Skocz do zawartości

Chemia biodegradowalna - gdy na dziko


Rekomendowane odpowiedzi

23 minuty temu, Łza Włóczynutka napisał(a):

U mnie w szkole nie wypuszczają samych dzieci do końca 3 klasy. Rodzic musi odebrać osobiście od nauczyciela lub że świetlicy. Dopiero od 4 klasy dzieci mogą same opuszczać szkołe.

Ale wiesz, że to niezgodne z prawem? :) Szkoła odpowiada za dziecko tylko w czasie lekcji, no i w świetlicy, kiedy dziecko jest pod opieką pani świetliczanki. Ale jeśli dziecko nie chodzi do świetlicy, to po skończonych lekcjach ma wolne i może samo po lekcjach opuścić teren szkoły i szkole nic do tego. No chyba, że rodzić ma coś przeciwko i specjalne życzenie aby dziecka samego nie puszczać 

Niestety u nas szkoły lubią łamać prawa uczniów. Religie są tego najlepszym przykładem jak uczcniowie nie chodzący na religię są zwyczajnie dyskryminowani. Temat rzeka.

W LO mojego syna nie chciano respektować praw uczniów pełnoletnich, nawet w statucie szkoły były zapisy niezgodne z prawem. Uczeń pełnoletni mógł iść i kupić sam alkohol, ożenić się, mieszkać i utrzymywać się sam, ale nie mógł się samemu usprawiedliwić czy zwolnić z lekcji, czy samodzielnie opuszczać terenu szkoły. Absurdy do kwadratu.

Napisałem w tej sprawie do szkoły, że wnoszę o zmianę statutu i dostosowanie jego zapisów do takich zgodnych z prawem, wytłumaczyłem, że nie mam już władzy rodzicielskiej i nie mogę w imieniu syna go np. usprawiedliwiać i szkoła nie może tego ode mnie wymagać, wytłumaczyłem, które zapisy statutu są bezprawne. Szkoła mnie olała z góry na dół. No to już ich kuratorium uświadomiło, że zapisy w statucie są nielegalne i nie mieli wyjścia, statut musieli zmienić :)

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 47
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Po tym, co odjaniepawlała na-szczęście-już-była małopolska kurator oświaty, nic mnie nie zdziwi. Polska szkoła to patologia po całości. Od jakości nauczania zaczynając na łamianiu prawa kończąc. No ale czego się spodziewać, jak w szkole może pracować byle kto. Rozmawiałem kiedyś z nauczycielami na temat jak wygląda rekrutacja w szkole vs w prywatnej firmie. W prywatnej firmie rekrutacja to złożony wieloetapowy proces, w czasie którego są starannie sprawdzane kompetencje i umiejętności kandydata., a nawet czy osobowść pasuje do organizacji. Bardzo często nikt nie pyta ani o dyplomy ani o świdectwa, bo to nie ma znaczenia, jeśli kandydat ma kompetencje i wiedzę.

A wszkole? Może pracować każdy. Jedyne co ich interesuje to jakieś zaświadczenia i dyplomy, które sumie samemu można sobie wydrukować. W ogóle nie są weryfikowane rzeczywiste kompetnecje i umiejętności.

Po tym, co odjaniepawlała na-szczęście-już-była małopolska kurator oświaty, nic mnie nie zdziwi. Polska szkoła to patologia po całości. Od jakości nauczania zaczynając na łamianiu prawa kończąc. No ale czego się spodziewać, jak w szkole może pracować byle kto. Rozmawiałem kiedyś z nauczycielami na temat jak wygląda rekrutacja w szkole vs w prywatnej firmie. W prywatnej firmie rekrutacja to złożony wieloetapowy proces, w czasie którego są starannie sprawdzane kompetencje i umiejętności kandydata., a nawet czy osobowść pasuje do organizacji. Bardzo często nikt nie pyta ani o dyplomy ani o świdectwa, bo to nie ma znaczenia, jeśli kandydat ma kompetencje i wiedzę.

