Skocz do zawartości

Dookoła zatoki Botnickiej


Rekomendowane odpowiedzi

Widzę jaką popularnością cieszy się relacja z wyjazdu na Nordkapp, więc postanowiłem też opisać naszą tegoroczną wyprawę do Skandynawii.

Skład osobowy wyprawy - czyli 2+3, gdzie najmłodsza uczestniczka ma 8 miesięcy a najstarsza 7 lat. W związku z tym podjęliśmy decyzję i ograniczeniu jazdy, aby dać dzieciakom czas na wybieganie się, ale z drugiej strony celem wyprawy była wizyta u Mikołaja w Rovaniemi, więc trzeba było znaleźć kompromis.

Pierwszym takim kompromisem był dojazd. Dotychczas jeździliśmy do Finlandii przez kraje nadbałtyckie, ale to zajmuje ok. 3 dni w aucie, więc postanowiliśmy tym razem wybrać opcję bardziej komfortową. I tak, w czwartek 24.06 wjechaliśmy na prom w Gdańsku i po 18 godzinach rejsu spędzonych w wygodnej kabinie wyladowaliśmy w Nynashamm.

Na wjeździe do Szwecji była kontrola, ale gdy powiedzieliśmy, że jedziemy tranzytem do Finlandii to kazali nam jechać.

Przez Sztokholm przejechaliśmy obwodnicą, ponieważ już dwukrotnie zwiedzaliśmy to miasto a dzieciaki nie były zainteresowane, to udaliśmy się do Kapelskar, skąd następnego nia mieliśmy prom do Finlandii.

Kemping w Kapelskar bardzo ładny. Pierwszy raz miałem okazję skorzystać z automatu do opróżniania kasety - bardzo fajne rozwiązanie.

Następnego dnia rano wjechaliśmy na prom który po południu dowiózł nas do Naantali.

Wjazd do Finlandii nie był już taki łatwy jak do Szwecji. Finlandia dopiero 21.06 umożliwiła jakikolwiek ruch turystyczny a my byliśmy tam 26.06. Pan strażnik graniczny był bardzo zdziwiony widząc nas z przyczepą (tak, byliśmy jedyną przyczepą na promie). Na szczęscie byłem przygotowany zarówno z kompletem dokumentów (łącznie z paszportami covidowymi) jak i wcześniejszą korespondencją z fińską strażą graniczną, więc po dokładnym sprawdzeniu dokumentów otrzymaliśmy zielone światło na wjazd do kraju Muminków i Mikołaja.

Pierwszym naszym celem było właśnie Naantali i wioska Muminków (https://www.moominworld.fi/), więc udaliśmy się na kemping w tym mieście. Niestety, była sobota wieczorem, okolice wioski Muminków, więc kemping był pełen. W Skandynawii to jest normalne, że mają wyznaczone parcele i nie wpuszczą na kemping ani przyczepy więcej niż mają miejsc. Taki klimat.

Trudno. Na spanie na dziko nie byliśmy przygotowani (brak zapasu wody), więc szybka analiza okolicy o wycieczka 25km dalej na kemping Ruisalo.

W niedzielę postanowiliśmy dać dzieciakom odpocząć po atrakcjach związanych z promami, więc zrobiliśmy sobie dzień luzu. Po południu wróciliśmy tylko do Naantali, gdzie na kempingu było już pusto aby następnego dnia odwiedzić Muminki.

OK, bilety zakupione przez internet na kempingu, więc w poniedziałek rano startujemy spacerkiem na wyspę Muminków. Atrakcja dla dzieciaków świetna - odtworzony cały świat Muminków w jednym miejscu. Najmłodsi uczestnicy wyprawy byli bardzo zadowoleni.

