Skocz do zawartości

Rumunia wrzesień 2013


JacekW

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku września odbyliśmy kolejną wyprawę w stałym składzie zestawem z przyczepą. Tym razem pojechaliśmy do Rumunii w poszukiwaniu Hrabiego Draculi. Niestety go nigdzie nie było lecz i tak wyprawa była rewelacyjna. Polecam północną Rumunię gdzie można odnaleźć jeszcze miejsca jak całkowicie z innej epoki...

 

Poniżej trochę fotek a więcej na: http://rumunia2013.blogspot.com/

 

 

IMG_0360.jpg

Wesoły cmentarz

 

IMG_0284.jpg

U gospodarzy na kempingu 

 

DSC04883.jpg

Życie...

 

IMG_0883.jpg

Jak na każdej wyprawie były chwilę grozy...

 

IMG_0893.jpg

Od czasu do czasu przez naszą bazę przewalały się stada wypasanych owiec.

 

IMG_1027.jpg

Noce na wysokości ponad 1400m n.p.m. były dość chłodne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze ,Rumunia nas bardzo kusi-trzy kata temu tranzytem przejechaliśmy trasę Transfogarską -oczywiście z przyczepą i Rumunia nas zachwyciła.

Nawet tak kusiłem podczas tegorocznych wczasów aby w przyszłym roku przejechać Transfogarę i Transalpinę dokładając wycieczki górskie i zwiedzanie Rumuni.

Napisz coś więcej , może to pozwoli nam podjąć decyzję jak odpoczywać w przyszłym roku.

 

Pozdrawiam Irek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego pojechaliśmy do Rumuni:

1. Jest dość blisko, z Krosna do Borsy (Alpy Rodniańskie w północnej Rumunii) mamy jakieś 550 km. 

2. W Rumunii raczej nie ma problemów ze stacjonowaniem na dziko. Nikt się do nas nie przyczepiał. Na jednaj z przełęczy stacjonowaliśmy przy schronisku które miało pole namiotowe, jak biały człowiek chciałem tam postawić zestaw i zapłacić, ale Pani szefowa schroniska mówi, że nie trzeba przecież obok jest taka sama łąka jak tu i że możemy stać bez problemu.

3. No tak czy inaczej znajduję tam miejsca bardzo egzotyczne. Otwartych ludzi, pewną naturalność i to jest niesamowite. Transalpina i Transfogarska to jedno i tranzyt do Bułgarii ale żeby poczuć klimat Transylwanii czy Maramureszu trzeba dobrze się przygotować i poszperać gdzie pojechać i zatrzymać się tam na kilka dni, tydzień, może dwa...

 

Połączenie tych elementów wraz z maluchami jakimi podróżujemy no i przyczepa kempingowa daje niesamowite możliwości myślę, że widać to na fotkach i krótkich opisach na blogu. 

Dodam, że cały wyjazd trwał 8 dni i przejechaliśmy jakieś 1400 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek jestem pod wrażeniem klimatu świetnie ujętego na Twoich zdjęciach. Też tak bym chciał, ale nigdy nie było z kim pojechać, a na samotny wyjazd (jednym zestawem) żona raczej by się nie zdecydowała. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz tego typu wyjazd jest dość specyficzny i jazda z większą ekipą jest dość trudna. Jadąc z takimi maluchami trudno jest coś precyzyjnie zaplanować, a nawet dopasować się do ekipy. Między innymi jeździmy sami.

Były takie sytuacje, że w Nigerghazie wieczorem informują nas że kolejnego dnia zamykają kemping a my chcemy tam zostać jeszcze ze dwa dni, rano zabieramy się zwiedzamy do późnego popołudnia zoo i ruszamy dalej. Po kolacji jedzie mi się dobrze, maluchy usnęły to ciśniemy za jednym zamachem do Rumunii w góry. Gdzieś nad ranem jesteśmy już prawie na miejscu, zatrzymujemy się przy drodze przenosimy maluch do przyczepy i śpimy do rana. Jeśli by maluch  marudziły i nie spały zatrzymalibyśmy się gdzieś wcześniej.

 

Obawiam się, że tego typu sytuacje i spontaniczne decyzje odnośnie trasy czy miejsc pobytu w więcej zestawów mogły by być kłopotliwe. Lecz zdaję sobie sprawę, że fajnie byłoby pojechać w końcu gdzieś większą ekipą.

 

Jeśli chodzi o obawy o bezpieczeństwo, to uważam że w zupełności wystarczy zachować normalne środki ostrożności i się nie czaić, ani nie bać. Przyznam się że bardziej obawiał bym się wyjazdu do krajów tzw "wysoce cywilizowanych" zachodniej Europy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Was odnośnie tych postojów i nieplanowanych decyzji. My mamy podobnie, (choć nasze pociechy to 5 i 9 lat). Jedziemy dokąd dojedziemy, stajemy, oglądamy, jedziemy dalej. A Rumunia zachwyciła mnie, jak ją kiedyś przejeżdżałem osobówką. Piękny kraj. Uważam jednak, że wyjazd w 2 - 3 załogi byłby psychicznie lepszy. Nawet sprawa ewentualnych awarii, pomocy, czy wsparcia - wszelakiego. Tak jest się zdanym tylko na siebie. Ma to plusy, ale i wspomniane minusy.

