Skocz do zawartości

Ostrzeżenie - tak się kończy wężykowanie przyczepy i wymarzony urlop :(


Kajetan

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Orzech napisał:

 

Coś czuję, że ta pierwsza podróż będzie mocno stresująca.

Orzech, cóż ja Ci mogę powiedzieć... Od naszego wypadku minęło już 2,5 roku. W sierpniu będą 3 lata.

Wtedy, kiedy to się stało, tak na gorąco, jedno z pierwszych zdań mojego jakie usłyszałam, to że już pewnie nigdy nie będziemy jeździć z przyczepą...

Ja może jestem trochę niepoprawna optymistka, ale ja nie dopuszczałam do siebie takiej myśli. Pomyślałam: NIE... tak nie będzie. Owszem stało się coś okropnego, nie bardzo nawet docierała jeszcze do mnie myśl, że niestety ale musimy przerwać wczasy i jakoś wrócić do domu, ale co do tego nie miałam najmniejszej wątpliwości - absolutnie żaden koniec z karawaningiem. Wprost przeciwnie! Tu na pasie awaryjnym stoi nasza ukochana, wymarzona niedawno kupiona przyczepka, taka o jakiej zawsze marzyłam i samochód. Wszystko roztrzaskane, nie nadaje się do dalszej jazdy... Ale to nic... Przecież damy sobie radę... Bo jak nie my, to kto... ;)

I tak się stało :) Przyczepka naprawiona pięknie służy nam do tej pory. Zafira naprawiona, jakiś czas nią jeszcze mąż jeździł, później sprzedał, a rolę głównego holownika przejęła suzuki grand vitara 1,9 DDIS

Na zakończenie: po tym wypadku, myślisz, że nie było stresu jechać znów z przyczepą? Był. Duży... Ale nie wyobrażamy sobie inaczej spędzać wypoczynku. To jest pełna swoboda i niezależność :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że Wam się udało.

Nigdy nie zgłębiałem jakoś dokładniej jazdy z przyczepą. Teraz jak Was wszystkich czytam to widzę, że nie jest to takie proste. Mam kampera i nigdy zbytnio się nie przejmowałem jego wyważeniem, nie było takiej potrzeby. Tutaj już trzeba mocno zwracać uwagę co, gdzie i jak.

Damy radę, kto jak nie my...

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rzeczywiście może przestraszyć, bo rozrósł się niemożliwie. Cały temat w tym, żeby ograniczyć ryzyko wpadnięcia przyczepy w wahadło. Najważniejsze środki "prewencyjne" trafnie określiłeś, kol. Pierzasty ujął to syntetycznie. Jeśli przeczytałeś temat od początku, pamiętasz że:

- warunki sprzyjające niekontrolowanym zachowaniom cepy to nierówne rozłożenie ładunku względem osi podłużnej przyczepy, źle rozłożony ładunek względem osi cepy [duże masy daleko od osi z przodu i z tyłu cepy - optymalnie powinny być skupione nad osią lub możliwie blisko osi przyczepy] (ale to ograniczamy właśnie prawidłowym załadunkiem cepy)

- dbamy o prawidłowy nacisk na hak (j.w.)

- pakujemy tak, żeby nie mogło nastąpić przemieszczenia się jakichś znaczących mas w przyczepie w czasie jazdy (czyli żeby rozkład mas nie mógł się zmienić)

- powinniśmy zachowywać "słuszne" proporcje między cepą a holownikiem

- dbamy o sprawny stabilizator na kuli haka, prawidłowo zaciśnięty (kula wyczyszczona do żywego metalu, nie wolno smarować, choćby piszczało/tarło)

To zabezpieczenie pasywne, warunki spełniłeś.

