Misie w Rumuni 2024

[Misio]

Mariolka czuje się pozdrowiona 😉

[lbuster]

Czuj, czuwaj. To i ode mnie pozdrowienia  

Melduję się w relacji 

 

[eastnomad]

Nie ma co ale @Misio wysoko poprzeczkę postawił w tej relacji bo i fajnie się czyta ale też mnóstwo łatwych odnośników do punktów i trasy .

Juz widzę jak jeszcze dużo mam do poprawy w swoich relacjach, ż by przyjemnie się je czytało .

[Witki]

Również pozdrawiam i gratuluję wycieczki. 🙂 

[Misio]

Witam wszystkich...i dziękuję za miłe słowa

3 godziny temu, eastnomad napisał(a):

Nie ma co ale @Misio wysoko poprzeczkę postawił w tej relacji bo i fajnie się czyta ale też mnóstwo łatwych odnośników do punktów i trasy .

Juz widzę jak jeszcze dużo mam do poprawy w swoich relacjach, ż by przyjemnie się je czytało .

Bez przesady - wiele osób tu robi dużo lepsze relacje...(włącznie z Tobą)

[Misio]

No to co... 5 dzień podróży i w sumie pierwszy w Mołdawi, bo ten wczorajszy to taki falstart...

Rano wstajemy - ołowiowe chmury nad nami...

ale nie pada

idziemy zobaczyć ten prom.

Przy porannej kawie układam plan...

Niestety już na miejscówkę nad Dniestrem nie dojedziemy, chyba że w następnej wyprawie...

No to w drogę...

Prosta po horyzont - mimo że po drodze będą z 3góry takie iż 2 będzie już się męczyć...

Wjeżdżamy na drogę R, chyba jakaś lepsza...

I od razu cieszy nas widok Gaz'a...

Maz'a , a później już mniej nas dziwią takie auta, mimo że nadal bardzo cieszą swym widokiem

Zatrzymujemy się na przejeździe kolejowym

ledwo pociąg przejechał auto z przeciwka rusza - uderzając szybą w szlaban który się wygina.

Podchodzi do szlabana dróżnik i naprostowuje go...

Wówczas jedzie kolejny pociąg, a ja spostrzegłem, że szlaban jest z robiony z profila do Karton-Gipsów

Z racji iż mamy niewiele Leji Mołdawskich - kilka ja kupiłem ale kurs był "średni"... jedziemy do kantoru czyli po rumuńsku schimb valutar.

Dojeżdżamy do wskazanego przez "wujka" miejsca - "Floarea Soarelui" S.A. Punctul De Schimb ale widzimy taki szyld

Pomyślałem, no tak, we wiejskim sklepie mają wymianę walut bo to strefa przygraniczna...

Niestety z Panią ekspedientką nie mogłem się porozumieć - na szczęście przyszedł młodzieniec i pomógł - jak wszystkich rozbawiło (i nas i młodzieńca i Panią ekspedientkę jak jej chłopiec wytłumaczył temat...) okazało się że na tyłach sklepu jest warsztat wymiany oleju

Pośmialiśmy się i pojechali dalej...

Przed miejscowościami stoją takiego różnego rodzaju pomniki/pylony/totemy.

A studnie są bardzo częste i czczone - stawiane tam "kapliczki"

lub inaczej je dekorują

Dojeżdżamy w końcu do Sorocka gdzie chcemy zwiedzić zamek

Tu też bez problemu znajdujemy kantory W jednym nawet można było sprzedać/kupić złotówki

Nasi tu byli - Polacy... od 1691-1699

A teraz dumnie powiewa flaga Mołdawi

Pijąc kawę pod zamkiem - dochodzimy do wniosku że trzeba by było zobaczyć ich święte miejsce - podobno bardzo ważna Cerkiew dla prawosławnych w Mołdawi... Monaster Japca.

Rzut oka na mapę - dodatkowe 40km...damy radę, więc w drogę.

