Skocz do zawartości

Kampingi niszczą Hel


GregorY

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak napisał Witomin, te kempingi o których mowa w artykule, to nie jest to samo co kempingi o których na tym forum zwyczajowo dyskutujemy. 

Tam nie chodzi o leniuchowanie przed budą, tam nie chodzi o ciszę, tam chodzi tylko i wyłącznie o bliskość do wody, do uprawiania sportów wodnych. 

Ceny są kosmiczne, bo jest wielki popyt, a wielki popyt jest bo nie ma alternatywy. 

Jak ktoś chce od rana pływać to nie będzie nocował we Władysławowie czy dalej, bo po pierwsze każdego dnia by musiał pakować klamoty na dach, po drugie codziennie by musiał jechał tą niefajną drogą i w końcu wieczorem by nie mógł pobalować bo rano o ósmej wypadałoby mieć 0,00 aby jechać. 

A na miejscu hoteli czy kwater tyle co kot napłakał i znowu konieczność dźwigania sprzętu na brzeg.

A te 170 czy 200 lub nawet 300 zł za dobę, to jest po prostu koszt pasji i hobby tych ludzi. Spójrzcie że często i gęsto tam przez cały rok stoją budy po 50-70 tysięcy, z klimą i innymi cudami i służą tylko temu aby do nich przyjechać i być blisko płytkiej wody.

Edytowane przez Cathay (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fenomen „Helu” w sensie całego półwyspu polega też na sentymencie stałych bywalców do tegoż miejsca.

Jestem cwany, bo wiem, że jadąc w tamte strony „na dziko”, można się spodziewać tego, że nie będzie gdzie stanąć, więc mam przygotowany plan „B”, czyli ewakuację na tzw. Szwajcarię Kaszubską, oddaloną o około 100 km.

Obserwuję, jak zabudowywana jest strona od Zatoki Puckiej i myślę, że nikt tego nie powstrzyma, ponieważ wszystko, co tam się dzieje, jest dobrze zorganizowane.

Nic nie umknie uwadze „zarządzającym” tamtym terenem, nawet moje UFO.

Jak to wygląda ?

Ano podjeżdża czarny SUV „Volvo”, wysiada dwóch gentlemanów w czarnych dresach ale bez wsiowych lampasów, bez identyfikatorów i grzecznie pytają, czy wiem, że to teren prywatny ?

Po krótkiej rozmowie i jednym telefonie do „szefa”, okazuje się, że spełniam parametry, pozwalające mi pobyć tam jeszcze parę dni.

Myślę, że spore znaczenie ma mój „dziki styl” karawaningu : nie rozkładam przedsionka, wszystko wygląda tak, jakbym przystanął odpocząć , buda przypięta, żadnych ognisk, śmieci, czy gnojowiska pod przyczepą.

Nie, nie, tych panów nie spławiłem żadnym kitem typu „wypoczywam i zaraz odjadę”, bo nie należy kpić z ludzi inteligentnych.

To nawet miłe, że ktoś mnie tam dogląda, a nawet wzbudza pewnego rodzaju zaufanie, daje też jakieś poczucie bezpieczeństwa.

Nigdy nie widziałem tam Policji, bo pewnie nie bywa potrzebna, z racji doskonałej organizacji gospodarzy Helu.

Na drugim biegunie znajdują się bardziej legalnie „zarządzający” tamtym terenem.

Jakieś dziesięć lat temu wjechałem moim „minikamperem” na bitą drogę, tuż nad Zatoką, którędy ciężarówki transportowały kamienie do umacniania brzegu, czyli legalnego niszczenia ekosystemu , czyli miejsc lęgowych ptactwa, roślinności przybrzeżnej itd.

Przebudzenie nastąpiło o 4.00 rano, za sprawą dwóch kowbojów w zielonych mundurach chyba Straży Granicznej, uzbrojonych chyba w „Raki”.

Dyskusji nie było, bo z debilami się nie dyskutuje, tylko bierze mandat za „niszczenie wydm”, stojąc w koleinach zrobionych przez ciężarówki z kamieniami do umocnień.

Musiałem obudzić dzieciaka, pozbierać rowerek i spieprzać pod lufami obrońców ojczyzny i to natychmiast.

Dzisiaj w tamtym miejscu moich „zniszczeń” stoi camping i teraz już legalnie każdy może sobie „poniszczyć” .

