Skocz do zawartości

inhalt

Użytkownicy
  • Postów

    1807
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O mnie

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Kaszuby / okolice Trójmiasta

Sprzęt

  • Sprzęt
    Namiot
  • Model
    znowu został tylko namiot
  • Holownik
    Isuzu D-max 3.0 TDi

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia inhalt

Forumowicz

Forumowicz (3/3)

  1. Ja mam inną opinię. Brat ma Toykę 120 i bardzo ładnie się tym holuje. Silnik benzyna 4.0 litra V8, skrzynia automat. Ani mocy nie brakuje, ani momentu. Jedzie przyjemnie i komfortowo. Nie wiem czemu ktoś mógłby mieć jakiekolwiek wątpliwości czy 120 jest lepsza do holowania niż Touran - jest lepsza. Kolega napisał w 1 poście, że holuje 1600 kg Touranem i czuje jak go nosi po drodze. LC 120 pokieruje przyczepą, a nie odwrotnie. Ja z kolei mam pickupa i holuję 2-tonową przyczepę 2-osiową. Diesel 3.0 daje radę, ale jazda z tak dużą przyczepą raczej musi być spokojna. Za to sztywna rama i masa samochodu powodują, że holuje się całkiem nieźle. Owszem, wyścigu na 1/4 mili nie wygram, ale zawalidrogą też absolutnie nie jestem. Nie widzę powodu by twierdzić, że "tylko Touareg" bo inne marki są kiepskimi holownikami. Ja się z tym nie zgadzam.
  2. Jeśli poprzedni właściciel nie naprawiał awarii tylko dosypywał jakichś magicznych proszków by je maskować, to nie wiesz czy po wymianie silnika nie będzie cię czekać wymiana skrzyni, mostu itp. Każda część ma prawo się zepsuć, ale jeżeli poprzednik nie naprawiał tylko czarował to w sumie nie wiesz co masz i kiedy coś kolejnego siądzie. Słabo
  3. Masz rację. Powyżej 2,5 tony nie można. Dotyczy to wszystkich samochodów, np. Forda S-max, który ma DMC=2505 kg. Podobnie Ford Galaxy itd. Większość Jeepów, wszystkie Patrole, Land Cruisery itd. W praktyce zwykle nikt się nie czepia. Właściciela samochodów pow. 2,5 t ryzykują mandat parkując jak zwykłą osobówką. Ja jeszcze nie dostałe za to mandatu, ale liczę sięz tym, że kiedyś może mi się przytrafić.
  4. No widzisz - bardzo dobrze, że zapamiętasz. Szkoda, że co innego niż pisałem, ale lepsze to niż nic. Nawet na takich nie politycznych forach widać dlaczego w Polsce jest jak jest. Jeden pisze "Do cięższych używa się Land Criusera 100 i innych tego typu", a drugi odpowiada "Wiadomo ze pick-upy i długo długo nic. No chyba że jeszcze dostawcze." Pełne zrozumienie treści! Brawo.
  5. W Europie raczkujemy jeśli chodzi o holowanie ciężkich przyczep. Tutaj USA i Australia są poza wszelką konkurencją. I właśnie w Australii - kraju ludzi niesamowicie praktycznych, ale i rozsądnych - można popatrzeć czym warto holować duże i ciężkie przyczepy. Nie są to mocne suvy (według naszej nomenklatury) tylko UTE (czyli pickupy) i ciężkie terenówki. Swoją drogą to Toyota Prado (u nas Land Cruiser) jest tam klasyfikowana jako suv. Nadaje się do niezbyt ciężkich przyczep. Do cięższych używa się Land Criusera 100 i innych tego typu.
