Skocz do zawartości

pavel888

Użytkownicy
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O mnie

  • Imię
    Paweł
  • Skąd
    Rzeszów

Sprzęt

  • Sprzęt
    Przyczepa
  • Model
    Adria Aviva 512 PK
  • Holownik
    Honda CR-V 2.0 ivtec

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia pavel888

Forumowicz

Forumowicz (3/3)

  1. Pierwsze wyjazdy za nami i pierwsze wrażenia z podróżowania kamperem już mamy. Przede wszystkim bardziej nam się podoba i pasuje ten sposób podróżowania niż z przyczepą. Można łatwiej gdziekolwiek wjechać i wyjechać, szybko się rozstawić i niemal tak samo szybko się zwinąć. Nie ma, co prawda, tyle miejsca co w przyczepie, ale jakoś sobie z tym radzimy. Z minusów wymieniłbym jeszcze na szybko ogromny hałas w szoferce (jednak co benzyna, to benzyna). Na razie jeszcze poznajemy się z naszym kamperkiem i z racji swego sędziwego wieku spłatał nam kilka figli. Iskrownik w lodówce jednak nie do końca jest sprawny, bo raz odpalał, raz nie (brak iskry). Na szczęście lodówka bez problemu odpalała w trybie awaryjnym, tzn. przy użyciu zapalniczki. Tutaj moje pytanie: czy można ten iskrownik jakoś reanimować, czy jednak czeka go wymiana? Wydaje mi się również, że piecyk nie pracuje jak powinien, tzn. odpala bez problemu, pracuje chwilę z pełną mocą, po czym przechodzi do pracy na małym płomieniu. Zwiększenie poziomu ogrzewania na pokrętle powoduje znowu zapłon z pełną mocą, jednak po chwili znów Truma zmniejsza płomień. Z nadmuchów, zwłaszcza tych najdalej oddalonych od źródła ogrzewania leci lekko ciepłe, tylko "złamane" powietrze, przez co wnętrze nie nagrzewa się wystarczająco. Dobrze, że już maj i mrozów nie ma, ale kilka nocy na Podlasiu mieliśmy z temperaturą koło zera i w środku robiło się zimno (jednak mam jakieś opory, żeby zostawić włączony piec na całą noc). Nie wiem, gdzie leży przyczyna takiej pracy pieca? Przed wyjazdem przedmuchiwałem go kompresorem, wymieniłem uszczelnienie na króćcu wylotu spalin, nasmarowałem też regulator temperatury (gniazdo, do którego wchodzi pręt od pokrętła). Najcieplej było w łazience, bo znajduje się bezpośrednio obok pieca. Ogólnie to z łazienki jestem najbardziej zadowolony - wyszła ładnie. Jest kilka niedociągnięć przy szpachlowaniu brodzika, ale położyliśmy dywaniki i tego nie widać. Bojler działa bezproblemowo - woda w momencie robi się cieplutka. Nie wiem jaką pojemność ma zbiornik, ale wystarczało nam wody na wieczór i rano (4 osoby). O wymianę prosi bateria zlewozmywakowa w kuchni, bo raz, że cieknie, dwa - jest trochę obleśna. Na razie tyle przemyśleń. W dalszym ciągu do zrobienia mam prawy tylny narożnik, bo jest tam delikatny przeciek. Stopniowo będę wymieniał uszczelki (kedra) w listwach (profilach) łączących poszycie. Czeka mnie też wymiana puszki elektrycznej na dachu w miejscu wlotu kabla od solara, bo przed wyjazdem chciałem poprawić uszczelnienia, poruszałem puszką i tak naprawdę pogorszyłem sprawę, bo zaczęło cieknąć tamtędy do środka i to prosto na przewody i regulator. Na razie uszczelniłem tylko tak na odwal się, żeby na wyjazd było, ale trzeba będzie to zrobić porządnie.
  2. Poużywamy, zobaczymy. Szpachla wydaje się być mega mocna, dodatkowo wzmocniona włóknem szklanym a farba też zostawia trwałą powłokę. Przynajmniej na pierwszy rzut oka tak się wydaje.