Po południu szybki obiad i wyjazd z kempingu. Czas wreszcie skorzystać z możliwości noclegów na dziko :)

Skierowaliśmy się w stronę Tampere, gdyż chciałem pokazać dzieciakom gdzie miałem okazję studiować wiele lat temu i sam chciałem zobaczyć jak się zmieniło to miejsce. Jeszcze przed Tampere zjechaliśmy nad jeziorko i zabiwakowaliśmy przy plaży.

ciąg dalszy nastąpi :)

FinSwe_033.jpg

FinSwe_002.jpg

FinSwe_027.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, michalnap napisał:

Widzę jaką popularnością cieszy się relacja z wyjazdu na Nordkapp, więc postanowiłem też opisać naszą tegoroczną wyprawę do Skandynawii.

:brawo:

Możesz napisać jak kosztowo mniej więcej wygląda ta alternatywa dotarcia promem przez Szwecję do Finalndii, w stosunku do jazdy przez Estonię?  Czasowo to rozumiem że podobnie wychodzi z tym że czas spędzony na promach zamiast w aucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.09.2021 o 10:49, golob napisał:

Możesz napisać jak kosztowo mniej więcej wygląda ta alternatywa dotarcia promem przez Szwecję do Finalndii, w stosunku do jazdy przez Estonię?  Czasowo to rozumiem że podobnie wychodzi z tym że czas spędzony na promach zamiast w aucie.

Czasowo: wjeżdżasz na prom o 18:00 w Gdańsku, o 12:00 jesteś w Nynashamm. Potem masz dwie opcje - szybka, czyli kolejny prom o 18:00 żeby o 7:00 być w Turku lub spokojna (taką wybraliśmy), czyli nocka w Szwecji i rano wypłynięcie.

Finansowo: Za prom z Gdańska do Nynashamm w obie strony z kabiną zapłaciliśmy 3400 pln (auto+przyczepa+kabina 4osobowa+my). Prom ze Szwecji do Finalndii to w zależności od wybranej opcji koszt 220 - 280eur. Nasz Finnlines kosztował 270eur ale w cenie było żarcie bez limitu w restauracji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, czas na dalszą relację.

Kilometry same sie nie zrobą, jedziemy dalej do Rovaniemi.

W Tampere obiad w IKEA - świetny i tani sposób na obiad w Skandynawii. Za 5eur można się spokojnie najeść.

Po obiedzie jedziemy dalej. Tym razem kemping w okolicach Jyvaskyla - bardzo ładnie połozony ale już stary i dośc zużyty. Następnie startujemy w stronę Kuopio i potem skręcamy w stronę wchodniej granicy w kierunku Nurmes. Naszym celem jest miejscowość Kuhmo, gdzie znajduje się muzeum wojny zimowej. Po drodze nocujemy gdzieś na dziko przy plaży i kolejnego dnia docieramy do Kuhmo.

W towarzystwie mnóstwa komarów zwiedzamy muzeum. Dzieciaki mają atrakcję, mogą się pobawić czołgiem i działkami.

Po szybkim zwiedzeniu muzeum uciekamy przed komarami szukając miejsca na obiad. Dojechaliśmy do Ski Resort Ukkohalla, gdzie zjedliśmy i pospacorowaliśmy trochę. Piękne miejsce - nawet latem mają tu sporo atrakcji - m.in. scieżki spacerowe oraz trasy rowerowe a także wyciąg do wakeboardu na jeziorze. Popisy wakebarderów podziwialiśmy z mostu przerzuconego przez środek jeziora.

Po spacerze postanowiliśmy zrobić eksperyment - było już na tyle późno, że ubraliśmy dzieciaki do spania i postanowiliśmy pojechać jeszcze trochę aby zasnęli, żeby potem przełożyć ich tylko do łóżek. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy.

Późnym wieczorem dotarliśmy na kemping w miejscowości Hossa. Pięknie położony, w lesie nad jeziorem. Wszystko fajnie, tylko nasz eksperyment nie wypalił i zamiast mieć śpiące dzieciaki to o godzinie 23:00 oni się obudzili. A że byliśmy już na północy, gdzie nie robi się ciemno to stwierdzili, że to jest świetna pora na plac zabaw.......