A wszkole? Może pracować każdy. Jedyne co ich interesuje to jakieś zaświadczenia i dyplomy, które sumie samemu można sobie wydrukować. W ogóle nie są weryfikowane rzeczywiste kompetnecje i umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Łza Włóczynutka napisał(a):

Po tym, co odjaniepawlała na-szczęście-już-była małopolska kurator oświaty, nic mnie nie zdziwi. Polska szkoła to patologia po całości. Od jakości nauczania zaczynając na łamianiu prawa kończąc. No ale czego się spodziewać, jak w szkole może pracować byle kto. Rozmawiałem kiedyś z nauczycielami na temat jak wygląda rekrutacja w szkole vs w prywatnej firmie. W prywatnej firmie rekrutacja to złożony wieloetapowy proces, w czasie którego są starannie sprawdzane kompetencje i umiejętności kandydata., a nawet czy osobowść pasuje do organizacji. Bardzo często nikt nie pyta ani o dyplomy ani o świdectwa, bo to nie ma znaczenia, jeśli kandydat ma kompetencje i wiedzę.

A wszkole? Może pracować każdy. Jedyne co ich interesuje to jakieś zaświadczenia i dyplomy, które sumie samemu można sobie wydrukować. W ogóle nie są weryfikowane rzeczywiste kompetnecje i umiejętności.

Po tym, co odjaniepawlała na-szczęście-już-była małopolska kurator oświaty, nic mnie nie zdziwi. Polska szkoła to patologia po całości. Od jakości nauczania zaczynając na łamianiu prawa kończąc. No ale czego się spodziewać, jak w szkole może pracować byle kto. Rozmawiałem kiedyś z nauczycielami na temat jak wygląda rekrutacja w szkole vs w prywatnej firmie. W prywatnej firmie rekrutacja to złożony wieloetapowy proces, w czasie którego są starannie sprawdzane kompetencje i umiejętności kandydata., a nawet czy osobowść pasuje do organizacji. Bardzo często nikt nie pyta ani o dyplomy ani o świdectwa, bo to nie ma znaczenia, jeśli kandydat ma kompetencje i wiedzę.

A wszkole? Może pracować każdy. Jedyne co ich interesuje to jakieś zaświadczenia i dyplomy, które sumie samemu można sobie wydrukować. W ogóle nie są weryfikowane rzeczywiste kompetnecje i umiejętności.

Nie do końca tak. U nas i owszem, weryfikuje się kandydata czy kandydatów, ale jak masz do wyboru jak się wyraziłeś "byle kogo" albo brak zajęć z danego przedmiotu, to chyba reszty nie muszę dopowiadać. A wybór - niestety ma się rzadko. I koło się zamyka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, jacek00 napisał(a):

Może i lepiej. Jak ja wrócę pamięcią do swojej podstawówki w czasach PRLu to była totalnie wolna amerykanka i patologia przez duże P. Nauczyciele (nie mówię, że wszyscy) zwyczajnie gnoili uczniów, bili, szarpali za ucho, poniżali itd. I nic z tym nie można było zrobić. 

I wyrośliśmy na normalnych ludzi👍

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, danielpoz napisał(a):

I wyrośliśmy na normalnych ludzi👍

To nam się tak wydaje. Spytaj o zdanie o nas młodzież :) 

Odjechaliśmy od tematu we wspominki. 

Nie powiem, jesteśmy parę (4-6) lat starsi od rodziców rówieśników naszego syna. I widać różnicę w podejściu, i wychowaniu młodzieży, bo już ich rodzice przez tą w sumie niewielką - wydawałoby się - różnicę, są jakby z innych, "nowszych" czasów (kumple syna wychowywani już przez "dwa razy dwie lewe ręce"). Realia lat osiemdziesiątych już nie istnieją w ich świadomości, nie mają w sobie takiej zaradności nabytej w czasach kiedy wielu reczy nie było wolno (przynajmniej oficjalnie, ale były przecież "dwa obiegi"), "nie dało się" (oj, dalo), czegoś nie można zdobyć, albo żeby to zdobyć nie wystarczy pójść do sklepu, czy "podstawowych" umiejętności ogarnięcia świata wkoło siebie gdy na telefon nie przyjdzie fachowiec coś zrobić czy naprawić (w latach 80-tych nie miałeś telefonu, trzeba było podreptać do punktu/administracji, fachowec przyszedł, za dwa tygodnie, po to żeby stwierdzić że części może będzie miał za miesiąc), choćby cieknący kran, spłuczkę, zepsute gniazdko,wymienić bezpieczniki (nadal nie wszędzie są S-ki a na widok wkładek porcelanowych trzydziestokilkuletni inżynierowie potrafią bezpradnie rozłożyć ręce). A już zupełnie nie ogarniają jak przeżyć w warunkach prymitywnych, gdy nie ma wszystkich udogodnień "domowych" (z obozu harcerskiego nawet z II poł. lat 80-tych [czyli w cywilizowanym wydaniu] z płaczem i fochem kazaliby się zabrać, od tego robactwa, brudu, ahigienicznych warunków). 