  3. Ponieważ sezon się zaczyna i wyjazd na majówkę zaplanowany, to trzeba było zakasać rękawy i ostro wziąć się do roboty. Żeby zdążyć ze wszystkim przed wyjazdem, przynajmniej tyle, żeby dało się jechać, siedzę w kampie cały kwiecień, dzień w dzień, nawet w Lany Poniedziałek . Chwilami mnie krew zalewa, bo w niemal 25 letnim pojeździe co chwilę wychodzą jakieś niespodzianki - a to coś się nie chce odkręcić, a to coś jest totalnie z i nie wiadomo po co i do czego, a to jakaś rzeźba poprzedniego właściciela zrobiona tak, że włosy dęba stają... Nie inaczej było z remontem łazienki. Najpierw był problem z wyciągnięciem kibla (pisałem już wcześniej). Żadne próby nie dały rezultatu, mimo użycia kilku zestawów do wykręcania starych śrub. W końcu musiałem troszkę zmaltretować kibelek i się udało - jedna śruba się wykręciła, jedna puściła, natomiast dwie masakrowałem przy użyciu różnych technik i narzędzi. Cel osiągnięty, tzn. kibelek wyjąłem, ale te dwie śruby zostaną już w podłodze na zawsze. Później chciałem wyjąć brodzik, żeby go zreperować i pomalować gdzieś na zewnątrz, ale tu też napotkałem na opór materii. Prawdopodobnie ktoś już wcześniej coś robił w łazience i wyjmował brodzik a następnie montując go, przykleił do podłogi czymś, co za cholerę nie chciało puścić. Celu więc nie osiągnąłem a przy okazji uszkodziłem brodzik jeszcze bardziej . Prace musiałem więc wykonywać w środku łazienki (na szczęście jest dość duża). Szpachlowałem brodzik przy użyciu szpachlówki z włóknem szklanym, potem dałem podkład epoksydowy i na wierzch białą farbę ceramiczną w sprayu. Efekt wizualny taki sobie, bo żeby ładnie było, to musiałbym tą szpachlówkę szlifować ze dwa tygodnie a na to nie miałem ani czasu, ani ochoty. Ale generalnie jest dużo lepiej, niż przed remontem . Następnie położyłem na ściany tapetę z włókna szklanego i pomalowałem farbą dwuskładnikową. Wygląda to całkiem nieźle. Fotki wrzucam z wcześniejszych etapów prac, następne wrzucę na finisz. W tzw. międzyczasie poprawiłem uszczelnienie drugiej strony alkowy. Kilka dni było deszczowych i jak do tej pory w alkowie wewnątrz nie widzę, żeby coś podmakało, więc chyba jest OK. Udało się też auto wymyć i dla piękności przyozdobić nowymi naklejkami, bo poprzednie były wstrętne . Przemalowałem też przedni zderzak oraz atrapę chłodnicy i kamper z przodu wygląda jak nowy . Złożyłem z powrotem deskę rozdzielczą i generalnie zaczęliśmy z żoną powoli ogarniać środek oraz na zewnątrz pod kątem czystości i porządku. A syf wszędzie niesamowity! I nie mówię tu o syfie z remontu, tylko po poprzednikach. Przez cały ten miesiąc kursowałem też prawie codziennie do paczkomatu (na szczęście mam blisko), bo co chwilę coś było trzeba. Podpórki w jednym oknie trzeba było wymienić, bo po otwarciu już się nie chciało zamknąć (pozostałe podpórki też pewnie pójdą do wymiany, ale wszystko w swoim czasie), brakowało uchwytów rowerowych na bagażniku Fiammy, jakieś zasłonki, pokrowce i mnóstwo innych dupereli. Zamontowałem sobie też podłokietnik, bo wydaje mi się, że na dłuższe dystanse mogłoby mi go brakować. Zająłem się także instalacją gazową, tzn. wymieniłem wąż i reduktor na karawaningowy od GOKa (zawsze się dziwię jak ogarniam nowe sprzęty, że ludzie sobie tak nonszalancko podchodzą do kwestii związanych z gazem montując najtańszy reduktor z Castoramy i kawałek jakiegoś węża na opaski zaciskowe), uszczelnienie na "wydechu" piecyka oraz uszczelkę dachową komina. Niespodziankę sprawiła też lodówka, bo po zimie nie chciała odpalić na gazie. Problem był z iskrownikiem i już myślałem, że będzie do wymiany, bo żadne czyszczenie i dmuchanie sprężonym powietrzem nie pomagało, ale w końcu wpadłem na pomysł odpalenia lodówki zapalniczką i teraz zapala normalnie również przy pomocy iskrownika. Do ogarnięcia będzie jeszcze elektryka, bo jak zobaczyłem plątaninę kabli, to się za głowę złapałem, ale to już po majówce. Teraz trzeba złożyć kibel do kupy, tzn. zamontować toaletę i umywalkę, wysprzątać dokładnie i w drogę
