właściciel mówił że to wilgotne zacieki, nie jest to nic gnijącego/próchniejącego etc. podobno jest to skraplająca się para i po prostu takie coś się porobiło, z drugiej strony (od strony kuchni) nie ma z kolei żadnych takich śladów.
Właściciel sprawiał wrażenie uczciwego i tak też go odebrałem.
In plus dla mnie:
cały czas zimuje przyczepa w stodole, wyjmowana dopiero na majówkę i teraz też jest w stodole.
8 lat w jednych rękach, sprzedaje bo kupił nową (czyli dusza karawaningowca jest)
trzecia rzecz- obejrzy się z kolegą który lat wiele już śmiga przyczepą i jak coś to bierzemy. Cena dogadana, 15tego skończył się przegląd więc zanim dokonam zakupu - pojadę z właścicielem na przegląd
czy coś Wam się jeszcze rzuciło poza tymi śladami?