Jestem już po egzaminie na B96. Pierwsze zdziwienie, od zapisania do egzaminu tydzień. Przed egzaminem pojeździłem z instruktorem godzinkę po placu. Egzamin można powiedzieć że bajka. Przy podpięciu mogłem sobie ustawić pachołek w miejscu gdzie chciałem przy zaczepie tak żebym widział w lusterku i cofając mogłem nawet w niego puknąć, byle bym nie walnął w zaczep bo wtedy koniec. Potem mogłem sobie podciągnąć przyczepę. Uważam że takie normalne podejście do zadania podpięcia. Aha, wcześniej miałem w aucie sprawdzić światła cofania i wskazać gdzie się sprawdza olej. Sprawdzanie świateł w przyczepie, miałem włączać po kolei i mówić co robię a egzaminator stał za przyczepą i mówił czy są.
Na placu rękaw, parkowanie skosem i wjazd do garażu tyłem. Na mieście około 45 minut. Egzamin zdany a na końcu powiedział mi że bardzo ładnie jechałem tak dynamicznie.
Podsumowując 60 zł jazda, 170 zł egzamin czyli całość za 230 zł i tylko tydzień. Jedynie wyrzucone w błoto 200 zł na badanie lekarskie bo Pani w urzędzie przy zakładaniu PKK powiedziała że do B96 nie trzeba.
Teraz czekam na dokument.