Misie w Rumuni 2024

[Misio]

No dobra - ruszamy...

Chcemy pojechać do Neptuna zobaczyć gdzie ten "nasz" (Bałtycki) odpoczywa

całkiem przyjemnie

Miasto jeszcze troszkę śpi, a troszkę "remontuje" się przed sezonem...

Ale nam już tu mniej się podoba (oczywiście rozumiemy że dla większości ludzi tu "będzie" pięknie...)

piasek nasypywany z morza, zaraz będą parasolki i leżaczki ułożone od linijeczki...

Aquapark z widokiem na morze - też niby fajne - ale to nie nasz klimat...

Wszędzie budowy

Jadąc wzdłuż wybrzeża - drogą wyznaczoną przez google - natrafiamy na bramę

naprawdę piękna plaża - ale to niestety nie nasza bajka

tu też pewnie zaraz będzie "beton"

fajny parking

Niestety nie da się przejechać wzdłuż brzegu, więc wracamy na trasę (szczególnie że dziś mamy sporo km) - mijamy znowu samolocik w Tuzla

"Niestety" pogoda nie odpuszcza - nasza lodówka ledwo zipie...

ostatni rzut oka na morze - pożegnanie z Posejdonem i skręcamy na zachód

sporo bardzo ciekawych mostów

chyba mamy apogeum temperatury...

Dzięki pomocy miejscowych dzieci - parkujemy "na polu"

i idziemy w dół - do pradoliny rzeki Ialomita

Chętnie tu przyjedziemy kiedyś by pochodzić po tej okolicy...

cisza, spokój...i już widzimy cel naszego spaceru

Ruiny cerkwi

Ruins of the "Saint Paraskeve" Church

Oczywiście "karteczka" - teren prywatny, zakaz wstępu...

Ale na szczęście jesteśmy w Rumuni czyli w kraju gdzie przepisy i zakazy są po to by je łamać

ogólnie WoW - wrzucam kilka fotek...

Do tego ta okolica - bardzo nas urzekły te głębokie pradoliny rzek...

i mamy nadzieję że tu wrócimy - chociaż jak będzie wyglądała ta cerkiew - to nie wiem (to jeden z kolejnych punktów, które mówiły nam że super że tu przyjechaliśmy, nie mówiąc już o punktach które mówią że tu już się prawie "spóźniliśmy").

No pięknie, ale znowu goni nas czas i trochę zaczynamy być głodni...

Jedziemy do polecanej restauracji Pelikan - niestety jest tam jakaś impreza - zresztą większość tych restauracji to "sale bankietowe"...

Jemy w kamperze i lecimy dalej... Berca - tu będziemy spać...

mijamy "zapowiedź" jutrzejszego dnia

Parkujemy na takiej mini polance...

niestety znowu musiałem około 40l śmieci pozbierać...

A w oddali migają światełka Berca

[Misio]

W dniu 21.06.2024 o 08:35, Misio napisał(a):

W dniu 21.06.2024 o 00:04, eastnomad napisał(a):

@Misio a jak ocenisz te ich plaże bo wszyscy z reguły mówią góry fajne ale na plażę to lepiej do Bułgarii ?

Po pierwsze nie byłem w Bugari

Po drugie coś w najbliższych relacjach napiszę...

Tak jak pisałem w relacji - Vadu

14 godzin temu, Misio napisał(a):

Bardzo nam się tu podoba - powiedział bym - dał 9 w porównaniu do naszego Bałtyku (tych dzikich kawałków)

Jednak dalsza część wybrzeża (super że myśmy ją widzieli), jest powiedzmy 4-5 w porównaniu do naszego Bałtyku (oczywiście jak dla nas)...(Mamaia-Sat - Eforie Sud czy Olimp-Venus)

Miejskie plaże, poukładane od linijki, z betonowymi kolosami za plecami, z milionem ludzi, knajpkami - na pewno piękne, ale to nie nasz klimat...

Myślę że za 3-5lat tam będzie plaża typu Dubaj, czy Miami Beach... powtórzę - piękna, wręcz cudowna - ale nie dla nas

 

Oczywiście jeszcze są fajne punkty - np Tuzla-Olimp (szczególnie okolice 23August - ale tam nie byliśmy, może kiedyś będziemy)

[Misio]

Mamy dzień kolejny już 15 - sobota

Już w piątek dowiedzieliśmy się że:

I w piątek (wczoraj) Gosia pokonała góry Transfogarskie...

A my nie musimy być w poniedziałek w domu...

 

Kiełkuje nam pomysł by też pojechać na Transfogarską...

Pogodę zapowiadają taką...

Dodam że od ponad tygodnia temperatura w dzień przekracza 30stopni, a w nocy rzadko spada poniżej 20C (częściej koło 22-23C)

 

Był plan by lecieć w stronę domu...