  6. Nie pisałem nic o teorii, bo jeżdżę swoim autem. W najbliższe wakacje zapinam przyczepę z jachtem na hak i jadę zwiedzać Niemcy od strony wody. To jest teoria czy praktyka? Nie widzę powodu by być zaskoczonym praktyką, bo praktykuję. Nie wypowiadałem się o Edgu, bo nim nie jechałem ani pewnie długo nie będę. Wypowiadałem się o holownikach do ciężkiej przyczepy. Mam jeden z takich rozsądnych i mam ciężką przyczepę. Na pewno są dużo lepsze, ale i dużo gorsze auta do holowania. Pisząc o elementach wpływających na możliwość holowania dużej przyczepy poruszałem kwestie nie związane z mocą silnika, bo nie ma sensu onanizować się samą mocą. Tyle. Nie mam pojęcia gdzie tam widziałem opinie o Edgu.
  7. Masz rację. Właśnie o to chodzie, że jeśli ktoś uprawia karawaning to jedzie z przyczepą raz tu raz tam i w porze, która akurat wypadła z różnych przyczyn. Wtedy można stanąć w korku, jechać w upale itd. Dla za słabego samochodu to koszmar. Na pewno Tipo 1.4 95 KM się nie nadaje. Kolega jednak chce raz do roku przeholować budę nad morze i potem z nią wrócić do Warszawy. Może sobie zaplanować podróż na dogodną porę, może wysłać resztę rodziny pociągiem jeśli dzieci nie znoszą długiej jazdy itp. Jest bardzo wiele możliwości. I dlatego ja nie widzę potrzeby kupowania samochodu dużo droższego tylko z powodu tego jednego wyjazdu w roku. Jednak w takiej sytuacji planowanie jest podstawą, żeby nie narobić sobie kłopotu i nie zepsuć nowego samochodu (np. przegrzewając go). Dobry plan w takiej sytuacji to obowiązek i wielkiego stresu nie będzie. Oczywiście komfortu holowania też nie.
  8. Samochody za 200 tys. to nie moja półka więc Ford Edge jak dla mnie może istnieć albo nie istnieć i nic mi to nie zmienia. Jednak zwróciło moją uwagę podkreślanie mocy. W tym temacie piszemy o holowniku do ciężkiej przyczepy. Nie jeżdżę zawodowo z przyczepami, ale amatorsko z różnymi miałem już do czynienia. Oczywiście zbyt słaby samochód to jest udręka, brak bezpieczeństwa, irytacja tirowców, którzy muszą za takim maruderem turlać się powoli pod górkę, bo on nie daje rady itd. Czyli moc jest ważna. Ale przy ciężkiej przyczepie jednak nie tylko moc jest istotna. Zbyt mała ładowność samochodu oznacza miękkie zawieszenie i gorsze prowadzenie. W tym kontekście najlepsze są dostawczaki, pickupy i większe terenówki. Ja mam w Jumperze ładowność ponad tonę, w D-maxie mam tonę i takie samochody nie czują zbytnio przyczepy na haku w rozumieniu ugięcia zawieszenia. Brat ma Land Cruisera z ładownością 740 kg - też nadaje się do przyczepy. A nawet dużo mocniejsze osobówki czy suvy już dużo gorzej znoszą ciężką przyczepę, która jednak na naszych dziurawych drogach dynamicznie naciska na hak z niemałą siłą. Kolejna rzecz to manewrowanie. Robimy to powoli, przy niezbyt dużych obrotach silnika. I wtedy moc maksymalna nie ma żadnego znaczenia, bo czy auto ma 300 KM czy 130 KM to i tak używa przy manewrach ze 30 KM. Tutaj ważne jest przełożenie I biegu oraz jak najniższe obroty, przy których silnik nie kaszle tylko jedzie. I znowu samochody zbliżone do ciężarówek w charakterystyce silnika mają przewagę (przy manewrach). Można nisko zejść z obrotami i jest to wykonalne i bezpieczne dla układu napędowego. A wysilone 2.0 tritidi z mocą 300 KM nie daje rady płynnie ciągnąć przy obrotach rzędu 1000 obr/min - szczególnie przy dwumasowym kole zamachowym