Skocz do zawartości

Lewitujące żarówki


BUMERANG

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem wczoraj ciężki wieczór i dziś dość ciężko się szuka jakichkolwiek informacji na temat utraty parametrów przez magnesy. Będę jeszcze szukał... Ale próbowałem sobie w pijackim transie wyobrazić zjawiska zachodzące w silniku magnetycznym choćby Pendereva i wychodzi mi że magnesy mogą być dość szybko zniszczone przez szybko przesuwające się w niedalekiej odległości inne magnesy. To powoduje indukcję prądu w samym magnesie będącym z elektrycznego punktu widzenia zamkniętym obwodem. Część energii prądu generuje zwrotne pole magnetyczne ale część zamienia się w ciepło niszcząc włąściwości magnesu neodymowego. Zjawiska tego nie byłoby przy zastosowaniu nadprzewodników... Instalacja taka byłaby dużo prostsza w realizacji i zrozumieniu.....

 

Znalazłem piękny materiał opisujący nadprzewodnictwo, lewitację...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 56
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Odrzućmy na chwilę dyskusję o PM, a spróbujmy obmyśleć jak wykorzystać to co opisaliśmy. Łągiewka, Penderev, neodymy tracące swoje włąściwości i mój kamper będący kiedyś miejskim autobusem....

 

Autobus miejski dziennie pokonuje dwieście, trzysta kilometrów po ulicach miast. W tym czasie rusza i zatrzymuje się dziesiątki, a może i setki razy. Energia hamowania jest rozpraszana przez hamulce w postaci ciepła. Łągiewka swoim wynalazkiem pokazał jak szybko absorbować duże ilości energii do postaci ruchu obrotowego. Wirujący ciężki dysk jest doskonalym akumulatorem energii którą można wykorzystać do ponownego (choćby częściowego) rozpędzenia autobusu. To pierwsza część pomysłu. Druga część to wykorzystanie napędu wykorzystującego magnesy stałe - nawet jeśli są w stanie staracić swoją energię, to powtórne ich naładowanie trwa ułamek sekundy! Nie godziny jak tradycyjny akumulator, ale dziesiąte części sekundy. To potężny prąd podany na cewkę magnesującą z kondensatorów dość dużej pojemności i naładowanych do ogromnego napięcia. Strumień wytworzony przez cewkę jest ogromny, ale krótkotrwały, zaś neodym magazynuje tą energię bardzo długo i praktycznie bezstratnie. Mechanicznie może to być jedno urządzenie (Perendew i Łągiewka) ze zmienionym (dobudowanym) układem odbioru mocy.

 

Pomysł drugi również dotyczący autobusów miejskich - znacznie mniej rewolucyjny ale dużo tańszy i prostszy. Zamiast silników spalinowych można zainstalować podobne choć minimalnie zmienione:

 

 

Pomysł nie jest nowy, bo zasadę tę wykorzystywano dziesiątki lat temu do uruchamiania dużych silników diesla na statkach, w czołgach itd. Autobus jeździ od pętli do pętli gdzie w kilka sekund może zatankować butle sprężonym powietrzem, a w centrum miasta emituje jedynie... wiejskie powietrze. Sądzę że na dobrą sprawę można by się nawet pozbyć skrzyni biegów...

 

Mam jeszcze kilka pomysłów, ale aż boję się o nich pisać.... Może jeśli mnie nie wyśmiejecie z tymi powyżej - podzielę się innymi...

 

EDIT:

 

 

 

kto szuka ten znajdzie... Okazuje się że nie tylko produkowane są samochody o takim napędzie, ale tramwaje na sprężone powietrze jeździły juź w XIX wieku.... Szkoda że je wycofano... Dlaczego?

 

 

 

Może dlatego że ludziom jest tak dobrze i tak bardzo się spieszą że opracowują nowe metody wyciągania silników z samochodów...

 

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=e5MZcxZdZdw&NR=1

Edytowane przez Świstak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukając jeszcze dalej okazuje się że i konieczność częstego tankowania nie go końca jest prawdziwa.. Samochody na sprężone powietrze mają zasięg 200 km na jednym tankowaniu (może bardziej nabiciu powietrza w butelkę)... Są silniki z podwójnym korbowodem osiągające ancznie wyższe sprawności i moment obrotowy, ale nawet zwykły diesel czy bezyniak ze zmienionym rozrządem daje sobie świetnie radę. Taniej i prościej juz chyba się nie da....

