Skocz do zawartości

Ostrzeżenie - tak się kończy wężykowanie przyczepy i wymarzony urlop :(


Kajetan

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie ten brak wiedzy o tym zjawisku jest problemem zwłaszcza dla początkujących. Dobrze, że jest te forum i pisze się nie tylko o pięknych przeżyciach z karawaningiem ale też o niebezpieczeństwach z nim związanych. W ogóle nie znałem słowa "wężykowanie". Pewnie, że sarenkę też na drodze można spotkać, ale jeżdżąc latami samochodem i mając jakieś doświadczenie można być tego swiadomym i uważać przejeżdżając przez zalesione tereny. Z przyczepą nigdy jeszcze nie miałem do czynienia i nie czytając wcześniej wpisów na tym forum o wezykowaniu, nieopatrznie nadusilbym jeszcze gaz do dechy. Póki co czytam i się doszkalam w teorii. To o tym zjawisku, to jaką przyczepę wybrać dla 2 osób itd...

 

Wysłane przy użyciu Tapatalka

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]

Jeszcze raz napisze: nie znam takiego czegoś jak wężykowanie. Jadę myśląc o jeździe i nie usypiamy czujności jakimiś bredniami. Takie pouczenia może sobie autor tematu kierować do osób które popierdzielają duuuużo szybciej ode mnie bo mają aks, amorki, i inne cuda techniki.

[...]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, rozbiło mi posty.

 

Węża można nie doświaczczyć w ogóle, ale można "złapać" przestrzegając wszystkich możliwych reguł, załadowania, prędkości - w najmniej oczekiwanej sytuacji, kwestia czy uda się go wygasić zanim zestaw pójdzie w niekontrolowane wahadło.

 

Nie dalej jak przedwczoraj przy 75 km/h (licznikowe, real 70 km/h) zaliczyłem potężne bujnięcie, przy ciasnej mijance z tirem jadącym z naprzeciwka. Było dość szeroko, z wieloma się mijałem, bez najmniejszego problemu, ten natomiast rwał sporo powyżej "marszowej" na końcu długiego zjazdu, ponad 100 km/h i do tego b. szeroko na ostatnich metrach wyjeżdżając już na mój pas (ewidentnie przegiął z prędkością na zjeździe). Zjechałem do pobocza na tyle, że koła cepy były góra z 10 cm krawędzi asfaltu, mimo to bok cepy do "firanki" miał może z 30-35 cm (lustra ciągnika przeleciały może z 5 cm od boku cepy).

 

Żeby nie było - widząc że zjeżdża do linii, że będzie niefajnie, celowo przy tej prędkości nie hamowałem w ostatniej chwili, żeby dodatkowo nie destabilizować zestawu, a że miałem pod górę szczęśliwie miałem zapiętą trójeczkę i i jeszcze zanim zaczęliśmy się mijać, depnąłem max gaz, żeby ciągnąć zestaw na maksa. Szarpnęło budą w bok potężnie (przy tak małej odległości, niesamowite "ssanie" między cepą a naczepą - prędkość względna cirka 170 km/h), na szczęście wygasiło się po jednym cyklu, cisnąłem gaz cały czas, nie tyle żeby "wyciągać" węża, ale zapewnić sobie korzystniejszy rozkład sił na zestawie. Mimo to przy tym bujnięciu przód samochodu poszedł jeden cykl wahadła na boki, po +/- 20 cm na stronę. Drobny błąd z mojej strony (jakaś próba hamowania w ostatniej chwili, odpuszczenie gazu, walka z kierownicą na siłę) i mogłoby być całkiem niefajnie.

 

Czy ja zawiniłem? Nie popierdzielałem za szybko, adekwatnie do warunków (sucho, dobra widoczność), kto inny przegiął. Reakcja była całkowicie intuicyjna i podświadoma, ale wystarczyło spanikować, i wąż gotowy, przy - banał - 70 km/h

 

Jeżeli ktoś napisze że powinienem był zawczasu zwolnić, to ok, zgodzę się, tak, ale sytuacja nie wyglądała na w żadnym stopniu niebezpieczną, dopóki na ostatnich 200 m nie zaczął zjeżdżać do osi jezdni i na mój pas. A wtedy na jakieś nerwowe hamowanie było nuż za późno, przyniosłoby to więcej szkody niż pożytku. Tak jak zrobiłem, uważam że byłem lepiej przygotowany na to co będzie, niż po nerwowym rozchwianiu zestawu hamowaniem. Skupiłem się na zjechaniu o ile się da do krawędzi jezdni, tyle, żeby zostawić sobie parę cm asfaltu pod kołami cepy właśnie na ewentualną zmianę "trajektorii", żeby nie złapać pobocza.

