Skocz do zawartości

Alpy Zachodnie wokół Mount Blanc - Gran Paradiso, Vanoisse


Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam na relacę z wypadu, którego celem były dwa olbrzymie, prawie graniczące ze sobą Parki Narodowe: Gran Paradiso i Vannoise. Oba położone w sąsiedztwie najwyższego masywu Europy. Jak to bywa w moim przypadku - dużo roweru, dużo dzikiej przyrody i góry wysokie.

Pierwsze kilkanaście godzin to teleportacja w okolice paku Gran Paradiso. Pokonanie blisko ponad 1700km zajęło nam, bez szczególnego pośpiechu 17 godzin (łącznie z tankowaniami, winietkami itp). Tu widać zalety mikrokamperka ;) Ruszyliśmy w piątek po pracy i już w około południa wjechaliśmy do Val di Aosta. W trasie wpadłem na pomysł, że zakotwiczymy na dłużej w Val di Aosta, która wydawała się dobrą bazą do wypadów w kierunku parku Gran Paradiso, a w dodatku oferowała kilka innych malowniczych dolin oraz szereg zabytków starożytnego imperium rzymskiego.

Camping International Touring okazał się bardzo fajną miejscówką, z pizzerią na miejscu (oprócz bardzo przyzwoitej pizzy serwowali superaśne schłodzone frizzante na karafki) i marketem niecały kilometr od campu. Camping czysty i zadbany, z osobnymi sektorami dla kamperów, przyczep, namiotowców i bungalowy. Jest też basen, plac zabaw dla dzieci oraz animatorzy, którzy  

Pora na pierwszą alpejską wycieczkę - val Bionaz, na której końcu znajduje się zbiornik retencyjny Prarayer. Parking znajduje się koło zapory, skąd dalej pojechaliśmy rowerami wzdłóż brzegu zbiornika aż do schrniska Prarayer, na kawę i cisto. nastepnie zostawiliśmy rowery i dalej poszliśmy pieszo wgłąb doliny.

Gdyby nie chmury, widać było by Matternhorn, gdzieś tam na wprost:

004.thumb.JPG.b6536c36d2eadd26971ba935dd6cdc48.JPG

Widok z okolic schroniska:

007.thumb.JPG.dbb99b5ec15691832dcc70cd100bc0c4.JPG

 

010.thumb.JPG.ca33daf2f7a3c85ec3bcb41a610f9413.JPG

Rytualny, pogański kopczyk ludzi gór, a gdzieś tam z tyłu Matternhorn skryty wśród obłoków

012.thumb.JPG.976a630aec81a26f6f589de7290429a6.JPG

Po powrocie do auta, kobiety wróciły na camping autem, a ja zafundowałem sobie 30-kilometrowy zjazd,  różnica wysokości około1400 metrów w dół ;)
Polecam ;)

https://www.endomondo.com/users/34636324/workouts/1163138013

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 48
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

Nocą okazało się, że wybór miejsca był, choć przypadkowy, naprawdę dobry - klimat w Aoście jest w zasadzie śródziemnomorki. Bardzo ciepła noc i te charakterystyczne dla sródziemnomorskich krajów skrzeczące na drzewach cykady, które nie dają zasnąć ;) Można sobie z kubeczkiem winka siedzieć przed autkiem do woli i nie marznąć.

Kolejny poranek przywitał naś śliczną pogodą, bezchmurnym niebem, pora na szlak!

Scanariusz podobny jak dnia poprzedniego, ale nieco inny: mój rower na hak, załoga do wozu, śmigamy do jednej z dolin w obrębie Parco Nazionale Gran Pardiso, autko z rowerem zostaje na parkingu i dalej idziemy w górę doliny pieszo.

Tym razem Val Grisenche.

 

DSC00008.thumb.JPG.2450c764b50d40892e70cc76174dd23b.JPG

DSC00001.thumb.JPG.55789b31abd63cbacffcdda9edfac051.JPG

 

DSC00002.thumb.JPG.473ed4f7f316a57b5f2feb0dee0f75a0.JPG

 

DSC00004.thumb.JPG.ebae7f7bd0cb9a39fbba139a9c7f9f63.JPG

 

 

Mieliśmy dojść do schroniska na ciasto i kawę, ale po kilku kilometrach, w zasadzie już całkiem niedaleko od schroniska okazało się, że dolina robi się w pewnym miejscu wąska i trzeba przejść po lodowczyku, który zalega na jej dnie. Ponieważ nie mieliśmy raków musieliśmy się wycofać, zwłaszcza, że tuptała z nami czterolatka.

