Skocz do zawartości

Kupisz przegnitą przyczepę - prawo jest po twojej stronie!


MarekTH

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli kupiłeś przyczepę, która miła być super, sprawna, nie przegnita, sucha i w ogóle najlepsza, a okazało się inaczej i nie wiesz co teraz zrobić - czytaj dalej - jesteś na wygranej pozycji.

 

Cześć,

kupiłem w niedzielę przyczepę. Sprzedawca zapewniał, że sucha jest tak bardzo, że można wąchać wszędzie i na piśmie (przez telefon) chciał potwierdzić, że wszystko jest suche. Sprzedawca nie był handlarzem, więc brzmiał wiarygodnie.

Pojechałem więc obejrzeć przyczepę (620 km!) i pod koniec już oględzin, okazało się, że podłoga przy wejściu jest zupełnie przegnita. Od spodu wszystko wyglądało ok, przegnity był tylko kawałek przy drzwiach, coś tam stargowałem i stwierdziłem, że to naprawię (głównie przez wymianę uszczelko w drzwiach, bo woda lała się przez drzwi). Przyjechałem do domu, suszę to wszystko, fragment sklejki do wymiany, ale że jest to kawałek 50cmx50cm to bardzo się tym nie przejmuję. Oczywiście sprzedawca był bardzo zaskoczony tym przegniciem, za cholerę nie wiedział, że coś takiego występuje, a przyczepę użytkował przez 3 lata. Trudno mi w to uwierzyć po przemyśleniu sprawy, tym bardziej, że na całej podłodze leżała równo docięta, nowiutka wykładzina dywanowa. Nowa wg mnie, bo sprzedawca twierdził w ogłoszeniu, że położył ją 3 lata temu. Być może tak było, ale nie wyobrażam sobie, żeby wykładzina po 3 latach pachniała nowością (wąchałem) i nie była pobrudzona w żadnym absolutnie miejscu, a sprzedawca twierdził, że był aktywnym karawaningowcem. Sprzedawca znał każdą najdrobniejszą usterkę przyczepy, oprócz tej jednej - najważniejszej (reszta to pierdoły typu spadający regulator temperatury od wstrząsów, czy obluzowany kabelek).

Tak czy inaczej, zupełnie świadomie, ufając, że sprzedawca ma dobre intencje i faktycznie nic o tym nie wiedział (choć teraz już w to nie wierzę) kupiłem przyczepę parę złotych taniej niż w ogłoszeniu. Na szybką decyzję wpłynęło to, że musiałem przejechać 620 km żeby ją obejrzeć. 

Przy zakupie okazało się również, że okno dachowe jest świeżo wymienione, bo sprzedawca urwał rzekomo poprzednie. A ja się zastanawiam, czy nie zaczęło wszystko gnić wokół tego okna i dlatego go nie wymienił.

Obecnie naprawiam ten fragment podłogi - nie ma problemu. Natomiast zacząłem się zastanawiać, co zrobię jeśli się okaże, że przyczepa ma inne poważne wady ukryte, których nie byłem w stanie zweryfikować przy zakupie. I tu właśnie, szukając metod naprawy przegnitej podłogi w google, natknąłem się na ciekawy wyrok sądu, mówiący o tym, że w sytuacji odkrycia tych wad, sprzedający kasę mi zwróci w całości. Trochę odetchnąłem z ulgą i polecam wam wszystkim przeczytanie wyroku sądu w Zamościu.

Tak więc, obecnie sprawdzam sobie spokojnie wszystkie elementy przyczepy, pojadę na przegląd i jeśli okaże się, że są poważne wady ukryte - po prostu odstąpię od umowy. Oczywiście mam nadzieję, że wszystko będzie ok, bo przecież po to kupiłem przyczepę,  żeby z nią jeździć a nie po to, żeby po sądach się włóczyć. Jednakowoż cieszę się, że znalazłem ten wyrok sądu i proszę wszystkich o propagowanie tej informacji, żeby kupujący czuli się bezpieczniej a sprzedający nie czuli się bezkarnie!

Pozdrawiam! 

 

Marek

 

poniżej link do wyroku

 

 

http://orzeczenia.zamosc.so.gov.pl/content/$N/153020000000503_I_Ca_000282_2013_Uz_2013-09-04_001

Edytowane przez MarekTH (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !

Warto ten link zapamiętać, mimo, że po przeczytaniu orzeczenia, nie wszystkie tłumaczenia są dla mnie tak oczywiste, jak dla sądu i nie ze wszystkim tak łatwo bym się zgodził :hmm:

 

... jednak "Dura lex sed lex".

Edytowane przez Kristofer (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Dura lex sed lex” czyli w wolnym tłumaczeniu : ”durne prawo lecz prawo”, słowem strach się bać !

Może gdzieś tam w Pipidówce pani Jadzia zna panią Helę, co robi w sądzie, to i o kuriozalny wyrok łatwiej.

Nawiasem nie jestem pewien, czy droga odwoławcza została całkowicie wykorzystana, bo coś mi się widzi, że wyrok można skarżyć do wyższej instancji i zabawa zacznie się od nowa z przytupem, hej!

W Stolycy(sic!) wyroki sądów są bardziej europejskie : spółdzielnia wynajmuje lokal czyli zasyfiałą klitkę, będącą podręcznym magazynem dla tamtejszych fachowców. Wynajmujący ten syf musi go adaptować na potrzeby działalności, o czym informuje spółdzielnię, zresztą treść umowy świadczy, że spółdzielnia wynajęła mu lokal na konkretną specjalistyczną działalność – wiadomo, co ma tam powstać i jakie warunki spełniać, by móc rozpocząć działalność.

Jeleń – znaczy najemca, wywozi tonę gruzu, potłuczonych szyb i śmieci, zmienia instalację elektryczną, zmienia kaloryfery, stawia ściankę działową, wygradzając poczekalnię, rozbudowuje i wymienia ubikację, kładzie gres na podłogi, kafelki i tapety na ściany itd.

O wszelkich zmianach i adaptacjach informuje herszta spółdzielni na piśmie , powołując się na normy, jakie musi spełnić jego specjalistyczny lokal z tytułu najmu i nie otrzymuje nigdy żadnego zakazu dla takich działań.

Po paru miesiącach od rozpoczęcia działalności nieznani sprawcy demolują instalację domofonową do tegoż lokalu, niszczą skrzynkę na listy i przycisk dzwonka do drzwi, potrafią tez odnaleźć i wyłączyć bezpiecznik prądu w czeluściach piwnic blokowiska.

Herszt spółdzielni podnosi regularnie opłaty za ów lokal więc najemca się wkurzył , odstąpił od umowy najmu, zarzucił sabotaż działalności, zażądał zwrotu poniesionych kosztów remontu lokalu i na poczet rozliczeń, nie zapłacił ostatniego czynszu za wynajem lokalu.

Zaraz po opuszczeniu lokalu, znalazł się nowy najemca o podobnym profilu działalności, a jeleń co za własne pieniądze zrobił z nory lokal przynoszący zyski spółdzielni dostał pozew do sądu gospodarczego.

Herszt spółdzielni skarżył jelenia, o zaległy czynsz, nielegalne przeróbki i zdemolowanie lokalu, bo po wyprowadzce kapało z kaloryfera na gresową posadzkę, na parterze.

W pierwszej instancji wygrał jeleń, w drugiej herszt spółdzielców – „durne prawo lecz prawo”.

Zrób lokal dla złodzieja i spadaj frajerze, bo tera szwagier ma warsztat za friko, co klepnie sąd w europejskim standardzie.

Trudno być cwanym, w ząbek czesanym w Stolycy.

Był taki dowcip : jedzie karawan z trupem, nieszczęśliwie otwierają się drzwi na zakręcie i wypadają zwłoki wprost pod przejeżdżający tramwaj.

Zamieszanie, ktoś wzywa karetkę, szpital wzywa zdziwioną rodzinę , która w strojach pogrzebowych czeka pod salą operacyjną.

Wreszcie otwierają się drzwi, wychodzi spocony chirurg, ociera rękawem kitla mokre czoło i zmęczonym głosem stwierdza : „budiet żit!” znaczy „będzie żył!”, bo rzecz dzieje się na wschodzie.

A co by było zdaniem sądu w Pipidówce, gdyby nie udało się ożywić trupa, a rodzina zaskarżyła chirurga, który nieświadomie podjął się cudu zmartwychwstania, hę ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.