1 sierpnia wybraliśmy się do Krynicy Morskiej. W drodze nad morze zatrzymaliśmy się w Warszawie aby pozwiedzać trochę stolicę. Miałem zaparkować na campingu SUM, ale jak powiedziano mi, że musiałbym zapłacić jak za dobę czyli 100zł, to stanęło na tym, że zaparkowałem na przystani wodnej PTTK za 25zł. W Warszawie bałbym się zostawić samochód na jakimś zwykłym parkingu. Z Wału Miedzeszyńskiego wybraliśmy się na rowerach na PGE Narodowy, zwiedziliśmy go z przewodnikiem, następnie pojechaliśmy pod kolumnę Zygmunta i Zamek Królewski, Belweder, Grób Nieznanego Żołnierza, Pałac Kultury i Nauki i na końcu Muzeum Powstania Warszawskiego. Po zwiedzaniu wróciliśmy do Kampervana i udaliśmy się do Krynicy Morskiej. W Krynicy byliśmy o 4 nad nad ranem i zaparkowałem na parkingu przy plaży ( chyba pod krzyżem). Miałem dwa campingi do wyboru: 179 i 71 (Gallus). Na 179 trzeba było minimum na trzy doby , więc odpadał, bo planowaliśmy dzień, dwa pobyć w Krynicy i jechać na zachód. Wybraliśmy Gallusa. Na campie było ciasno , ale udało nam się gdzieś wcisnąć. Za dobę płaciliśmy 104zł. Okazało się, że zostaliśmy na nim do soboty?. Pogoda nam dopisała, zrobiliśmy jedną dłuższą wycieczkę na rowerach elektrycznych do Mikoszewa szlakiem R10. Trasa tam i z powrotem 76km. Ujście Wisły do morza tylko ja poszedłem zobaczyć bo z plaży mieliśmy 1300m do tego miejsca, a że dzień był upalny to dzieci i żona chłodzili się w morzu. Wycieczka super, prądu w bateriach starczyło?. Kilka dni później zwiedziliśmy jeszcze na rowerach Wielbłądzi Garb i Górę Pirata. Urlop nam się udał , pogoda dopisała. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Toruniu i go tak pobieżnie zwiedziliśmy. Do domu w Bochni zawitaliśmy w poniedziałek 8 sierpnia. Poniżej parę fotek z naszego wyjazdu.