Skocz do zawartości

Historia edycji

adamkwiatek

adamkwiatek

Po ubiegłorocznych upiornych pustkach w górach, skorzystaliśmy z łaskawości tych, co nam w tym roku owe góry „otworzyli”, choć przecie, nie musieli.

Przewidując wszelakie kolejne dobrodziejstwa, jakie mają na nas spłynąć w bieżącym roku, rzuciliśmy wszystko, by może ostatni raz delektować się świąteczno – noworoczną  atmosferą w idealnych ku temu warunkach.

Górale nagotowali śniegu, pogoda była przecudna, bo z jednej strony jazda na nartach, a z drugiej spacery w kapciach i szlafrokach po śniegu.

Niestety wyjeżdżając, spakowaliśmy ze sobą piękną pogodę i śnieżne krajobrazy, i sprawa się „rypła” tym, co tam pozostali.

W kwestii „patentów”, to mój generator prądu „Yato”- srato, odpalił dwukrotnie, bez urywania sznurka, jak „Hyundai”.

Pracował idealnie przez 6 godzin, ładując akumulatory w budzie, i dając prąd do oglądania „Sylwestra marzeń”, po czym wyzionął ducha.

Pracował 6 godzin, kosztował 7 stów, więc nie ma co narzekać – raptem stówa z hakiem, za godzinę pracy :(

Wcześniej, jeszcze na platformie startowej, zauważyłem, że mój naprawiany wężykiem „czułek” przestał świecić.

Rozciąłem go, złapałem resztkę nieskorodowanych przewodów, i połączyłem za pomocą kostki z nową obsadką na żarówkę, z kablem.

Całość zabandażowałem , zachlastałem białym klejem poliuretanowym, i  wszystko gra.

Zamarzł mi szyberdach, co nigdy dotąd się, nie zdarzyło, więc otworzyłem go dopiero w górach, po kilku dniach odwilży, kiedy potoki pojawiły się tuż pod drzwiami budy, a ze śniegu na stoku wylazła ziemia.

Pół butli gazu propan-butan wystarczyło nam z gotowaniem, i grzaniem, na 6 dni.

Wymiana butli w budzie, to przyjemność w porównaniu z bieganiem po błocie,  o 4.00 rano, wśród deszczu i wiatru ( akcentuję na zdjęciach obecność butli z gazem w przedziale mieszkalnym).

Telewizja działała znośnie, aczkolwiek miewała „odbicia”, a ja pianę na ryju.

Sylwester przebiegał „na bogato”, z bezalkoholową wódką, balonikami, i robieniem sałatki jarzynowej.

Nowy Rok powitały fajerwerki nad Białką, które usiłowałem sfotografować.

Parking pod Banią zamienił się, w „zajezdnię autobusową”, a wśród nich jeden, jedyny bohater w budzie – cześć Jego pamięci !

Ów śmiałek przetrwał w niesprzyjającym środowisku, choć wolę nie wiedzieć, jak oni stamtąd wyjeżdżali – popatrzcie na zdjęcia.

Wyjeżdżać , to ja radzę główną drogą, czyli „Zakopianką”, i nie nabierać się, na podpowiedzi nawigacji „Google”, bo można zgubić budę, gdzieś na drzewie, lub płocie.

W moim przypadku w drodze do Warszawy, nawigacja „ G”, okazała się „G” warta, choć jechałem według podpowiedzi.

Ceny biletów, jak dla mnie, to 70 zł na 2 godziny, co zupełnie mi wystarczało.

Ludzi było wszędzie pełno, nic nie przypominało ubiegłorocznej „pustelni”.

Ceny benzyny na najdroższej w Polsce stacji paliw w Białce Tatrzańskiej, okazały się normalne, czyli 5,75 zł/litr.

Patrząc na to, co się dzieje z motoryzacją, to nie przewiduję w najbliższym czasie smartfonów na kółkach, zasilanych paluszkami, i ciągnących budy, lub będących kamperami.

Czarno widzę pozycję karawaningowców, jako „wrogów ludu”, bo używających silników spalinowych.

Komuna zapewne zniszczy kiedyś „widmo wolności”, jakim jest karawaning w znanym mi wydaniu.

Powyższe tłumaczy fakt, że nie wymiękam, i jeżdżę, kiedy tylko mogę, by starczyło na wspomnienia, kiedy ktoś „starszy i mądrzejszy” zahaltuje  cały ten ruch.

Zużycie paliwa wyszło mi średnio 12 l/100 km, przy silniku wolnossącym 1,6 l., jadąc 80 km/h, gdzie się tylko dało.

Pozdrawiam noworocznie wszystkich, którym karawaning sprawia frajdę !

 

 

 

 

 

 

 

 

DSC00277.jpg

IMG20211227143514.jpg

DSC00351.JPG

DSC00356.JPG

DSC00372.JPG

DSC00416.JPG

DSC00280.JPG

DSC00292.JPG

DSC00341.JPG

DSC00347.JPG

DSC00429.JPG

DSC00376.JPG

DSC00407.JPG

DSC00389.JPG

IMG20220102115418 (2).jpg

DSC00337.JPG

DSC00353.JPG

adamkwiatek

adamkwiatek

Po ubiegłorocznych upiornych pustkach w górach, skorzystaliśmy z łaskawości tych, co nam w tym roku owe góry „otworzyli”, choć przecie, nie musieli.

