chorwacja lipiec 2013 - relacja

[Cytrus]

kemping Gentile, Romantika, Paradisco, Maslina, Roko to te w zatoczce,

kemping Paradisco ten na którym my bylismy, prowadzony przez Mario, sympatyczny gość, o miejsce u NIego ciężko, kemping ma swoją grupę sympatyków na FB, raz w tygodniu jest organizowana kolacja przez mieszkańców, każdy przygotowuje to co potrafi, i przy wspólnym stole odbywa się ucztowanie, spotkał mnie zaszczyt i zostałem zaproszony do piwniczki w domu Mario było ciężko ( mało komu udaje się wyjść o własnych siłach ), ogólnie kemping bardzo sympatyczny, w oliwnym gaju, w czatoczce mozna trzymać ponton lub łódź, u Mario bezpłatnie,

.

[Cytrus]

.

[Cytrus]

cykady, oliwki, obgryzione figi,oraz szarańcza zjadająca wszystko co zielone

[Kajetan]

Dajesz dajesz   jeszcze, jeszcze   Fajnie się czyta i ogląda

[Cytrus]

nadszedł czas na droga powrotna, urlop zaczyna się kończyć, w Pakostane objeżdżamy Vransko Jezero, docieramy do drogi 27 i przez miejscowość Obrovac chcemy dotrzeć do drogi nr 1 w Gracac, niestety rondo na 1 zamknięte więc mały powrót i jedziemy drogą 50 i dalej 522 do drogi 1. - chcemy ominąć autostradę  

kilka fotek z drogi w okolicy Obrovac, docelowo docieramy do Plitvickie Jeziora

[Kajetan]

Istotnie, Obrvac jest pięknie położony. Mało kto tym wie... Powyżej niego, rzeka płynie w pięknym kanionie. Z daleka robi wrażenie, jak wielka szrama w płaskowyżu...

[Cytrus]

 dokładnie mało kto o tym wie  a warto zobaczyć

jedziemy drogą nr 1 do Plitvic, jest kilka powiedzmy kempingów przy restauracjach przy drodze, ale my chcemy podjechać jak najbliżej i jakies 15 km przed plivicami takie miejsca się skończyły , znależliśmy jedno po lewiej stronie jakieś 3 km przed jeziorami ale ciężki podjazd i odpuściliśmy, aby się nie wracać przejeżdżamy jeziora i chciemy dotrzeć do kempingu Koran jakieś 8 km dalej ale po jakiś 7 km po lewej stronie kemping, tańszy ciut niż koran, zostajemy, koszt jakieś 120 pln ( prysznice, ciepła woda itd ), jeden minus doba trwa do godz 11 więc aby następnego dnia jeziora obejrzeć przyczepy nie można zostawić no chyba że drugą dobę opłacimy,

wstajemy raniutko i ruszamy za oglądanie jezior, wjeżdżamy na parking przy drewnianym mostku dla pieszych i to chyba najlepszy wybór na parking, jest dużo miejsca na osobówki, kampery, zestawy, autobusy, koszt 70 Kn za dzień, na noc na parkingu zostać nie wolno - obawa przed dzikimi zwierzątami, czas oglądania jezior nam zajął z dzieciakami 4 godz + powrót autobusikiem jakąś godzinkę do parkingu,  do parku weszliśmy o godz 8:30,  

start parking nr 1 przechodzmy przez wspomniany drewniany mostek do kasy bilet 110 Kn osoba dorosła, i kierujemy się do dużego wodospadu, nastepnie do P3 i płyniemy statkiem do P2, i dalej piechotką do St3 i powrót autobusikiem do St1 i 10 min piechotką do naszego parkingu   

.

