Skocz do zawartości

Zalewy Nadarzyckie


brams

Rekomendowane odpowiedzi

Po spływie Brdą (opis tutaj) nabrałem chęci kolejny raz „zaliczyć” Piławę.

 

Zapowiadała się nareszcie w miarę dobra pogoda, cholernie nie lubię moknąć w kajaku, stąd rezygnowałem z kolejnych deszczowych weekendów.Kajak mam swój, zatem nie musiałem martwić się rezerwacją i odwoływaniem terminów z uwagi na niepogodę.

 

Plan był prosty: 2 dni spływu, 1 dzień przewidziany na zbieranie grzybów.

 

 

 

04.08.11

 

Po 17 wyjeżdżamy z kolegą Mariuszem (moja żona niestety nie mogła) z Poznania.

 

Po 20 km sprawdzamy zamocowanie kajaku na dachu - całe szczęście, bo okazało się , że stanął w poprzek.

 

Poprawiamy i jedziemy dalej. Na polu biwakowym „Zalewy Nadarzyckie” jesteśmy trochę po 21. Kilka z lubością wypitych piwek i nyny.

 

05.08.11

 

Wstajemy wcześnie, przeciągamy się z radością – stoimy nad samym brzegiem jeziora, słońce grzeje - i przed 8 jedziemy rowerami na grzyby.Najpierw Mariusz znajduje kilka zapalników do bomb czy czego tam, następnie mamy po kilka kozaków. Jedziemy w inne miejsce, tam zbieramy dalej kozaki i prawdziwki, pogoda dopisuje, humory też. Po kolejnym znalezionym prawdziwku przychodzi pora na.....pocisk, około 70 cm długi, ostro zakończony.

 

Nie zbieram go, nie zmieściłby mi się do torebki foliowej :-]

 

Po pewnym czasie stwierdzamy, że mamy dość nazbieranych grzybów i wracamy.

 

Mariusz oporządził je i usmażył z boczkiem, cebulą i zaprawił śmietanką po czym delikatnie posypał serem. Ja, żeby nie było, że nic nie robiłem, rozkoszowałem się pięknem przyrody leżąc na najbardziej do tyłu odchylonym foteliku.

 

Obudziłem się, a na stole wszystko już było rozstawione, zatem mocno skupiłem się na degustacji. Pyszności!!

 

Późnym wieczorem dojeżdża reszta ekipy – Marysia i i Jurek oraz Ela, Mariuszowa białogłowa, choć brunetka.

Po nakarmieniu nowo przybyłych grzybkami i wywarem z ziemniaków (zamkniętym w słusznej pojemności flaszkę) zasypiamy, wszak jutro spływ!

 

cd raczej n.

post-2998-0-92357700-1313827382_thumb.jpg

post-2998-0-74169800-1313827398_thumb.jpg

post-2998-0-09572100-1313827430_thumb.jpg

post-2998-0-44618400-1313827447_thumb.jpg

post-2998-0-89657500-1313827692_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

06.08.2011

 

Po niewczesnej pobudce, przy pięknym słońcu zastanawiam się, dlaczego tak bardzo chce mi się pić,skoro wczoraj wydawałoby się, że zapas płynu w organiźmie uzupełniłem na kilka następnych dni. :niewiem:

 

Na razie gaszę pragnienie maślanką,a po kawie leniwie zbieramy się do spłynięcia, dziś etap do Szwecji, czyli ca 20-22 km. Miejscowość ta powstała w 1590 roku, nazwano ją tak na cześć króla Polski i Szwecji Zygmunta III Wazy,który 3 lata wcześniej objął tron w Polsce.

 

Co ciekawe, acz smutne, największa klęska spotkała wieś Szwecję z rąk ...Szwedów, podczas potopu wyginęli wszyscy mężczyźni, a wieś spłonęła.

 

Załatwiamy sobie transport powrotny i zaczynamy spływ, a ponieważ od jakiegoś czasu obowiązuje całkowity zakaz spożywania alkoholu na wodach, bierzemy ze sobą zaledwie po kilka piw, które mamy zamiar spożywać wyłącznie na lądzie, podczas przerw. Jak pokazało życie, nie wszyscy ten zamiar spełnili..... :nono:

 

Dzisiejsza trasa jest pięknej urody,szczególnie do Zdbic. Jest na niej jedna przenoska, prawie na początku spływu, gdy musimy kajaki przetransportować aby obejść elektrownię w Nadarzycach.