nie znoszącym zbyt niskich obrotów. A gdy mamy jeszcze w samochodzie reduktor to dodatkowo poprawia możliwości powolnego manewrowania bez duszenia silnika. Oczywiście dobra automatyczna skrzynia biegów (nie zautomatyzowana tylko klasyczny automat bez sprzęgła ciernego) też znacznie poprawia możliwości manewrowe przy małych prędkościach, ale warto mieć do tego dołożoną chłodnicę oleju. Czyli do dużej przyczepy na pewno warto mieć mocny samochód, ale warto też zwrócić uwagę na wiele innych czynników znacząco wpływających na przydatność holownika do ciężkich przyczep. Może lepiej kupić samochód słabszy (nie za słaby) ale wyposażony w odpowiednie zawieszenie, silnik z ciężarówki (ja mam skok tłoka wyraźnie dłuższy niż średnica cylindra, co jest niemal niespotykane we współczesnych samochodach osobowych i suvach), reduktor, automatyczną skrzynię (niestety nie mam), niż kupować samochód o mocy 238 KM uzyskiwanej z silnika 2.0 poprzez wysokie ciśnienie doładowania przy dużych obrotach. Każdy kupuje co potrzebuje, ale piszę to dla zrównoważenia znaczenia przypisywanego mocy maksymalnej silnika.
  9. Nawet 1200 kg da radę przewieźć raz do roku. To nie jest karawaning tylko jednorazowe holowanie z Warszawy nad morze i potem z powrotem. Nie musi jechać w czasie upałów, bo noce są w Polsce chłodne nawet latem. Będzie miał mniejszy ruch, niższą temperaturę i trasa jest bardzo łatwa. Nie ma sensu dopłacać do samochodu 10-15 tys. zł tylko z powodu tego jednego wyjazdu rocznie. Bo rozumiem, że poza tym samochód tańszy ze słabszym silnikiem 1.4 spełnia wymogi kolegi. Te 10-15 tys. więcej to w przypadku Fiata jest 1/4 cena całego nowego samochodu. Bez sensu aż tyle dopłacać jeśli komuś pasuje ten tańszy i słabszy. Zupełnie co innego bym napisał, gdyby ktoś chciał jeździć na weekendy oraz na wakacje po Europie. Wówczas słaby samochód jest w stanie zepsuć przyjemność urlopu i wyjazd staje się niebezpieczną męczarnią. Ale nie w drodze z Warszawy do Kołobrzegu czy gdzie tam w pobliżu.
  10. Kiedyś miałem Opla Astrę I z silnikiem 1.6 z LPG o mocy 75 KM. Dało się tym holować przyczepę, ale nie przez góry. Jeśli raz do roku jedziesz z Warszawy na kemping 500 km i potem wracasz to możesz mieć słabe auto i dojedziesz nad morze. Jeśli twój kierunek to południe i przejazd przez góry to duuużo gorzej. Mimo wszystko ani to nie będzie przyjemne ani łagodne dla samochodu, jednak pojechać po płaskim raz do roku się da. Jeżeli naprawdę nie holujesz niczego więcej przez resztę roku to bez sensu kupować samochód pod kątem tego jednego wyjazdu. Ja lubię na wakacjach wypoczywać, a nie męczyć się za słabym autem, ale możesz mieć inne zdanie. Te 500 km to w sumie blisko i można wyjechać koło północy, a przed południem doturlasz się na miejsce. Jakoś to będzie. Ale na przyjemności po drodze nie licz. Tipo ma DMC około 1650 kg. więc po podzieleniu przez 1,33 masz 1240 kg. Zatem homologacja na holowanie 1200 kg przyczepy naprawdę pozwala legalnie jechać z Hobby 400 o DMC=1200 kg. Z punktu widzenia prawa jest ok, a z punktu widzenia praktyki da się nad morze dojechać i wrócić.