 

 

 

Gdyby jednak zastosować specjalnie zaprojektowany silnik (podobny troszkę do silnika Wankla) waga spadnie kilkakrotnie, wydajność wzrośnie, cena znikoma, praca w halach to czysta przyjemność..... Jakież to nieszczęście!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest łatwo wymyślić coś nowego w kwestii energii. Mam już na swoim koncie kilka rewelacyjnych pomysłów i gdy poszperałem w sieci to okazywało się, że albo są opatentowane wcześniej ,albo nawet już gdzieś wdrażane. Wymyslając nie wiedziałem o tym, ale okazało się, że bywam spóźnionym Edisonem - jak wielu z nas.

 

Piszesz Arku o akumulatorach energii w kontekście autobusów ciągle zatrzymujących się na przystankach. Świetny pomysł - ale nie nowy. Przypomnijmy sobie wprowadzenie tych systemów w F1. I to w obu wersjach - elektrycznej i mechanicznej. Konsultowałem kiedyś pomysł uzyskiwania energii elektrycznej z przypływów i odpływów morza. Za darmo mamy ruch. Wystarczy duży pływak zamontowac na nodze i gdy poziom wody opada to pozwolić też mu opaść, a gdy się podnosi to nie pozwolić sie podnieść blokując ruch! Na koniec przypływu zwalniamy blokadę i pływak wynurzając się pod wpływem siły wyporu może napędzić prądnicę. Proste i genialne. Właśnie w praktyce najbardziej genialne są projekty proste. Co więcej - ten nie gwałcił żadnej zasady fizycznej, a energia jest brana głównie z Księżyca (to przecież oddziaływanie Ziemi i Księżyca jest podstawowym "generatorem" pływów). W czym zatem problem? Otóż moc uzyskiwana z tego typu urządzenia jest nikczemnie mała w stosunku do gabarytów i kosztów inwestycyjnych. Wielka machina generująca mało taniej erergii. Tylko jak coś jest wielkie, trzeba to zbudować, konserwować, utrzymywać itd. to czy jeszcze można to nazwać tanim? Co gorsza ta super-ekologiczna energia jest mało ekologiczna! Sama energia wytwarzana jest bardzo czysto, ale wytworzenie tej wielkiej machiny obciąża środowisko tonami wyprodukowanej stali, cementu (produkcja cementu jest bardzo enegrochłonna) i innych elementów. Żeby to nie zardzewiało to trzeba malować farbami, które nie są obojętne dla środowiska itd.

 