Na szczęscie krótki spacer nad jeziorem ostudził emocje i udało się uśpić towarzystwo.

Kemping był na tyle fajny i klimatyczny, że postanowiliśmy tu odpocząć jeden dzień nie ruszając auta. Wypożyczyliśmy canoe (20eur/3h), skorzystaliśmy z bezpłatnej sauny. Dodatkową atrakcję na kempingu były wolno chodzące renifery, które podchodziły do przyczep i kamperów nie bojąc sie ludzi.

Po dniu odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. I tej lekcji długo nie zapomnę :) Pomimo, że to nie pierwsza nasza wizyta w Finlandii to zaskoczyła mnie odległość do najbliższej stacji benzynowej - z kepmpingu mieliśmy 80km (zarówno na północ jak i na południe). Ostatnie kilometry pokonywałem z duszą na ramieniu, ale się udało - dojechaliśmy do Kuusamo i zatankowaliśmy do pełna.

Kawałek za Kuusamo jest skocznia narciarska (Kuusamo-Ruka). Podjechaliśy pod skocznię i zjednilśmy tam obiad a po obiedzie wybraliśmy się na mały spacer. Weszliśmy schodami wzdłuż skoczni aż pod sam próg i usiedliśmy na ławkach dla trenerów. W tym czasie rozpoczął się trening na igielicie i podszedł do nas trener z którym wdałem się w pogawędkę. Od słowa do słowa gdy dowiedział się, że jesteśmy z Polski zaczął wspominać polską ekipę skoczków i trenerów. Ostatecznie zaprosił nas na idywidualne zwiedzanie skoczni i zaprowadził nas na sam szczyt obektu. Muszę przyznać, że widok ze szczytu skoczni Kuusamo jest niesamowity, ale rzut oka w dół upewnił mnie, ze trzeba mieć naprawdę stalowe nerwy, żeby skoczyć.

Po zwiedzeniu skoczni ruszyliśmy dalej, do Parku Narodowego Oulanka, gdzie planowaliśmy nocleg i spacer do kanionu.

 

FinSwe_095.JPG

FinSwe_086.JPG

FinSwe_084.jpg

FinSwe_082.jpg

FinSwe_079.JPG

FinSwe_077.JPG

FinSwe_075.JPG

FinSwe_072.JPG

FinSwe_065.JPG

FinSwe_057.JPG

FinSwe_052.jpg

FinSwe_051.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Oulanki dojechaliśmy późnym popołudniem i zaparkowaliśmy na parkingu w środku lasu niedaleko kanionu. Szczerze mówiąc myślałem, że w tym miejscu będzie trochę aut, ale okazało się, że byliśmy sami.

Chwilę po nas przyjechali Finowie - 2 ojców łącznie z 4 dzieci, ale oni spakowali plecaki i poszli spać do namiotów nad samą rzeką.

Po kolacji wybraliśmy się na spacer do kanionu (ok. 2km w jedną stronę). Widoki przepiękne i dodatkowa atrakcja - wiszący most. Na miejscu pogadaliśmy chwilę z Finami i zostaliśmy poczęstowani kiszoną rybą. No cóż, nie wypadało odmówić i jakoś to przełknąłem :) Po krótkiej rozmowie i kilku fotkach wróciliśmy do przyczepy.

Następnego dnia wyruszyliśmy w stronę Rovaniemi. To właśnie w tym dniu mieliśmy odwiedzić Mikołaja, więc emocje u dzieciaków dało się zauważyć. Najpierw przekroczyliśmy koło podbiegunowe w okolicach Kemijarvi gdzie oczywiście zrobiliśmy kilka zdjęć a potem złożyliśmy wizytę Mikołajowi w jego rezydencji.