  11. Rozwiązanie bardzo ładne i naprawdę mi się podoba. Szkoda, że koszt tego rozwiązania może być wyższy niż cena zakupu mojego pickupa. Ale ogólnie jestem pod wrażeniem - super.
  12. Gdy silnik jest wyłączony i S&S ma go uruchomić to skąd w takim razie bierze energię? Z alternatora? Przecież alternator nie pracuje przy wyłączonym silniku. Skąd zatem jest prąd? Moim zdaniem z baterii więc system prąd zużywać musi, bo baterię trzeba doładować po rozruchu.
  13. Na pewno pickup ma wady, ale akurat bagażnik moim zdaniem do nich nie należy. Jest oczywiście większy niż w bardzo dużych osobówkach, ale klapa na co dzień nie jest problemem (dla mnie). Małe rzeczy można wrzucić do środka przez podniesioną szybę, a do większych otwiera się burta. U mnie wg. instrukcji dopuszczalne obciążenie tak opuszczonej burty wynosi 300 kg więc spokojnie siadamy na niej do zakładania butów narciarskich itp. Wiozłem już szafę na otwartej burcie zamocowaną tylko pasami by nie spadła. Wiozłem kanapę itp. Gdy jadę na zakupy to wrzucam wszystko do pudeł tekturowych, które jeżdżą ze mną zawsze na pace, żeby mi kiełbasa nie latała na wszystkie strony. Ogólnie rzecz biorąc to pickup jest bardzo wszechstronnym samochodem. Nie jest tak cichy i wygodny z tyłu jak dobra osobówka (przód bardzo ok), nie jest tak dzielny w terenie jak prawdziwa terenówka, nie ma tak dużo przestrzeni bagażowej jak typowy dostawczak. Ale pod względem kompromisu i spełniania różnorodnych zadań to pickup nie ma sobie równych. A do holowania jest wprost stworzony. Za to jest droższy niż zwykłe auto osobowe i więcej pali. Coś za coś.
  14. Ale bierzecie osobiście kwestie samochodowe. Co ja mam wyluzować? Napisałem tylko, że za 2 paczki można kupić fajne solidne auto do przyczepy, a ten Tiguan moim zdaniem do takich nie należy, jeśli się chce holować dużą przyczepę. Kolega pisał o DMC przyczepy 1750 kg więc polecanie Tiguana jest raczej nie na miejscu. A co do swojej miary ... to czyją mam mierzyć ;-) Wiadomo, że mierzę swoją! Tak ma być, że każdy swoją. Ja na co dzień jeżdżę pickupem i czasami Jumperem. Jumper jest całkiem ok, bo to jest wersja średnia na długość. A gdy się przesiadam do Isuzu D-max to dopiero jest luzik - na każdym parkingu spokojnie staję. Ale może dlatego, że nie bywam często w Warszawie i zwykle staję w Gdyni i Gdańsku. Jakoś nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy parkowaniem autem typu Mondeo czy Insignia w porównaniu do D-maxa. Mam dobrą kamerę i bardzo precyzyjnie da się podjechać tyłem. Szerokość podobna, a nawet Insignia czy Mondeo szersze. Długość u mnie o 20 cm większa. Ogólnie nie ma różnicy czy parkuję zwykłym większym kombi czy pickupem. Oczywiście gdybym miał jeździć Tundrą to różnica by była, ale z kolei Tundra porównywalna gabarytami do Jumpera. Skoro kurierzy jeżdżą po mieście furgonetkami o gabarytach większych niż Tundra to czemu Tundrą miało by się nie dać jeździć? A przecież europejskie pickupy są węższe i krótsze niż jakaś wielka Tundra więc jeździ się nimi normalnie jak każdym innym samochodem. Jeśli moja żona wsiada w D-maxa i jedzie bez problemów to raczej każdy przeciętny kierowca też problemów miał nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.