Gdyby tak wszystkim zarządzali panowie w czarnych dresach, bez lampasów, zaprawdę lepiej by się nam wszystkim wypoczywało, a może nawet i żyło w głębi kraju ?

Tymczasem NIK i inne instytucje tego „teoretycznie istniejącego” bajzlu, czyli „ch.j, d..a i kamieni kupa” mogą skoczyć nie powiem gdzie tym naszym polskim, dzielnym „Holendrom”, co to nam powiększają terytorium, kosztem „zatoki, czy morza”.

A jak tak który będzie pyskował, to juz jeden taki z NIK miał dziwny wypadek samochodowy i nie sądzę, by ktoś chciał mieć podobny.

Tak więc wszyscy „deskowy” i „ latawcowcy” mogą spać spokojnie, miejsca z bidą, ale starczy, natomiast przeciętny obywatel budzi się spocony w środku nocy, z dręczącym go pytaniem : na cholerę płaci jeszcze podatki i składki  na „teoretycznie istniejące państwo”?

Zapewne taniej byłoby mieć jeden garnitur ważniaków zarządzający bajzlem, zamiast kilku udających, że to robią – mniej pośredników, to taniej ?

Hel to piękne miejsce, a nawet modelowe w temacie funkcjonowania gospodarki – zawsze miło tam pobyć :winner: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Jak w większości przypadków, tak i tym razem, mój przedmówca, a także imiennik :skromny: , celnie opisał uwarunkowania istniejące na Półwyspie Helskim :ok: . Mogę to potwierdzić, ponieważ sam bywam tam niemal każdego roku i niejeden raz, na własne oczy widywałem różne rzeczy, które normalnie wołają o pomstę do nieba. Jednym z wielu przykładów, może być tak zwany "teren prywatny", o którym Krzysztof wspomina. Ten fenomen ostatnich lat, nie jest wyłącznie domeną Półwyspu,

to dotyka już całego pasa nadmorskiego, a może i nawet wielu innych miejsc w głębi kraju, które są w jakikolwiek sposób "atrakcyjne turystycznie" :hmm: .

Jeszcze kilka lat wstecz, nikt nawet się nie przyznawał do większości parkingów wybudowanych na Półwyspie, po jego lewej stronie (od strony morza), wybudowanych jeszcze za czasów "innej Polski" i z naszych wspólnych pieniędzy. Obecnie, "dziwnym" zrządzeniem losu, wszystkie te miejsca są teraz prywatne!
Parkingi oczywiście "odrutowano" i "oszlabanowano", a turyście chcącemu zatrzymać się choćby na przysłowiowe 5 minut odpoczynku, proponuje się opłaty rodem z kosmosu. Postarano się również, aby były to jedyne, "słuszne" miejsca postoju, zamykając wszelkie inne możliwości zatrzymania się.
O ile w pełni sezonu mógłbym się do tego jeszcze przyzwyczaić (przyzwyczaić, ale nie zaakceptować), to we wrześniu, październiku, czy listopadzie i późnieszych miesiącach, taka sytuacja może wzbudzać wyłącznie irytację :sciana:
Jeśli ktoś dotrze na Półwysep o zmroku lub nocą i chciałby do rana zaczekać z poszukiwaniem / wyborem miejsca na pobyt, to chyba jedynym parkingiem, który poza sezonem udostępnia (jeszcze!) możliwość swobodnego zatrzymania się i odpoczynku, jest ten pierwszy z nich, czyli zaraz po wjeździe na Półwysep. Na pozostałe parkingi możemy sobie popatrzeć jedynie z perspektywy zamkniętego na cztery spusty i obwiązanego łańcuchami szlabanu.
Fotki z października ub. roku:

 

post-8228-0-09975400-1429431959_thumb.jpg

post-8228-0-84221200-1429431959_thumb.jpg

 

PS
Pisaliśmy już kiedyś o Półwyspie w tych tematach:
http://forum.karawaning.pl/topic/15787-przyczepa-stacjonarnie-na-kempingu/?hl=p%C3%B3%C5%82wysep
http://forum.karawaning.pl/topic/16155-zarzuty-za-nielegalne-powi%C4%99kszanie-pla%C5%BCy-na-helu/?hl=p

%C3%B3%C5%82wysep

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.