 

Ale?

Sami jeszcze nie wiemy...

 

Za to teraz jest plan ruszyć między góry do pomp roponośnych i wulkanów błotnych, nie na piechotę, nie asfaltem, ale Osiołkiem poprzez góry po szutrówkach...

Niby to jakieś 13km...ale... chyba bym się żadnym z naszych (które posiadamy) aut osobowych nie wybrał w tą drogę - mimo że np nasza A4 ma 180KM i 4x4

Jak się poszło kawałek na piechotę - to wzniesienia takie, że aż się "niewygodnie" wspina...

[Misio]

Ale wracając do dnia 15

Na ranem przyszły jakieś "głupki wioskowe" i się wydzierali pod kamperem...później Mariolka wymyśliła że to był najprawdopodobniej niedźwiedź, z czym i ja się zgadzam...to znak że już jesteśmy w Karpatach...

Z miejsca gdzie spaliśmy do parkingu przy błotnych wulkanach nr4 (myślałem ze nr3 bo nie wiedziałem że jest ich cztery - chociaż o tym nr4 też większość nie wie) mamy 800m ale my chcemy jechać dalej... więc ruszamy.

Najpierw podjeżdżamy pod kiwaczka...(wszystkie te 3 lokalizacje są OK pod względem nocowania - ale im dalej tym trudniejsza droga)

Podjeżdżamy do parkingu przy błotnych wulkanach nr4

Idziemy...

Ciekawa sceneria

Pięknie i dziko, nawet te rury mi nie przeszkadzają...

mocno księżycowy krajobraz

Tu powinny odbywać się lekcje geologi - powstawania gór, kanionów, erozji rzecznej...

Jest tu niesamowicie - ale czas naw w drogę

W oddali, na wzniesieniu jest kolejny kiwaczek - pracujący, więc idziemy do niego

ledwo wyleźliśmy pod ta górę - nie mieliśmy pojęcia że dalej będzie jeszcze gorzej...

Całkiem fajne miejsce tu do nocowania...

Zdjęcia nie oddają tej stromizny...

Ale nieświadomi jedziemy dalej...i dojeżdżamy do kolejnych pomp

ale jedziemy dalej...

Jest tu skrzyżowanie - google twierdzi że drogą w dół, po płytach... niestety okazuje się że droga nie dość że wcześniej zarośnięta drzewami oliwnymi, które niemiłosiernie rysują naszego kampera - jak i moje nogi gdy wychodzę sprawdzić co dalej...okazuje się "uszkodzoną".

Musze paredziesiąt metrów na wstecznym wycofać i zawrócić na serpentynie - wystawiając tył kampera (zwis) poza obrys drogi, nad przepaść...

Ale Osiołek dał radę...Niesamowicie jestem dumny z niego !

Jedziemy na zasłużony odpoczynek na platformie przy pompie (super miejsce na nocleg - ale czy bym tam drugi raz chciał wyjechać kamperem - nie wiem...)

Nie wiem które z nas było bardziej zmęczone - czy Osiołek, czy Mariola czy ja... ale czas jechać dalej

Niesamowite te krzyże przydrożne - sugerujące iż jest to bardzo stara droga...

parkujemy i idziemy na górę... Już wyjechać Osiołkiem mi Mariolka nie pozwoliła - ale bym się chyba sam też tam kamperem nie wybierał.

Tu niestety już jest jakaś cywilizacja - i kasy biletowe...

Ale nadal jest cudownie

Panie jak tu gorąco - a nie pozwolą się napić...

A tu takie zaskoczenie...

Ale tak nas usmażyło, że mamy dość - trzeba się żegnać

nasz Osiołek stoi przy przepompowni ropy...

Psa wykończyliśmy...

Kolejna kawa, lody i w drogę...

Mijamy całkiem ciekawy kemping

Dojeżdżamy do parkingu przy tych najsłynniejszych wulkanach błotnych

Tu już cywilizacja pełną gębą...kasy, płatny parking, regionalna restauracja...

Nagle przyszedł na telefon alert "RCB" i po 5min runęła ściana wody, a nawet trochę gradu

CDN

 

Edytowane 22 Czerwca przez Misio (wyświetl historię edycji)

[polo63]

😍

[Misio]

Już trzeci raz pisze ten kawałek - chyba za dużo zdjęć i się wysypuje, zanim skończę i zapiszę...

[Misio]

popadało z kwadrans... drogą płynie rzeka - chociaż na parkingu to tylko strumyczek

Stwierdzamy że idziemy coś zjeść...

Menu wygląda kusząco...

zamawiamy...

no i musi być deser - pączki z ogóreczkiem

No idziemy na wulkany

Błoto niesamowite

ale widoki...