U Mikołaja byłem już czwarty raz, ale dzieciaki po raz pierwszy miały tę okazję więc ucieliśmy sobie z nim krótką pogawędkę i obiecał, że w tym roku odwiedzi Poznan i spełni marzenia :)

Ze względu na dzieciaki zdecydowaliśmy się kupić fotkę z Mikołajem, chociaż kasują za to 40eur. No ale trudno.

W Rovaniemi pojechaliśmy na pięknie położony kemping nad samą rzeką. W Recepcji pani zapytała mnie skąd tylu polaków w tym roku w Finlandii? Zdziwiłem się, bo od początku wyprawy spotkaliśmy tylko kilka niemieckich kamperów a oprócz tego byłi sami Finowie na kempingach i na trasie. Okazało się, że dzień wcześniej były tu dwie ekipy z Polski i tego dnia też byliśmy drugą ekipą.

Bardzo szybko zostaliśy zlokalizowani przez ekipę już obecną na kempingu i wymieniliśmy się doświadczeniami z dotychczasowych podróży.

W kolejnym dniu wyruszyliśy w stronę Szwecji. Mieliśmy się tam spotkać z drugą częścią naszej ekipy, czyli załogą która nie posiadała paszportów covidowych i nie mogła wjechać do Finlandii. Miejscem spotkania było koło podbiegunowe na terenie Szwecji. Około południa dotarliśmy na miejsce i zjedliśmy wspólnie obiad. Potem skierowaliśmy się na południe i dojechaliśmy na Rastplats w okolicach Tore. Na parkingu spotkaliśmy ekipę na motorach spod Łodzi a także dwie ciężarówki kierowane przez polskich kierowców, więc wieczór minął w miłej atmosferze na rozmowach i wędkowaniu w pobliskim jeziorze.

W związku z tym, że część naszej ekipy podróżowała już wzdłuż wybrzeża Szwecji a my także nie bylśmy emocjonalnie związani z tą trasą postanowiliśmy kierować się na południe ale wewnątrz lądu zamiast wzdłuż wybrzeża. Po drodze zahaczyliśy jeszcze o rezerwat Storforsen gdzie podziwialiśmy rewelacyjny przełom rzeki a także zachwycaliśmy się szweckim podejściem do natury. Dojechaliśmy do rezerwatu, gdzie czekał na nas duży bezpłatny parking. Po przejściu z parkingu w stronę rzeki oczom naszym ukazała się spora drewutnia skąd można było za darmo pobrać drewno i pójść do jednego z wielu przygotowanych miejsc na ognisko żeby cieszyć się bliskością przyrody. I to wszystko było nie zniszczone, otwarte i zadbane. Może kiedyś i my doczekamy się takich standardów w Polsce.....

Wyjeżdżając ze Storforsen dziewczyny stwierdziły, że fajnie by było nocować dziś na kempingu, więc znalazły coś na mapach google i pojechaliśmy. Trochę się zdziwiłem gdy droga prowadząca do kempingu okazała się szutrem na odcinku 25km, ale OK, w końcu to północna Szwecja. Ale okazało się, że szukając kempingu nie zauważyliśmy, że jest to miejsce oznaczone jako FRIcamping. A to oznacza de facto piękne miejsce do biwakowania na dziko :) Miejsce było naprawdę pięknie zlokalizowane, nad rzeką z rewelacyjnym widokiem, więc postanowiliśmy tu zostać. Do najbliższego asfaltu mieliśmy 25km więc cisza i spokój. I co najciekawsze - na tym "campingu" było kilka przyczep, wszystkie wyglądały na takie ustawione na cały sezon i we wszystkich wypoczywali starsi Szwedzi. My znacząco obniżyliśmy średnią wieku w tym miejscu.

