Skocz do zawartości

Uroczy, odludny Beskid Niski, 1-3 maja 2010


JolaR

Rekomendowane odpowiedzi

Wy z wielkim rozmachem (naprawdę jestem pełna podziwu dla organizatorów!) i fantazją bawiliście się w Sławie, ja z przyjaciółmi, tak jak pisałam w zaproszeniu, i jak planowaliśmy od wielu miesięcy długi majowy weekend spędziliśmy w Beskidzie Niskim.

 

Ostatecznie w Beskidzie Niskim pierwszą tegoroczną majówkę postanowiło spędzić 9 osób: 5 ze Śląska: i 4 ze Stalowej Woli.

 

Planowaliśmy, że wyjedziemy tak, aby już przed zachodem słońca rozpalić ognisko na miejscu. Praca, korki i złośliwość rzeczy martwych (czyt. świateł w przyczepie, dzień wcześniej działających bez zarzutu!) sprawiły, że przyjechaliśmy do Smerekowca dopiero o 22.10. Ciemno, że oko wykol, więc stawiamy nasz domek byle gdzie, rano będziemy szukać optymalnego miejsca. Teraz czas na chłodne piwo, kontemplację rozgwieżdżonego nieba, wsłuchiwanie się w szum pobliskiej rzeczki, a po chwili podziwianie wschodzącego księżyca.

Jest tak cudownie, że ochom i achom nie ma końca, spać idziemy dopiero po północy!

 

Rano budzą nas ptasie trele, pianie kogutów i stadko krów biegnące do wodopoju.

Po „śniadaniu na trawie” dostajemy informację, że śląska ekipa ma spore spóźnienie - trudno się przebić przez krakowskie korki :ok: . Czekamy cierpliwie, w takim miejscu to sama przyjemność :ok:. Najpierw pojawia się Krzysiu, szybciutko rozbija namiocik i dołącza do nas. Przed 13.00 jesteśmy w komplecie, szybkie przepakowanko i ruszamy na wycieczkę.

 

Do Ropek dojeżdżamy samochodami (5 km polną drogą w tumanach kurzu) i ruszamy Doliną Czertyżnego w kierunku wsi Izby. Początkowo w odsłoniętym terenie, potem lasem wzdłuż potoku. Po drodze mijamy kapliczki i cmentarz.

 

W Izbach przy sklepie urządzamy sobie popas. Nachalne dźwięki disco-polo początkowo psują nam apetyt, po chwili jednak zauważamy zdziwieni, że niepostrzeżenie zaczynamy się kołysać w ich rytm :D:-]:]! Ewakuujemy się więc czym prędzej w stronę Lackowej, najwyższego szczytu Beskidu Niskiego (997 m n.p.m.). Mozolnie wdrapujemy się na jej szczyt słynną stromizną, chwilami na 4 łapach :jump: . Na szczycie meldujemy się ok. 18.00 i wkrótce podążamy dalej. Po drodze wespół w zespół dosiadamy wielki pień drzewa robiąc krótki popas, przekraczamy kolejne brody, których w BN jest w bród :D i docieramy do prześlicznej, świeżo wyremontowanej cerkiewki w Bielicznej.

 

Słońce już nisko, więc nie zwlekamy i wyznaczając azymut idziemy na skróty do samochodów (mamy najwyżej 2 km).

Dochodzimy prostopadle do drogi, gdzie następuje zderzenie dwóch wizji powrotnej drogi. Jedni mówią w lewo, drudzy w prawo. Zwyciężają niestety ci drudzy. Tracimy przez to około godziny i do samochodów docieramy równo ze zmrokiem, a do bazy około 22.00.

 

Całe szczęście gospodarze jeszcze nie śpią, dają nam drewno na ognisko i możemy poświętować moje urodziny. „Zawodnicy” jednak z nas słabi, bo w 10 osób (z gospodarzem) zdołaliśmy opróżnić zaledwie pół butelki żołądkowej gorzkiej miętowej.

 

Drugiego dnia postanawiamy wejść na Rotundę (771 m n.p.m.) i Kozie Żebro (847 m n.p.m.). Wyruszamy piechotą w stronę Zdyni, najpierw asfaltem, potem skręcamy w prawo i kierujemy się w stronę szczytu. Przed wejściem do lasu, na pięknej polanie robimy popas. Krzyś gotuje sobie zupę, inni piją kawę, jedzą, focą. Niebo robi się coraz ciemniejsze, słyszymy zbliżające się grzmoty.

Ruszamy już w pierwszych kroplach deszczu, ale burza przeszła bokiem. Nas jedynie nękał od czasu do czasu niewielki deszczyk.