Niesamowite klimaty - ale czas ucieka...już 15:30 (o tej godzinie mieliśmy być już w Braszowie)

Tyle już było atrakcji że spokojnie z dzisiejszego dnia by starczyło na 3-5dni...

Już nas taki obrazek nie dziwi...

Za to ja jestem zauroczony tymi krzyżami...

Tu spotykamy się z polską ekipą w terenowej wyprawówce - której kierowca nie odważył się przejechać przez góry - ja mu na to że dużo stracił, bo ja tam przejechałem tą stodołą, więc i on sobie poradzi - stwierdził że "jutro" ruszy "w góry"

Jak jechaliśmy "do góry" zwróciliśmy uwagę że rzeczki nie było - nie chodzi o to że był tam mały strumyczek, ale była wyschnięta ziemia i zero wody...

Po drodze mamy fajny przekrój pojazdów...

Żegnamy się w końcu z "Bercą"

zaglądając na koniec jeszcze do sklepu przypominającego Odido

i zaczynamy łykać km bo na razie to lipa z dzisiejszym bilansem...

CDN

Edytowane 22 Czerwca przez Misio (wyświetl historię edycji)

[adaml61]

8 godzin temu, Misio napisał(a):

Myślę że za 5lat już nie będzie nam się tam w ogóle podobało

A ja myślę że nie , byłem tam 5 lat temu i z twoich zdjęć widać że zbyt wiele się nie zmieniło .

[eastnomad]

Piękne te krajobrazy, takie niedotknięte jeszcze (oby jak najdłużej) ludzką ręką 

[Misio]

54 minuty temu, adaml61 napisał(a):

9 godzin temu, Misio napisał(a):

Myślę że za 5lat już nie będzie nam się tam w ogóle podobało

A ja myślę że nie , byłem tam 5 lat temu i z twoich zdjęć widać że zbyt wiele się nie zmieniło .

Postaram się na to odpowiedzieć w podsumowaniu naszej wyprawy...

[Misio]

Może tym razem uda się zakończyć 15dzień...

Ruszamy - przypomnę zaplanowaną trasę

Droga jest malownicza i zaskakująca - z pięknymi obiektami infrastruktury drogowej...

mosty

mury oporowe

Cerkiew, którą tym razem nie oglądniemy...(zaczynam się przyzwyczajać że to "element pasa drogowego" niewątpliwie piękny ale "popularny")

piękna zapora

zwężenia

nawet bunkry

osłony przeciw lawinowe

i piękne jezioro zalewowe

naturalne skarpy

i kolejne mosty mimo że podpisane że viaduct...

totemy z nazwą miejscowości

niesamowity wiadukt

i kolejny mostek

niestety trasa znowu nam więcej zajęła niż myśleliśmy...i słoneczko...

już zachodzi

a my zbliżamy się do celu

wjeżdżamy do Braszowa - bywa "socjalistycznie"

a czasem nowocześnie

a czasem tradycyjnie/klasycznie

ale tu widać piniądz

parkujemy przy białej wieży

troszkę mamy schodów "do miasta"

ale jest tu bardzo klimatycznie...

w parku są ciekawe rzeźby...

i ogólnie fajny park...

Jest też piękna katedra - i ogólnie miasto do zaliczenia na 1-2-3dniową wycieczkę

ale my mocno wykończeni jedziemy pod super park...

(zdjęcie z rana)

i idziemy spać...

 

Edytowane 23 Czerwca przez Misio (wyświetl historię edycji)

[Misio]

Dzień 16

W nocy pada decyzja że jedziemy na Transfogarską bo może się okazać że tak wcześnie (w kalendarzu) nie uda się powtórzyć przejazdu... a tam podobno jeszcze leży śnieg...chociaż google nadal twierdzi iż trasa jest zamknięta

Przez co musimy podzielić plan dnia na 2 kawałki...

pierwsza część dnia

druga część

Ale wróćmy do parku - niestety noc z soboty na niedziele to nie był zbyt dobry pomysł na spanie tu

Przed 6:00 już samochody zaczęły się zjeżdżać i "zanosić" na parkowe stoliki "piknikowe tematy".

Park bardzo ciekawy

I na pewno tu wrócimy - bo Braszów bardzo nam się spodobał

Ale po zmianie decyzji/trasy - znowu goni nas czas...

Ruszamy z Braszowa by za miastem zjeść już spokojnie śniadanie

Jednak jeszcze przed wyjazdem tankujemy wodę ze świętego źródełka - Fântâna "Sfânta Treime"

po drodze udaje nam się sfotografować "stację widmo" - jest tu sporo takich "obiektów"

W Fogarasz'u tankujemy, robimy zakupy spożywcze i kupujemy kolejne leje... miasto całkiem ciekawe i liczę że też tu kiedyś wrócimy...