  4. Pogoda sprzyja, więc w weekend wziąłem się ostro za robotę. Rozprułem powtórnie prawą stronę alkowy, wywaliłem część drewna - te kantówki, które były najbardziej namoknięte. Nie mam pewności co do źródła przecieku, ale moja hipoteza jest taka, że woda wlewała się na łączeniu blach w miejscu, gdzie alkowa wychodzi nad szoferkę. Składając za pierwszym razem wszystko do kupy chyba popełniłem też błąd, ponieważ montując listwę narożną zamiast butylu użyłem Dekalinu MS-5, który jest bardziej klejem niż uszczelniaczem. Tym razem uzbroiłem się w różnej maści uszczelniacze butylowe - w kartuszach i w taśmie. Mam nadzieję, że będzie OK. A zdjęć nie mam, bo robota tak trzaskała, że o fotkach nawet nie pomyślałem. Ale może następną razą.
  5. Dokładnie. W pierwszym momencie ręce mi opadły i się trochę załamałem, ale cóż... Trzeba zakasać rękawy i rozprawić się z tym dziadostwem. Pozamawiałem sobie tyle uszczelniaczy, że pewnie ze trzy kampery bym obskoczył , czekam jeszcze na lepszą pogodę, bo nie mam zadaszenia dla kamperka i ogień! P.S. Widzę, że dokonałeś przeskoku na prawie nowego transolka i też masz sporą rzeźbę do ogarnięcia, tylko u Ciebie prace idą dużo szybciej niż u mnie . Gratuluję zakupu. Oby służył jak najwierniej
  6. Witam po dłuższej przerwie. Jako że sezon się zbliża nieubłaganie czas wrócić do tematu remontu kamperka. Przez zimę auto stało praktycznie cały czas u mechanika, bo ja nie miałem ciśnienia, żeby gdzieś jechać albo przy nim robić a mechanik mógł sobie na spokojnie go posprawdzać. Generalnie pod względem mechanicznym jest OK, przynajmniej tak twierdzi mój spec. Wymienił tylko olej i filtry, natomiast rozrząd był w porządku (stwierdzając po informacji znajdującej się na zawieszce w komorze silnika i potwierdzając organoleptycznie) więc go nie ruszał. Poza tym lampy wymagały przepolerowania a opony prosiły się o wymianę. Jak już kamper zaczął mechanikowi zawadzać, to go przydarłem do siebie (kampera, nie mechanika) i z bólem serca zauważyłem, że moja jesienna naprawa nie do końca była udana. Przy oknach dachowych jest miodzio, tzn. sucho i nie widać żadnych przecieków, natomiast problem jest nadal w alkowie i zastanawiam się, co poszło nie tak? W jesieni przy remoncie tej części zabudowy starałem się wykonać prace jak najdokładniej, waliłem uszczelniacza ile wlazło a i tak gdzieś woda podcieka, tylko nie wiem gdzie? Prawdopodobnie przez śruby mocujące zewnętrzną listwę narożną alkowy, bo zawilgocenia są jakby punktowe, co jakiś kawałek. Słabym punktem jest też moim zdaniem plastikowy narożnik maskujący łączenia blach w miejscu gdzie się kończy alkowa a zaczyna normalna zabudowa (z jednej i drugiej strony). Zdając sobie z tego sprawę, starałem się uszczelnić to miejsce bardzo dokładnie, nie żałując uszczelniacza. Jak się zrobi cieplej, będę musiał wykonać tę robotę jeszcze raz, co mnie trochę zniechęca, ale co robić... Macie może jakieś pomysły, jak rozprawić się na dobre z tym problemem? Dodam też, że przez zimę nie próżnowałem całkowicie i nie zarzuciłem robót. Powoli odnawiam łazienkę. Na pierwszy ogień poszła umywalka i szafka, bo strasznie pożółkły, następny w kolejce będzie brodzik.
