Jeszcze jedna wysokogórska przed nami.
Kierując się w jej stronę drugi raz przejeżdżamy Transbucegi, tym razem w odwrotnym kierunku, w dół.
Gdy już dotarliśmy na dno doliny robimy przerwę w miejscowości Sinaia.
Spacerkiem dochodzimy do pałacu Peles - letniej rezydencji króla Rumunii zbudowanej pod koniec XIX w. Zamek zobaczyliśmy tylko z zewnątrz.
Już po fakcie, może nawet po powrocie do domu i poczytaniu o tej budowli uznaliśmy,że to był jeden z największych a może największy błąd naszego pobytu w RO. Ale przy okazji jest kolejnym powodem by wrócić
Kolejnym zamkiem na naszej drodze, zwiedzonym w taki sam sposób czyli z zewnątrz to zamek Draculi w Bran.
Tłumy wokół, informacja, że hrabia Drakula nigdy na zamku nie był a cała fenomenalność tej budowli to wytwór marketingowy nieco nas zniechęciły.
W Curtea de Argeș wjeżdżamy na krajową “7C”
To właśnie nasza kolejna wysokogórska,
Droga krajowa 7C, kultowa Transfogaraska, to druga co do wysokości, po Transalpinie, droga wysokogórska w Rumuni. Przecina ona Góry Fogaraskie z północy na południe pomiędzy ich dwoma najwyższymi szczytami – Moldoveanu i Negoiu
Na najwyższym odcinku, na wysokości 2040 m n.p.m., znajduje się najdłuższy w Rumunii tunel o długości 884 m.
Trasa można podzielić na trzy części: pierwsza część to serpentyny w dolinie rzeki Arges, druga część to najwyższa część trasy wznosząca się na wysokość 2040 metrów, a trzecia to serpentyny w dolinie rzeki Olt.
Zostawiamy to na następny dzień.
W okolicach Căpățânenii Ungureni zjeżdżamy z głównej drogi i zatrzymujemy się na łące przy rzece. (45.3376948, 24.6358035)
Miejsce bardzo fajne ale już wieczorem zaczął mnie nurtować problem wyjazdu. Niby przy samej drodze, jednak podjazd po trawie i jeszcze na wpół wyschnięte błotowisko.
Przed domem w pobliżu jest zaparkowane Pajero więc w razie czego jest nadzieja na pomoc 4x4.
Na szczęście nie było takiej konieczności. Wyjazd tyłem z lekkim rozpędem, niewielki uślizg kół napędowych na błotowisku ale udało się.
Wracamy na Transfogaraską. Podobnie jak na Transalpinie i Transbucegi początek przez las. Gdy dojeżdżamy do jeziora zaporowego Vidraru robi się bardziej widokowo. Objeżdżamy jezioro.
Pan miś który spoglądał na nas spod barierki chyba akurat zrobił sobie przerwę w drodze do tego sporego wodopoju.
Kończy się las ale droga biegnie pomiędzy blisko znajdującymi się zboczami, gdzieś przed nami widać bardziej otwartą przestrzeń.
Po chwili tam jesteśmy i odtąd Trasfogaraska staje się wspaniałą trasą widokową.
Co chwilę trzeba sobie zadawać pytanie: zatrzymać się już tu czy w następnej zatoczce? Ruch jest bardzo mały więc nie ma problemu z miejscem.
Przejeżdżamy przez tunel na drugą stronę góry i nagle robi się bardziej tłoczno. Widocznie północna strona trasy jest bardziej popularna.
Tuż za tunelem dwa spore parkingi dość znacznie zapełnione, przy drodze stragany z pamiątkami, przekąskami i miejscowymi wyrobami. W przeciwieństwie do Transalpiny wszystko tutaj jest czynne. Jedziemy jeszcze kawałek i stajemy na niewielkim parkingu.
Z tego miejsca chyba jest najlepszy widok na zawijasy Transfogaraskiej.
Przerwa miała być króciutka, na fotkę ale jak to zwykle bywa: może jeszcze trochę do góry? I doszliśmy do jeziorka.
potem do parkingu i straganów…
Kupisz bilet i pierdut, poszło 60 lei.
Ale po przetłumaczeniu wyszło, że to opłata za utracony bilet.
Jak to bywa na wysokości 2 tys.m. pogoda lubi być zmienna. Na południowej stronie słonecznie,na północnej doliną zaczęły się zbliżać chmury.
Skutecznie przysłoniły okolicę. Jak wygląda transfogaraska z dołu już nie dane nam było zobaczyć