 

Byłaby i druga, ale za moim przykładem Mariusz i Jurek odważyli się pokonać próg wodny uprzednio grzecznie wypraszając z kajaka swoje niewiasty, które zaciskając zęby, przedarły się przez pokrzywy niewłaściwym brzegiem rzeki. :-]

 

Podczas jednego z kilku postojów znajdujemy całkiem sporo grzybów, tym razem w większości kurki.Jutro bardzo się przydadzą! :jesc:

 

Ostatnie 6 km (ze Zdbic do Szwecji)pokonujemy raczej żwawo, gdyż mobilizowała nas świadomość wspólnej biesiady przy ognisku z wcześniej zapoznaną sympatyczną rodziną z Poznania, którzy spędzali na naszym polu biwakowym 2-tygodniowe, w przeważającej większości niestety deszczowe, wczasy „Pod przedsionkiem”.

 

Rzeczywistość przerosła nasze wyobrażenia, gdyż nestor rodu właśnie dziś kończył 33 rok życia i wręcz pałał chęcią nakarmienia nas oraz, co gorsze (jak się nazajutrz okazało) – napojenia.

 

W tym miejscu zaznaczę, że urodziny kolega miał zaiste wystrzałowe i huczne, gdyż przypałętała się znienacka burza, która zapewne musiała spowodować u mnie zanik pamięci objawiający się kompletną niewiedzą, jak owe przyjęcie się zakończyło :hmm:

post-2998-0-31982900-1314025097_thumb.jpg

post-2998-0-14776600-1314025118_thumb.jpg

post-2998-0-65737300-1314025133_thumb.jpg

post-2998-0-27759000-1314025149_thumb.jpg

post-2998-0-59836100-1314025161_thumb.jpg

post-2998-0-06451600-1314025176_thumb.jpg

post-2998-0-25859500-1314025188_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

07.08.2011, pierwsza część dnia

 

Wczorajsza burza nie pozostała bez konsekwencji, to z całą pewnością przez nią boli mnie dziś głowa i do tego huczy w uszach.

 

Choć wydaje się to niemożliwe, chce mi się pić jeszcze bardziej niż wczoraj. Wypity z gwinta litr maślanki w cudowny sposób przywraca mi chęć do życia, ale do spływania to jeszcze nie.

 

Nasi wczorajsi współbiesiadnicy przeszli zaś zadziwiającą przemianę zewnętrzną– podejrzewam, że zgarbione ciała i wykrzywione bólem twarze muszą być spowodowane dzisiejszym wyjazdem do domu. No bo czym? :niewiem:

 

Wczorajszymi kurkami zajęła się Ela. Przygotowała je na maśle w końcowej fazie dodając jajka. Nie przypominam sobie, abym tak wspaniałą jajecznicę kiedykolwiek degustował. A skoro mam apetyt, znaczy, że skutki burzy ustępują. :palacz:

 

Plan na dziś ulegał dynamicznej zmianie, a już pierwotna wersja upadła prawie równo z przebudzeniem się. Zakładała ona bowiem start z wypływu Piławy z jeziora Pile. Przez aklamację odrzucona z uwagi na zbyt dużą odległość, jak na naszą dzisiejszą kondycję. Poza tym chmurzyło się. I do tego znałem bardzo dobrze tę trasę, akurat jest mniej ciekawa od pozostałych etapów spływu.

 

To samo spotkało pomysł niewiele krótszego odcinka spod mostu w Liszkowie, a aprobatę wszyscy wyraziliśmy dla wersji 11 kilometrowej, której początek wyznaczyliśmy około 2 kilometry od zniszczonego poniemieckiego jazu. Od mojej ostatniej bytności na Piławie minęło zaledwie 2 lata, a przy jazie zmieniła się strona przenoszenia kajaków (z prawej na lewą), ale co istotniejsze, wykonano przystań do cumowania i spuszczania kajaków po ruchomych balach do wody. Proste, a przydatne. Za jazem jest przecudny odcinek rzeki, szkoda, że dość krótki, bo rzeka rozszerza się przechodząc w Zalewy Nadarzyckie.

 

Teraz w wodzie należy wypatrywać tabliczek pokazujących kierunek szlaku wodnego, gdyż łatwo pobłądzić w plątaninie rozlewisk.