 

 

Swoją drogą, ograniczenia ruchu w weekendy wakacyjne to dramat, kiedy tiry ruszają po godzinach zakazu ruchu, to jakiś amok dosłownie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Moim zdaniem wąż to rzekłbym samoistnie rozkręcające sie wahadło po przekroczeniu pewnej prędkości. Tu mamy do czynienia z mocnym, nagłym działaniem czynnika zewnętrznego, po którym prawidłowo dobrany i spięty zestaw powinien bez problemu powrócić do stabilnej jazdy. Ciekaw jestem czy bez jakiejkolwiek Twojej ingerencji tak by się stało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owa "pewna prędkość" nie jest elementem niezbędnym, Kajetan też nie jechał jakoś specjalnie szybko. Ale od czegoś zawsze się zaczyna, co wywala przyczepę z osi wzdłużnej zestawu. I możliwości są dwie - albo będzie to narastać, albo się wygasi. Jak po pierwszym bujnięciu amplituda nie zmniejszy się a wzrośnie, to już kaplica. W moim przypadku wystarczyło intuicyjnie depnąć hamulec, i byłaby kaplica, nawet przy takiej prędkości. Że czuć mijankę z tirem na zestawie, to owszem, czuć praktycznie zawsze. Ale wywalanie zestawu z osi przez rozkołys przyczepy to już czuć inaczej.

Chodzi tylko o to, że możemy sprzyjać wygaszeniu takiego ruchu, lub doprowadzić do pogłębienia się, zaś prędkość będzie sprawą wtórną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ale od czegoś zawsze się zaczyna, co wywala przyczepę z osi wzdłużnej zestawu. I możliwości są dwie - albo będzie to narastać, albo się wygasi. 

(...)

Chodzi tylko o to, że możemy sprzyjać wygaszeniu takiego ruchu, lub doprowadzić do pogłębienia się.

 

O. I to są święte słowa  :ok:  Zagaszam się w 100 %  :ok:

 

U mnie wywaleniem z osi był ruch kierownicą. I pewnie do jakiegoś momentu było to jeszcze do opanowania. Jak jednak błędnie zacząłem działać przyspieszając. Należało lekko hamować (nie deptać :nono: ) i nawet jeśli nie wygasiłbym całkowicie węża to na pewno skutki byłby mniejsze.  :oslabiony:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałeś o ile pamiętam z góry, wyciąganie gazem okazało się błędem.

Ja miałem lekki podjazd, żeby zminimalizować ryzyko, dałem w gaz, i pod górę pomogło to uspokoić zestaw. Tak jak pisałem, mimo umiarkowanej prędkości, gdybym w tym czasie próbował hamować, byłoby gorzej (przyczepa bardziej wypychałaby tył holownika na boki).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałeś o ile pamiętam z góry, wyciąganie gazem okazało się błędem.

Ja miałem lekki podjazd, żeby zminimalizować ryzyko, dałem w gaz, i pod górę pomogło to uspokoić zestaw. Tak jak pisałem, mimo umiarkowanej prędkości, gdybym w tym czasie próbował hamować, byłoby gorzej (przyczepa bardziej wypychałaby tył holownika na boki).

No to teraz wiesz dlaczego nie wyprzedza się z przyczepą jadąc z góry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałeś o ile pamiętam z góry, wyciąganie gazem okazało się błędem.

Ja miałem lekki podjazd, żeby zminimalizować ryzyko, dałem w gaz, i pod górę pomogło to uspokoić zestaw. Tak jak pisałem, mimo umiarkowanej prędkości, gdybym w tym czasie próbował hamować, byłoby gorzej (przyczepa bardziej wypychałaby tył holownika na boki).

W sumie to inaczej: Kajetan, Ty reagowałeś już na wahadło. Mi udało się zadziałać, zanim wystąpiła sytuacja kryzysowa, tj. zawczasu zmniejszyć podatność zestawu do przejścia z solidnego bujnięcia do węża. Bo gdyby się to nie uspokoiło, to wtedy bym pewnie próbował zwalniać, ale to już właśnie żeby minimalizować skutki, zwalniając do 50-ki może udałoby się opanować slalom. Taki plan B był gdzieś z tyłu głowy. Scenariusze przelatywały błyskawicznie.

 

Ale muszę przyznać, że niemała w tym zasługa tego właśnie całego tego tematu, rozwłóczonego, wałkowanego, itede..

Edytowane przez czyś (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale muszę przyznać, że niemała w tym zasługa tego właśnie całego tego tematu, rozwłóczonego, wałkowanego, itede..

 

Cieszę się. Właśnie temu miał służyć ten wątek :)

 

 

a ja już zapomniałem czy padła odpowiedź. Kajetan byłeś zważyć przyczepę?

 

Przyczepy nie ale zakupiłem wagę pod dyszel i przed każdym (no prawie  :] ) wyjazdem sprawdzam wagę. Przy obecnie przyjętym sposobie pakowania budy, wychodzi ok. 90 kg nacisku. Czy trochę ponad normę. Ale lepiej tak niż za mało, zwłaszcza mając w pamięci te sugestywne filmiki o rozkładzie mas w laboratorium  :look:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz wiesz dlaczego nie wyprzedza się z przyczepą jadąc z góry.

Tego nie musisz mnie uczyć, na to z przyczepami hamowanymi uważałem zawsze, nawet z załadowanymi towarowymi, przed zjazdem nawet staram się zwolnić. Chociaż żeby wtedy majtnąć jakiegoś ewidentnego powolniaka, to aż kusi... Takie numery to tylko z niewiadką N-250 :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego nie musisz mnie uczyć,

Absolutnie to nie było moim zamiarem ( aby to robić to trzeba samemu coś potrafić)  ale sam dobrze wiesz że są drogi gdzie wyprzedzać można tylko pod górę,  być może między innym dlatego :hmm:

Edytowane przez TOM3653 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.