Skontaktuj się

 

z naszym kolegą Rosołkiem. Jest jak pamiętam współwłaścicielam pola kempingowego. Myślę, że do

 

" kempingowego all inclusive" za konkretne pieniądze może dołoży jeszcze obsługę kelnerską. Natomiast swoje

 

towarzystwo doda już w gratisie.

Edytowane 7 Stycznia 2013 przez marko6 (wyświetl historię edycji)

[Cathay]

Temat się rozbudował do absurdalnych rozmiarów.

 

 

Mevka: Karawaning to wolność i to jest najważniejsze.

 

Są tacy ze sprzętem (auto plus buda) za 20 tysięcy złotych, są tacy ze sprzętem za milion złotych. Różni ich prawie wszystko, lecz jedno łączy, a łącznikiem owym jest WOLNOŚĆ!

 

Można gotować całe wakacje z braku środków na żywienie się w knajpach, można gotować dla przyjemności (np. cały rok gotuje żona, a na wakacjach gotuje zapracowany na co dzień facet), można mając zdolności finansowe żywić się w knajpach.

Lecz ci którzy choć raz korzystali z opcji all inclusive wiedzą że ta opcja to jest za przeproszeniem gówno.

Skoro mnie stać, to nie chcę jeść obiadu między 13 a 16 tylko np. o 16:30, skoro mnie stać to nie chcę jeść dorsza lub morszczuka, kiedy mam ochotę na kargulenę. W końcu nie chcę lać w siebie łychy czy rumu z najtańszego dyskontu a chcę pić chivasa czy bacardi.

W rzeczonej Chorwacji raz byłem (jeszcze bez budy) na wakacjach z pakietem AI.

I co? I żarłem to samo mięso przez tydzień, a w knajpie obok były rarytasy (nie kupowałem bo byłem już nażarty) piłem podłą brandy bo za nią zapłaciłem, a wolałbym whisky.

 

Jeśli masz kasę (nawet nie szejkową) to w okolicach kempingu znajdziesz dziesiątki knajp w których się wyżywisz. I co najważniejsze, zawsze zjesz to na co masz ochotę, a nie przez całe wakacje to samo najtańsze badziewie. A jak masz ochotę na kolację zjeść bułkę z dżemorem to zjesz bułkę z dżemorem. W karawaningu Ty rządzisz i rozdajesz karty.

A wieczorem wypijesz taki trunek na jaki masz ochotę a nie taki jaki ci naleją.

[Pierzasty]

Temat się rozbudował do absurdalnych rozmiarów.

 

 

Mevka: Karawaning to wolność i to jest najważniejsze.

 

Są tacy ze sprzętem (auto plus buda) za 20 tysięcy złotych, są tacy ze sprzętem za milion złotych. Różni ich prawie wszystko, lecz jedno łączy, a łącznikiem owym jest WOLNOŚĆ!

 

Można gotować całe wakacje z braku środków na żywienie się w knajpach, można gotować dla przyjemności (np. cały rok gotuje żona, a na wakacjach gotuje zapracowany na co dzień facet), można mając zdolności finansowe żywić się w knajpach.

Lecz ci którzy choć raz korzystali z opcji all inclusive wiedzą że ta opcja to jest za przeproszeniem gówno.

Skoro mnie stać, to nie chcę jeść obiadu między 13 a 16 tylko np. o 16:30, skoro mnie stać to nie chcę jeść dorsza lub morszczuka, kiedy mam ochotę na kargulenę. W końcu nie chcę lać w siebie łychy czy rumu z najtańszego dyskontu a chcę pić chivasa czy bacardi.

W rzeczonej Chorwacji raz byłem (jeszcze bez budy) na wakacjach z pakietem AI.

I co? I żarłem to samo mięso przez tydzień, a w knajpie obok były rarytasy (nie kupowałem bo byłem już nażarty) piłem podłą brandy bo za nią zapłaciłem, a wolałbym whisky.

 

Jeśli masz kasę (nawet nie szejkową) to w okolicach kempingu znajdziesz dziesiątki knajp w których się wyżywisz. I co najważniejsze, zawsze zjesz to na co masz ochotę, a nie przez całe wakacje to samo najtańsze badziewie. A jak masz ochotę na kolację zjeść bułkę z dżemorem to zjesz bułkę z dżemorem. W karawaningu Ty rządzisz i rozdajesz karty.

A wieczorem wypijesz taki trunek na jaki masz ochotę a nie taki jaki ci naleją.

 

[janm]

Jak dla nas to opcja z wyżywieniem w formie zorganizowanej na godziny całkowicie odpada ponieważ lubimy pełny luzik na wakacjach ale nieraz z czystego lenistwa korzystamy z różnego rodzaju knajpek . Na kempingu ważne jest zorganizowanie ,, załogi " i solidarny podział obowiązków wtedy wszystko idzie szybko i sprawnie . żeby nie było reklamy to tylko dodam , że w Iławie jest kemping Leśna na którym jest restauracja ( prowadzą też katering ) i pewnie za drobną opłatą donieśliby do przyczepy wszystko czego klient sobie zażyczy