W wielu przypadkach "zielona" energia jest bardzo zielona, gdy patrzymy tylko na sam etap jej wytwarzania ze źródeł odnawialnych. Gorzej jest gdy zrobimy bilans ciągniony od samego początku obciążania środowiska juz na etapie produkcji urządzeń. Wiele lat temu amerykańsku naukowcy - jakże by inaczej! - do tego fizycy, zaproponowali miarę sprawnosci urządzeń cieplnych opartą na odniesieniu sprawności urządzenia do doskonałego cyklu Carnota. Czyli urządzenie miałoby 100% sprawnosci, gdyby przemiany odbywały się jak w szkolnym cyklu, czyli bezstratnie. Oczywiście nie ma takich urządzeń. Ale miara jest uniwersalna i pokazuje jak naprawdę gospodarujemy energią. Propozycja została zduszona przez różne lobby (a jednak spisek!), bo szybko by się okazało, że jesteśmy jako społeczeństwo idiotami, którzy dają się manipulować politykom i biznesmanow robiącym własne lody. Bo łatwo jest wówczas wykazać, że dużo taniej i z wieloktornie lepszym skutkiem można oszczędzić środowisko naturalne montując powszechnie pompy ciepła do ogrzewania domów, niż obniżając normy emusji CO2 dla samochodów. Miliardy $ wydaje się na obniżenei zużycia paliwa aut o 5%, a cząstka tych pieniędzy wystarczy do obniżenia emisji CO2 z pieców centralnego ogrzewania o wieloktorność tych "samochodowych redukcji". Ale kto wówczas by zarobił na całym tym osprzęcie samochodowych silników, który jest drogi i awaryjny. No i czemu byłby sens robić kolejny szczyt klimatyczny, skoro wystarczy znaną technologię zastosować powszechnie. Ja spalam 1,5 do 2 ton paliwa rocznie, ale w tym czasie 10 ton opału do ogrzania domu. W samochodzie trudno jest oszczędzić 10%, a w piecu po wymianie systemu grzewczego można obciąć np. 70%. To co ma większy sens? Oczywiście lepiej jest obniżać normy spalania samochodów - lepiej dla tych, którzy ciągną z tego kasę. Największym orędownikiem ochrony środowiska w USA jest Al Gore i przypadkiem jest najlepiej zarabiajacym na ochronie środowiska w całych Stanach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O pompach ciepła też myślałem w różnych aspektach. Mam plan polegający na zamontowaniu włąśnie takiej pompy ciepła we włąsnym domu. Jeden z kolegów z bratniego forum jest dystrybutorem pomp typu powietrze-powietrze produkcji bodaj Samsunga. Widziałem u niego w domu tę instalację na żywo i jestem zachwycony. Jedyny powód czemu jej jeszcze nie zainstalowałem u siebie to oczekiwanie na zmianę przepisów i dofinansowanie właśnie z funduszy ochrony środowiska. Póki co jednak moje oczekiwanie jest daremne (spisek?). Kilka dni temu dyskutując ze swoim wujkiem wspólnie doszliśmy do wniosku że można by jeszcze zmniejszyć koszt eksploatacji poprzez zastąpienie silnika elektrycznego silnikiem spalinowym. Silnik taki produkuje trochę energii mechanicznej, ale większość to właśnie energia cieplna. Tak więc spalając paliwo płynne można je spalać znacznie bardziej efektywnie odzyskując ciepło z sinika i ze spalin, ale przede wszystkim odzyskując ciepło z powietrza na zewnątrz.. Moje wiedza jest jednak zbyt uboga aby to wszystko przeliczyć.

 

Zaczyna mnie męczyć temat samochodu na sprężone powietrze... Gdyby wziąć trabanta (dwusuwa) i zamiast świecy wprowadzić przewód ze sprężonym powietrzem którego przepływ jest sterowany elektrozaworem i oryginalnym układem zapłonowym ze strony niskiego napięcia... Do bagażnika ze trzy butle pożyczone od płetwonurków.... Kompresor spalinowo-elektryczny do tankowania w domu i w trasie.... Choć gdyby zabrakło powietrza można wykręcić przewód, wkręcić świecę, odkręcić zawór paliwa i jechać dalej na benzynie... Oleju do powietrza włąściwie nie trzeba dużo, bo się nie spala w czasie pracy na powietrzu.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pływaki podobne do tych o których piszesz pamiętam z lat młodości z programu "Sonda". Był odcinek poświęcony pływakom w skali mini operujących nie na pływach lecz na falach. Takie małe kiwaczki robiące przy okazji za falochrony....

 

Tak więc faktycznie trudno jest wymyślić coś nowego. Coś lepszego niż to co jest obecnie, a czego ktoś wcześniej juz nie wymyślił. Ten spisek wychodzi praktycznie przy każdym poście...

 

Pamiętam niesamowicie pocieszną aferę podkoszulkową w USA. pocieszną dla mnie, ale nie dla producentów podkoszulek którzy stracili na tym miliony... Otóż w jednym z filmów pewien znany aktor rozbierał się. Oczywiście w granicach przyzwoitości :mikolaj:

No cóż, aktor znany, trochę mucho, trochę bożyszcze.. Chciał fankom jak najszybciej (chyba) pokazać swój piękny tors i oszczędzić mało romantycznej sceny zdejmowania pożółkłej podkoszulki. Tak więc podkoszulki nie było. Bo prawdziwy twardziel nie nosi podkoszulek. W ciągu kilku dni sprzedaż podkoszulek w USA spadła o ponad 80 procent, bo przecież amerykańskie bożyszcza ich nie noszą więc i John Smith ich nosić nie będzie. jak prawdziwy mucho.... Lobby gaciarzy zadziałało tak sprawnie że nawet James Bond nosił ot tej pory podkoszulkę (a niektóre panie twierdzą że nawet reformy). Dziś z racji oszczędności chyba panie nie noszą już reform lecz stringi które są wielokrotnie droższe niż dawniej reformy.