I w relacjach wychodzi to i nam, i synowi, na... plus. Czasami syn, czasami cała hałastra,  dowiadują się albo uczą od nas takich rzeczy że sami nie mogą uwierzyć (coś co dla nich i ich rodziców jest mega nie do przebrnięcia bez serii telefonów czy sztabu ludzi i trzech zastępów różnych służb, to dla nas pikuś). Staramy się im pokazać wytłumaczyć po co, dlaczego (ujęcie uniwersyteckie) i jak (podejście politechniczne), i nieraz jak jest jakiś problem, walą nie do swoich starych a do nas. Z jednej strony fajnie, bo mamy z kumplami syna, i z podstawówki, i z liceum, dobry kontakt i fajne relacje (kumpelskie, ale szacun, bo przegiąć i poklpywać się po pleckach nie pozwalamy), ale z drugiej strony troche mnie to martwi, bo ich podejście do nas bardziej przypomina relację jaką większość ludzi ma z dziadkami (czego rodzicom nie powiesz, powiesz dziadkom, i dziadek/babcia dobrze doradzi albo pomoże, można mu zaufać, i choćby przez wiek wie więcej, choćby o tym co było bardzo bardzo dawno temu) - a to tylko kilka lat względem ich rodziców. Na wszelki wypadek nie dzieliłem się z żoną tą refleksją, a forum nie czyta... 

Widze że ci młodzi potrzebują mieć obok kogoś, kto kuma, taki namacalny dowód że poza poradnikowymi filmami na YT od zawotowych "dostawców treści", ktoś - zwykły człowiek z sąsiedztwa - coś w realu potrafi ogarnąć czy pokazać na żywo. Jak realnie działa fotowoltaika (mega temat), jak coś naprawić (komp, samochód - ale to już nuda i dłużyzny w realu bez montażu i mało którego chłopaka w sumie interesuje [nie do pomyślenia za naszych czasów]), jak sobie poradzić bez czegoś na co dzień oczywistego, że da się w chwilę ogarnąć coś, co ktoś przyszedłby zrobić może pojutrze albo za tydzień, albo stworzyć coś z niczego (np. złożyć nietypowy rower czy kompa z części). Szkoda tylko ze meble z ikea taki matuzalem musi skłądać zwykle sam, zajęcie tak nudne i "niemedialne" że zawsze wynajdzie się klasówkę do której trzeba się przygotować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, czyś napisał(a):

To nam się tak wydaje. Spytaj o zdanie o nas młodzież :) 

Odjechaliśmy od tematu we wspominki. 

