11 godzin temu, peja76 napisał:Fajnie bez dzieciaków spokuj cisza, taki LT jak 2,4d 6 ? i jeszcze turbo to ? auto, sam miałem kilka, ? silnika ? , na dzisiejsze czasy to trochę kosztuje, rewelacja
Nie pisz, bus, jakieś kojo, kibelek, kuchenka, ekspres do kawy, na pokładzie ja, psiura (małżonka warunkowo, od czasu do czasu ), wędki i ponton na cycepce. I miarowe klepanie dobrze dotartego poczciwego dieselka, niech by to nie był nawet eLT-ek, a jakiś 4-cylindrowiec (dci też przyjemnie brzmi)... Droga się nawija na licznik, miarowo, niespiesznie, w rytm niespiesznego pomrukoklekotu, a jutro nie trzeba o 8-ej być w robocie. Pojutrze też nie, i popojutrze też... Kaj bydzie piknie, to i do niedzieli łostanę...
Rozmarzyłem się. Busem jeżdżę od czasu do czasu, bardziej rozrywkowo niż z codziennego musu, a że obecnie jest to jedyny dieselek, więc sam dźwięk kojarzy mi się z niezbyt spiesznym nawijaniem kilometrów. Tak sobie ostatnio jechałem skromne 90-100 wieczorkiem, żeby podładować aku i tak sobie mruczało... mruczało... i wymruczało. Otrzeźwienie przyszło dwa powiaty od domu
17 minut temu, adamkwiatek napisał:Mnie jednak uderzył fakt, że dziadek podróżował najwyraźniej sam, mam nadzieję, że nie było to wynikiem jakiegoś dramatu.
Wokół nowoczesne samochody, gwarny tłumek, pary, rodziny, a tu stary diesel, z jego samotnym kierowcą, jakby z innego świata.
Zupełnie inaczej bym odebrał widok wiekowej pary w identycznym sprzęcie – wyglądali by czadowo, a tu tymczasem ogarnęła mnie zaduma nad przemijaniem, samotnością i „prawami przyrody”.
Stając się powoli dziadkiem, z przyjemnością, i zadumą kontempluję ich dyskretne towarzystwo, czerpiąc przy tym pozytywną energię, zabarwioną nutą nostalgii.
Oby zawsze "drugie pół" dziadka tylko uznawało że stary cap na emeryturze oczadział i niech się sam szlaja po parkingach jeśli chce, zamiast bawić wnuki Dopóki mu nie przejdzie i sam nie zatęskni (czytaj;: wróci z podkulonym ogonem)