Nawet zimą.....

 

Skoro więc przemysł ma sposoby aby informować społeczeństwo co jest dobre a co złe i to w tempie szybszym niż tempo spadku wartości akcji, dlaczego do tej pory nie dowiedzieliśmy się o tych wszystkich możliwościach? Zamiast tego w każdym filmie dowiadujemy się jakie są najnowsze rodzaje broni, jakie są najmodniejsze samochody i jakie kurorty warto odwiedzić??? Spisek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczyna mnie męczyć temat samochodu na sprężone powietrze... Gdyby wziąć trabanta (dwusuwa) i zamiast świecy wprowadzić przewód ze sprężonym powietrzem którego przepływ jest sterowany elektrozaworem i oryginalnym układem zapłonowym ze strony niskiego napięcia... Do bagażnika ze trzy butle pożyczone od płetwonurków.... Kompresor spalinowo-elektryczny do tankowania w domu i w trasie.... Choć gdyby zabrakło powietrza można wykręcić przewód, wkręcić świecę, odkręcić zawór paliwa i jechać dalej na benzynie... Oleju do powietrza włąściwie nie trzeba dużo, bo się nie spala w czasie pracy na powietrzu.....

 

Tak na prawdę wydaje mi się, że nie chodzi wcale o jakieś problemy konstrukcyjne czy technologiczne tylko o to jak wmówić zwykłemu obywatelowi, żeby płacił za litr powietrza tyle co za wachę. Przecież trzeba społeczeństwo jakoś doić.

 

Pomysł drugi również dotyczący autobusów miejskich - znacznie mniej rewolucyjny ale dużo tańszy i prostszy. Zamiast silników spalinowych można zainstalować podobne choć minimalnie zmienione:

 

 

 

To wygląda jak zwykły silnik parowy tylko zasilany na zimno. Proste jak budowa cepa. A czy ktoś pamięta silniki na "holzgas" ?

Jakoś doskonale sobie radziły ale paliwo było ogólnodostępne - a tak być nie może :admin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tu jeszcze fajny przykład luftsilnika.

Ciekawe jaka by było zapotrzebowanie na paliwo gdyby w samochodzie do zasilania silnika użyć kompresor napędzany małym silnikiem spalinowym.

Albo napełnić instalację wcześniej i tylko uzupełniać częściowo powietrze mini kompresorkiem np. przy hamowaniu - jaki można by osiągnąć zasięg do następnego "dużego tankowania"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naklepałem się jak głupi, a żona w ramach spisku rozpięła mi intenet i muszę klepać jeszcze raz.

 

Silniki tylko na sprężone powietrze są wielokrotnie lżejsze, mniejsze, nie wymagają chłodzenia ani gażnika, ale są uzależnione od jednego paliwa. Z kolei zwykłe silniki spalinowe można łatwo przełączać między różnymi rodzajami paliwa czyli albo sprężone powietrze, albo paliwo płynne, albo jedno i drugie razem. Przecież taki silnik to nic innego jak super turbo doładowany.... I podawanie sprężonego ale już wystudzonego powietrza też ma swoje plusy - bez większego problemu z litrowego silnika wyciśnie się ze dwieście koników podając ciśnienie rzędu 30 bar.... Wiem - nie wymyśliłem nic nowego, są przecież auta turbo czy compressor.

 

Coraz bardziej korci mnie przebudowa trabanta z silnikiem dwusuwowym... Jedyny problem to ogrzewanie - trzeba by jednak zimą trochę tego paliwa do silnika podawać aby było skąd brać ciepło.... Latem klima gratis bo rozprężające się wstępnie powietrze będzie wnętrze wręcz mrozić..... Trabant z klimą.. To jest to!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trzeba by nawet dołożyć chłodnicę aby z zewnątrz pobierać ciepło do ogrzania rozprężającego się powietrza.

W samochodach z chłodnicą problem byłby mniejszy - wystarczy cały rok jeździć na niezamarzającym płynie i pozostawić oryginalną chłodnicę dorobić jedynie znacznie prostszy wymiennik rurowy. Albo wykorzystać intercooler. Albo jeszcze lepiej chłodnicę klimatyzacji konstruowaną do znacznie wyższych ciśnień. bez takiego wymiennika ciepła wydajność układu znaczący spada.