Nie powiem, jesteśmy parę (4-6) lat starsi od rodziców rówieśników naszego syna. I widać różnicę w podejściu, i wychowaniu młodzieży, bo już ich rodzice przez tą w sumie niewielką - wydawałoby się - różnicę, są jakby z innych, "nowszych" czasów (kumple syna wychowywani już przez "dwa razy dwie lewe ręce"). Realia lat osiemdziesiątych już nie istnieją w ich świadomości, nie mają w sobie takiej zaradności nabytej w czasach kiedy wielu reczy nie było wolno (przynajmniej oficjalnie, ale były przecież "dwa obiegi"), "nie dało się" (oj, dalo), czegoś nie można zdobyć, albo żeby to zdobyć nie wystarczy pójść do sklepu, czy "podstawowych" umiejętności ogarnięcia świata wkoło siebie gdy na telefon nie przyjdzie fachowiec coś zrobić czy naprawić (w latach 80-tych nie miałeś telefonu, trzeba było podreptać do punktu/administracji, fachowec przyszedł, za dwa tygodnie, po to żeby stwierdzić że części może będzie miał za miesiąc), choćby cieknący kran, spłuczkę, zepsute gniazdko,wymienić bezpieczniki (nadal nie wszędzie są S-ki a na widok wkładek porcelanowych trzydziestokilkuletni inżynierowie potrafią bezpradnie rozłożyć ręce). A już zupełnie nie ogarniają jak przeżyć w warunkach prymitywnych, gdy nie ma wszystkich udogodnień "domowych" (z obozu harcerskiego nawet z II poł. lat 80-tych [czyli w cywilizowanym wydaniu] z płaczem i fochem kazaliby się zabrać, od tego robactwa, brudu, ahigienicznych warunków). 

I w relacjach wychodzi to i nam, i synowi, na... plus. Czasami syn, czasami cała hałastra,  dowiadują się albo uczą od nas takich rzeczy że sami nie mogą uwierzyć (coś co dla nich i ich rodziców jest mega nie do przebrnięcia bez serii telefonów czy sztabu ludzi i trzech zastępów różnych służb, to dla nas pikuś). Staramy się im pokazać wytłumaczyć po co, dlaczego (ujęcie uniwersyteckie) i jak (podejście politechniczne), i nieraz jak jest jakiś problem, walą nie do swoich starych a do nas. Z jednej strony fajnie, bo mamy z kumplami syna, i z podstawówki, i z liceum, dobry kontakt i fajne relacje (kumpelskie, ale szacun, bo przegiąć i poklpywać się po pleckach nie pozwalamy), ale z drugiej strony troche mnie to martwi, bo ich podejście do nas bardziej przypomina relację jaką większość ludzi ma z dziadkami (czego rodzicom nie powiesz, powiesz dziadkom, i dziadek/babcia dobrze doradzi albo pomoże, można mu zaufać, i choćby przez wiek wie więcej, choćby o tym co było bardzo bardzo dawno temu) - a to tylko kilka lat względem ich rodziców. Na wszelki wypadek nie dzieliłem się z żoną tą refleksją, a forum nie czyta... 

Widze że ci młodzi potrzebują mieć obok kogoś, kto kuma, taki namacalny dowód że poza poradnikowymi filmami na YT od zawotowych "dostawców treści", ktoś - zwykły człowiek z sąsiedztwa - coś w realu potrafi ogarnąć czy pokazać na żywo. Jak realnie działa fotowoltaika (mega temat), jak coś naprawić (komp, samochód - ale to już nuda i dłużyzny w realu bez montażu i mało którego chłopaka w sumie interesuje [nie do pomyślenia za naszych czasów]), jak sobie poradzić bez czegoś na co dzień oczywistego, że da się w chwilę ogarnąć coś, co ktoś przyszedłby zrobić może pojutrze albo za tydzień, albo stworzyć coś z niczego (np. złożyć nietypowy rower czy kompa z części). Szkoda tylko ze meble z ikea taki matuzalem musi skłądać zwykle sam, zajęcie tak nudne i "niemedialne" że zawsze wynajdzie się klasówkę do której trzeba się przygotować...

Dobrze gadasz:piwo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem przejaskrawiacie. W czasach słusznie minionych też były fajtłapy co nie potrafiły zmienić żarówki. Dzis są młodzi co potrafia wszystko. Tylko kwestia indywidualnego podejścia i osobowości, jak to mawiają biolodzy: rożnice osobnicze. Homo sapiens to homo sapiens, nie ma prawie żadnej różnicy w potencjale czy umiejętnościach między nami a homospaoenstam sprzed 10ooo lat, tym bardziej nie ma między nami a pokoleniem kilkanaście lat młodszy /starszym. Używamy innych narzędzi i to jest cała różnica.

