Pozwolę sobie opisać moje boje z Silesia Campem i Panią Darią, z jednej strony jako ostrzeżenie, z drugiej, pamiętnikowo, by mieć miejsce w sieci w którym będę miał całą tą historię opisaną.
Otóż 27 marca odwiedziłem ichniejszy salon w Bytomiu gdzie zdecydowałem się zakupić Dethleffsa C'Joy 480QLK. Przyczepa z oferty na otomoto (swoją drogą cały czas aktywna: https://www.otomoto.pl/przyczepy/oferta/dethleffs-c-joy-480qlk-nowy-model-2023-dostepna-od-reki-ID6EB4UO.html ) okazała się być "właśnie sprzedana", lecz nowa, taka sama, miała właśnie do dealera jechać. Błyskawiczna dostępność i dobry kontakt sprawiły że bez głębszego zastanowienia podjąłem ostateczną decyzję i 29 marca opłaciłem fakturę zaliczkową. Przyczepa miała być na dniach, więc ja na 12 kwietnia miałem umówiony już pierwszy wyjazd (i oczywiście majówkę 2 tygodnie później). 11 kwietnia wystawiono mi Fakturę VAT na całą wartość przyczepy. Opłaciłem w ciągu kilku minut od otrzymania, tak się akurat składa że Trans Sas i ja jesteśmy w tym samym banku więc nie musieliśmy czekać na zaksięgowanie transakcji. 12 kwietnia przyczepa jednak okazała się być niedostępna, na dziewiczy wyjazd pojechałem śpiąc przez 2 dni w bagażniku samochodu. Kolejny tydzień wciąż nie udało się przyczepy dostarczyć, Pani Daria wyleciała do Chin i kontakt się urwał.
23 kwietnia przy okazji wyjazdu do Gliwic postanowiłem zajrzeć do Silesia Campu w poszukiwaniu swojej przyczepy. Przyczepy nie było. Spotkałem jednak Panią Darię, która zwierzyła się z trudów jakie spotykają ją podczas ściągnięcia przyczepy do Polski. Okazało się bowiem, że kierowca spedycji miał pauzę wynikającą z tachografu i będzie mógł odebrać przyczepę od producenta (przypominam, według pierwotnych zapewnień 27 marca przyczepa była już "w trasie") dopiero w czwartek 25 kwietnia i przyczepa dotrze do Bytomia dopiero w sobotę. Wszystko jest jednak na dobrej drodze i już w sobotę ekipa weźmie się do roboty, doposaży przyczepę w zamówione akcesoria (mover, markiza, bagażnik rowerowy), już w poniedziałek będzie można ją wydać i będę mógł z rodziną pojechać na majówkę. Na ostatnią chwilę, ale uda się. Super.
Dzień później odebrałem dokumenty do rejestracji, zarejestrowałem przyczepę, opłaciłem ubezpieczenie.
Niestety w sobotę ekipa mechaników była zajęta inną przyczepą (tak, nikt nie zabookował ich terminów), w poniedziałek okazało się że "kolega jest chory" i trzeba jeszcze dokończyć inną budę. Rozpoczęła się majówka. W poniedziałek o 22:55 otrzymałem SMS mówiący że wydanie przyczepy w czwartek wieczorem lub piątek rano. Myślę sobie, okej, nie wszystko stracone. Przesiedzimy początek majówki w domu, ale już 2 maja ruszymy w podróż.
No więc jest drugiego maja. Przed chwilą skończyłem rozmowę z Panią Darią. Mechanik już się zabrał za przyczepę, ale nie zdąży, bo przecież "kolega jest chory". Jutro 3 maja, dzień wolny. Wydać możemy w sobotę. Doświadczenie mówi że i ten termin nie zostanie dotrzymany, ale będę informował.
Podsumowując, Pani Daria, przedstawicielka Silesia Camp, zwodząc mnie i kłamiąc przez 5 tygodni zepsuła mojej rodzinie majówkę, tydzień który zamierzałem spędzić z dzieciakami i dobrze się bawić.
Do dziś wykonałem do Silesia Camp ponad 20 telefonów, czterokrotnie byłem na miejscu. Nic to nie wnosi.