 

DSC00003.thumb.JPG.eb4b12967b88df3cf5c9dabaea7ef379.JPG

 

DSC00005.thumb.JPG.5392c2d780c027591d01fb4a6a2faa69.JPG

Droga, którą szliśmy tak mnie zauroczyła, że postanowiłem, po powrocie do auta ponownie wybrać się nią na rower.

DSC00006.thumb.JPG.f763cccfe57867b1b038390162c8c527.JPG

Panie pojechały na camping, a ja na testy mojego zielonego karbonowca ;) Podjazd doliną, następnie powrót w w dół.  

DSC00019.thumb.JPG.f0bda716845b14ac1b10b93fbcdf8fea.JPG

 

DSC00020.thumb.JPG.b99ee83be51c52091945a85c8ebcdd7e.JPG

 

DSC00025.thumb.JPG.54780197bbaa7847d8137f8bcb91e09a.JPG

I tu się wydarzyły straszne rzeczy, bo po powrocie na parking postanowiłem nie jechać asfaltem, tylko inną boczną drogą, która w/g mapy biegła powyżej jeziora zaporowego otaczając je i po kilku kilometrach łączyła się z asfaltem. Tak było na mapie, a w rzeczywistości okazało się, że po jakichś 3 km droga była całkowicie zamknięta, zabarykadowana siatką i z wielkimi zakazami wstępu i wjazdu.. Ale w bok biegła szutrówka, której nie było na mapie. Schodziła nad samo jezioro i biegła prawie przy tafli wody w kierunku w którym zasadniczo chciałem jechać. Pojechałem nią. Na jej końcu ukazała mi się zapora i budynek sterujący elektrownią. Droga zrobiła się asfaltowa, ale na jej końcu, tam gdzie łączyła się z drogą publiczną, była wielka siatka i potężna brama - byłem uwięziony w środku, na terenie elektrowni w dodatku w obszarze, gdzie nie wolno wchodzić i wjeżdżać.. Z tym, że dostałem się tu od góry, gdzie żadnych ostrzeżeń nie było.. A w okolicy żywego ducha.. Na szczęście brama otworzyła się. bez większych problemów ;). Pomachałem do kamery pojechałem w kierunku campingu, już asfaltem.

https://www.endomondo.com/users/34636324/workouts/1163972770

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower to nie moja bajka, jedynie okazjonalnie za to uwielbiam dziką przyrodę i takie piękne zakątki jak nam tu pokazujesz :)

W jakim terminie ten wypad?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gusia-s przełom lipca i sierpnia. Region obfituje w szlaki dla każdego: czy to MTBowcy, czy to piesi, hikerzy, alpiniści, raftingowcy, koniarze... każdy będzie miał coś dla siebie. ;) Tylko narciarze nie mają tu czego szukać bo Park jest pod tym względem restrykcyjny i nie ma wyciągów.

Kolejny dzień, kolejny wypad pieszo - rowerowy. Na dzień dobry most, a w zasadzie akwedukt wybudowany w czasach rzymskich w celu dostarczenia energii wodnej do ówczesnych maszyn do obróbki głazów w położonych niżej kamieniołomach. Akwedukt był prywatny, należał do firmy budowlanej która dwa tysiące lat temu pozyskiwała i obrabiała głazy do celów budowlanych. Do dziś zachował się baner informacyjno-reklamowy. Jak na tamte czasy przytało baner wykuty w głazach:

828245050_047PonddAel.thumb.JPG.7de16deafe3dd36d10a4a0a8d05de0d5.JPG

1034257254_053PonddAel.thumb.JPG.6b276db8ba404c44cf7afb1f929e6b03.JPG

Akwedukt można zwiedzać z zewnątrz za free,

2120231404_050PonddAel.thumb.JPG.ab906297899f9021e733a042d9574039.JPG

1075731511_049PonddAel.thumb.JPG.1cbb68ec33609dc9f5bbd5684de23ad4.JPG

natomiast aby wejść do środka trzeba kupić bilet.