P7060158.JPG

P7060153.JPG

P7060143.JPG

P7060140.JPG

P7060137.JPG

P7060135.JPG

P7030096.JPG

trasa.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trasę w Finlandii wybraliśmy, ponieważ chcieliśmy bardziej dziko niż na wybrzeżu. W Helsinkach też już byliśmy podczas wcześniejszej wyprawy, więc nie mieliśmy potrzeby zwiedzania miasta. Bardziej byliśmy zainteresowani atrakcjami dla dzieci oraz miejscami, gdzie dzieciaki mogą się wybiegać.

Jeśli chodzi o koszty to tak jak pisałem - prom do Szwecji (w obie strony) kosztował 3400 pln, prom do Finlandii 270 eur. Poza tym nocleg na kempingu to koszt rzędu 25-30 eur/noc. My nocowaliśmy co drugą noc na kempingu a co drugą na dziko. Paliwo kosztowało ok. 1,5 eur/litr więc kosztowało nas łącznie około 2100 pln. Jedzenie kupowaliśmy głównie w Lidlu, gdzie ceny są niewiele wyższe niż w Polsce. 

Pozostałe koszty zależą od potrzeb ekipy. My ze względu na dzieciaki mieliśmy większe wydatki na pamiątki i atrakcje - samo zdjęcie z Mikołajem kosztowało 40eur a za wstęp do Muminków zapłaciliśmy ponad 30eur od osoby. W związku z tym nasz budżet na taką wyprawę to około 10k pln.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, michalnap napisał:

nocleg na kempingu to koszt rzędu 25-30 eur/noc

 

13 godzin temu, michalnap napisał:

wstęp do Muminków zapłaciliśmy ponad 30eur od osoby

Fajny kontrast ?

No niestety, też znam koszta atrakcji ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na ciąg dalszy relacji...

Po nocce w pięknym miejscu nad rzeką trzeba było się stamtąd wydostać - kolejne 25km po szutrze do najbliższego asfaltu. Ale po drodze przez las druga część naszej ekipy wypatrzyła w lesie łosia, więc mieliśmy dodatkową atrakcję. Łoś oglądany z daleka i zza szyb auta robi wrażenie, naprawdę nie chciałbym go spotkać z bliska :)

Tego dnia dojechaliśmy na camping w miejscowości Vilhelmina. Małe miasteczko, ale bardzo ciekawie położone. W centrum znajdują się piękne drewniane domki a sam kemping położony jest nad jeziorem i co było dla nas istotne - w cenie kempingu jest zezwolenie na wędkowanie z pomostów. Ja nie przepadam za wędkowaniem, ale kolega z drugiego zestawu bardzo to lubi i dzięki temu na kolację zajadaliśmy się pysznym, świeżym szczupakiem z grilla.

Rano spakowaliśmy się i już prawie wyjeżdżaliśmy, ale..... po podniesieniu podpór zauważyłem, że przyczepa jakoś dziwnie stoi. Okazało się, że nie mam powietrza w prawym kole :( Zapasu oczywiście też nie mam :( No więc szybka akcja, zdejmujemy koło i naprawiamy. Kolega miał zestaw naprawczy do opon bez zdejmowania z felgi, więc po ok. godzinie ruszyliśmy.

Niestety, na trasie, po około 100km okazało się, że ciśnienie w kole spada - nie ma tragedii i po dopompowaniu można jechać ale trzeba szukać wulkanizacji. No ale, że to było już po 15:00 to miejscowi nam powiedzieli, że i tak już nic nie załatwimy tego dnia. W związku z tym napompowaliśmy koło i ruszyliśmy w okolice Ostersund. Tam udało się znaleźć nocleg na parkingu przy pięknym rezerwacie i następnego dnia od rana planowaliśmy wyruszyć na poszukiwanie serwisu oponiarskiego.

Rano wujek Google wyznaczył trasę i dość szybko trafiliśmy do serwisu, gdzie zdjęli oponę i zakleili normalną łatką uszkodzenie. Miałem nadzieję, że to koniec kłopotów.....