 

Co do bezpieczeństwa aktywnego:

- do 90km/h - słuszna uwaga na początek, nie wolno i nie powinno się z kempingówką jeździć szybciej (a da się) , ważne jest też to, że w każdym zestawie/konfiguracji załadowania może wystąpić prędkość, przy której cepa sama zacznie wchodzić w wahadło lub bujać tyłem holownika. Może to wystąpić i poniżej 90 km/h, a jeżeli coś takiego czujemy, to znaczy że trzeba colek przepakować, albo że bez naszej woli coś się zmieniło [np. przesunął się ładunek w cepie], ew. dać jeszcze z 10 kg na hak, i dopiero jechać dalej.

- ostrożnie na zjazdach, wtedy przyczepa napiera na holownik i zjawisko może wystąpić przy zaskakująco niższej prędkości lub stosunkowo niewinnym zachwianiu równowagi zestawu np. z pozoru delikatną korektą toru jazdy (masa napierającej na hak cepy może próbować "wybić" tył holownika z toru jazdy, nie przeocz wtedy momentu kołysania tyłem holownika na boki - sygnał, żeby łagodnie zwolnić). Na zjazdach pilnujemy więc, żeby bez potrzeby nie zmieniać/korygować kierunku  na zjazdach, przed zjazdem ewentualnie zwolnić, kontrolować prędkość zestawu na zjeździe (nie pozwolić mu się rozpędzać)

- unikamy gwałtownych manewrów zwłaszcza gwałtownego przyspieszania/hamowania połączonego ze skrętem lub naprzemiennymi skrętami 

- o ile to nie jest konieczne, nie hamujemy w zakręcie (zwalniamy przed zakrętem - w zakręcie lepiej łagodnie przyspieszyć niż hamować), generalnie, staramy się przewidywać jazdę i planować tor jazdy bez gwałtownych zmian kierunku itp., a korekty wykonywać o ile jest na to miejsce, łagodnym, płynnym ruchem

- uważamy na czynniki, które mogą spowodować bujnięcie cepą, np. podmuchy bocznego wiatru, omijanie ciężarówki z dużą prędkością/wyprzedzanie ciężarówki z dużą różnicą prędkości, wymijanie na wąskiej drodze z jadącym z naprzeciwka tirem, gwałtowne omijanie jakiejś przeszkody. Nie reagujemy odruchowo natychmiastową kontrą lub co gorsza - serią naprzemiennych kontr na pierwsze bujnięcie cepy, bo najprawdopodobniej tylko pogłębimy problem, tzn. sami wprowadzimy zestaw w rozkołys (staramy się utrzymać kierunek, ale bez nerwowych ruchów, lepiej skupić się na tym, żeby utrzymywać ogólnie kierunek, w miarę dostępnego miejsca, i wytracić prędkość. Czyli nie pozwalamy też, żeby pojedyncze bujnięcie przerodziło się (np. na skutek odruchowej czy panicznej reakcji - kontrowania na siłę, zwłaszcza usiłując "nadążyć" wiernie za rozkołysem naprzemiennymi kontrami) w powtarzające się bujnięcia w obie strony, i żeby aplituda tych bujnięć rosła. 

- przygotowujemy się na niektóre sytuacje (np. wymijanie z pędzącym tirem, wyjazd z lasu/zza zasłony która osłaniała od bocznego wiatru - zawczasu możemy nieco zmniejszyć prędkość, ale tuż przed lekko dodajemy gazu, nie tyle żeby przyspieszyć, ale żeby w takiej sytuacji to holownik nadawał kierunek budce, a nie budka "rządziła" holownikiem, lepsze to niż nerwowe hamowanie w newralgicznym momencie)

- staramy się czuć, najlepiej przez siedzenie (tzn. czterema literami) co dzieje się z holownikiem, żeby nie przeoczyć początku kołysania na boki tyłem holownika. To pierwszy symptom, i na tym etapie najlepiej to "zdusić", np. zwalniając trochę, w każdym razie nie czekać do momentu kiedy "ocznie" będzie widać, że zestaw nam slalomuje. Czyli stara reguła (czucie zachowania samochodu zadkiem), o której pisał już S. Zasada w "Szybkości bezpiecznej" od pierwszych wydań. 