 

Same Zalewy Nadarzyckie kolejny już raz potraktowałem szybkim wiosłowaniem. Za każdym razem albo niemiłosierny upał, albo deszcz lub jego zapowiedź powodowały szybsze machanie rąk z absolutnym wyłączeniem miejsca, gdzie płynie się wśród wysepek z drzew i krzewów. Ślicznie tu jest.

 

 

Poza tym nie znoszę pływać po otwartych akwenach.

 

Po dobiciu do brzegu pakujemy kajaki na dachy i ruszamy z zamiarem zwiedzenia Bornego Sulinowa i Kłomina. Alkomat wskazuje trzy zera, w tym dwa po przecinku, jest dobrze. :banan:

post-2998-0-19392700-1314105591_thumb.jpg

post-2998-0-04342400-1314105604_thumb.jpg

post-2998-0-71014500-1314105616_thumb.jpg

post-2998-0-91204500-1314105624_thumb.jpg

post-2998-0-95329400-1314105637_thumb.jpg

post-2998-0-16262500-1314105644_thumb.jpg

post-2998-0-14840200-1314105652_thumb.jpg

post-2998-0-34754100-1314105658_thumb.jpg

post-2998-0-21854900-1314105665_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A my wlaśnie jestesmy na Zalewach Nadarzyckich. Pogoda piękna, grzyby są /kozaki i kurki/. Całą sobotę spędziliśmy na Międzynarodowym Zlocie Pojazdow Militarnych.Super, w tym roku jest to chyba największy zlot , a byliśmy już chyba na pięciu. Splynęlśmy od j.Pile do Zalewów Nadarzyckich. Zwiedziliśmy Kłomino, potem dalej przez rezerwat Wrzosy Kłomińskie do Bornego Sulinowa /wycieczka rowerowa/ i powrót szosą na Zalewy Nadarzyckie. Załuje, że całkowicie zarastają wrzosowiska, a właściwie ich już nie ma. Podobno je wykaszają, ale to nic nie daje. Pamiętam wrzosowiska sprzed kilku lat. Piękne, fioletowe połacie, a jaki zapach...Tak pachnie najlepszy miód wrzosowy. Od kilku lat co roku pod koniec sierpnia tam pezyjeżdżamy, jest spokój, piękne zachody słońca nad Zalewami kwitnące wrzos. I choć warunki na polu biwakowym są racze spartańskie /brak sanitariatów/ to mimo wszystko jest tu wspaniale . O porządek dba właściciel pan Janusz, bardzo sympatyczny i miły człowiek. Jutro rowerem dookoła jeziora Pile. My znamy tu już okolice, ale pokazujemy je Krzysiowi i Janeczce /niektórzy wiedzą o kogo chodzi/ .A pogoda ma na razie dopisywać. Stopka, szkoda, że Was nie ma.:skromny:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tą restaurację prowadzi dawny pułkowy fotograf z żoną, któremu udało się nie wyjechać po 92 roku. Na jednej ze ścian restauracji wiszą robione przez niego w tamtym okresie zdjęcia. Miałam okazję obejrzeć cały jego album. Kiedyś ta restauracja miała inny charakter- były popiersia, zdjęcia Stalina, Lenina i innych, rózne rekwizyty radzieckie. Na stolach stały samowary,podawano w nich herbatę ,teraz widzialam tylko jako ozdobę. Można bylo zjeść pyszne pielmieni. A obok w sklepie kupowało się prawdziwe konfeti /cukierki czekoladowe/, chałwę i inne rosyjskie specjały. Teraz zostal tylko mały sklepik, ale piwo rosyjskie mają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miradym, miałem być na tym zlocie militarnym, ale życie w okrutny sposób te zamiary zweryfikowało (śmierć w rodzinie)...

 

Czyli grzyby są cały czas. Wspaniałe te lasy. Ech, jutro lub pojutrze zakończę tę opowieść opisem naszej wizyty w Bornem i Kłominie.

 

Nie sposób krótkim wypadem wiele zwiedzić, ale zachęcam do wizyty w tych rejonach.

 

ptaku, żałuję, ale brak czasu nie pozwolił mi na dłuższą penetrację walorów kulinarnych Bornego.

