Włodku, wiemy że diesel jest wg ciebie idealny, ale każdy ma swoje zalety i wady.
I, jak sam przyznajesz, nie miałeś sposobnosci pojeździć współczesnymi turbobenzynami, w tym razem z przyczepą - są trochę inne, ale bliżej im do diesli niż Ci się wydaje. Łagodniej robią te samą robotę a zwłaszcza z budą nie palą dużo więcej. Póki od lat jeździsz dieslem, wydaje ci sie idealny, ale pojeździj dłużej benzyną (wolnossącą), turbodieslami i turbobenzyniakami - z metra skreślisz wolnossaki (chyba że duże "6"-ki i V8, to inna bajka), i po przejeżdżeniu kilku lat turbodieslami, i kilku lat turbobenzyniakami (powiedzmy - 4 cylindry i powyżej 1.4 pojemności), po przelataniu łącznie paruset tysięcy km jednymi i drugimi, miasto, trasy, lato, zima, przyczepa itp., i nawet jako zagorzały dieslowiec będziesz miał niezłą zagwozdkę, gdy długoterminowo wyjdzie na to, że mimo mniejszego spalania, w sumarycznych dugoterminowych kosztach zakupu i utrzymania samochodu, nie dostrzeżesz tej dramatycznej różnicy w kosztach (uwzgledniając cykl zakup-eksploatacja - sprzedaż) jaką sugerowałaby różnica przy dystrybutorze, a cała reszta okaże się delikatnym balansem rozkminianych szczegółów że ten ma tak, a ten ma tak (bo TD i TB są pod wieloma względami inne, co nie oznacza że z metra gorsze czy z metra lepsze). A o "uciąg" turbobenzyn o porównywalnej pojemnośc względem turbodiesli (przyczepa) można być w miarę spokojnym, pokutuje opinia z benzyniaków wolnossących, a to inna bajka.
Oczywiście, że najlepiej to porównanie wypada w podobnej pojemności (2.0 do 2.0, 1.5 do 1.5) i tak należałoby to robić. I w takim ujęciu jest to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, co lepsze i bardziej opłacalne. A gdy jeszcze gdy nawet 1.5Tsi radzi sobie dość przyzwoicie w zestawie z cepą 1200-1300 kg (owszem, 2.0tdi o tej samej mocy radzi sobie lepiej, ale już w porównaniu z 2.0tsi - jest co najwyżej porównywalny, a solo 2.0TSi objeżdża diesla 2.0 150Km jak chce), to już w ogóle świat stoi na glowie.
Zwłaszcza przy mniejszych nawijanych przebiegach, benzyna to mniejszy kłopot eksploatacyjny dla użytkownika (ad-blue, wypalanie DPFa, doładowanie aku - właśnie wracają do mnie od sąsiadów z dieslami pożyczone prostowniki/ładowarki, a benzyniaki nawet nie pisnęły, nie trzeba się martwić tym, że nie wyjeżdżone od miesiąca paliwo za chwilę może zrobić kuku w filtrach, bo mrozy przyszły, a w zbiorniku jeszcze ON przejściowy).
Im cięższe, większe auto i im bardziej "obciążający" napęd (4x4) i im więcej pokonywanych km, tym większy sens diesla, ale czasy, kiedy "do przyczepy to tylko diesel" minęły już bezpowrotnie. Z drugiej strony - nastawiając się na długie używanie samochodu po gwarancji i spory przebieg (pow. 150 tys), trzeba też liczyć sie z tym, że oszczędny diesel może pochłonąć gros poczynionych oszczędnosci w warsztacie. Miałeś ten fart (chociaż oprócz farta za połowę sukcesu odpowiada świadomość użytkownika), że Cię to nie spotkało, to diesel jest ok, ale nie jest to żadną regułą.