W przeciwieństwie do Lackowej, która wyglądała dość jesiennie, Rotunda ustrojona była w drzewa obficie pokryte listkami o ślicznej, jasnozielonej, świeżej barwie. Było prześlicznie!

 

Na szczycie Rotundy jest wojskowy cmentarz, pięknie zaprojektowany. Wyglądał tajemniczo i pięknie spowity mgiełką, która utworzyła się po deszczu…

Zeszliśmy wprost do studenckiej bazy namiotowej, nieczynnej o tej porze roku, gdzie zrobiliśmy sobie następny odpoczynek, podczas którego zapadła decyzja o skróceniu trasy ze względu na wciąż nawracającą mżawkę :ok:.

 

Piękną Doliną Regetowską ruszyliśmy w drogę powrotną. W Regetowie, w ogromnym kompleksie łączącym stadninę koni i ośrodek wypoczynkowy odwiedziliśmy restaurację, w której zostaliśmy nieco dłużej. Wykazaliśmy się niezwykłym wyczuciem, po chwili bowiem lunęło jak z cebra, a my bezpieczni, spokojnie zjedliśmy pyszny obiadek (polecam gołąbki z ziemniaków!). Uważajcie w tym miejscu na kelnerkę - przyniosła nam o jedną herbatę więcej, niż zamawialiśmy, dla mnie gołąbki z sosem, choć zamawiałam inaczej (zawsze jadam solo!), ale mina Oli, gdy kelnerka postawiła przed nią drugi (oczywiście niezamawiany!), ogromny talerz medalionów z frytkami, gdy właśnie kończyła pierwszy - bezcenne!

 

Po godzinie, gdy deszcz ustał, a nasze talerze były puste wróciliśmy do bazy, skracając sobie drogę przez las, brnąc po deszczu w głębokim błocie!

Wieczorem ze względu na ciągłe zagrożenie deszczem zajęcia integracyjne, zamiast przy ognisku, odbyły się w naszej przyczepie. 9 osób bez trudu zasiadło na wygodnych kanapach, nawiązując bardzo bliskie, a przy tym serdeczne kontakty! Przyczepy wymiatają!!!

 

Trzeci dzień to kilka krótkich wycieczek. Przede wszystkim schronisko na Magurze Małastowskiej, do którego podchodziliśmy (20 min.) z Przełęczy Małastowskiej. Słyszałam wcześniej, że ciekawostką tego schroniska jest zamawianie posiłków przez rurę! Ależ nam wyobraźnia podpowiadała rozwiązania, ileż koncepcji zostało wymyślonych :D:D:D. Jak się okazało, jest to raczej dziura, niż rura. Na czym polega? Odpowiedź znajdziecie na zdjęciach :D

Potem wycieczka do cerkwi i skansenu w Łosiach i na zaporę w Klimkówce. Piękna okolica o nazwie Pieniny Gorlickie! Polecamy!

 

No i nieuchronnie nadeszła pora powrotu do domów - grupy śląska i stalowowolska po serdecznym pożegnaniu ruszyły każda w swoją stronę. Śląska prosto do domu (a może nie?), my jeszcze do pięknego kościółka (dawniej cerkiew) w Kwiatoniu, na Słowację uzupełnić zapasy rumu i likieru, a dopiero ok. 18.00 wyruszyliśmy w drogę powrotną.

 

Beskid Niski to niezwykłe miejsce - rozległe widoki, nieliczna, często stara, czy wręcz zabytkowa zabudowa, mnóstwo brodów do przejścia, piękne lasy, wiele zabytkowych cmentarzy, kapliczek, krzyży, cerkwi, kościółków - czynią wspaniałą atmosferę tych okolic.

Jeśli ktoś lubi włóczęgę, przygodę i przyrodę, powinien koniecznie tu zajrzeć!

 

Spaliśmy na polu namiotowym przy gospodarstwie agroturystycznym w Smerekowcu, korzystaliśmy z łazienki i prysznica w domu, gospodyni piekła najlepszy chleb, jaki w życiu jadłam (może poza dzieciństwem) - wyjeżdżając kupiliśmy 3 bochenki do domu, każdy po 2 kg. Można korzystać z wyżywienia u gospodarzy, albo kupić u nich jajka, ser, mleko.

Gospodarze to przemili, otwarci ludzie z siódemką dzieci!

 

No i ta cena! 10 zł za dobę! Polecam!