713170777_048PonddAel.thumb.JPG.a39f022e93745c1f2acfbed7315fdbb7.JPG

282087792_052PonddAel.thumb.JPG.416934267997fcedd8bc244a4eae922e.JPG

Następnie podjechaliśmy w górę doliny. Autko na parking, my na rowery, by podjechać do wodospadów Cascade di Liliaz. kilkaset metrów przed wodospadami był zakaz dla rowerów, więc zostawiliśmy maszyny pod drzewkiem i dalej pieszo. Zresztą szlak wokół wodospadów pełen drabinek, stopni itp, raczej ciężko by się tu jeździło ;) Wodospady zrobiły na mnie średnie wrażenie, przereklamowane. Ale spacer był bardzo przyjemny, bo dzień upalny a świeża bryza mgiełki wodnej roztrzaskanej o głazy odświeżała niesamowicie.

891017461_054.thumb.JPG.21dfad5ef00a36935531ca0a30f1c068.JPG

 

260849379_055.thumb.JPG.d2c2c7e3171e6f9b59adc8a8546fe549.JPG

 

1207998061_057.thumb.JPG.f917cb9103ee88f921a5c4de94fd6fd0.JPG

 

1104346484_059.thumb.JPG.50d7af2a93bf47a1e97e609640ee2fce.JPG

Na koniec zwiedzamy jeszcze turystyczne miasteczka Lillaz i Cogne; pizza, lody i.. robi się późne popołudnie. Panie wróciły na camp autem a ja zaaplikowałem sobie jeszcze dawkę adrenaliny podjeżdżając kilka kilometrów sąsiednią doliną aż do miejsca gdzie był zerwany most i nie dało się już dalej jechać, a następnie niesamowity zjazd szlakiem alternatywnym do drogi asfaltowej. i na camping. Caly czas w cieniu pokrytych lodem trój i cztero tysięczników.

https://www.endomondo.com/users/34636324/workouts/1164914020

 

979716787_060.thumb.JPG.0c871568fa57e3006e457afbcda3a437.JPG

 

1083242559_061.thumb.JPG.416ce0f7d1a76da34c26e2e36b8b11c0.JPG

 

160236012_062.thumb.JPG.ddc877c6e6ad9eee4b4943c525dc7dec.JPG

 

Edytowane przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale miłe zaskoczenie :) Czemu? bo sama przez chwilę brałam pod uwagę te rejony na rok 2018 , ale jeszcze wygrała Norwegia. Jako, ze trochę tras i map przejrzałam przygotowując zarys ew.  pieszych wędrówek, bardzo jestem ciekawa co zobaczyliście i gdzie byliście :) Tak więc czekam na c.d :)

Edytowane przez Magda Pawłowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnego dnia wybraliśmy Val Ferret. https://www.openstreetmap.org/#map=13/45.8633/7.0325 Ta dolina jest o tyle ciekawa, że nie tylko leży bezpośrednio u stóp Monte Bianco ( = Mount Blanc),  ale ma przełęcz i od przełęczy na północ leży w  Szwajcarii, a na południe we Włoszech. W Szwajcarskiej części doliny byliśmy 2 lata wcześniej (relacja tutaj). Doliną, w obu krajach biegnie szlak TMB, którym można wybrać się na kilkudniowy trekking dookoła tej najwyższej w Europie góry.

Górna część doliny była zamknięta dla samochodów i kursowały w zamian autobusy. My jednak udaliśmy się w górę doliny na rowerach kierunku schroniska Riffugio Elena. DO samoego schronisa można dojechać rowerem górskim, ale z przyczepką i dzieckiem nie udało się tego dokonać - zostawiliśmy rowery w moejscu gdzie szlak pieszy odchodzi od szlaku rowerowego i poszluśmy dalej pieszo. Trasa  stroma, ale juniorka sobie poradziła. Przez cały czas mozna podziwiać niczym nie przesłaniane widoki na mniejsze i większe szczyty. 