[Cytrus]

czas na dalszą drogę, jedziemy drogą  nr 1 do  Karlovac, Zagrzeb i na Węgry, po drodze miejscowość Slunj, 3 raz przez nią przejeżdżam i 3 raz suszarka, ( policjanty chyba tylko tu się czają ) , jak ktoś znajdzie miejsce do zaparakowania to myślę że warto, kilka restauracyjek na wodzie, jak już będziecie wyjeżdząć z tej miejscowości, przejeżdżacie wiaduktem to po lewej ręce przy ulicy troszkę miejsca na postój, zejść na dół i smaczny obiadzić w uroczym miejscu,

Dojeżdżamy do granicy Węgierskiej i korek do przejścia tak na jakieś 30 min, w pierwotnym planie mieliśmy nocleg spędzić nad balatonem ale teraz już wiemy że tak nie będzie, zjeżdżamy z autostrady nad balaton na drogę nr 7 ale tak naprawdę wogóle wody nie widać już z autostrady był lepszy widok, wracamy na autostradę jest już około godz 19. Ponieważ jest już późno decydujemy się na przejazd przed Budapeszt i nocleg na parkingu przy autostradzie, przez Budapeszt przejeżdżamy około godz 21 - brak korków, kierujemy się na drogę M2, E77,2.  Szukamy parkingu, kilka mijamy stoją na nich kampery, małżonka mówi pojedźmy jeszcze ze 30 min i zjeżdżamy na nocleg, no i pojechaliśmy i co ? brak parkingów, takich zagospodarowanych ( stacją paliw, toalety, itd ) i dojeżdżamy do Sahy, posłuchałem się kobiety i pierwszy nocleg już dobrze po północy spędzamy w Słowacji, kierujemy się na Zvolen, po drodze w już mi znanym motoreście otwarty 24 H, zjadamy obiad na sniadanie, to jakieś 30 km od Sahy i kierujemy się do Liptovskiego Mikulasza, Góra Baraniec,

3 słowa o tym motoreście, są pokoje można wynająć, zatrzymują się tu wycieczki na obiad, nic specjalnego, na obiad w drodze może być

[Commander]

Mmm Plitwice, super... byłem tam bylem miód i wino pilem...

[witus]

Gdyby tam jeszcze popluskać się dali. Przepiękne miejsce jedno z piękniejszych w Europie.

[Kajetan]

Ta "zimna herbata" to chyba jakiś lokalny rarytas   

[Commander]

Dla jednych zimna herbata dla drugich ICE TEA... Szacun dla tych co cenią własny język...

[konrad_b]

Marcin, widzę że przypadkiem mieliśmy podobny plan postojów

My też zaczęliśmy od Nin'u, z tym że stanęliśmy na Ninskiej Lagunie 2

kemping bez prądu i ciepłej wody, położony jakieś 500m dalej

cena podobna jak u Mario, 5e osoba, dzieci 50%, za 2+2 zapłaciłem 18e doba

 

Po 3 dniach na Niskiej Lagunie pojechaliśmy do Mario, niestety do piwniczki się nie załapałem

nawet wina już nie było, ciekawe kto mu wcześniej opróżnił tą piwniczkę

 

Oczywiście tak jak rozmawialiśmy, był problem z miejscem, ale jak powiedziałem że Marcin ... to miejsce się znalazło

Dzięki, bo miejscówka faktycznie fajna.

 

Pozdrawiam

Konrad

[pawwar]

Super relacja...

[Cytrus]

cieszę się że Wam się podobało, a co się stało z winem nie pamiętam

opiszę jeszcze miejsce w Słowacji gdzie byliśmy pierwszy raz latem, przyjeżdżamy tu na narty, Kajetan już się nasłuchał

góra baraniec Liptovski Mikulasz,http://www.chatabaranec.sk/, trzeba wjechać doliną Ziarską do końca, i przez parking pod górę jeszcze jakieś 1,5 km, dla tych co w domkach nie mieszkają musza auto zostawić na parkingu i piechotką, oczywiście nikt do nikogo nie strzela za wjazd,

 

domki wysoko w górach 1000 mnpm, zimą czasem najbliższy człowiek znajduje się jakieś 3 km od nas, 

miejsce na przyczepy jak widać nie ma ale 1 czy 2 się zmieszczą

można też wejść do samej góry doliny ziarskiej wtedy obok szlabanu asfaltem,

po drodze kopalnia, kiedyś myślałem że to niedziwiedzia jaskinia tak była nazywana a teraz bardzo fajna kopalnia do zwiedzania, ziarska chata ponad 5 km wspinaczki, ponieważ jest tam asfalt my wzieliśmy rowery aby później zjechać na nich

 

oczywiście tez pojechaliśmy do jakini lodowej ( zimą jest zamknięta ) w demenowskiej dolinie.

 

 

 

walka o ostatniego naleśnika