Rodzi się kilka problemów, ale są i korzyści. Jednak perspektywa wykonania takiej przeróbki przy użyciu najprostszych narzędzi - kusi.

 

Teraz kwestia tankowania.

Nabicie butli może być realizowane na "stacji" posiadającej ogromne kompresory i zbiorniki już sprężonego, wiejskiego powietrza. Tankowanie nie powinno trwać dłużej niż tankowanie benzyny. Opcjonalnie można mieć w garażu kompresor dla płetwonurków, sądzę że nabicie kilku butli znajdujących się w samochodzie nie powinna trwać dłużej niż 4-6 godzin zakładając używanie sprzętu dla amatorów. Takie kompresory dostępne są zarówno w wersji spalinowej jak i elektrycznej (a może i hybrydy), tak więc jak najbardziej można taki kompresor zabrać w podróż na wypadek "W" i mieć pewność że powoli ale zawsze się dojedzie.

 

No coraz bardziej kusi. Zwłaszcza to klima gratis...

 

I znów okazało się że nie wymyśliłem niczego nowego... Cholera!

 

 

 

Rowery na sprężone powietrze już są...

 

 

Edytowane przez Świstak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka z odkurzaczem skłoniła mnie do kolejnych przemyśleń związanych z przepływem energii. A włąściwie z odzyskiwaniem traconej i rozpraszanej energii. Pomyślałem przez moment o zimnej powierzchni przy rozprężaniu powietrza i możliwości zastosowania silnika sterlinga do dodatkowego odbioru tej energii. Uświadomiłem sobie włąśnie jak przepływa energia - w czasie kompresowania powietrza - grzeje się ono. Ciepło to oddajemy do atmosfery. W czasie rozprężania - absorbujemy to ciepło z atmosfery. Można więc powiedzieć że atmosfera to analogia do przewodu masowego w elektryce saochodowej. Jak więc wykorzystać ten przepływ? Ano najprościej wykorzystać ciepło z kompresora do ogrzewania domu czy chociaż podgrzania ciepłej wody użytkowej, a chłód dekompresji do lodówki czy klimatyzacji w samochodzie. Niejako gratis dostajemy ruch samochodu... Zastanawiam się nad wydajnością energetyczną takiego rozwiązania i wychodzi mi bardzo korzystnie - pompy ciepła uzyskują zazwyczaj względną sprawność rzędu 400% czyli z kilowata energii dostarczonego do napędu kompresora otrzymujemy tyle ciepła co przy użyciu grzałek elektrycznych o mocy 4 czy 5 kW

Wracam jednak do sterlinga - dlaczego ciepło wytwarzane w czasie pracy silnika spalinowego tak bezmyślnie roztrwaniamy przez chłodnicę? Przecież nawet upalnym latem mamy dobre 50 stopni różnicy co umożliwia zastosowanie choćby mało precyzyjnych silników Sterlinga. Zapewne zakłócony przepływ energii cieplnej do otoczenia spowodowałby zmniejszenie sprawności silnika spalinowego, ale czy bilans i tak nie byłby korzystniejszy?

 

A wracając do pomp ciepła napędzanych silnikiem spalinowym - gdyby mały silnik od kosiarki zastosować do napędu pompy ciepła ile kosztowałoby miesięcznie paliwo przyjmując że udałoby się nam odebrać znaczną część ciepła wytwarzanego też przez silnik? A gdyby jeszcze silnika tego nie napędzać benzyną, ale stosunkowo tanim gazem ziemnym który na bieżąco mamy w domu bez akcyzy??? No kurcze ciekawy jestem....Ale policzyć nie umiem. Pomoże ktoś?

Edytowane przez Świstak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej korci mnie przebudowa trabanta

 

Świstak - pozwól sobie zaoszczędzić roboty.