 

Link do zdjęć: http://picasaweb.google.pl/jolaryd1/BeskidNiski13Maja2010# . Zapraszam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka zdjęć dla tych, którym nie chce się zaglądać na picasa :niewiem:

 


Przepiękny zabytkowy ołtarz

post-137520-imported-86ebc0f4-5d49-4693-87e9-0699ef98ec9d_thumb.jpg

 

Sufit nad babińcem

post-137520-imported-9f246185-ad9c-4396-9fbd-834b893d2804_thumb.jpg

 

Cerkiew w nieistniejącej wsi Bieliczna

post-137520-imported-b1b83506-7d61-44a2-a47d-63ccd933772f_thumb.jpg

 

Pieniny Gorlickie

post-137520-imported-885e6af0-de62-40e2-874d-ad6ac4659299_thumb.jpg

 

Też Pieniny Gorlickie

post-137520-imported-71195b21-20dc-4082-9849-45c81c686b3c_thumb.jpg

 

Zalew w Klimkówce

post-137520-imported-fba95da2-a683-4065-8d52-7863a68c6a5d_thumb.jpg

 

W drodze na Lackową

post-137520-imported-b0a03f11-6828-4fc0-89fe-740de47ac226_thumb.jpg

 

Kropelka deszczu, który nas nękał :niewiem:

post-137520-imported-ad1d6167-4fb7-4bad-939b-c5f19af789b3_thumb.jpg

 

Kościół w Kwiatoniu. Jak to najczęściej bywa w Beskidzie Niskim - w dawnej cerkwi.

post-137520-imported-68d8db69-8953-4fca-8ee6-7fb5f43e4ccb_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawa relacja, no a zdjęcia to po prostu rewelacja :niewiem:

Przypomniało mi się od razu jak kilka lat temu dostałem jednodniowy urlop od rodziny :niewiem: która została w Bieszczadach, i zrobiłem ponad 400-tu kilometrowy rajd samochodowy szlakiem wojskowych cmentarzy pierwszo-wojennych, położonych w Beskidzie Niskim. "Zaliczyłem" wtedy także urokliwy cmentarzyk właśnie w Smerekowcu w którym mieszkaliście. Jednak zdecydowanie największe wrażenie robi cmentarz w m.Łużna-Pustki. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak zdecydowanie największe wrażenie robi cmentarz w m.Łużna-Pustki. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć.
Czy to jego wielkość tak działa (jest chyba największy), projekt, czy jeszcze coś innego?

 

-------------------------------------------------------------------------

 

Dziękuję wszystkim za pochwały :niewiem:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wypadku chyba nie chodzi o wielkość ani ilość pochowanych tu żołnierzy (ok.1200 ludzi) ale o koncepcję tego cmentarza, nie spotykaną nigdzie indziej (przynajmniej ja nie pamiętam). Pola grobowe zostały rozmieszczone tak jak walczyli i ginęli żołnierze. Idąc od podnóża wzniesienia Węgrzy, Austriacy, Niemcy a bliżej szczytu, tam gdzie się bronili, Rosjanie. Kiedyś na końcu założenia stała wysmukła drewniana kaplica. Niestety spłonęła w 1985 roku od ogniska rozpalonego przez drwali.

Gmina stara się remontować cmentarz , ale to wielkie przedsięwzięcie i potrzeba dużych środków finansowych żeby nekropolia wyglądała tak jak przewidział to projektant.

 

Polecam też do odwiedzenia cmentarze w Woli Cieklińskiej (nr.11) oraz w Krempnej (nr.6). Pod oba można dotrzeć samochodem (szczególnie pod ten w Woli, leży blisko drogi). Są niezwykłej urody, jeżeli w ogóle można mówić o "urodzie" cmentarzy.

Pozostałe cmentarze także są warte odwiedzenia, ale że jest ich ok. 400 to jest to raczej zadanie na lata, a nie na weekend. Jest kilka ciekawych publikacji dotyczących tego tematu, oraz wyborna strona www Pana Mirosława Łopaty z Gorlic

http://www.cmentarze.gorlice.net.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak zdecydowanie największe wrażenie robi cmentarz w m.Łużna-Pustki
Polecam też do odwiedzenia cmentarze w Woli Cieklińskiej (nr.11) oraz w Krempnej (nr.6).
To już mam trzy w pierwszej kolejności ;). Dzięki ;)

 

Jest kilka ciekawych publikacji dotyczących tego tematu, oraz wyborna strona www Pana Mirosława Łopaty z Gorlic
Zobaczyłam, rzeczywiście doskonała dokumentacja :ok:. Ja przy planowaniu wycieczek korzystam z porad użytkowników forum Sercu bliski Beskid Niski. :ok:

 

 

patriks, dzięki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki molla :)

 

Jakim aparaterm robione?

Canon PowerShot SX20 IS. Ale to od bardzo niedawna. Wcześniej używałam prościutkiego kompaktu Samsung Cyber 630 Digimax.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.