- generalnie - nie próbujemy "wyciągać" zestawu który zaczął jechać wężem przyspieszając, to "wyższa szkoła jazdy" (czyt. szaleństwa), sprzeczna ze wszystkimi instrukcjami [działa w niektórych sytuacjach, ale tego się nie da nauczyć, to trzeba "poczuć", ale łatwo o błąd, który może mieć fatalne następstwa]. Zdecydowanie, ale łagodnie staramy się zwolnić, utrzymując kierunek

 

Uff, starałem się streścić kilkadziesiąt stron w jedno małe resume. Koledzy, poprawcie gdyby co. 

Jak widzisz, szereg tych "zaleceń" to ogólnie technika jazdy z dość specyficzną przyczepą, jaką jest przyczepa kempingowa (nie dość że ciężkawa, to jeszcze o dużej powierzchni, podatna na wiatr i skora do rządzenia całym zestawem), żeby uniknąć i wahadła, i np. "scyzoryka".

 

2 godziny temu, Orzech napisał:

Tak sobie czytam ten temat i powoli zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłem kupując przyczepę:ph34r:
[...]

A teraz już trochę bardziej na poważnie - Auto: DMC 2180 /MW1583/, Cepka: DMC 1300 - na styk prawie 3500.
Czytając Wasze wypowiedzi zakładam, że jest to zestaw spokojnie do zaakceptowania.

[...]

Coś czuję, że ta pierwsza podróż będzie mocno stresująca.

Dobrze zrobiłeś, dasz radę, a przy pierwszych jazdach i tak będziesz skupiony nie tyle na wężykowaniu, a na gabarycie całości. Nowe, jakże inne doznania za kółkiem :) Nie przekraczaj na początek 80-ki, i spokojnie raz-dwa wyczujesz gabaryt. Jak wyczujesz gabaryt i będziesz w stanie jako -tako jechać, nabierzesz stopniowo wyczucia do reszty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładne podsumowanie, myślę że można to gdzieś podwiesić dla kolejnych - taka "antykoncepcja" karawaningowa - jak zastosujesz to nie wpadniesz:lol:

Około 10 lat temu trafiłem do szkoły doskonalenia jazdy - tej co prowadził /konferansjerował/ Irek Bieleninik - myślałem, że 10-cio letnim stażem za kółkiem to będę wymiatał. Prawda była okrutna - w 5 minut udowodnili mi, że d...a ze mnie nie kierowca. Ukończyłem wszystkie opcje kursów jakie tam były do ukończenia ale teraz czytając ten temat czuję się jak wtedy po tych 5 minutach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla nowej przyczepy kwota 2500zł na ATC to znikomy wydatek a stresu praktycznie wcale nawet przy prędkościach dużo przekraczających te dozwolone;) Nawet AC niepotrzebne bo przy DG roczne AC to wydatek prawie dwóch sztuk tego super wynalazku:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołożyć to można wszystko i pewnie to "wszystko się przyda",klima,mover,markiza,zabudowa do markizy,bagażnik na rowery,systemy stabilizacji,samopoziomujące "łapy" etc.,a to już nie jest 2500 tys.zł.Moim zdaniem ostrożna jazda do 95 km/h,odpowiedni rozkład "towaru" w przyczepie,AC,dobry humor i jak ze wszystkim trochę szczęścia wystarczą.Oczywiście nie neguję przydatności ATC,ale jak wspomniałem wcześniej - za wszystko trzeba "słono" płacić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Mandrol napisał:

Dla nowej przyczepy kwota 2500zł na ATC to znikomy wydatek a stresu praktycznie wcale nawet przy prędkościach dużo przekraczających te dozwolone;) Nawet AC niepotrzebne bo przy DG roczne AC to wydatek prawie dwóch sztuk tego super wynalazku:P

To ja nie wiem jakie Ty masz AC :D Za 2.5k zł to ja mam 3 lata AC i OC ;)

 

Co do ATC, to raczej nie traktowałbym tego jak magicznego panaceum na wszelkie zło. Wszystko sprowadza się do umiejętnego zapakowania przyczepy. Jak źle rozłożysz masy, to żadne ATC Ci nie pomoże.