292634450_063ValFerret.thumb.JPG.a67cb3ec5ea0a5829c5b636fa5fb8685.JPG

 

1991740183_066ValFerret.thumb.JPG.ba74bdc5cd84d6a6930f0a3f8b12adc5.JPG

 

1090861957_067ValFerret.thumb.JPG.c85b7c0c90e4c1665e6d2f2a77213851.JPG

 

1674186244_069ValFerret.thumb.JPG.fb022c7c0baafeed32314a891620a1e9.JPG

 

1282020387_070ValFerret.thumb.JPG.ebd8319393aa7ce5794d0fdd3b3c0b86.JPG

 

1649068063_073ValFerret.thumb.JPG.55f4c58887797e562af47ed1500cc112.JPG

 

1058773544_074ValFerret.thumb.JPG.61d4ae6626c6ea1d005efba2dd8134cf.JPG

 

165380873_076ValFerret.thumb.JPG.0d1635b0d494cbc45cb62424a619bc6d.JPG

 

1206167946_077ValFerret.thumb.JPG.8a6fd7f97aa4e97bff04920da1ee64bc.JPG

 

1273708526_082ValFerret.thumb.JPG.4bf96791a81ef4eb44aa8f5639ead564.JPG

802082656_083ValFerret.thumb.JPG.46e5362bf67ec36e4bff01cba8162791.JPG

I na koniec dnia degustacja włoskiej zupki chmielowej.

1992871829_084ValFerret.thumb.JPG.fca4396366949547967597b1860c94be.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następny dzień = następna piękna dolina. 

Rankiem pieszo malowniczą doliną Val Savarenche. - https://www.openstreetmap.org/#map=14/45.5190/7.2111 u stóp szytów, które mają po 4000 metrów.

917935778_089ValSavarenche.thumb.jpg.c90962d1086cab8e5e9f5b977139ba49.jpg

1526027507_085ValSavarenche.thumb.jpg.934990bcf0ae4f434406183e59e02579.jpg

 

2004235846_087ValSavarenche.thumb.JPG.da86fba1e4d026f4bddf524b5486fcb0.JPG

 

222693326_088ValSavarenche.thumb.JPG.b023996b13fc07c01500cc4e0389886b.JPG

789731672_091ValSavarenche.thumb.JPG.266d80adfd0fda61e41b7c57a543a0f0.JPG

 

1147422838_092ValSavarenche.thumb.JPG.a3575dc684ae9d78dae5d5be50156f29.JPG

Po południu znów panie wróciły autem a ja  na rower i w górki. Przejażdżka zrobiła się ciekawa - zobaczyłem jakąś obiecująco wyglądającą, zamknięta dla ruchu szutrówkę. Biegł tam szlak pieszy. Szutrówka robiła wrażenie nie remontowanej od wielu lat. Głazy naniesione przez lawiny po prostu leżą tam wszędzie i trzeba było jechać slalomem. Nawierzchnia w wielu miejscach wypłukana, ale generalnie bez większych trudności technicznych. Droga wspinała się mniej lub bardziej stromo aż zobaczyłem.. że droga wchodzi w olbrzymi, czarny, nieoświetlony tunel.


1374016694_094ValSavarenche.thumb.jpg.943da366293906b63cd305f2137cfcc6.jpg


Na szczęśćcie miałem czołówkę w plecaku, więc zdecydowałem się zaatakować tunel. Było w nim strasznie, bo miał w środku zakręty, więc światło dzienne z wejścia szybko zniknęło, a czołówka oświetlała prawie nic. Po jakichś 400 metrach tunel się skończył i droga wspinała się dalej  rozwaloną szutrówką. Nie mam pojęcia kto i po co ten tunel zbudował. Jego wielkość taka, z bez problemów mógłby umożliwiać obustronny ruch tirów czy autobusów - wymiary standardowego tunelu drogowego. 