Wyjeżdżając z miasta jedziemy za autem z fajnym pasażerem i jeszcze lepszą rejestracją...

nie mówiąc już o Audi wyprzedzającej 2kampery i tą ciężarówkę na zakazie, ciągłej i przy zerowej widoczności na zakrętach.
Niestety zaraz się asfalt skończył...

I znowu prosta po horyzont...

I znowu mamy psikusa od "wujka" - wyjeżdżamy na taką górę że już zaczynało brakować pierwszego biegu - i lądujemy w centrum wsi Japca, na drogach tak szerokich że kamper się ledwo mieści (między płotami)...

A Mariolka zobaczyła że w lewo jest do monastyru, ale ja zawierzyłem wujkowi, a poza tym nie było już gdzie zawrócić...

Zjeżdżamy z tego wielkiego klifu Dniestrzańskiego i dojeżdżamy do celu naszej "pielgrzymki"

Przepiękna cerkiew - niestety aktualnie w remoncie...

z przepięknym wnętrzem

Ale czas nas goni bo te szutry nam "zjadły" sporo czasu...

skręcamy w lewo (w prawo wjazd do okręgu Nadniestrzańskiego)

Mijamy u stup klifu miejscowość Sănătăuca.

Kolejne kapliczko - studnie

już coraz mniej nas dziwią zwierzęta na drodze...

Ale za to zachwycają piękne przystanki

Czy też cudowne mozaiki

Wywołują uśmiech instalacje gazowe

i zachwycają coraz częściej mijane opuszczone zakłady...

Wjeżdżamy do miasteczka

Gdzie w lokalnym sklepie kupujemy mleko

i kawior ?

mijamy kolejne miejscowości...goniąc stracony czas...

Niestety zmiana trasy sprawiła iż zamiast przejechać 60km asfaltem zrobiło się 100km szutrem, a na koniec była dojazdówka do parkingu po "ambitnej" drodze dla osobówek - ale kampery i tak dały radę

Osoba pod monastyrem sugeruje przeparkowanie kamperów, że w innym miejscu będzie spokojniej - okazuje się że to kierowca ciężarówki, który czasem jeździ do Polski

Z racji kłopotów z lodówką u Gosi - podpinamy prąd z Osiołka by na 230V pracowała jej lodówka i... idziemy zmęczeni spać

Edytowane 15 Czerwca przez Misio (wyświetl historię edycji)

[eastnomad]

Uwielbiam takie klimaty . To jakbyśmy się przenieśli ze 20-30 lat wstecz. Takie mleko w folii to i u nas można było kiedyś kupić  

[Misio]

Cała ta wyprawa to powrót do przeszłości... 😁

[Bercik77]

Godzinę temu, eastnomad napisał(a):

Takie mleko w folii to i u nas można było kiedyś kupić

Można było i kupić w szkle z aluminiowym kapselkiem i to z poranną dostawą pod drzwi 😁

[atom463]

Witam. Śledzę relację z zapartym tchem, chociaż wcześniej się nie przywitałem.

Jestem zauroczony , Mołdawia- to tak jakby cofnąć się do PRLu, lata 80 - 90,

dzięki , czekam na dalszą część.

[eastnomad]

8 godzin temu, Bercik77 napisał(a):

Można było i kupić w szkle z aluminiowym kapselkiem i to z poranną dostawą pod drzwi 😁

Pamiętam, piękne to było  

[Misio]

6 dzień...

Jak wspomniałem poszliśmy spać pod monastyrem Saharna

Rano idziemy zwiedzić klasztor...

Jest i studnia z "boską" wodą

Piękna cerkiew zimowa/cmentarna (z porozciąganymi wszędobylskimi drucikami).

Bo musi być telefon

Oczywiście cerkiew piękna

A nawet zaskakująca...

Jak to przy klasztorach - są pawie

Ale ten nas zaskoczył...

Albinos

Wchodzimy do cerkwi głównej

Jak zwykle nas to porusza...

A główny ikonostas jest przepiękny

Zaglądamy też do nowej cerkwi

zupełnie inny klimat - ale równie pięknie

W lokalnym sklepiku kupujemy lody - coś w stylu BigMikl - po 4leje Mołdawskie (czyli około 90groszy)

Po kawce ruszamy do Talpa Maicii Domnului - opisywane jako "centrum spirytystyczne"

Wyszliśmy całkiem wysoko - a nadal jest daleko...