  7. Też byłem zaskoczony :-) W każdym razie dzięki za podpowiedzi. Mam w planie w najbliższym czasie postawić auto u mechanika (oleje, filtry, rozrząd itp.), to spytam, czy czasem on nie ma takich wynalazków, a jak nie, to się zaopatrzę i sam spróbuję.
  8. Witam Was po dłuższej przerwie. Prace w Transicie posuwają się powoli, ale jednak do przodu :-) Z rzeczy, które zostały zrobione, to uszczelnienie środkowego okna dachowego, wymiana okna w alkowie na takie ze świetlikiem (plus uszczelnienie, bo stare okno przeciekało), wymiana kantówek w alkowie (strona prawa) plus wymiana uszczelnień zewnętrznej listwy narożnej alkowy (obie strony) oraz odmalowanie wnętrza. Przy okazji wyszło parę innych drobnych spraw, takich jak: przeciek przy oknie z tyłu z prawej strony tam, gdzie jest dodatkowy stolik (drobna rzecz, ciekło po śrubach, wymieniłem kawałek kantówki i uszczelniłem okno), przeciek przy schowku na butle gazowe (tu było strasznie kiepskie uszczelnienie, które wymieniłem, ale nie zdążyłem powymieniać kantówek, bo się zimno zrobiło, więc chyba wrócę do tego tematu na wiosnę), tylny prawy narożnik (też poczeka na wiosnę, odkryłem go dopiero niedawno bo problem był po prostu zamaskowany kawałkiem panela podłogowego, a teraz już nie bardzo są warunki, żeby to robić). Generalnie z dotychczasowej roboty jestem zadowolony, myślę, że będzie ok. Chciałem się zabrać przez zimę za remont kibelka, ale napotkałem na pewne przeszkody. Otóż chciałem przeprowadzić w łazience "generalkę" ze względu na wysoki poziom obleśności. Przede wszystkim brodzik wymaga remontu, bo oprócz wspomnianej obleśności jest pożółkły i spękany. Jako że warunki atmosferyczne raczej nie pozwalają na prowadzenie remontu w kamperze, wymyśliłem, że zdemontuję wszystko, co wymaga naprawy i przez zimę będę sobie dłubał powoli w domu. No i dzisiaj pojawiły się schody, ponieważ żeby wydrzeć brodzik, trzeba zdemontować kibelek, a ten, niestety, nie daje się odkręcić, bo po 23 latach śruby zardzewiały i się zapiekły. Pryskałem jakimś cx-em, ale nie wiele to dało. I tu zwracam się do Was z pytaniem, czy macie jakiś pomysł jak dobrać się do tych czterech śrub, którymi toaleta jest przykręcona do podłogi, bo oprócz tego, że nie chcą się odkręcić, to dostęp do nich jest niezbyt wygodny. Ewentualnie może macie jakieś pomysły, jak inaczej zdemontować kibelek, żeby móc wydrzeć brodzik, bo aktualnie zostaje mi albo poczekać z robotą do wiosny, albo przeciąć brodzik tak, żeby wyjąć tylko tą część gdzie jest prysznic, ale nie wiem czy to dobry pomysł i czy by to ładnie potem wyglądało? Kibelek to Thetford C200 CS.