W końcu dojechałem do końca drogi, (2200m.n.p.m.) skąd dalej już tylko biegła stroma ścieżka dla pieszych. Kila pamiątkowych fotek i  szaleńczy zjazd na camping. ;)

526321597_093ValSavarenche.thumb.jpg.5ecadd2ec34f866d5359428a4796d2b8.jpg

 

1660028104_095ValSavarenche.thumb.jpg.2831058ebe0cb6d374e3b7fc281e2e40.jpg

 

1783446732_096ValSavarenche.thumb.jpg.918585eb172564e099fc5be4d62c9fc4.jpg

 



https://www.endomondo.com/users/34636324/workouts/1165830982

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam widoki, jestem pod wrażeniem Twojej kondycji rowerowej. Nie pomyślałabym aby tam, po tych górach jeździć rowerem. Dla mnie góry są do chodzenia :)Oglądałam sobie te okolice jakiś czas temu pod kątem pieszych wędrówek, dzięki Tobie zobaczę pewnie więcej - dzięki - i ... czekam na c.d :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja kondycja nie jest nadnaturalna, jest całkiem przeciętna. Istotny jest tu rower, który musi mieć niską masę (ten waży mniej niż 10,9kg) i konstrukcję (komponenty projektowane z myślą o jeździe po wertepach) które umożliwiają takie ekscesy ;) Każdy kto jeździ regularnie po nizinach i by dosiadł roweru tego typu byłby w stanie jeździć po górach ;)

Rejon obfituje oczywiście w szlaki piesze, w zasadzie to szlaki dla piechurów i wspinaczy o różnych stopniach trudności tam dominują. Wydaje mi się, że warto przed wyjazdem wyposażyć się w raki (a może i czekan), bo część szlaków przebiega przez lodowce i to wcale niekoniecznie są to szlaki ekstremalnie trudne czy położone na dużych wysokościach. Po prostu przecinają jakiś lodowiec, trzeba kilkaset metrów przejść po lodzie, zbitym śniegu i bez raków lipa. A jakiś prosty model już umożliwiał by trawers.

Wracamy do relacji ;) 

Kolejny dzień postanowiliśmy dla odmiany zwiedzić miasto Aosta, które ma kilka tysięcy lat i zachowało się sporo pamiątek ze starożytności. Z campingu do centrum można się dostać wydzieloną asfaltową drogą rowerową (oznakowaną jako pista cyclabile). Widok przed bramą campingu zrobił wrażenie: Odległy o jakieś 40km masyw Mount Blanc:

DSC00001.thumb.JPG.82ade3fad769cf89c4b0f576969858b1.JPG

I pora na zabytki, które mają więcej niż 2000 lat..

 

DSC00005.thumb.JPG.effd961e72ddb20791e2444f58707e33.JPG

 

DSC00006.thumb.JPG.24efc2fa8655cb56a08fd30724a127aa.JPG

 

DSC00010.thumb.JPG.b10e2639059a323238254873a893de4b.JPG

 

DSC00012.thumb.JPG.a3946f88492ff307e673786be30297e2.JPG

 

DSC00013.thumb.JPG.dfffbdf09fd073d685942a8b939dbbb8.JPG

 

DSC00016.thumb.JPG.5cde5fd6e2fc8960b64937a27fc1eaae.JPG

 

DSC00017.thumb.JPG.b0cf8e39d62ee61f278fd7ca48388196.JPG

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Następnego dnia, opuściliśmy ciepły i przyjemny camping w Aoście i skierowaliśmy się na południe. Celem był wjazd do serca Parco Nazionale Gran Paradiso. Po drodze jednak było sporo atrakcji do zwiedzenia, więc przejazd kilkudziesięciu km zajął nam cały dzień ;) Były to atrakcje przede wszystkim dla zakochanych w drodze. Nasz szlak biegł drogą, którą podróżowano już 2500 lat temu, a kto wie czy nie wcześniej. Teraz można pomykać autostradą lub drogą krajową, ale tuż obok, leżą martwe relikty rzymskiej drogi, która musiał być eksploatowana szczególnie intensywnie, gdyż wiodła do północnych prowincji imperium: Galii i Brytanii.

Na początek pozostałości mostu. Ten został pokonany przez trzęsienie ziemi.