Po drodze naszą uwagę, jak zwykle, przykuwają cerkwie

Już w oddali widzimy góry Fogarskie

chociaż te chmurki z jednej strony nas martwią, z drugiej strony jest przed 11 a już mamy powyżej 30C

przejeżdżamy przez ciekawą bramę...

A my zjeżdżamy z 1 w prawo i kierujemy się do ruin klasztoru Cystersów

Jest gdzie zaparkować

ciekawy obiekt

również nam się bardzo spodobał

wchodzimy do kaplicy

idziemy po kolejnych pozostałościach klasztornych

wchodzimy do pomieszczeń muzealnych

naszą uwagę przykuwa piękna skrzynia

Jednak szybko wracam, bo i długa droga przed nami, no i w Osiołku została Sasza... na spacerku dorwała "strumyczek"

zaraz cała do niego wlazła...

Tuż przed naszym odjazdem podjechał autokar z Mołdawi

wczoraj pokazywaliśmy zdjęcia z tutejszymi, różnymi pojazdami...tu wpadł nam w oko, taki:

najbardziej nas "tył" zaskoczył...

A my ruszamy w stronę gór wjeżdżając na drogę 7C

CDN

[Misio]

No to zaczynamy drugą część planu dnia

no to ku przygodzie

wjeżdżamy na trasę Transfogarską 7C

no i już się zaczyna

i pierwsze krople

widoki, emocje... co tu komentować...

Widać że "ciut" wcześniej wpuszczono auta na drogę

i prace nie udało się wszystkie przeprowadzić "przed"

Aż dech zapiera...

niesamowita przestrzeń i malowniczość trasy

i płynący "strumyczek", w lato często jest tam sucho

pierwszy postój - "widokowy"

i moje dziewczyny

"jest moc"

i zaczyna się zabawa

mimo że google twierdzi iż droga jest jeszcze zamknięta...

WoW

tasiemki się coraz bardziej wiją

i mamy śnieg

na razie tylko kawałeczki...

ale jest, mimo bardzo wysokich temperatur

na zboczu widać "zasieki" antylawinowe

i kolejny przystanek

niesamowicie wyglądają te serpentyny

emocje za kierownicą

jak i na fotelu pasażera

Większość kramów jeszcze zamknięte - mimo że jest to niedziela i całkiem sporo ludzi

no i wjeżdżamy do tunelu

WoW - mamy to

Zatrzymujemy się...

pogoda siada - ale dzięki temu i wysokości jest chłodniej

emocje niesamowite

Myślałem że będzie więcej śniegu...

A my jedząc obiadek delektujemy się...

Pogoda się poprawia

Ale nasza kierowniczka zwraca nam uwagę - że czas w drogę

no to w drogę

no i znowu stajemy

no to znowu jedziemy

i znowu "parawany" przeciw lawinowe

i gdy już wydawało się że większość emocji za nami...

nie opiszę jakie emocje wywołał w naszym Osiłku ten widok

rany - zauważyła nas...

Proszę Państwa...

oto Miś

Miś

jest bardzo grzeczny dziś

chętnie Państwu

łapę poda

nie chce podać?

a, to szkoda...

A... ile emocji, jakie widoki, chyba nawet za dużo wrażeń na raz...

a ten Miś jest dziki

Miś jest zły

Miś ma bardzo ostre kły...

I tu kolejne zaskoczenie - zapora, ściana i tunele...

ledwo emocje delikatnie opadają od razu rosną...

piękna droga

a tu tuż przed kamperem spadły kamyczki...

I znowu Kłapouszek pod lusterkiem, ma "pełne gacie"

A tam w tle widać rury doprowadzające wodę do elektrowni wodnej...

emocje na maxa - ehhh

a to wcale nie koniec emocji...

Jeszcze ostatni postój

ale nie zostajemy długo - wizja Misiów, robi swoje...

Zjeżdżamy z drogi 7C, na "dojazdówce" zauważamy kolejną Cerkeiwkę...

i przepełnieni emocjami

parkujemy - ciut dalej od szosy

nad fajną rzeką

Oczywiście trzeba było wpierw posprzątać i... jak to u nas na końcu relacji idziemy spać

 

Edytowane 23 Czerwca przez Misio (wyświetl historię edycji)

[adaml61]

Jak byłem pierwszy raz w2017 to tych misi tyle nie było , a w 2019 nie spotkałem wcale .

[Misio]

Dwóch jeszcze nie udało nam się "sfotografować"...

Może to też to że trasa była otwarta 3tygodnie "przed czasem"

Ale z tego co wiem - dwa dni wcześniej jechała Gosia i dźwiadków nie było