Edytowane przez jacek00 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Krzysztof75 napisał:

Dołożyć to można wszystko i pewnie to "wszystko się przyda",klima,mover,markiza,zabudowa do markizy,bagażnik na rowery,systemy stabilizacji,samopoziomujące "łapy" etc.,a to już nie jest 2500 tys.zł.Moim zdaniem ostrożna jazda do 95 km/h,odpowiedni rozkład "towaru" w przyczepie,AC,dobry humor i jak ze wszystkim trochę szczęścia wystarczą.Oczywiście nie neguję przydatności ATC,ale jak wspomniałem wcześniej - za wszystko trzeba "słono" płacić

Krzysiu, mi akurat udało się kupić używkę ze wszystkimi tymi dodatkami więc wydanie takiej kwoty na zakup ATC to było tylko 5% całości wydanej kwoty a montaż miałem gratis...

Ja jestem zadowolony i każdemu będę to polecał bo działa- kilka razy poczułem na holowniku działanie tego systemu. Kiedy będę zmieniał cepkę to będzie to pierwsza rzecz, którą każę w niej zamontować.

3 minuty temu, jacek00 napisał:

To ja nie wiem jakie Ty masz AC :D Za 2.5k zł to ja mam 3 lata AC i OC ;)

No właśnie nie mam;) Nie wierzysz- zapytaj maarec bo pytałem właśnie jego i kwota oscylowała w granicach 4,5 tyś. zł... Ale u mnie pewnie inne warunki niż u Ciebie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, jacek00 napisał:

Co do ATC, to raczej nie traktowałbym tego jak magicznego panaceum na wszelkie zło. Wszystko sprowadza się do umiejętnego zapakowania przyczepy. Jak źle rozłożysz masy, to żadne ATC Ci nie pomoże.

Jacku, zgadzam się z rozłożeniem mas- masz całkowitą rację!

Ale nie zgodzę się, że żadne ATC nie pomoże bo na początku mojej przygody z karawaningiem podczas wyjazdu nad morze źle rozłożyłem rzeczy w cepie i ATC co jakiś czas hamowało mi samochód więc "robiło swoją robotę". Ja jestem zdecydowanie na TAK!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ATC nie zastąpi AC, w Niemczech jedynie pozwoli uzyskać zniżkę na ubezpieczenie. U nas to pewnie za 15 lat też będzie opcją.

Urządzenie działa jak należy, moc z jaką zatrzymuje się rozpędzający zestaw jest powalająca. Dym z opon nie idzie, ale czuć, jakby ktoś zapiął duży kontenerowiec na hak...

U mnie urządzenie załącza się zawsze przy zbyt szybkim wychodzeniu na prostą - kiedy kończy się zwężka na autostradzie i robię szybki ruch lewo -> prawo zestawem + gaz w podłodze aby szybko wykorzystać niską prędkość ciężarówek, wyprzedzić je i dopiero zaatakować prawy pas. Mój holownik za mocny nie jest, a uczucie kiedy wciskasz gaz w podłogę a on mega mocno hamuje jest bezcenne.

Na początek jeżeli kasy braknie na ATC to po poprawnym zapakowaniu polecam nie przekraczać 90kmh przy dobrej pogodzie. Wtedy ATC staje się zbędne. Mój zestaw mimo różnicy mas nie za wielkiej (ok 2000-2200kg kontra 1700kg) jedzie jak po sznurku do 90 a nawet 100kmh przy nacisku na hak ok 90kg.

co innego jak trafi się na załamanie pogody i wiatry boczne, miałem takie ostatnio solo, zapowiadali porywy 80-100kmh, ciężko było zrobić po autostradzie 500km... walka z wiatrem i prędkość czasem poniżej 100kmh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.