Tak naprawdę jest to urocza kapliczka

Z której rozciąga się piękny widok na monastyr

i Dniestr

idziemy dalej krawędzią klifu

Z którego naprawdę było ciężko zejść...

w końcu dochodzimy do wspaniałego wodospadu

Saharna Waterfall

Jak ta woda przyciąga

Jest to miejsce też uświęcone - miejsce pielgrzymek

W drodze powrotnej przechodzimy obok skał w których były wykute pustelnie - chociaż je mijamy (niestety czas nas goni).

Przez mostek przechodzimy do

rytualnej "chrzcielnicy"

bardzo "energetyczne" miejsce

Do kamperów musimy wrócić przez teren klasztoru - troszkę dziwnie na nas patrzą, gdy idziemy z psem...

Tyle się wydarzyło a my jeszcze nie ruszyli naszych kamperów

CDN

[Misio]

Czas odpalić Diesla... plan na dziś

Ledwo ruszyliśmy - rozpadało się

Droga się mocno wspina pod górę, ale na szczęście są płyty

niestety zaraz płyty się kończą

W Nowej Saharnie stoi pomnik...

Aż w końcu dojeżdżamy do Biserica Cinişeuţi

Znowu widzimy podstawowego dostawczaka na peryferiach Mołdawi...

Zastanawiamy się co jest dla kogo większą atrakcją - czy ził dla nas czy kampery dla nich

W następnej wsi zatrzymujemy się na nieskończonym domu kultury (wygląda że nigdy nawet nie miał zamontowanych okien)

Potężny monument...

No i parkujemy przy kolejnej dla nas atrakcji

Miejsce pamięci

Military Memorial "Immortality"

jednak nam T34 bardziej kojarzy się z Rudym...

Ale droga wzywa...

Parkujemy z widokiem na Dniestr

Mariolka stwierdziła że dziś czas na hamburgera

Był pyszny

Posileni idziemy zwiedzić kolejną piękną cerkiew

po czym ruszamy na spacer... tu często są tego typu obiekty - nie skończone, opuszczone...

Podchodzimy do dużo lepszej miejscówki...

Z pięknym widokiem (może na następnej wyprawie tam będziemy spali? )

Ale my idziemy dalej...

Mijamy "kamyczki"

mijamy kaskadę...

i idąc w wąwozie o skalistych ścianach...

dochodzimy do wodospadu (dużego)

Cascada Țipova

Niestety na mniejszy wodospad, brakuje czasu

Bo zegarek cyka

słońce się układa do snu

Jeszcze rzut oka na Dniestr

i ruszamy w drogę - mamy do przejechania ponad 80km, a jest już prawie 21:00

Niestety już nie zobaczymy pustelni wykutych w skale

 

Po drodze mamy jeszcze kontrole policyjną, a po 40km kończy się asfalt...

Przed nami była burza (widzieliśmy rozbłyski na ciemnym niebie), przez co na drodze było sporo błota... masakryczna trakcja...

po 23:30 stwierdzam że stajemy pod krzyżem, mimo że do celu mamy około 1km (nie odważyłem się po ciemku zjeżdżać z klifu z obklejonymi oponami tą glinką).

I wykończeni idziemy spać...

 

[Łza Włóczynutka]

Z wyjątkiem monastyrów potwornie toporna tam architektura. Bardzi j tektura niż archi 😹

Milicja wymuszała jakieś mandaty/łapówki?

[Misio]

37 minut temu, Łza Włóczynutka napisał(a):

Milicja wymuszała jakieś mandaty/łapówki?

nie, chociaż podczas w sumie 2 kontroli, za każdym razem padało stwierdzenie że funkcjonariusz wyczuwa woń alkoholu, więc kierowca niech wysiądzie i idzie na badanie trzeźwości... jak wysiadłem ochoczo z auta to po paru krokach oddawał dokumenty i życzył dobrej drogi.