  9. Miała być delikatna kosmetyka, ewentualnie drobne poprawki, a wyszedł mi remont alkowy . Po początkowej frustracji i załamaniu, wziąłem się do roboty i w sumie nie wygląda to tak źle, jak na początku się wydawało. Woda zaciekała pod uszczelkę dolnej listwy alkowy i w połączeniu z upływem czasu efekt był taki, że można było urządzić sobie w tym miejscu grzybobranie . Generalnie i tak miałem sprawdzić to miejsce, bo podejrzewałem, że to będzie jeden ze słabych punktów. Ostatecznie sprawa nie wygląda tak beznadziejnie - udało mi się wyciąć zdecydowaną większość zgnilizny i pleśni. Pozostaje teraz wstawić nowe drewno i złożyć wszystko do kupy (oczywiście na razie w robocie jest jedna strona, druga czeka na swoją kolej). Z pozytywnych wieści jeszcze, to udało się wkleić na nowo wentylator dachowy . Przy okazji mam pytanko, bo będę musiał w dalszej perspektywie ogarnąć elektrykę, gdyż tu też jest sporo rzeźby. Mam w kamperze regulator taki, jak na zdjęciu. Udało mi się znaleźć w necie, że jest on do paneli max 110W i nic poza tym (http://www.cbe.it/newsite/wp-content/uploads/pdfs/000151_02_PRS110.pdf). Możecie powiedzieć coś więcej o tym ustrojstwie? Czy zostawić ten regulator, czy wymienić na jakiś inny?
  10. No i mamy przeciek, a w zasadzie dwa przecieki. Cały ubiegły tydzień mocno padało i w sobotę jak wszedłem do środka, żeby coś porobić przy aucie, zauważyłem, że lekko kapie z okna dachowego w alkowie. Generalnie, po lekturze forum, obawiałem się tych miejsc, na oględzinach u sprzedawcy niczego niepokojącego nie zauważyłem mimo, że kamper stał na zewnątrz i też dużo padało, ale to chyba głównie dlatego, że wokół obydwu okien dachowych przyklejone były kawałki płyty HDF. Miałem to gruntownie zbadać, ale dopiero w dalszym terminie, jak już pojeździmy trochę i w sumie, to dobrze się stało, że sprawa wyszła od razu, bo byśmy tak jeździli. Więc od razu w sobotę zmienił mi się front robót i zabrałem się za demolkę. Z rozpędu zdemolowałem też okno środkowe (to z wentylatorem). Z rozmiaru zniszczeń wnioskuję, że woda lała się po śrubach mocujących oba okna. Przeciek był niewielki, ale długotrwały, bo nad alkową zaczęły już rosnąć grzybki! Ktoś wcześniej, świadomy sytuacji, nie zrobił remontu i nie zlikwidował przyczyny przecieku, tylko zamaskował te miejsca, żeby się pozbyć pojazdu. Tak, czy inaczej, zgnilizna w alkowie nie była bardzo rozległa, powycinałem zbutwiałe kantówki i wywaliłem spleśniały styropian. W oknie środkowym drewno wydaje się być zdrowe. Pół godziny pracy farelki dosyć ładnie je podsuszyło. Zamówiłem kleje i uszczelniacze i w najbliższy weekend planuję dokończyć robotę, bo pogoda ma być w końcu sprzyjająca. Przy okazji stwierdziłem, że wymienię okienko Fiammy w alkowie na małe Heki, które mam z przyczepy. Zrobi się trochę jaśniej. Mam tylko pytanko: czy mogę stanąć na alkowie, czy raczej z drabiny jakoś to ogarnąć? Bo jak zabezpieczałem to okienko przed deszczem, jak się oparłem o alkowę, to jakoś tak niepokojąco zaczęło trzeszczeć i się trochę obawiam. Główkowałem na różne sposoby jak tu upchnąć lodówkę, ale niestety u nas nie da rady, bo musielibyśmy pozbyć się jedynej szafy na ubrania. Zastanawiamy się nad lodówką turystyczną, tylko taka musi być z akumulatora cały czas zasilana, więc nie jestem pewien, czy to zda egzamin.