2028376897_117Aosta.thumb.JPG.d658043585e4e956e3925a3feff67ada.JPG

1485421284_118Aosta.thumb.JPG.42a7c0121a30c731e499e42d69c1487f.JPG

Następny przystanek to w miejscowości Donnas. Rzymski trakt jest tu zachowany w tak dobrej formie, że widać nawet koleiny odciśnięte w skalnej nawierzchni 2000 lat temu. Każda armia, każdy transport towarów przemierzający Alpy w jedną czy drugą stronę; z kolebki imperium do Galii czy Brytanii musiał pokonać tą trasę. Prawdopodobnie ruch był tu potężny, wóz jechał za wozem.

794401130_119Donnas.thumb.JPG.53aeab7a32de6025c4b3cdbd09a99d9c.JPG

ile tysięcy drewnianych kół musiało tędy przejechać, by w granicie powstały takie wyżłobienia?

1461099162_120Donnas.thumb.JPG.b3f00c0a70e376f4738fdf6ad2aedf09.JPG

 

1947071334_121Donnas.thumb.JPG.825e4804d227f91a5e6a750b6fcf8475.JPG

 

I na koniec jeszcze jeden dwutysięcznolatek, który żyje w świetnej formie w Saint Vincent i jest używany do dziś.

 

1934195364_128SaintVincent.thumb.JPG.d10c3361b8fb1d3b0c546220a791cb41.JPG

 

1037496162_130SaintVincent.thumb.JPG.973808005adc997fff3670b2b0ef01ad.JPG

 

300665563_131SaintVincent.thumb.JPG.ed6b75c2f65074e4acd29f67ee3c90ae.JPG

 

133 Saint Vincent.JPG

Na koniec wspięliśmy się znów wysoko w góry (link do mapki) do miejscowości Ceresole Reale, leżącej u stóp Gran Paradiso. Mieliśmy pewne ciekawe perypetie, bo okazało się że camping jest czynny, ale zamknięty. Wjazd był zagrodzony łańcuchem, obsługi nie było, a ludzie, którzy przebywali na campingu powiedzieli,  że nie jest co camping publiczny, tylko należy do klubu alpinistycznego i generalnie jest tylko dla członków tego klubu. Wtedy pojawiła się obsługa i pan dyrektor campingu oświadczył, że camping jest tylko dla członków klubu. Jak zobaczył moją smutną minkę, powiedział, że możemy się zapisać do klubu i wtedy będzie mógł nas przyjąć. No więc się zapisaliśmy, dostaliśmy kartę członkowską Club Alpinismo i mogliśmy się wpakować na camping jako pełnoprawni członkowie klubu alpinistycznego. Luzik ;)

DSC00002.thumb.JPG.24f6c89c0ef14aedf5cbc0aa0a978c37.JPG

 

Edytowane przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepiękne i klimatyczne miejsca :)   Ceresole Reale... zakładałam dojazd serpentynami pod górę i nocleg bliżej Lago Serru, a jak się da to jeszcze dalej przy Colle  del Nivolet. Ciekawe, czy tam można tam dojechać i zatrzymać kamperem? Stamtąd chciałabym powędrować do Gran Paradiso... Gratuluję członkostwa w Klubie :)z niecierpliwością czekam na c.d :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.11.2018 o 22:06, Magda Pawłowicz napisał:

czy tam można tam dojechać i zatrzymać kamperem?

Do Col Nivolet można dojechać w dni robocze. W weekendy i święta droga jest zamknięta za parkingiem, który jest zlokalizowany kilkaset metrów przed Lago Serru. Kursują w zamian darmowe autobusy. Jest to bardzo rozsądne rozwiązanie, bo droga powyżej parkingu jest wąska, dwa samochody nie zmieszczą się - po prostu wzmożony ruch spowodował by kompletną blokadę tej drogi. W zwykłe dni natomiast można tam pojechać autem czy kamperem - jeżdżą tam autobusy, więc kamper się zmieści na serpentynkach. (poza koniecznością znalezienia miejsca na wyminięcie się w razie napotkania auta z naprzeciwka - czasem trzeba cofnąć kilkadziesiąt metrów).