W tym dniu planowaliśmy jeszcze odwiedzić Farmę Łosi w tym rejonie, a że wejścia tam są tylko o 11:00 i 14:00 to pojechaliśmy znów do rezerwatu żeby zjeść obiad i na 14:00 dojechać do łosi. Niestety, po drodze okazało się, że ciśnienie z opony nadal ucieka, więc musieliśmy wracać do serwisu. Po ponownym rozebraniu koła okazało się, że w tym miejscu pękły już druty i dalsza naprawa nie ma sensu i trzeba kupić nowe opony. OK, tylko znów pojawia się problem - pan u którego jesteśmy nie ma takich opon a jest piątek, więc najbliższa dostawa może być w poniedziałek. A my mamy jeszcze 600km i w środę prom do Polski, więc robi się nerwowo.

Na szczęście Pan z serwisu był bardzo miły i pomocny. Przejął się naszą sytuacją - jak się okazało w późniejszej rozmowie, sam też jeździ z przyczepą, więc rozumiał nasz problem. W związku z tym Pan obdzwonił prawie wszystkie serwisy w mieście i w końcu w jednym udało się znaleźć jedną oponę w takim rozmiarze jaki było potrzebny. Opona szybko została dostarczona i zamontowana, więc mogliśmy ruszać w dalszą drogę.

Oczywiście ze względu na przygodę z oponą w tym dniu nie udało się wejść do Farmy Łosi, więc postanowiliśmy zwiedzić Ostersund i przespać się w okolicach a łosie odwiedzić następnego dnia. Podczas zwiedzania miasta spotkaliśmy grupę Polaków pracujących w Szwecji i porozmawialiśmy trochę z nimi przy "tradycyjnym, szwedzkim" kebabie. Ostersund okazał się być bardzo ładnym miastem więc nie żałowaliśmy że zostaliśmy tu dzień dłużej.

Nockę spędziliśmy w pięknym porcie, na uboczu, mając ekstra widoki na ogromne jezioro. Kolejny dzień rozpoczęliśmy od wizyty na Farmie Łosi, gdzie dzieciaki mogły karmić i głaskać zwierzęta, co było nie lada atrakcją. Dodatkowo był też mały łoś, który miał dopiero 2 miesiące i to on okazał się największą atrakcją.

Po wizycie na farmie ruszyliśmy na południe.

FinSwe_161.JPG

FinSwe_158.JPG

FinSwe_153.JPG

FinSwe_149.JPG

FinSwe_145.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I czas na ostatnią część relacji:
Po opuszczeniu Farmy Łosi jechaliśmy prosto na południe. W tym dniu rozpadał się deszcz co spowodowało, że postanowiliśmy jechać maksymalnie daleko (jak na naszą ekipę). Tym razem dojechaliśmy do miejscowości Mora gdzie zatrzymaliśmy na kempingu. Sam kemping był bardzo ciekawy, bo wielkością przekraczał powierzchnię niejednego miasteczka. Dzieciaki były zadowolone, bo miały do dyspozycji kilka całkiem sporych placów zabaw.

Kolejny dzień przyniósł kolejne kilometry w drodze do domu - tym razem naszym celem było największe jezioro w Szwecji - Vanern i miejscowość Krlstad, gdzie bez większych przygód dotarliśmy wieczorem. Niestety na południu Szwecji poszukiwanie miejsca na dziko jest znacznie trudniejsze niż na północy (zwłaszcza gdy mamy dwa całkiem spore zestawy do zaparkowania), więc ostatecznie udało się na szybko przespać na MOPie przy krajówce a rano uciekliśmy na kemping Askeviks nad jeziorem.

Na kempingu leniwie spędziliśmy dzień, spacerując i pływając kajakiem a dzieciaki korzystały z tego, że plac zabaw był tuż obok przyczepy.

