Witam moja przyczepka to Beyrland Vitesse 14052 z 1998r. i jest to moja czwarta przyczepka, wcześniej miałem "angielki". Do kupna przygotowałem się ( jak mi się wtedy wydawało bardzo solidnie), a mają w pamięci niemiłe doświadczenia z poprzednimi przyczepami, wziąłem ze sobą na oględziny nawet drabinę... Nie ma przyczep idealnych, a drobiazgi można usunąć w ramach relaksu samemu! Takie motto towarzyszyło mi podczas niemal czterogodzinnego sprawdzania... Nie będę się rozpisywał ale ... W sezonie okazało się, że niestety nie jest tak kolorowo, więc dzięki informacją na naszym forum postanowiłem przyczepkę oddać w ręce Andrzeja do Częstochowy. To był strzał w dziesiątkę, dopiero wtedy okazało się, że łuszczenie się lakieru na narożnikach przy przednich rączkach manewrowych, to efekt kamuflaży popękanego plastiku przedniej ściany ( podczas oględzin przyczepy tego nie było), zaś wypływanie brązowej wody spod kibelka to efekt źle zrobionej naprawy tylnego lewego narożnika. Dodam tylko, że przyczepa prezentowała się i prezentuje się super super a przed kupnem stała rok nie używana, i w środku nie czuć było wilgoci i nigdzie nie było widać żadnych zacieków.
Dopiero w Częstochowie wyszły wszystkie mankamenty. Jak powiedział p.Andrzej, trzeba ją "otworzyć "i dopiero będzie wszystko jasne...
Co się okazało? a więc łuszczenie lakieru z przodu, to zamaskowane pęknięcia plastiku ściany czołowej. Po jej zdjęciu okazało się, że pęknięcia powstały w wyniku kiepskiej jakości samego wykonania przyczepy. Wszystkie połączenia zamiast właściwego sklejenia poszczególnych elementów, tylko łączone zszywkami, skutkowało utratą stabilności całej konstrukcji przyczepy. To wszystko było przyczyną przenoszenia obciążeń również na plastik przedniej ściany. Trzeba było wszystko powzmacniać posklejać - poprawić fabrykę...Mam pełną dokumentację zdjęciową, jak było przed i po naprawie. Tylny narożnik też trzeba było rozebrać i poprawić spartaczoną robotę poprzednika (zapomniał uszczelnić otwory po przewodach elektrycznych tylnej lampy) i tamtędy brązowa woda przeciekała do wnętrza i wypływała do brodzika kąpielowego w łazience.
Na dzień dzisiejszy moja piękna - naprawiona przyczepka stoi już na mazurskim kempingu i czeka na mój urlop ( to już za kilka dni).
Nie jestem fachowcem od przyczep ale łączenie elementów konstrukcji przyczepy tylko na zszywki, to chyba trochę mało...
Chętnie podzielę się kilkoma fotkami.
pozdrawiam
Tak wyglądało przed i tak wygląda po..