My natomiast korzystając z pięknej pogody i zachęcającego asfaltowego szlaku rowerowego wokół jeziora w Ceresole Reale, podpięliśmy przyczepkę do roweru i pojechaliśmy na rodzinną wycieczkę.  Przy okazji odkryliśmy, że kilka km dalej jest drugi camping, ale o mniej atrakcyjnym położeniu i droższy niż nasz. Trasa miała niecałe 10 km i była bardzo przyjemna. https://www.endomondo.com/users/34636324/workouts/1167501602

DSC00003.thumb.JPG.239d2f91936c37f0bcfffd046f86f52f.JPG

 

DSC00004.thumb.JPG.6d6cbf2793522b02accbcf273918cd4b.JPG

 

DSC00005.thumb.JPG.a6d8eea24e755b61e1e215ca3e165d2f.JPG

Po południu zostawiłem ekipę na kempingu, a sam postanowiłem wskoczyć na mojego zielonego ścieżkowca, wspiąć się 800 metrów w pionie do góry i objechać Lago Serru. Trasa była cudownie sceniczna. Widoki zapierały dech w piersiach, jak również dech zapierał brak tlenu, bo osiągnięta wysokość przekraczała 2300

DSC00022.thumb.JPG.3423e4a93c7988931f3dcc93470d5138.JPG

Okazało się, że nie trzeba jechać asfaltem - drzemie w trawach bita droga wojskowa z pierwszej wojny światowej, którą można wędrować pieszo lub rowerem. Droga ta od czasu do czasu przecina asfaltowe serpentyny, więc łatwo na nią trafić.

DSC00009.thumb.JPG.63533ccde9b09ba2468680bcf3459fcf.JPG

W końcu dojechałem do zapory Lago Serru, skąd rusza kilkukilometrowy szlak dookoła jeziora. Nie byłem pewny czy szlak jest przejezdny dla rowerów, ale z początku ścieżka wyglądała zachęcająco, więc nią pojechałem.

DSC00010.thumb.JPG.53ab8f1508fcbd5176868b95a3963c60.JPG

 

DSC00011.thumb.JPG.dead0769c2b442d9d0ef7fc9059c5856.JPG

Odpoczynek na słonecznej alpejskiej łące

DSC00012.thumb.JPG.d417f18bca1e41486d09cbe0654c7d45.JPG

Oj, trasa robi się trudna technicznie:

DSC00016.thumb.JPG.5f2e6cc8dd0ef1906f84fb0c63e5e9d6.JPG

Po pokonaniu około 1/3 trasy spełnił się czarny sen cyklisty górskiego: okazało się, że szlak przemierzał rumowisko skalne i zrobił się nieprzejezdny. Trzeba było maszynę targać przez głazy i piargi. Więc kolejne 1/3 trasy pokonałem pieszo. Cóż w górach z rowerem już tak bywa, że czasem robi się piekło. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Ale widoki były tego warte. 

DSC00019.thumb.JPG.3f68411dc61f7a4d67d6558dfa8623e0.JPG

DSC00020.thumb.JPG.cdc970b6e634d8098afaad10dbd773b7.JPG

DSC00023.thumb.JPG.625a51d29173c65d255056eb7d4e8169.JPG

DSC00021.thumb.JPG.8513ecd5922fc5e3f403be1a6ac86e4e.JPG

Wincyj widoków!!! Wincyj widoków!!

DSC00014.thumb.JPG.8eaab86d90876edc33ce030711439304.JPG

DSC00015.thumb.JPG.87d4a8c411431c30ee5c3172b72ffa30.JPG

Veni, Vidi, Bici! tu zaczyna się Lago Serru:

DSC00017.thumb.JPG.ef2a16318ba6d073864d0112ba755316.JPG

Na koniec piękny, szalony zjazd częściowo drogą militarną na camp. 

https://www.endomondo.com/users/34636324/workouts/1169741290

DSC00024.JPG

Edytowane przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięknie ! Dzięki za informacje i zdjęcia :) Kiedyś tam się wybiorę, wtedy Ty powspominasz :) Pozdrawiam!

Edytowane przez Magda Pawłowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapraszam na koleny odcinek ;)

Po dniu intensywnie rowerowym przyszedł dzień pieszy. Minął weekend, więc droga do Col Nivolet została otwarta, udaliśmy się zatem autkiem do tego pięknego miejsca. (prawie 1000 metrów w górę). Przełęcz jest dosyć długa, tzn pewnie geodeci wiedzą gdzie dokładnie leży, ale na nasze oko, to ciężko stwierdzić. Gdzieś jest taki punkt, w którym jedna dolina przechodzi w drugą. Kilkaset metrów mniej bez nachylenia - Jest schronisko, licha droga asfaltowa i nawet górski staw - Laghi di Nivolet, Wszystko na wysokości 2535 m.n.p.m.