To był nasz ostatni nocleg wspólny z drugą ekipą, bo rano rozjeżdżaliśmy się w inne strony - my kierowaliśmy się do Nynashamm a druga ekipa jechała do Ystad.

Rano pożegnaliśmy się i ruszyliśmy każdy w swoją stronę. Po całym dniu jazdy (z przerwą na szybki obiad na przydrożnym parkingu) dotarliśmy do Nynasham, ale kemping w tym mieście zniechęcił nas do siebie. Nie dość że strasznie drogo to jeszcze ciasno i widok na bloki. Stwierdziliśmy, że to bez sensu i pojechaliśmy 25km dalej do miejscowości Ostnora gdzie przenocowaliśmy z widokiem na morze.

Kolejny dzień do była środa i był to nasz ostatni dzień w Szwecji podczas tej wyprawy. Wieczorem mieliśmy wypłynąć w stronę Gdańska. W związku z tym ze spokojem spakowaliśmy się, wykąpaliśmy w morzu i po obiedzie wyjechaliśmy do portu. Prom już stał i od razu wjechaliśmy na pokład.

A potem już standard - parkowanie na promie, zakwaterowanie w kabinie, kolacja, piwko i spać. Rano śniadanie, spacer po pokładzie i wyjazd na ląd w Gdańsku. Z Gdańska bez przeszkód dotarliśmy do Poznania i tak zakończyła się nasza wyprawa.

FinSwe_168.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za relację. Chciało by się powiedzieć - więcej zdjęć! Ale sam w tym roku jakoś aparatem mniej operowałem wiec się nie wychylam ;)

W dniu 27.09.2021 o 13:35, michalnap napisał:

FinSwe_052.jpg

to było na dziko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla zainteresowanych krótkie podsumowanie:
przygoda z oponą kosztowała w Szwecji 1300 pln, z czego za samą oponę zapłaciłem 800 pln a 500 pln to naprawa starej a potem montaż nowej.
Co ciekawe, po powrocie próbowałem dokupić drugą taką samą oponę w Polsce, żeby mieć komplet i była bardzo trudno bo była to opona z rynku Skandynawskiego i "na południu" nie dostępna (Nokian, więc inne opony tej firmy są dostępne, ale ten konkretny model nie). Skończyło się na tym, że kupiłem przez Fiński sklep który mi to przysłał do Polski (odpowiadając na pytania: tak, było taniej niż kupić dwie "europejskie" opony)

O kosztach promów i atrakcji pisałem już wcześniej, więc nie będę się powtarzał.

Zakupy generalnie robiliśmy w Lidlu - w Finlandii ceny są niewiele wyższe niz w Polsce, więc jest naprawdę spoko. W Szwecji trochę drożej ale też bez tragedii.

Nie chodziliśmy do restauracji, bo tam ceny faktycznie porażają, ale restauracja w IKEA to jest super opcja i z tego korzystaliśmy kilkukrotnie.

 

To chyba tyle. Nie była to nasza pierwsza wyprawa w tamte strony i na pewno nie ostatnia. Za każdym razem poznajemy coś nowego a przede wszystkim poznajemy ciekawych ludzi. No i dzieciaki po powrocie stwierdziły, że teraz wiedzą po co się uczą tego angielskiego w szkole :)

1 minutę temu, filipert napisał:

to było na dziko?

Tak, to było na dziko.
A dokładniej to był parking z plażą i takim "wigwamem" z którego można za darmo korzystać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, michalnap napisał:
6 godzin temu, filipert napisał:

to było na dziko?

Tak, to było na dziko.
A dokładniej to był parking z plażą i takim "wigwamem" z którego można za darmo korzystać

Nawet podjazd widzę dla wózka, więc się dziwię, choć coraz mniej ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Dla osób które jadą do Skandynawi pierwszy raz to takich zaskoczeń jest tam sporo. Niestety, bo moim zdaniem pewne standardy powinny już do nas też dotrzeć. Może kiedyś......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.