 

Nie uciecze to jednakże, bo będę tam jeszcze nie raz :gitara:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tą restaurację prowadzi dawny pułkowy fotograf z żoną, któremu udało się nie wyjechać po 92 roku. Na jednej ze ścian restauracji wiszą robione przez niego w tamtym okresie zdjęcia. Miałam okazję obejrzeć cały jego album. Kiedyś ta restauracja miała inny charakter- były popiersia, zdjęcia Stalina, Lenina i innych, rózne rekwizyty radzieckie. Na stolach stały samowary,podawano w nich herbatę ,teraz widzialam tylko jako ozdobę. Można bylo zjeść pyszne pielmieni. A obok w sklepie kupowało się prawdziwe konfeti /cukierki czekoladowe/, chałwę i inne rosyjskie specjały. Teraz zostal tylko mały sklepik, ale piwo rosyjskie mają.

 

Z tego co pamiętam to wszyscy musieli wyjechać - również on. Tyle że udało mu się wrócić hmm.gif po kilku latach. Tak opowiadała Nam jego żona, kiedy jedliśmy tam posiłek. Album został wydany i chyba można go zakupić w barze, a pielmieni dalej jest pyszne z jedynym minusem że jest po prostu drogie (tak samo jak i inne pozycje w karcie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

07.08.2011, druga część dnia

 

Pamiętając wspaniałą pizzę, jaką 2 lata wcześniej spożywałem z małżonką w Bornem, robię każdemu apetyt na nią. Tym większy, że pora jak najbardziej obiadowa.

 

 

W granicach Bornego łapie nas ulewa i biegiem pędzimy do pizzerii. Coś sporo aut przed nią. Wewnątrz, wśród aromatów przypraw, szukamy miejsca. Jest na pięterku, na wygodnych sofach. Przed zajęciem miejsca przychodzi mi do głowy, by spytać obsługę o czas oczekiwania na ichnie smakołyki. Około 1,5 godziny! Dziękujemy,ruszamy do Domu Oficera.

 

Budynek robi na nas wielkie wrażenie, nie tylko swą wielkością. Położony jest wśród drzew, blisko jeziora. Marmurowe wyłogi przy drzwiach, sztukateria, rzeźba górująca nad wejściem do dawnej restauracji i przede wszystkim sala widowiskowa z ruchomą sceną. Mieściło się tu kiedyś kino, teatr i sala koncertowa. Wyobrażam sobie,że słyszę gwar rozmów, muzykę na żywo przygrywającą oficerom,wirujące pary, wystrzały korków od szampana.

 

Co oni mi, u licha, wczoraj nalewali?!

 

 

Czas świetności budynku zakończył się wraz z odejściem Rosjan, którzy zabrali ze sobą „na pamiątkę” co cenniejsze rzeczy, w tym rzeczoną obrotową scenę. A czego nie zabrali Rosjanie, wzięli potrzebujący Polacy.

 

Poznikały marmury, parkiety, sztukaterie, o wyposażeniu nie wspomnę. To co teraz widzimy to nędzne ochłapy dające tylko wyobrażenie o wspaniałości tego budynku. I gdy znalazł się człowiek, który próbował renowacji budynku (zaczął od wymiany pokrycia dachowego), w zeszłym roku w lutym pożar spowodował runięcie dachu tej wielkiej sali, mogącej pomieścić około 1500 ludzi. Żal.

 

Samo Borne z każdym moim przyjazdem robi coraz korzystniejsze wrażenie. Czyste ulice, poodnawiane domy (choć oczywiście nie wszystkie), nowe knajpy, sporo turystów ; widać, że miasto żyje, w odróżnieniu do Kłomina, które jest już całkowicie miastem-widmem. Puste oczodoły w budynkach zamiast okien, zrujnowane, rozkradzone bloki i kamienice robią przygnębiające wrażenie. Podjeżdża do nas facet na rowerze proponując siebie jako przewodnika po tym mieście jak z horrorów, ale z braku czasu rezygnujemy.

 

Następnym razem poświęcę więcej czasu zarówno na Borne, Kłomino i okolice.

 

Koniec.

Teraz czas na Dobrzycę. :banan:

post-2998-0-36865200-1314207645_thumb.jpg

post-2998-0-91178000-1314207657_thumb.jpg

post-2998-0-08252400-1314207677_thumb.jpg

post-2998-0-11592000-1314207690_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.