  11. Niestety nie. MW = 2352, DMC = 3100 Dokładnie tak. Pojęcia nie mam, ale z lektury forum Forda wnioskuję, że tak. Różnie podają, np. sklep z częściami do Transita www.transitcenter.pl podaje, że to piąta generacja. Generalnie trochę jest bałagan z tym i mnie to też denerwuje, bo jak szukam części to nie wiem, czy będą pasowały do mojego :-(
  12. Czytając ostatnio wpis Marka na temat poszukiwania kampera i finalnie zakupu Transita Pilote pomyślałem, że moja historia jest trochę podobna i również postanowiłem się nią podzielić. Otóż, od kilku lat jeździmy w czwórkę z przyczepą. Moja żona bardzo dba o mnie i o to, żebym się nie nudził, więc co roku wpada na jakiś fantastyczny pomysł, który kończy się tym, że po każdym sezonie szukam nowego pojazdu :-) W tym roku po wakacjach stwierdziła, że może by tak się przesiąść do kampera - co prawda nie będzie tak wygodnie, tzn. będzie mniej miejsca, ale wjedziemy sobie gdzie chcemy i staniemy gdzie chcemy. Wyjeżdżając na wczasy raczej nie biwakujemy w jednym miejscu, tylko co kilka dni się przenosimy. Do tej pory uznawaliśmy raczej wyższość przyczepy nad kamperem, bo sobie mogliśmy przyczepkę postawić, auto odłączyć i zwiedzać nim okolice bez konieczności pakowania za każdym razem całego szpeju. Do tego wygoda jeśli chodzi o przestrzeń mieszkalną, zwłaszcza jeśli podróżuje się z dzieciakami. Jednak w tym roku z zazdrością patrzyliśmy na kamperowców, którzy, przyjechawszy na pole namiotowe, rozstawili się w 10 minut a rano wstali nie tak znowu bardzo wcześnie, zjedli śniadanie, poskładali w 15, no może 30 minut i pojechali dalej, podczas gdy my od świtu się zbieraliśmy do wyjazdu i ostatecznie wyjeżdżaliśmy długo po nich. Do tego z przyczepą ciężko jest stanąć na nocleg byle gdzie, np. w mieście na parkingu, czy gdzieś w jakichś leśnych ostępach, słowem, przyczepa nie daje takiej wolności, jaką byśmy chcieli. Dlatego po wymyśleniu kampera, od razu po powrocie z wakacji zaczęliśmy poszukiwania. Budżet niezbyt okazały, bo kategorycznie sprzeciwiłem się pomysłowi sprzedaży przyczepy, ponieważ jak się w przyszłym roku okaże, że kamper to jednak nie jest to, co by nam odpowiadało (a raczej mojej żonie), to ja nie będę z powrotem szukał przyczepy! Pieniądze dzisiaj g***o warte a taka przyczepa przez rok zbyt wiele na wartości nie straci. Więc po krótkim rekonesansie w internecie uświadomiliśmy sobie, że przy naszym portfelu zostają nam raczej same dziadki, tak do max. rocznika 2000, w porywach 2002. Później ceny zaczynają przekraczać już 100k zł, co dla mnie jest lekką abstrakcją, no ale taki mamy klimat... Znaleźliśmy jednak kilka ciekawych, jak nam się wydawało egzemplarzy i w ostatni weekend sierpnia wyruszyłem w rejon Zakopanego. No i wtedy doświadczyłem na własnej skórze tego, o czym inni pisali wielokrotnie, czyli że poszukiwania przyzwoitego kampera to droga przez mękę. Generalnie z każdym kolejnym oglądanym wozem było tylko gorzej. Szczęśliwie dla mnie, wcześniej w tamtym regionie padało i to dość mocno, więc diagnoza w zakresie szczelności zabudowy była szybka :-) Oczywiście jak dzwoniłeś i pytałeś, to słyszałeś: "Panie, suchy jest, bez żadnych zapachów i zacieków". W rzeczywistości