 

 

Sprawność cyklu cieplnego idealnego (a nie uzyskasz w Trabancie takiego :palacz:) można policzyć jako 1-T1/T2. Czyli 1 minus stosunek temperatury początkowej i końcowej. Oczywiście przy rozprężaniu powietrza T2 będzie niższa niż T1 więc auto pojedzie. Gdybyś miał przemianę adiabatyczną (nie uzyskasz jej, bo musiałbyś zaizolować w 100% gładzie cylindów, głowicę itd, a to niemożliwe, ale naginam wszystkie mozliwe założenia, zeby wyszło na Twoje, że Trabant na sprężone powietrze ma sens), zatem dla przemiany adiabatycznej i czynnika w postaci powietrza stosunek temperatur T1/T2 wyniesie około 0,4. Przyjąlem, że powietrze ma wykładnik adiabaty 7/5, a stopień sprężania w silniku jest rzędu 1:10 (nie pamiętam ile ma Trabant, ale pewnie mniej). Zatem sprawnosć silnika na sprężone powietrze idealizujemy na 1-0,4=0,6. W praktyce nie do uzyskania, ale niech Ci będzie.

 

Jeśli kompresor tłokowy (nowy) ma sprawność rzędu 0,8 i jednocześnie 1 kWh prądu kosztuje Cię w domu 0,85 zł to znaczy, że 1kWh sprężonego powietrza kosztuje 0,85/0,8= 1,06 zł. No i teraz zużywasz to powietrze w swoim silniku o sprawności 0,6, czyli musisz zapłacić za kilowatogodzinę energii mechanicznej 1,06/0,6=1,77 zł. Wszystko co się dało naginałem, żeby wyszło jak najtaniej! W praktyce moze to być 3 zł spokojnie (zobacz ile ciśnienia zgubisz na oknie wylotowym z cylindra - to nie jest uwzględnione!).

 

No a teraz ile kosztuje taka sama 1 kWh energii mechanicznej z diesla? Współcześnie mamy sbfc rzędu 200 g/kWh. Czyli jeśli ON kosztuje 5,50 zł / litr = 6,10 zł / kg to oznacza, że 1 kWh kosztuje około 1,22 zł. Nawet jeśli producenci podają naciągane dane i sbfc jest odniesione do mocy indykowanej, a nie użytecznej (powinni do użytecznej) to dla diesla koszt trzeba podzielić przez 0,80-0,84. Gdyby nawet tak było to i tak koszt kilowatogodziny wyniesie 1,52 zł.

 

Czyli nie opłaci się jechać na sprężone powietrze, chyba że zamiast płacić w domu za prąd do kompresora będziesz korzystał z jakiejś "taniej taryfy" czy coś podobnego. Ale w tym silniku powietrznym nie uwzględniłem wielu strat, żadnych przedmuchów itp.

To juz lepiej by było zabudować stacjonarnego diesla i podłączyć go do prądnicy. Mamy sprawność wytwarzania energii rzędu 70% a potem silnik to już niemal 100%. Za to zyskujemy bardzo stabilną i oszczędną pracę silnika wspomaganego buforowymi kondensatorami i akumulatorami. To jest dużo lepsze niz powietrze pompowane samemu!

 

 

Arku - daj spokój temu Trabantowi. Lepiej takiego odrestaurować i wybrać się czasami na zlot :gitara: . Widziałem w sierpniu 2012 na Węgrzech taki zlot i było sympatycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdyby mały silnik od kosiarki zastosować do napędu pompy ciepła ile kosztowałoby miesięcznie paliwo

Za 1 kWh prądu płacisz 0,85 zł. Jeśli przepuścisz prąd przez opornik to ogrzejesz dom 1 kWh za 0,85 zł, bo sprawność opornika to 100%.

 

 

Jeśli zamiast stosować opornik tę samą energię elektryczną wykorzystasz na zasilanie pompy ciepła powietrze-powietrze to mając COP=3 (jak się uda) ogrzejesz dom 3 kWh energii (płacąz za 1 kWh). Czyli 1 kWh ciepła w domu kosztuje 0,85 / 3 = 28 groszy.

 