Przyznam, że narobiłeś mi smaka swoją relacją. W przyszłym roku, oprócz południowego morza (do tej pory zawsze byłą Chorwacja) chętnie bym zakosztował czegoś innego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rumunii nie ma się czego bać. To bardzo fajny kraj. A sami Rumunii sa bardzo przyjaźni. Ci co mogą bruździć to cyganie, ale ja będąc tam na miejscu nigdy nie miałem żadnych problemów. W Rumunii wyczuwalny jest luz, pewien spontan i po prostu wolność. 

I zgadzam się w 100% że więcej przykrości może spotkać nas w krajach tzw. wyskoko cywylizowanych. 

 

A wyjazd o jakim mówi JacekW - jest oczywiście do zrobienia w kilka załóg pod warunkiem - jeden za wszystkich - wszyscy za jednego. 

 

Terenowiec - sytuacje awarii czy wsparcia sa bardzo istotne to fakt. I nawet jak się nic nie wydarzy warto tak dla zdrowia psychicznego mieć kogoś w obwodzie. 

 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia bajeczne....  :blagac:  Tylko czemu tak mało  :look:

 

Kurcze ,Rumunia nas bardzo kusi-trzy kata temu tranzytem przejechaliśmy trasę Transfogarską -oczywiście z przyczepą i Rumunia nas zachwyciła.

Nawet tak kusiłem podczas tegorocznych wczasów aby w przyszłym roku przejechać Transfogarę i Transalpinę dokładając wycieczki górskie i zwiedzanie Rumuni.

Napisz coś więcej , może to pozwoli nam podjąć decyzję jak odpoczywać w przyszłym roku.

 

Pozdrawiam Irek

 

Irek, jeszcze trochę takich wątków i się zdecyduję.... pozostanie Ci już tylko kwestia przekonania Gosi  :ee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kemping pułapka!

 

Na tego typu wyjazdach oczywiście dzieją się różne rzeczy, które ciężko przewidzieć pomimo sporego zaangażowania się w przygotowanie wyjazdu.

 

Zaplanowaliśmy przejazd kolejką wąskotorową z miasteczka Viesu de Sus głęboką doliną w góry Marmaroskie.

http://rumunia2013.blogspot.com/2013/09/kolejka-waskotorowa-w-gory.html

 

Do Viseu de Sus dotarliśmy późnym wieczorem, aby rano jechać pociągiem. Przeczytałem, że przy stacji kolejki jest kemping. Jest ciemno jakaś 22:00 dojeżdżamy do miasteczka, jadąc powoli mijam stację wąskotorówki, a tam drogowskaz z oznaczeniem kempingu z wyrysowaną przyczepą kempingową z opisem 800m. Jestem przekonany że to drogowskaz do kempingu o którym czytałem. Jedziemy droga robi się szutrowa i coraz węższa. Po jakiś 400m robi się tak wąska że jakby rowerzysta jechał z przeciwka to byśmy się nie minęli. Płot z jednej płot z drugiej strony. Nie ma mowy o nawróceniu nawet samym samochodem, jestem przekonany, że za chwilę będzie piękny duży kemping. A tu nagle po prostu ciemność i koniec drogi. Na mapce poniżej punkt A. Był poważny problem z wycofaniem, rozważaliśmy, że tam śpimy a rano przyjdzie czas będzie rada. Jednak, żona świeciła mi latarką z tyłu po przyczepie abym w lusterku widział obrys i powoli cofałem. Z jednej strony płoty z drugiej rzeka a my po ciemku powoli do tyłu. Udało się w końcu nawrócić cofając komuś na posesję. Jedziemy dalej (do punktu B na mapie) tam musi być kemping dojeżdżamy a tam koniec drogi i nie ma możliwości nawrócić. Jest jakaś agroturystyka z ogrodem która reklamowała się 800 m wcześniej że to kemping, nikogo niema, zamknięta potężna metalowa brama noc i cisza. Obok tory wąskotorówki, wjeżdżam na tory i próbuję nawrócić lecz za ciasno, kombinuję raz w jedną raz w drugą i nie ma możliwości. Po chwili wychodzi z tej agroturystyki gospodarz w piżamie. Otwiera nam bramę i wjeżdżamy do środka. Dzidek ma agroturystykę z możliwością rozstawienia namiotu a nie kemping. 

Kroi nas za nocleg 50 lei, 50 lei za obiad którego nie zamawialiśmy i bardzo się krzywi jak przed wyjazdem uzupełniałem zbiornik z wodą. Oczywiście nie awanturowaliśmy się zapłaciliśmy ile chciał, lecz już tam nie wrócę...

 

https://www.google.pl/maps?saddr=Strada+Alexandru+Ioan+Cuza&daddr=Strada+Alexandru+Ioan+Cuza+to:Strada+Alexandru+Ioan+Cuza&hl=pl&ll=47.718381,24.448743&spn=0.012487,0.033023&sll=47.717948,24.447477&sspn=0.012487,0.033023&geocode=FTct2AIdCyR1AQ%3BFbYh2AIdshp1AQ%3BFbwR2AIdlPl0AQ&t=h&mra=ls&z=16

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.