Obozy bez prądu w dziczy też dalej są, ale nie są sprzedawane jako survivalowe, bo survival to tylko naklejka żeby lepiej sprzedać produkt. Odwiedźcie na noc lub dwie jakąkolwiek bazę skpb w górach, o ile jesteście w stanie do takiej dotrzeć 😹

Albo wybierzcie się na jakiś radjd skpb, prawdopodobnie umrzecie w połowie pierwszego dnia 😹😅

Edytowane przez Łza Włóczynutka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Łza Włóczynutka napisał(a):

Obozy bez prądu w dziczy też dalej są,

I też dla dzieci i młodzieży - przykładem są obozy ZHR-u gdzie młodzi muszą samodzielnie postawić obóz i zrobić sobie łóżka z żerdek i sznurka.

Zastanawiam się, czy dziś byłoby możliwe aby dziecko samo z kluczem na szyi wracało z przedszkola? Kiedyś to było możliwe ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bercik77 napisał(a):

 

Zastanawiam się, czy dziś byłoby możliwe aby dziecko samo z kluczem na szyi wracało z przedszkola? Kiedyś to było możliwe ;) 

Z przedszkola same wracać nie mogą, więc przedszkole nawet nie ma prawa wypuścić dziecka samego. Mogą je oddać tylko rodzicom (opiekunom prawnym) albo innym upoważnionym osobom. I w PRLu za moich czasów było dokładnie tak samo, żadne dziecko samo nie wyszło z przedszkola.

Ze szkoły dzieci już mogą i wracają :)

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, jacek00 napisał(a):

Z przedszkola same wracać nie mogą, więc przedszkole nawet nie ma prawa wypuścić dziecka samego. Mogą je oddać tylko rodzicom (opiekunom prawnym) albo innym upoważnionym osobom. I w PRLu za moich czasów było dokładnie tak samo, żadne dziecko samo nie wyszło z przedszkola.

Ze szkoły dzieci już mogą i wracają :)

Tu się z Tobą Jacku nie zgodzę, za PRL-u sam, a potem z bratem wracałem z przedszkola do domu. Przedszkole prowadziły siostry zakonne. Fakt, że to było w małym mieście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, ed napisał(a):

Tu się z Tobą Jacku nie zgodzę, za PRL-u sam, a potem z bratem wracałem z przedszkola do domu. Przedszkole prowadziły siostry zakonne. Fakt, że to było w małym mieście.

Dzisiaj coś takiego nie może mieć miejsca, i uważam, że bardzo dobrze. Dopiero dziecko od 7 roku życia ma prawo samodzielnie poruszać się po drogach. Młodsze muszą być pod opieką. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, jacek00 napisał(a):

Dzisiaj coś takiego nie może mieć miejsca, i uważam, że bardzo dobrze. Dopiero dziecko od 7 roku życia ma prawo samodzielnie poruszać się po drogach. Młodsze muszą być pod opieką. 

W pełni z tym twierdzenie się zgadzam, ja pisałem  - zresztą tak jak Ty - o czasach PRL-u

Oj chyba Admin nas pogoni  za PRL w temacie chemii

pozdrawiam

Edytowane przez ed (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jacek00 napisał(a):

PRLu za moich czasów było dokładnie tak samo, żadne dziecko samo nie wyszło z przedszkola

Piszę bo sam wracałem ;) - szedłem prosto do SUPERSAMU stać w kolejkę po mięso. Jak mama wracała z pracy autobusem to akurat mięso rzucali a kolejka już była zarezerwowana. Takie to były czasy... A ile razy zamki trzeba było zmieniać, bo gdzieś klucz z szyi spadł i zginął...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Bercik77 napisał(a):

Piszę bo sam wracałem ;) - szedłem prosto do SUPERSAMU stać w kolejkę po mięso. Jak mama wracała z pracy autobusem to akurat mięso rzucali a kolejka już była zarezerwowana. Takie to były czasy... A ile razy zamki trzeba było zmieniać, bo gdzieś klucz z szyi spadł i zginął...

No ja wiem jakie były czasy, sam w kolejkach stałem ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam nie powinien pogonić. Jak stali w kolejce do supersamu, to jakąś chemię używali; wszak pampersów jeszcze nie było a te tetrowe na zapisy nie trzymały tak dobrze. Pozdrawiam Hermogenes 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.