Przewidując wszelakie kolejne dobrodziejstwa, jakie mają na nas spłynąć w bieżącym roku, rzuciliśmy wszystko, by może ostatni raz delektować się świąteczno – noworoczną  atmosferą w idealnych ku temu warunkach.

Górale nagotowali śniegu, pogoda była przecudna, bo z jednej strony jazda na nartach, a z drugiej spacery w kapciach i szlafrokach po śniegu.

Niestety wyjeżdżając, spakowaliśmy ze sobą piękną pogodę i śnieżne krajobrazy, i sprawa się „rypła” tym, co tam pozostali.

W kwestii „patentów”, to mój generator prądu „Toya”, odpalił dwukrotnie, bez urywania sznurka, jak „Hyundai”.

Pracował idealnie przez 6 godzin, ładując akumulatory w budzie, i dając prąd do oglądania „Sylwestra marzeń”, po czym wyzionął ducha.

Pracował 6 godzin, kosztował 7 stów, więc nie ma co narzekać – raptem stówa z hakiem, za godzinę pracy :(

Wcześniej, jeszcze na platformie startowej, zauważyłem, że mój naprawiany wężykiem „czułek” przestał świecić.

Rozciąłem go, złapałem resztkę nieskorodowanych przewodów, i połączyłem za pomocą kostki z nową obsadką na żarówkę, z kablem.

Całość zabandażowałem , zachlastałem białym klejem poliuretanowym, i  wszystko gra.

Zamarzł mi szyberdach, co nigdy dotąd się, nie zdarzyło, więc otworzyłem go dopiero w górach, po kilku dniach odwilży, kiedy potoki pojawiły się tuż pod drzwiami budy, a ze śniegu na stoku wylazła ziemia.

Pół butli gazu propan-butan wystarczyło nam z gotowaniem, i grzaniem, na 6 dni.

Wymiana butli w budzie, to przyjemność w porównaniu z bieganiem po błocie,  o 4.00 rano, wśród deszczu i wiatru ( akcentuję na zdjęciach obecność butli z gazem w przedziale mieszkalnym).

Telewizja działała znośnie, aczkolwiek miewała „odbicia”, a ja pianę na ryju.

Sylwester przebiegał „na bogato”, z bezalkoholową wódką, balonikami, i robieniem sałatki jarzynowej.

Nowy Rok powitały fajerwerki nad Białką, które usiłowałem sfotografować.

Parking pod Banią zamienił się, w „zajezdnię autobusową”, a wśród nich jeden, jedyny bohater w budzie – cześć Jego pamięci !

Ów śmiałek przetrwał w niesprzyjającym środowisku, choć wolę nie wiedzieć, jak oni stamtąd wyjeżdżali – popatrzcie na zdjęcia.

Wyjeżdżać , to ja radzę główną drogą, czyli „Zakopianką”, i nie nabierać się, na podpowiedzi nawigacji „Google”, bo można zgubić budę, gdzieś na drzewie, lub płocie.

W moim przypadku w drodze do Warszawy, nawigacja „ G”, okazała się „G” warta, choć jechałem według podpowiedzi.

Ceny biletów, jak dla mnie, to 70 zł na 2 godziny, co zupełnie mi wystarczało.

Ludzi było wszędzie pełno, nic nie przypominało ubiegłorocznej „pustelni”.

Ceny benzyny na najdroższej w Polsce stacji paliw w Białce Tatrzańskiej, okazały się normalne, czyli 5,75 zł/litr.

Patrząc na to, co się dzieje z motoryzacją, to nie przewiduję w najbliższym czasie smartfonów na kółkach, zasilanych paluszkami, i ciągnących budy, lub będących kamperami.

Czarno widzę pozycję karawaningowców, jako „wrogów ludu”, bo używających silników spalinowych.

Komuna zapewne zniszczy kiedyś „widmo wolności”, jakim jest karawaning w znanym mi wydaniu.

Powyższe tłumaczy fakt, że nie wymiękam, i jeżdżę, kiedy tylko mogę, by starczyło na wspomnienia, kiedy ktoś „starszy i mądrzejszy” zahaltuje  cały ten ruch.

Zużycie paliwa wyszło mi średnio 12 l/100 km, przy silniku wolnossącym 1,6 l., jadąc 80 km/h, gdzie się tylko dało.

Pozdrawiam noworocznie wszystkich, którym karawaning sprawia frajdę !

 

 

 

 

 

DSC00277.jpg

IMG20211227143514.jpg

DSC00351.JPG

DSC00356.JPG

DSC00372.JPG

DSC00416.JPG

DSC00280.JPG

DSC00292.JPG

DSC00341.JPG

DSC00347.JPG

DSC00429.JPG

DSC00376.JPG

DSC00407.JPG

DSC00389.JPG

IMG20220102115418 (2).jpg

DSC00337.JPG

DSC00353.JPG

  • Witamy

    Witamy na największym polskim forum karawaningowym. Zaloguj się by wziąć udział w dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.