Jeśli zamiast stosować silnik elektryczny i płacić firmie Energa zastosujesz silnik od kosiarki to zapłacisz Orlenowi, BP itp. Koszt wytworzenia 1 kWh enegrii mechanicznej wyniesie szacunkowo 2 zł. Napędzasz tym pompę ciepła i masz koszt 1 kWh ciepła w domu 2 / 3 = 67 groszy (ponad dwukrotnie drozej niż przy zasilaniu elektrycznym). Ale mozesz dodatkowo "za darmo" odzyskać część ciepła z silnika i przerzucić je do domu. Sądzę, że wykorzystując 1 kWh do napędu pompy ciepła możesz wydusić też z 1 kWh ciepła odpadowego. Masz wówczas nie 3 kWh za 2 zł, ale 4 kWh za 2 zł. Czyli 50 groszy za 1 kWh ciepła w domu. Gdybyś odzyskał niemal całosć ciepła odpadowego (mało realne) to będziesz miał 5 kWh ciepła za 2 zł czyli 40 groszy za 1 kWh. Będziesz też miał skropliny w wydechu i inne kłopoty. Jeśli zamiast silnika z kosiarki zastosujesz nowoczesnego diesla to zapłacisz mniej za 1 kWh energii mechanicznej, bo ma wyższą sprawnosć niż silnik kosiarki. Ale też mniej odzyskasz ciepła, bo mniej jest produkowane. I tak się opłaci, bo każda kWh energii mechanicznej jest mnożona przez 3 w pompie ciepła.

 

A jeśli spalisz gaz w zwykłym piecu CO to koszt 1 kWh ciepła będzie dokładnie taki sam (przy dzisiejszych cenach gazu i prądu) co ogrzewanie z pompy ciepła napędzanej elektrycznie. Chyba, że zastosujesz pompę ciepła z wymiennikiem gruntowym to wówczas sprawność jest lepsza i wychodzi nieco taniej za 1 kWh niż ze spalania gazu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świstak - pozwól sobie zaoszczędzić roboty.

 

 

Sprawność cyklu cieplnego idealnego (a nie uzyskasz w Trabancie takiego :palacz:) ....

 

 

Arku - daj spokój temu Trabantowi. Lepiej takiego odrestaurować i wybrać się czasami na zlot

 

Rzeczywiście sprawność silnika "mydelniczki" jest beznadziejnie mała i tego co pisze Inhalt pewnie nie przeskoczysz.

Silniczki od kosiarek to też bardzo prymitywne i poliwożerne konstrukcje :niewiem:

Z drugiej strony część wynalazków powstała tylko dlatego, że ich twórcy nie wiedzieli o tym, że nie mają prawa działać... i dlatego działają. :palacz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję ślicznie za obliczenia!

Teraz już wiemy że pojedyncze rozwiązania nie są opłacalne i warto się interesować różnego rodzaju wartościami dodanymi które mogą stanowić ewentualną oszczędność. Jakby więc wyglądała sytuacja przy napędzaniu silnika spalinowego gazem ziemnym? Koszt 1 kWh z gazu ziemnego jest z pewnością niższy niż przy zastosowaniu dodatkowo opodatkowanych paliw przeznaczonych dla transportu. Szacunkowo przyjmuję że średnie zużycia gazu ziemnego jest na poziomie 1,2 m3 gazu ziemnego na litr ON i około 1,05 m3 gazu na litr benzyny. Średnia cena detaliczna gazu ziemnego to około 2 złotych (przy taryfie nie obejmującej ogrzewania, więc stosunkowo drogiego gazu). Jeśli moje założenia są słuszne podstawiając je do powyższych obliczeń koszt wytworzenia energii mechanicznej powinien spaść o połowę, więc do poziomu około 1 zł za kWh. W tym momencie zaczyna się robić ciekawiej.

 

Co do trabanta - co z wartościami dodanymi w postaci ciepła uzyskanego w procesie kompresji? Przecież tego ciepła są znaczne ilości! Każdy kompresor to swoista pompa ciepła.... Oczywiście trabant jest przykładem auta najprostszego do przerobienia w warunkach amatorskich, umożliwia też wjazd starym samochodem do centrum Berlina i pozwala wielu samochodom nie spełniającym norm Euro 5 czy Euro 55 przedłużyć życie, że o zmniejszeniu emisji spalin w centrach miast nie wspomnę.... Stwarza też wiele problemów jak choćby włąściwe zabezpieczenie zbiornika powietrza w czasie kolizji.... Przecież taki baniak to gorzej jak granat.

 

Gdzieś kiedyś widziałem ciekawy projekt silnika tłokowego z łamanym korbowodem. Teraz pojawiają się coraz ciekawsze projekty silników rotacyjnych na sprężone powietrze czy też parę.... Ale koszt kompresji nie jest mały. Czy istnieją inne - tańsze metody tworzenia paliwa - skompresowanego lub ciekłego powietrza, azotu czy innego obojętnego gazu lżejszego niż powietrze(nie chcemy przecież zastapić jednego smogu innym) ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.