Mapka

Tu zaprarkowaliśmy:

DSC00003.thumb.JPG.a1b7b62d5a5e6ba38fa0a13b2a811361.JPG

DSC00001.thumb.JPG.3110e8552f651b2d71aee62d02ea7f7c.JPG

Wyruszyliśmy na wycieczkę w górę, bo tam leży wysokogórki staw, 200 metrów wyżej niż Col Nivolet.

DSC00004.thumb.JPG.809ff10cedf781d0238b58492af8d931.JPG

Muszę przyznać, że to jeden z najciekawszych krajobrazowo rejonów jakie widziałem. Głównie za sprawą tego, że Parco Nazionale Gran Pardiso jest bardzo restrykcyjny jeśli chodzi o infrastrukturę narciarską. Po prostu tu nie ma ani jednego wyciągu, wszędzie nie tknięty ręką ludzką krajobraz. Taki sam jak tysiące lat temu.

DSC00005.thumb.JPG.55ef8379b60138e09d5ef4339f0511e6.JPG

Cały czas towarzyszyły nam słoneczne panoramy parku narodowego

DSC00006.thumb.JPG.152f6c1198945ab80fa26567e8261a2f.JPG

DSC00007.thumb.JPG.9ea128ae9f8bebd2c0e50af112ae4704.JPG

Wspinając się na wysokość 2700, widzimy dookoła szczyty 3000+, gdzie nie ma już prawie żadnego życia.

DSC00008.thumb.JPG.e48f5a42b56ee42226c40eb8be3439b7.JPG

Ale tutaj jeszcze życie kwitnie. Alpejska łąka przeżywa spóźnioną wiosnę i spieszy się przed nadciągającą już niebawem zawsze przedwczesną jesienią

DSC00011.thumb.JPG.4a524c50417ff81e7e3f76647d92ebeb.JPG

Kępy miniaturowych goździków

DSC00014.thumb.JPG.7b61425b7024d41366b22f80437ade46.JPG

DSC00016.thumb.JPG.c794b2a1d7370a6dfd1b6f57298485dc.JPG

DSC00012.thumb.JPG.f5c6d22a7b75a9cdc3d3e7bf1e1dd406.JPG

W końcu dotarliśmy na wysokość 2720 nad brzeg stawu Lago Rosset. Widoki, pogoda, powalają.

DSC00017.thumb.JPG.03db6d5e91716d7a214297b3454ecba0.JPG

DSC00019.thumb.JPG.dfd73e917a3d59c2d5c0fd3b888cd4a5.JPG

DSC00020.thumb.JPG.12f93f893e6fb2f6e60b30f1de9fd45b.JPG

 

DSC00021.thumb.JPG.b52a87ad9f74aa20ac221e30ddccdcda.JPG

 

DSC00022.thumb.JPG.3037545040015fcc536f1e52b28966cd.JPG

DSC00023.thumb.JPG.bf335509ced127abf5fab3d612e8ad64.JPG

DSC00024.thumb.JPG.b80f7768e83f18f0156f56952ebca3cd.JPG

DSC00026.thumb.JPG.f600e223d4abf4a99fa9291f25f16b8d.JPG

DSC00027.thumb.JPG.3ae9b21416340ef9b949cd448235cf2f.JPG

DSC00028.thumb.JPG.9fbc89154ce277a5921b96b721976388.JPG

DSC00029.thumb.JPG.d8a6072f66f5363679c6fd9b1b932c03.JPG

DSC00030.thumb.JPG.c776eaa8321d32eac4362fee8d8ea88f.JPG

DSC00031.thumb.JPG.265d3b36d115fa610a42a8126aba412c.JPG

DSC00032.thumb.JPG.1aee33b51564d6ab365e880e1486c5be.JPG

DSC00033.thumb.JPG.0e40ebd6c08e9650f85b32442f3050a4.JPG

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.