dramat. Jedynym przyzwoitym pojazdem było stare Ducato, które oglądałem na końcu, już wracając do domu, no ale prawie 40 kafli za auto z 90, czy 91 roku to trochę przesada. Po przejrzeniu pierdyliarda ogłoszeń, wytypowaliśmy kilka kolejnych ofiar i tydzień temu znowu ruszyłem na łowy, tym razem na Kraków i Śląsk, a kolejnego dnia miałem uderzyć na Lublin, jednak życie plany trochę zmodyfikowało, bo Śląsk odpadł, więc od razu z KRK pojechałem do LBL. I tym razem było zaskoczenie, jednak pozytywne, bo każde kolejne auto było tylko fajniejsze. Generalnie oglądałem dwa Ducata 1.9 td i dwa Transity 2.5, jeden z turbo, drugi bez. Roczniki 1999-2000 (tylko Transit 2.5 D był z 97r.), ceny od 50 do 60 kilo złotych. W ten oto sposób, w ostatnią sobotę stałem się szczęśliwym, mam nadzieję, posiadaczem Forda Transita 2.5 td z 1999 roku! Ducata może i fajne, bezawaryjne, nie gniją, ale kusił mnie tylny napęd a mając możliwość przejechania się obydwoma wspomnianymi fordami, jednak posiadanie turbiny robi ogromną różnicę, stąd taki wybór. Wrażenia z jazdy generalnie traumatyczne, jednak z każdym pokonywanym kilometrem oswajałem się z myślą, że jadę śmierdzącym dieslem (tak jak Marek, mam awersję do diesla). Wnętrze? No cóż, przesiadając się z przyczepy rocznik 2016 trzeba będzie się do wielu rzeczy przyzwyczaić, ale najważniejsze, że jest sucho w środku, auto coś tam zabezpieczone przed korozją i również ma opinię niezawodnego (poza pompą Lucas Epic, ale może nie będzie źle). Co mamy? Alkowę, standardowo kanapę z rozkładanym stolikiem do spania i drugie, wąskie siedzenia z małym stolikiem, toaletę z osobnym prysznicem, truma z nawiewem, bojler też trumy, solar (nie wiem ile watów), przetwornica, bagażnik na trzy rowery, duży kufer na dachu, no i oczywiście markiza. Z fajnych bajerów to ma jeszcze dodatkowy zbiornik na wodę na dachu, czarny, solarny, podobno w lecie cieplutka woda leci bez konieczności grzania. Z minusów - na pewno lodówka, nie wyobrażam sobie 3 tygodni z takim małym gówienkiem (Elctrolux chyba 60 litrów), bo przywykłem do dużego Dometica, którego mam w przyczepie (bodaj 140 litrów) i brak okien dachowych, w sensie świetlików, tj. z przezroczystą szybą, przez co w środku jest ciemnawo. Wnętrze wymaga gruntownego wysprzątania i odświeżenia. Od razu po przyjeździe poszła w ruch wkrętarka i zaczął się demontaż pierwszych elementów. Trzeba zmienić obszycia, popodklejać i podokręcać tu i tam, tu coś wymienić, tam coś ulepszyć, generalnie raczej nic grubszego się nie szykuje, przynajmniej oceniając na gorąco. p.s. Fotek nie zrobiłem za wiele, bo od razu zabrałem się za demolkę w środku no i ciągle u nas pada...
  13. Witaj, ostatnio ogarniałem trochę temat pod kątem przepisologii, bo zastanawialiśmy się nad kupnem busa i przeróbką na kampervana. Moja rada jest taka, żebyś szukał busa max 2.0, bo przy zmianie z ciężarowego na osobowy płacisz akcyzę. Ta wynosi dla pojazdów o poj. silnika do 2 litrów 3,1% a powyżej 2 litrów już 18,6%, więc jest spora różnica. Pozdrawiam Paweł
  14. My również na początku sierpnia mamy zamiar skoczyć na Litwę, więc jak będziecie mieć jakieś newsy, to dajcie znać :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.